| « poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2000-12-03 21:10:47
Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
"Mateusz Szczap" <m...@s...home.pl> napisał
> Myslisz, ze uda Ci się kiedyś zaimplementować Twoją wizję milości w
> praktyce?
wizję miłości???
czy uda mi się kochac - to pytanie juz bardziej jest 'rozsądne'
odpowiedź?
sądzę, że prędzej jajko zniosę :)))))))
--
Maja
------------
"Kto chce za wiele dowiesc, nie dowodzi niczego." Honoriusz Balzak
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2000-12-04 08:52:39
Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie> _bron_Boze_ nie twierdze, ze zeby byc z kims, bezwzglednie trzeba go zatem
> kochać tą jedynie słuszną i prawdziwą;) miłością!!! nie!
Mądrze piszesz Różyczko kochana... ;)
Ja myśle, że być znaczy kochać... Być albo nie być, oto jest pytanie ;)
Być miłością, trudno jest to pojąć! To znaczy nie ranić się, kochać się za
to kim się jest... duszkiem miłości... Być lampą, która oświetla drogę,
przez którą przechodzi, być radością, kochać wszystko co się robi, we
wszystko wkładać czułość i pozytywne nastawienie. Nie "czuć winy" = nie
pogrążać się w smutku, tylko odnajdywać radość, odnajdywać szczęścię w
rzeczach, za które inni potrafią się ranić.
Ludzie narzucają sobie szereg filtrów i blokad, mówią kiedy się ranić, w
jakich sytuacjach czuć zagrożenie. To im zabiera szczęście, zabawę, odbiera
im miłość i tworzy nienawiść, a gdy nienawidzą gasną, umierają odchodząc w
śpiączkę, pozostawiając żywego trupa (lunatyka), błąkającego się w
rozdarciu...
Brzmi nie wesoło, dużo jest w tym prawdy, ich światło już nie świeci tak
jasno.. Słońce pokrywają ciemne plamy, które jak chmury powolutku zamykają
niebo tworząc mrok za dnia... Ludzie się od miłości odgradzają, widząc ją
tylko pod warunkiem... swoich i ogólnie, konformistycznie przyjmowanych
zasad...
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2000-12-04 10:56:42
Temat: Re[2]: definicja milosci - chyba dlugiezG> Elastyczność to bardzo przydatna
zG> cecha umysłu... a mam wrażenie, że to mnie teraz brakuje elastyczności, aby
zG> wchłonąć Twój pogląd :), czy też Twój punkt widzenia.
Ja sie tak zastanawiam, czy nie wlasnie przez moja elastycznosc.... odepchnela mnie
dziewczyna.... :(
Nie jestem tego jeszcze pewien, ale cos mo chodzi po glowie.
--
Best regards,
Mark van Dale mailto:e...@p...fm
--
Archiwum grupy dyskusyjnej pl.sci.psychologia
http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2000-12-04 14:01:27
Temat: Re: Re[2]: definicja milosci - chyba dlugieHej...
Mark van Dale przyznał sie do wątpliwości
w news:43791290.20001204115600@poczta.fm...
(...)
> Ja sie tak zastanawiam, czy nie wlasnie przez moja elastycznosc....
> odepchnela mnie dziewczyna.... :(
> Nie jestem tego jeszcze pewien, ale cos mi chodzi po glowie.
O tak! Nie jest to wykluczone. Taką elastyczność o jakiej ja mówiłem trzeba mieć
chyba tylko dla siebie! Aby rozumieć WIĘCEJ.
Ale niektóre dziewczyny... być może, że trzeba z nimi całkiem nieelastycznie ;))...
I wtedy Cię szanują?
Moim zdaniem - nie masz czego żałować... ;)
> --
> Best regards,
> Mark van Dale
--
pozdrawiam
Steerpik Fantasta
- - - - - - - - - - -
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2000-12-04 22:31:17
Temat: Re: Re[2]: definicja milosci - chyba dlugie> O tak! Nie jest to wykluczone. Taką elastyczność o jakiej ja mówiłem
trzeba mieć
> chyba tylko dla siebie! Aby rozumieć WIĘCEJ.
> Ale niektóre dziewczyny... być może, że trzeba z nimi całkiem
nieelastycznie ;))...
> I wtedy Cię szanują?
> Moim zdaniem - nie masz czego żałować... ;)
Zauwazylem wlasnie, ze wobec niektorych kobiet trzeba wprowadzic wojskowa
dyscypline,
bo inaczej sie nie da.
Musi byc pas, wtedy bedzie szacunek, moze to okrutne, ale to samo zycie.
--
m...@s...home.pl
GADU-GADU: 376798
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2000-12-05 01:27:11
Temat: Re: Re[2]: definicja milosci - chyba dlugie
Mateusz Szczap <m...@s...home.pl> wrote in message news:90h7l5>
>Zauwazylem wlasnie, ze wobec niektorych kobiet trzeba wprowadzic wojskowa
> dyscypline,
> bo inaczej sie nie da.
> Musi byc pas, wtedy bedzie szacunek, moze to okrutne, ale to samo zycie.
Da sie inaczej.
Mozna sie z nimi w ogole nie wiazac. Zwiazek uczuciowy nie jest miejscem w
ktorym mozna komus cos narzucac za pomoca dyscypliny wiec jesli inaczej sie
nie da to nie mozna w taki zwiazek wchodzic. Bo byc moze respekt (nie
szacunek) mozna w ten sposob uzyskac, ale kosztem zniewolenia i krzywdy
drugiego czlowieka.
Pozdrawiam
Agape (Marcin Ł)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2000-12-05 11:47:22
Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
Użytkownik ... z Gormenghast <p...@p...promail.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:90femr$i2u$...@n...tpi.pl...
> Różyczko Maju co niemal podwoiłaś ilościowo mój list ;))
> A może to Ty masz teraz zamiar na kawę mówić herbata? ;) W takim razie mów
> jeszcze jaśniej - tłumacz jak "Jasiowi z ulicy", co nigdy żadnej miłości
nie zaznał.
> I może wówczas Ci, co kochali na różne sposoby ;)) połapią się w Twojej,
jedynie
> prawdziwej definicji idealnej miłości.
Witaj człowieku z Gormenghast.
Różyczka chciała IMO pokazać:
Że 'miłość' istnieje tak jak to sobie wyobrażasz (jak zdołasz i
najpiękniej umiesz ;) ), z tym, że jest wolnością, możemy ją tworzyć...
Zależy od naszego wyboru... jak szczęście i wyobraźnia....
( a może jak szczęscie od wyobraźni.. kontroli nad wyobraźnią )
Możesz stworzyć swoje zasady i być im wierny! Ale pamiętaj, że to są tylko
zasady i że ty sam je stworzyłeś!
Kochać kogoś to wybór, to nie tylko słowa "Tak chcę" , ale kocham (nawet
bez słów ;) )
Kocham, bo uwierzyłem w naszą miłość do siebie i kocham też tak jak o tej
miłości sobie marzę, choć wiem co jest pięknym marzeniem, a co równie piękną
rzeczywistością (moim wyborem)...
Zresztą przeczytajcie:
"Bo, jesli tego nie zauważyłeś, starałam sie przemycić ci pewną prawdę...
jesli zaprzeczysz
[to znaczy uznasz, że moje wątpliwości są bezzasadne - bo mozna wciąż kogoś
kochac [po tym, jak się tak zmienił]]
- odpowiem ci - jesli jest to prawdą, to prawdą musialoby tez być, że
równie dobrze możesz powiedzieć 'kocham cię' do pierwszej napotkanej osoby -
bo mówiąc, że zmieniłoby sie w niej _wszystko_ - mialam na mysli _wszystko_,
a nie 'troche'.
A jesli nadal utrzymywałbyś, że jesteś w stanie powiedzieć 'kocham' do tej
pierwszej napotkanej osoby, powiem - więc i owszem - teraz naprawdę wiesz,
co znaczy _kochać_."
Przepraszm Maju jeśli nie podoba Ci się to, że jestem papużką ;)
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2000-12-05 20:52:08
Temat: Re: Re[2]: definicja milosci - chyba dlugie> Da sie inaczej.
> Mozna sie z nimi w ogole nie wiazac. Zwiazek uczuciowy nie jest miejscem w
> ktorym mozna komus cos narzucac za pomoca dyscypliny wiec jesli inaczej
sie
> nie da to nie mozna w taki zwiazek wchodzic. Bo byc moze respekt (nie
> szacunek) mozna w ten sposob uzyskac, ale kosztem zniewolenia i krzywdy
> drugiego czlowieka.
Oczywiście, ale ktoś z całą pewnością w taki związek z takową kobietą
wejdzie.
A wtedy własnie... dyscyplinka.
Poza tym, jest to taka rzecz, której nie widać na początku, nawet po jakimś
czasie ciężko zobaczyć,
aż tu nagle człowiek budzi się z reką w nocniku.
--
m...@s...home.pl
GADU-GADU: 376798
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2000-12-06 05:45:47
Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie...
Bary postanowił wesprzeć Różyczkę w news:90ikk3$d46$1@news.tpi.pl...
własnymi przemyśleniami...
> Witaj człowieku z Gormenghast.
Mów mi Alfredzie, Jacku...
Czyżbyś zapomniał wieczory przy szklaneczce czerwonego...?;)
> Różyczka chciała IMO pokazać:
>
> Że 'miłość' istnieje tak jak to sobie wyobrażasz (jak zdołasz i
> najpiękniej umiesz ;) ), z tym, że jest wolnością, możemy ją tworzyć...
> Zależy od naszego wyboru... jak szczęście i wyobraźnia....
Powiedziałbym, że jest to Twój pogląd, który już tu kiedyś prezentowałeś,
i z którym zresztą się zgadzam. Siła sprawcza miłości tkwi bowiem bardziej
w kochającym niż w kochanym, mimo iż on sam może sobie nie zdawać
z tego sprawy. Niemniej nie zgadzam się z poglądem, że miłość może istnieć
w oderwaniu od kochanego "obiektu", do czego IMO zmierzała Różyczka
odbierając prawa do "miłości" wszelkim, ludzkim związkom, anektując
to słowo jedynie dla potrzeb definicji ideału - i to wyłącznie własnego.
> Kocham, bo uwierzyłem w naszą miłość do siebie i kocham też tak jak o tej
> miłości sobie marzę, choć wiem co jest pięknym marzeniem, a co równie piękną
> rzeczywistością (moim wyborem)...
No i pięknie. Nadal więc będę chadzał po ziemi mówiąc Różyczce, że
niewiele mi po ideale miłości, jeśli ma on być zawieszony w próżni.
> (...) [bo mozna wciąż kogoś kochac [po tym, jak się tak zmienił]]
> - odpowiem ci - jesli jest to prawdą, to prawdą musialoby tez być, że
> równie dobrze możesz powiedzieć 'kocham cię' do pierwszej napotkanej osoby -
> bo mówiąc, że zmieniłoby sie w niej _wszystko_ - mialam na mysli _wszystko_,
> a nie 'troche'.
"Wszystko, a nie trochę" - to sytuacja całkowicie abstrakcyjna. W tym przypadku
- zgoda. Równie dobrze więc możesz taką "idealną miłość" ulokować w zabawce
Tamagoczi (czy jak to się tam nazywa). Tylko czemu ma służyć ten eksperyment?
> Jacek
Prune, Alfred zresztą...
~~~~~~~~~~~~~~~
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2000-12-06 21:18:23
Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
"... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl> napisał
[cut o moim ideale miłości zawieszonym w próżni]
> No i pięknie. Nadal więc będę chadzał po ziemi mówiąc Różyczce, że
> niewiele mi po ideale miłości, jeśli ma on być zawieszony w próżni.
Ikar by sie z Tobą nie zgodził...........
> "Wszystko, a nie trochę" - to sytuacja całkowicie abstrakcyjna. W tym
przypadku
> - zgoda. Równie dobrze więc możesz taką "idealną miłość" ulokować w
zabawce
> Tamagoczi (czy jak to się tam nazywa). Tylko czemu ma służyć ten
eksperyment?
hmmm...... odwołuję się do tej samej 'osoby' :)
Maja
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |