Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele

Grupy

Szukaj w grupach

 

Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 70


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2003-08-21 11:22:40

Temat: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele
Od: "careloss" <c...@N...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Bliski kolega zaprosił mnie na wesele. Mój TŻ powiedział co prawda, ze
> jak chcę, to mogę jechać, ale mam wątpliwości, czy to w porządku. Co
> o tym myślicie?

Propozycja Twojego kolegi jest co najmniej dziwna. Mnie by w zyciu nie
przyszlo do glowy zapraszac jako osobe towarzyszaca czyjas zone na
wesele. Zreszta zalezy to od roznych rzeczy i nie zamierzam twierdzic,
ze zrobil zle albo, ze zrobil jakies faux pas.

Co bym zrobil na miejscu Twojego TZ? Ja z moja TZ nie mamy duzego
stazu, ale mysle, ze bym sie nie zgodzil*. No, chyba, ze bylaby to jakas
spcyficzna sytuacja. Twoj post jest krotki i tak naprawde niewiele mowi.
'Bliski kolega' to moze miec rozne znaczenie. Bez podtekstow :-)

* nawiazanie do posta Bischoopa

--
careloss


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2003-08-21 11:27:51

Temat: Re: Re: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele
Od: "Dunia" <d...@n...net> szukaj wiadomości tego autora


>Bywa zazdrosny, ale nie zaborczy. Z tą szczerością, to sama nie wiem,
>bo w zasadzie mam wrażenie, ze wszystko kręci się wokół mnie. Na
>bardzo dużo jest w stanie mi "pozwolić", jeśli miałabym ochotę. No i
>nie wiem czy tak właśnie myśli, czy chce mnie po prostu uszczęśliwić
>(nawet, jeśli będzie siedział w domu i obgryzał paznokcie
>zastanawiając się co w danej chwili robię). Ale trzyma fason:)
>
Tak wlasnie czesto bywa - wiec ciezko cos radzic.
Jesli mozesz isc tam i dobrze sie bawic nie roztrzasajac co i jak, to idz.
Natomiast jesli masz podejrzenia, ze Twoj TZ w glebi serca mogl poczuc/poczul
sie zraniony, to pewnie bedziesz o tym podczas zabawy myslec i tez sie nie
bedziesz naprawde dobrze bawic (ja bym tak miala przynajmniej ;) ).
Ze juz nie wspomne o tym, ze w takim przypadku moze sie zdarzyc, ze uslyszysz
jakies wymowki.

Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2003-08-21 11:40:42

Temat: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele
Od: "Dunia" <d...@n...net> szukaj wiadomości tego autora


>Co bym zrobil na miejscu Twojego TZ? Ja z moja TZ nie mamy duzego
careloss napisal:

>stazu, ale mysle, ze bym sie nie zgodzil*.

Uczciwie mowiac, az mnie skreca, kiedy cos takiego czytam.
Co to znaczy: nie zgdzic sie ? Zabronic ? Przykuc kajdankami do kaloryfera ?

owiedziec, 'jak pojdziesz, to mozesz nie wracac ?' albo 'jak pojdziesz, to mi

zlamiesz serce ?'

Ja tego po prostu nie rozumiem, nie wyobrazam sobie, zebym miala pytac mojego
TZ o zgode na cokolwiek* ! Co najwyzej, dyskutujemy i analizujemy nasze
odczucia na temat danej sytuacji, ale to ja (analogicznie: on) podejmuje
decyzje. Znam go na tyle, ze wiem, co go moze zranic czy oburzyc i nie pytam
sie, czy moge to cos zrobic, a po prostu nie robie i tyle ! Takie rzeczy
analizuje sama, bo wiem, ze ludziom (jak pisala Agata) zdarza sie mowic 'a',
kiedy mysla 'b'... Dlatego to ja i tylko ja musze podjac decyzje i poniesc
ewentualne jej konsekwencje ! Nieodmiennie mam wrazenie, ze dla wielu ludzi

zyskanie 'zgody' oznacza (pewnie podswiadome) uzyskanie wspolodpowiedzialnosci

TZ za swoje czyny. Dlatego chwali sie Agacie, ze pomimo ze uslyszala, ze TZ sie
zgadza, to stara sie ona wziac decyzje na siebie.

Czy po to odchodzimy z domu rodzinnego i doroslejemy, zeby znow ktos nam musial
dawac (albo i nie) pozwolenie na zrobienie czegokolwiek ?

Dunia (nieco filozoficznie)

*wyjatkiem sa np. kwestie finansowe, np. wiekszy zakup
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2003-08-21 12:14:58

Temat: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Dunia" <d...@n...net> napisał w wiadomości
news:03082113404279@polnews.pl...
>
> [...]nie wyobrazam sobie, zebym miala pytac mojego
> TZ o zgode na cokolwiek* !

A ja owszem. W sensie "czy nie miałbyś nic przeciwko, żebym".
Reakcję na większość pytań jestem w stanie przewidzieć, ale
bywają takie, co do których wolę się upewnić. A bywają i takie,
które zadaję wyłącznie po to, żeby sprawić TŻ przyjemność, że ma
w tej sprawie coś do powiedzenia ;)

Co do mówienia "a", gdy myśli się "b" - no, przepraszam państwa,
ja takich gierek w związku nie uznaję. Na pytanie TŻ, czy może
jechać z jakąś koleżanką na czyjeś wesele, może bym
odpowiedziała "ach, kochanie, cholera mnie skręci z zazdrości,
ale wiem, że jest bezpodstawna, więc jedź i baw się dobrze", a
może "okropnie mi się nie podoba ten pomysł, nie chcę, żebyś
jechał". Ale powiedzieć "nie ma problemu, miłej zabawy", a potem
zgrzytać zębami i może jeszcze po powrocie sprawdzać kieszenie?
Zakładam, że TŻ jest dorosły i wie, co mówi, ujawnienie własnych
odczuć nie grozi mu żadnymi nieprzyjemnymi konsekwencjami, więc
jeśli mówi "a", to dla mnie oznacza to "a" i koniec. W
przeciwnym wypadku musiałabym się chyba zacząć co rano
zastanawiać, czy na pewno woli kanapkę z kiełbasą od kanapki z
dżemem, co w prostej linii prowadzi do najbliższego szpitala
psychiatrycznego.

Niemniej jednak fakt spytania o zgodę (może lepiej o zdanie) nie
oznacza automatycznego zastosowania się do dyrektyw :) W
przypadku TŻtowego się-niezgodzenia oraz nie-dania-się-przekonać
pozostaje mi po prostu rozważenie, czy ważniejsza jest dla mnie
moja chęć zrobienia czegoś tam, czy motywy, którymi TŻ
argumentuje. Wyniki bywają rozmaite. I szczerze mówiąc w pytaniu
"o zgodę" w powyższym rozumieniu nie widzę kompletnie nic
dziwnego.

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2003-08-21 12:29:20

Temat: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele
Od: "Dunia" <d...@n...net> szukaj wiadomości tego autora

Hanka Skwarczynska napisala:

A bywają i takie,
>które zadaję wyłącznie po to, żeby sprawić TŻ przyjemność, że ma
>w tej sprawie coś do powiedzenia ;)

No to tu jest podstawowa roznica miedzy nami, bo mi raczej chodzi o
uswiadomienie TZ, ze w *moich* sprawach nie ma nic do powiedzenia ;)
Takie zboczenie z domu rodzinnego, gdzie ojciec mial zawsze duzo do powiedzenia
o sprawach mamy i nikt na tym dobrze nie wyszedl.
Wole, zeby TZ o tym nie zapominal ;)
>
>Co do mówienia "a", gdy myśli się "b" - no, przepraszam państwa,
>ja takich gierek w związku nie uznaję.

Ja rowniez - ale sa powszechne.


>Niemniej jednak fakt spytania o zgodę (może lepiej o zdanie) nie
>oznacza automatycznego zastosowania się do dyrektyw :)

Ech - i tu jest wlasnie pies pogrzebany. O _zdanie_ to i ja moge czasem
zapytac ;) Ale slowo 'zgodzic sie' lub nie, to dla mnie cos zupelnie innego,
implikuje jakies wiazace decyzje, ingerowanie w cudze zycie i kontrolowanie go,
a to mi sie nie podoba.

Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2003-08-21 12:35:14

Temat: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora

>
> Co bym zrobil na miejscu Twojego TZ? Ja z moja TZ nie mamy
duzego
> stazu, ale mysle, ze bym sie nie zgodzil*.

???
Dlaczego?
Co jest wart związek w którym może zaistnieć sytuacja na
którą jedna ze stron się nie zgadza?

Pozdrawiam
Qwax


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2003-08-21 13:01:11

Temat: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Dunia" <d...@n...net> napisał w wiadomości
news:03082114292034@polnews.pl...
> [...] mi raczej chodzi o uswiadomienie TZ, ze
> w *moich* sprawach nie ma nic do powiedzenia ;)

A mnie to jakoś nie jest do szczęścia potrzebne. Może gdyby TŻ
usiłował mnie kontrolować albo nie zgadzać się dla zasady, albo
co...

> Takie zboczenie z domu rodzinnego, gdzie ojciec mial
> zawsze duzo do powiedzenia o sprawach mamy i nikt na
> tym dobrze nie wyszedl.

U mnie też tak było, ale staram się tego nie odreagowywać na TŻ.
Jest mi tym łatwiej, że charakter TŻ jest absolutnym
przeciwieństwem powyższego, on raczej zrezygnuje z wielu rzeczy,
żebym ja mogła spełnić swoje zachcianki :)

> [...] slowo 'zgodzic sie' lub nie, to dla mnie cos
> zupelnie innego, implikuje jakies wiazace decyzje,
> ingerowanie w cudze zycie i kontrolowanie go,
> a to mi sie nie podoba.


Może i czasem implikuje, ale dla mnie ta "zgoda" miała właśnie
znaczenie zapytania o to, czy druga osoba nie ma nic naprzeciw.
Inna rzecz, że nie wyobrażam sobie, że TŻ mógłby mi powiedzieć
"nie pójdziesz na kawę z tą kumpelą, bo ja jej nie lubię" albo
coś w ten deseń. Mnie się w ogóle wydaje, że w zdrowym związku,
w którym ludzie zwracają uwagę na swoje potrzeby i starają się
nie ranić się nawzajem, pytanie o "zgodę" nie mają racji bytu.

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2003-08-21 13:15:52

Temat: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele
Od: "Dunia" <d...@n...net> szukaj wiadomości tego autora


>> Takie zboczenie z domu rodzinnego, gdzie ojciec mial
>> zawsze duzo do powiedzenia o sprawach mamy i nikt na
>> tym dobrze nie wyszedl.
>
>U mnie też tak było, ale staram się tego nie odreagowywać na TŻ.

Nie, nie chodzi tu o odreagowywanie. Chodzi o swiadomosc niebezpieczenstwa w
stylu 'daj palec, wezmie reke'. Niestety, obserwowalam czesto, ze nawet

ajfajniejsi ludzie 'rozbestwiaja sie', jesli partner ciagle ich pyta, czy moze

to albo tamto. To czasem daje poczucie wladzy.


>coś w ten deseń. Mnie się w ogóle wydaje, że w zdrowym związku,
>w którym ludzie zwracają uwagę na swoje potrzeby i starają się
>nie ranić się nawzajem, pytanie o "zgodę" nie mają racji bytu.
>
I o to mniej wiecej mi chodzilo. :)))
Ja po prostu wiem, co moze zranic mojego TZ i nie robie tego. A jednoczesnie
nie chce dawac mu poczucia, ze jestem w jakimkolwiek stopniu jego wlasnoscia i
ze powinnam go pytac o zgode na wyjazd sluzbowy (znam takich, co pytaja).

Po krotkim przemysleniu doszlam rowniez do wniosku, ze moje podejscie bierze
sie z tego, ze przez pierwsze dwa lata naszego zwiazku mieszkalismy daleko od
siebie i widywalismy sie stosunkowo razdko. Kazde z nas musialo sobie czas
organizowac na wlasna reke ;) i moze jestem wredna, ale na mysl mi nie przyszlo
nigdy dzwonic do niego z pytaniem, czy moge isc z kolega na impreze, albo
jechac z kolezanka na weekend. Informowalam go jedynie o moich planach, jesli
stwierdzilam, ze moga kolidowac z naszym spotkaniem.
Wiec moze to kwestia przyzwyczajenia po prostu ;)

Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2003-08-21 14:49:28

Temat: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Dunia" <d...@n...net> napisał w wiadomości
news:03082115155297@polnews.pl...
> [...] Nie, nie chodzi tu o odreagowywanie. [...]

Ups, jeszcze mi umknęło, a chciałabym uniknąć potencjalnych
nieporozumień :) - nie sugeruję, że u Ciebie chodzi o
odreagowywanie. U mnie to by było odreagowywanie, tylko tyle :)

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2003-08-21 15:19:08

Temat: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele
Od: "Arsa" <a...@m...net> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Agata" <a...@i...pl> napisał w wiadomości
news:pan.2003.08.20.12.20.18.926950@interia.pl...
> Sprawa wygląda tak:
> Bliski kolega zaprosił mnie na wesele. Mój TŻ powiedział co prawda, ze
> jak chcę, to mogę jechać, ale mam wątpliwości, czy to w porządku. Co
> o tym myślicie?

Ja myślę, że, skoro
a) jesteś mężatką,
b) sytuacja jest taka (jak przyznałaś w kolejnych postach), że to nie jest
całkiem niewinne zaproszenie, bo gość się w Tobie podkochuje co jest jasne i
dla Ciebie i dla męża,

to wg mnie naturalną Twoją reakcją powinna być zdecydowana odmowa i to nawet
bez konsultacji z mężem.
Tak to właśnie mi się wydaje.
Na miejscu Twojego męża, czułbym się źle i niemiło już wtedy, gdybyś
otwarcie przede mną przyznała sie do tego, że w sytuacji takiej, jaka jest
"nie wiesz co zrobić".
Rozumiem, że być może tęsknisz do jakiejś zabawy, może do jakichś flirtów
(tak mi się coś wydaje, ze pochlebia Ci bycie adorowaną przez innego
mężczyznę)...ale są chyba jakieś niepisane zasady, któych wypada sie
trzymać.
Oczywiście nie znam szczegółów całej sprawy ani nie wiem, jak wyglądają
relacje w Waszym "trójkącie" ale po tym co powiedziałaś, wydaje mi się, że
problem właściwie stwarzasz Ty sama. Niby czujesz się nie fair, pytasz się
dla świętego spokoju męża o zgodę (wiedząc, że jest tolerancyjny i się
zgodzi mimo, że nie podoba mu się cała ta sprawa), wijesz się i wymyślasz a
tak naprawdę - mam takie wrażenie - szukasz dla samej siebie
usprawiedliwienia, bo masz ochotę "zaszaleć jak dawnych lat", może nawet
otrzeć się o pokusę romansu/romans tylko chciałabyś przy tym nie pobrudzić
za bardzo sumienia i czuć się w porządku. Rozwiązanie sytuacji jest proste -
mówisz gościowi "nie", w sytuacji w jakiej jesteś (przypominam - jesteś
mężatką) nie musisz sie nawet usprawiedliwiać z odmowy i po kłopocie...tylko
zadaj sobie pytanie : czy Ty bardziej chcesz rozwiązać ten problem czy moze
bardziej - znaleźć usprawiedliwienie dla - dość egoistycznego -
podbudowywania swojego ego posiadaniem "wielbiciela".
Pozdrawiam
Arsa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 7


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Witam
Pilnie potrzebna jest pomoc!
Sekty - Uwaga rodzice
ciężko... (długie)
problemy - nie tylko z teściami (długie)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »