« poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2003-08-21 15:44:45
Temat: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...weseleIstota Arsa widocznie straciła kontakt z nadświadomością popełniając:
>
> Użytkownik "Agata" <a...@i...pl> napisał w wiadomości
> news:pan.2003.08.20.12.20.18.926950@interia.pl...
>> Sprawa wygląda tak:
>> Bliski kolega zaprosił mnie na wesele. Mój TŻ powiedział co prawda, ze
>> jak chcę, to mogę jechać, ale mam wątpliwości, czy to w porządku. Co
>> o tym myślicie?
>
> Ja myślę, że, skoro
> a) jesteś mężatką,
> b) sytuacja jest taka (jak przyznałaś w kolejnych postach), że to nie jest
> całkiem niewinne zaproszenie, bo gość się w Tobie podkochuje co jest jasne i
> dla Ciebie i dla męża,
>
> to wg mnie naturalną Twoją reakcją powinna być zdecydowana odmowa i to nawet
> bez konsultacji z mężem...
Szacunek za ten "niepopularny" pogląd, chociaż do końca z nim się nie
zgadzam ;-) Wszystko jest kwestią wzajemnego układu. Dla jednych taka
sytuacja jest nie do przyjęcia, dla innych nawet ktoś trzeci w łóżku nie
stanowił będzie problemu. Sama zresztą zauważyłaś, że już zadając tutaj
swoje pytanie Agata określa niejako, że sytuacja taka nie jest dla
niej(nich) całkiem normalna świadcząc IMO przeciwko pójściu z kumplem.
W sprawach uczuć kierowałbym się głosem serca. A serce Agaty mówić może
najróżniejsze rzeczy, o których nie mamy pojęcia. Pewnym można być tylko
jednego - tylko ono odpowie jej na pytanie: "czego ja właściwie tak
naprawdę chcę".
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2003-08-21 15:58:36
Temat: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele> Najlepiej obgadać we trójkę - zaproś kumpla na piwo
> (obiad, kawę - czy co tam chcesz) i pogadajcie o weselu.
Superpomysł , Qwax - szczera rozmowa w trójkę jest dobra na wszystko...
" No więc kochanie , chodzi o to , że ten tu kolega się we mnie podkochuje a
ostatnio wymyslił, żebym poszła z nim na wesele, ale że on swietnie tańczy i
na pewno dobrze będę się bawiła , więc nie masz chyba nic przeciwko, prawda?
....No to wspaniale, czekajcie chłopaki - przyniosę Wam jeszcze po piwku i
paluszki"...
Jak dobrze pójdzie, proponuję zapraszać kolegę także do innych szczerych
małżeńskich rozmów np "co robimy w rocznicę ślubu?" albo "kiedy decydujemy
sie na dzieciaczka?"...
Pozdrawiam
Arsa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2003-08-21 22:55:16
Temat: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...weseleDunia wrote:
> No i co w zwiazku z tym ? Doradzalbys jej isc czy nie ? Bo nie
> zrozumialam.
O ile rozumiem koleżanka chce iść na to wesele z pobudek dość egoistycznych:
chęć zabawy. Rzecz sama w sobie nie jest niczym nagannym, ALE trzeba
pomyśleć też o tej drugiej osobie. Nie wystarczy zapytać: "Kochanie, czy nie
masz nic przeciwko?", bo jeśli kochanie kocha, to powie że nie ma, choćby mu
serce krwawiło. Odrobina empatii nie zaszkodzi w tym wypadku. Jeśli wiem, że
moja dziewczyna nie ma nic przeciwko temu żebym poszedł z kumplem na piwo
(on płaci), ale ona wolałaby spędzić wieczór ze mną, to będę zastanawiał się
jak jej ten wieczór umilić, a nie jak się nażłopać na koszt kumpla, mimo
tego że ona pozwala mi pójść bo mnie kocha.
Chyba że sytuacja jest zupełnie inna - on chce mieć ją na własność, bo nie
stać go na pekińczyka. Rzekomo pozwala jej na wszystko, w rzeczywistości
szantażuje emocjonalnie. W takim wypadku trzeba zaznaczyć swój teren, nie
ustępować tam gdzie ustępować nie wolno i prowadzić dialog, albo ostrzał
artyleryjski, jeśli zajdzie takowa potrzeba. Chyba że ktoś się dobrze czuje
w roli pekińczyka, ale to już zupełnie inna historia...
Pozdrówczi!
Dirschauer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2003-08-21 22:56:30
Temat: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...weseleArsa wrote:
> Jak dobrze pójdzie, proponuję zapraszać kolegę także do innych
> szczerych małżeńskich rozmów np "co robimy w rocznicę ślubu?" albo
> "kiedy decydujemy sie na dzieciaczka?"...
Arso zostałem Twoim idolem. To znaczy fanem :-)
Dirschauer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2003-08-21 23:02:44
Temat: Re: Re: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...weseleAgata wrote:
> Bywa zazdrosny,
To znaczy że Cię kocha.
> ale nie zaborczy.
To znaczy że jest normalny.
> Z tą szczerością, to sama nie wiem,
> bo w zasadzie mam wrażenie, ze wszystko kręci się wokół mnie.
Jesteś gwiazdą i wiesz o tym. Nie ma w tym nic nagannego ;-)
> Na
> bardzo dużo jest w stanie mi "pozwolić", jeśli miałabym ochotę.
A Ty się jeszcze pytasz? Proponuję wspólny urlop z kolegą na Majorce.
> No i
> nie wiem czy tak właśnie myśli, czy chce mnie po prostu uszczęśliwić
> (nawet, jeśli będzie siedział w domu i obgryzał paznokcie
> zastanawiając się co w danej chwili robię).
No to dalej go testuj... Aż się dowiesz.
> Ale trzyma fason:)
Twardziel. Ale bądź dobrej myśli. Nie takich twardzieli kobiety potrafiły
wykończyć...
Dirschauer
BTW Zdaję sobie sprawę że nie wszyscy mężczyźni są fajni. Nie to co ja...
ROTFL
D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2003-08-22 06:48:29
Temat: Re: Re: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele
Użytkownik "Dirschauer" <d...@N...wp.pl> napisał w
wiadomości news:bi3j26$19i$1@ultra60.mat.uni.torun.pl...
> Agata wrote:
>
> > Bywa zazdrosny,
>
> To znaczy że Cię kocha.
>
To znaczy że jej nie kocha.
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2003-08-22 07:12:03
Temat: Re: Re: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...weseleDirschauer napisal:
>
>> Bywa zazdrosny,
>
>To znaczy że Cię kocha.
Moj TZ nie jest o mnie zazdrosny (a przynajmniej nigdy tego nie okazal), ale
pewna jestem, ze mnie kocha.
Troche mniej kategroczynych sadow, prosze !
Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2003-08-22 10:06:53
Temat: Re: Re: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...weseleQwax wrote:
>>> Bywa zazdrosny,
>>
>> To znaczy że Cię kocha.
>
> To znaczy że jej nie kocha.
Moje twierdzenie przeciwko Twojemu. Remis.
A na serio. Koleżanka napisała "bywa" zazdrosny, a nie "jest" zazdrosny.
Wnioskuję więc, że facet nie śledzi każdego jej kroku, nie kontroluje
korespondencji, nie zainstalował kamery w toalecie, nie założył
przekierowania na koncie emailowym i nie sklonował karty sim z jej komórki.
Umiarkowana zazdrość, pod kontrolą, to też dowód uczucia. Kiedy okazywałem
się zupełnie "niezazdrosny" spotykałem się z reakcjami "w ogóle ci na mnie
nie zależy". Z drugiej strony, kiedy moja dziewczyna mówiła o tym, że
adoruje ją jej wykładowca (zmianiał specjalnie dla niej dzień i godzinę
zajęć itp), to choć nie miała na celu wzbudzania mojej zazdrości, mimowolnie
to ją wzbudzało. Na szczęście moją dziewczynę te wszystkie zabiegi śmieszyły
no i co najważniejsze - "nie interesują jej żonaci faceci". Z drugiej strony
każdy z nas ma w sobie nutkę próżności i lubi być dostrzegany przez innych.
Wszystko zależy od proporcji, kultury osobistej, wierności partnerowi,
natężenia uczuć, wzajemnego zrozumienia. Temat na rozprawę habilitacyjną. A
dla super-zazdrośników na rozprawę rehabilitacyjną - z samym sobą. Póki
pora...
Dirschauer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2003-08-22 10:12:30
Temat: Re: Re: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...weseleDunia wrote:
> Moj TZ nie jest o mnie zazdrosny (a przynajmniej nigdy tego nie
> okazal), ale pewna jestem, ze mnie kocha.
Napisałem powyżej odpowiadając (temu, tej?) Qwaxowi, że każdy przypadek
należy rozpatrywać indywidualnie. Poza tym nie napisałem, że brak zazdrości
oznacza brak miłości, tylko że zazdrość może [niekiedy] być dowodem miłości,
o ile jest umiarkowana a nie chorobliwa.
> Troche mniej kategroczynych sadow, prosze !
Wydaje mi się chyba raczej na pewno, choć nie chciałbym niczego zdecydowanie
przesądzać, że w tym co napisałaś być może kryje się ziarenko prawdy, ale
trudno to stwiedzić ze stuprocentową pewnością ;-)
Miłego dnia!
Dirschauer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2003-08-22 10:33:51
Temat: Re: Re: Re: Sama nie wiem co o tym myśleć...wesele>Dunia wrote:
>należy rozpatrywać indywidualnie. Poza tym nie napisałem, że brak zazdrości
>oznacza brak miłości, tylko że zazdrość może [niekiedy] być dowodem miłości,
>o ile jest umiarkowana a nie chorobliwa.
>
Nie. Napisales:
> Bywa zazdrosny,
To znaczy że Cię kocha.
IMHO to brzmi kompletnie inaczej niz to, co napisales wyzej.
O wiele bardziej kategorycznie. I dlatego zaprotestowalam.
Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |