| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-08-18 07:02:15
Temat: ciężko... (długie)Witam po kolejnym, tym razem długim weekendzie.
Pamietacie mój post "dylematy po 7"? To własnie kłopotów moich ciąg
dalszy....
Chciałam Wam powiedzieć, że miałam okazję dwa razy zamienić kilka słów z
mężem. Nie było to ani łatwe, ani proste, ani przyjemne. Próbowałam zrobić
to spokojnie i rzeczowo. Łzy tłamsiły się w gardle, ale starałm sie ich nie
wypuszczać.
Czwartek:
Zaczęłam rozmowę od pytania czemu mu tak smutno.
Usłyszałam: jestem na zero, bo jest we mnie tyle samo radości co smutków.
Dodałam, że człowiek powinniedążyć do tego, żeby mieć więcej radości i iść
na plus.
Usłyszałam: po co skoro można potem spaść na minus, to juz lepiej zostac na
zerze.
Dodałam, że człowiek powinnie ten plus utrzymywać, podwyższać go.
Usłyszałam: po co się starać
Dodałam, że ma rację ale pod jednym warunkiem, że się drugiej osoby nie
kocha i nie zależy na niej, ale jeśli te dwie odpowiedzi są na tak (kocha i
zależy) to chyba warto się postarać. Może to jest ten czas, że należy
spróbowac i dać sobie szanse. Po czym się uroczo i tajemniczo uśmiechnęłam i
wyszłam. Nie wiem o czym myśał....
Piątek:
Mówilismy o sobie troszkę, ale był strasznie negatywny. Powiedział, że
powinniśmy się wyzbyć swoich złych nawyków. Powiedziałm, że musimy sobie
wyjaśnic co uważamy za złe nawyki, on moje i swoje, a ja jego i swoje.
Sobota:
Bylismy poproszeni o wykonanie zdjęc na ślubie. Pojechaliśmy. W kościele az
się dusiłam i starałam się nie wybuchnąć...!!! Potem zaczła rozmowe w stylu:
ciekawe jak długo oni ze sobą wytrzymają. No i się zaczęła rozmowa.
Mąz mi oznajmił, że na poczatku każdego związku jest zauroczenie (osoba
najważniejsza, najpiękniejsza i wogóle naj). Ale wszystko pusje wspólne
mieszkanie i ślub. Dodał, że po jakimś czasie człowiek się zaczyna "dusić".
NAjelepiej żeby miec własne mieszkanie i tam mieszkać, a spotykac się od
czasu do czasu. Bo jak tak ciągle razem to ogranizm sobie zaczya się bronić.
U jednych to alkoholizm, inny sie powiesi, inny zaczyna być zmierzły,
chamski. Dodałam, że z negatywnymi aspektami zycia nalezy walczyć. Jak można
w stosunku do kogoś można być chamskim, upokażać go, poniżać, być
złośliwym.Powiedziałam mu, że chcę mu cos powiedzieć, ale żeby mi nie
przerywał. Przeprosiłam go za moje zachowanie, za zazdrośc, podejżliwość nie
wiem czy słuszną czy nie, on sam wie najlepiej, za choleryczność.
Powiedziałam, że może nikt mnie nie nauczył zycia, a ja chciałam tylko byc
idealną kobietą, żoną, gospodynią. Może za idealną. Przeprosiłam go za to,
czego nie zropbiłam, za pewne wyręczanie go, odczytwyanie jego myśli, za to,
ze może nie pozwoliłam mu samemu robić wielu rzeczy. Chciałm byc po prostu
dobra, a to moja największa wada.
Mąz mi powiedział, że zycie to jak wspinaczka i jak się dotrze na szczyt to
nic nie ciesz i nic już nie ma, zdobyte. Owszem życie to wspinaczka, ale
skąd możemy wiedzieć, że to już szczyt??
Powiedziałam mu jakie mam (według mnie) złe nawyki, poprosiłam, żeby podał
swoje. Podał jeden, że na każdą kobiete patrzy jak na mięso i ma świadmość,
że mógłby z każdą........
Powiedział mi też, że pewne słowa tracą na wartości przez lata. Jeśli powiem
mu Kochanie, spływa to po nim, bo często to słyszał. Dlaczego nie może
zrozumieć, że pewne rzeczy się powtarza, ale są one dla jednych tylko uszu!
Może faktycznie czuje przesyt dobroci, ale wolałabym żeby o tym powiedział
wprost, a nie zostawał mi domysły. Raz mówi, że skąd mogę wiedzieć co on
myśli , a za chwilę dodaj sama się domyśl o co chodzi....
Czuję się jak mysz w labiryncie, gdzie co chwilę zapala się światełko ale w
innym miejscu i gaśnie za kaddym razem jak się do niego zbiliżę....
A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2003-08-18 08:23:11
Temat: Re: ciężko... (długie)
Kopnij go w d..., to będzie mógł znów zdobywać. Przyjdzie na
kolanach.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2003-08-18 08:35:11
Temat: Re: cie?ko... (d3ugie)
"Klaudiusz" <s...@p...onet.pl> wrote in message
news:pan.2003.08.18.08.23.10.878984@poczta.onet.pl..
.
>
> Kopnij go w d..., to będzie mógł znów zdobywać. Przyjdzie na
> kolanach.
krótko i zwięźle
dzięki
A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2003-08-18 11:55:48
Temat: Re: ciężko... (długie)Osobnik znany jako gooshy mieszkający pod adresem
<g...@p...onet.pl> w poście bhpthn$emm$...@u...cto.us.edu.pl
napisał w ten deseń:
> Witam po kolejnym, tym razem długim weekendzie.
> Pamietacie mój post "dylematy po 7"? To własnie kłopotów moich ciąg
> dalszy....
>
[ciach]
Jeśli nie macie dzieci, a z tego co czytam zrozumiałam, że raczej nie
macie, to rozstańcie się. Jeśli będzie mu Ciebie brakowało, to wróci
błagając. Jeśli nie ma zamiaru kontynuować tego związku w ogóle, to -
przykro mówić - ale lepiej uciąć to wcześniej. A wiem co mówię ;-(
pozdr
Xena
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2003-08-18 12:39:25
Temat: Re: ciężko... (długie)> Jeśli nie macie dzieci, a z tego co czytam zrozumiałam, że raczej nie
> macie, to rozstańcie się. Jeśli będzie mu Ciebie brakowało, to wróci
> błagając. Jeśli nie ma zamiaru kontynuować tego związku w ogóle, to -
> przykro mówić - ale lepiej uciąć to wcześniej. A wiem co mówię ;-(
fakt nie mamy dzieci :(
Wiesz Xena jest małe, a właściwie duże ALE. Ja nie chcę rozsypać tego
związku. Piszę tutaj, bo szukam pomocy jak to uratować, a nie jak utopić.
I nie mówię, że szukam łatwych rozwiązań. To bedzie trudna walka, ale ja
jestem twarda.
A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2003-08-18 12:48:00
Temat: Re: ciężko... (długie)On Mon, 18 Aug 2003 14:39:25 +0200, gooshy wrote:
>> Jeśli nie macie dzieci, a z tego co czytam zrozumiałam, że raczej
>> nie macie, to rozstańcie się. Jeśli będzie mu Ciebie brakowało, to
>> wróci błagając. Jeśli nie ma zamiaru kontynuować tego związku w
>> ogóle, to - przykro mówić - ale lepiej uciąć to wcześniej. A wiem
>> co mówię ;-(
>
> fakt nie mamy dzieci :(
> Wiesz Xena jest małe, a właściwie duże ALE. Ja nie chcę rozsypać
> tego związku. Piszę tutaj, bo szukam pomocy jak to uratować, a nie
> jak utopić. I nie mówię, że szukam łatwych rozwiązań. To bedzie
> trudna walka, ale ja jestem twarda.
>
> A.
Jesteś twarda, więc rozstań się z nim. Jeśli wróci, będzie chociaż
chciał rozmawiać i będzie znaczyło to, że mu zależy , jeśli nie, to
znaczy, że nie jest Ciebie wart. Mimo, ze to mąż:(
Agata (rozwiedziona z facetem, który nie był jej wart)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2003-08-18 12:49:10
Temat: Re: ciężko... (długie)
Użytkownik "gooshy" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bhqh9s$1ji$1@uranos.cto.us.edu.pl...
> fakt nie mamy dzieci :(
Może własnie dlatego sypie się Wasz związek. Dzieci to zawsze odmiana,
coś nowego, absorbującego czas i myśli, burzącego pewną harmonię zycia
codziennego. Dzieci moim zdaniem "odswieżają" związek.
A w Waszym przypadku - no cóż, przyzwyczajenie, rutyna itd.
pozdr
cherokee
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2003-08-18 12:49:16
Temat: Re: Re: ciężko... (długie)On Mon, 18 Aug 2003 14:49:10 +0200, Cherokee gd wrote:
>
> Użytkownik "gooshy" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:bhqh9s$1ji$1@uranos.cto.us.edu.pl...
>> fakt nie mamy dzieci :(
>
> Może własnie dlatego sypie się Wasz związek. Dzieci to zawsze odmiana,
> coś nowego, absorbującego czas i myśli, burzącego pewną harmonię zycia
> codziennego. Dzieci moim zdaniem "odswieżają" związek.
> A w Waszym przypadku - no cóż, przyzwyczajenie, rutyna itd.
>
> pozdr
>
> cherokee
Bzdura.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2003-08-18 12:54:51
Temat: Re: ciężko... (długie)Użytkownik "Cherokee gd" <c...@t...skasujCalyTenNapis.pl> napisał
> Może własnie dlatego sypie się Wasz związek. Dzieci to zawsze odmiana,
> coś nowego, absorbującego czas i myśli, burzącego pewną harmonię zycia
> codziennego. Dzieci moim zdaniem "odswieżają" związek.
> A w Waszym przypadku - no cóż, przyzwyczajenie, rutyna itd.
No wybacz ... ale fundowanie sobie dzieci, gdy w związku nie dzieje sie
dobrze jest chyba najgorszym pomysłem z możliwych.
Przy dzieciach jest tysiące trosk, zmęczenia i problemów i na sypiący się
związek na pewno nie działa to budująco.
Przyznam szczerze, że zawsze podziwiałam decyzje 'zróbmy sobie dziecko - to
nas bardziej zbliży' w momencie gdy w związku źle się działo ... i z
obserwacji ... to nigdy nie zadziałało.
Pozdrawiam
MOLNARka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2003-08-18 12:56:53
Temat: Re: ciężko... (długie)Użytkownik "Cherokee gd" <c...@t...skasujCalyTenNapis.pl>
napisał w wiadomości news:bhqi07$3hv$1@inews.gazeta.pl...
> [...]Dzieci moim zdaniem "odswieżają" związek.[...]
Związkowi, który się sypie, a jedno z partnerów nie ma ochoty na
pracę nad nim, dziecko może tylko zaszkodzić. Do starych
problemów dochodzą nowe, pozorna poprawa może polegać najwyżej
na tym, że matka koncentruje się na dziecku i "dla jego dobra"
odpuszcza własne potrzeby, a konsekwencje tego faktu dla dziecka
bywają nieciekawe. Pomijając sytuację, kiedy ktoś bardzo chce
mieć dziecko i jego brak powoduje frustrację, z którą nie może
sobie poradzić, związki nie sypią się "dlatego".
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |