Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Rozgwiazda w świecie płaszczaków

Grupy

Szukaj w grupach

 

Rozgwiazda w świecie płaszczaków

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 244


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2004-08-18 04:16:42

Temat: Re: Rozgwiazda w świecie płaszczaków
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


(Borze święty... Te głosy, te głosy.... Do Jasnej Inkwizycji, czemu nikt
jeszcze nie wymyślił magnetofonu w mikrohipie...
- Panie doktorze, PANIE doktorze! Niech pan mi zostawi ten burion
i ze dwie Ołówki, słowo daję, dziś nad ranem widzenie miałem...
Słowa słowa glisty, slimaki, nie chcą nadążyć za czymś, co diabli wiedzą
gdzie, w kosmosie chyba...
- Spokojnie. Nie pamietasz jak Cię w szkole uczono!!??,
linijka w linijkę, łapka w ławkę, kantem najlepiej - aaaała!!!
- Prose pani - to boli!!
- A dawaj ty mi tu łajdaku następną łapę!! Pokrzywka czy linijka -
wybieraj, psi synu....
- Ale, ale... prose pani, ... to boli...
- Dawaj mówię. Patrzcie, patrzcie dzieci, jak się kończy rzucanie
kamieniami w okna...
- hihihihihi - dobrze mu tak...
- ałaaaa... ałłah...
- Co ty tam gadasz dziecko?? Nie będziesz?? Ja cię już rozumu nauczę.
Nie po to tyle czasu w zawodzie, żebyś Ty mi tu teraz takie numery
wywijał - psi synu... bruner
- Ale nie przy ludziach plose pani, nie przy jasiu, ... Ja przecież....
- Zamknij ryjek smarkaczu!! A gdzie masz dzienniczek!!?? Dawaj go
tu, zaraz ci wpiszę coś na pamiątkę dla rodziców....
- Ale, ale...
- Nie gadaj tylko dawaj!! Rzucałeś kamieniami?
- Nie....
- Co Ty mi tu gadasz, że nie!! Sama widziałam!!!
- Ale to nie był kamień plose pani...
- Co Ty mi tu będziesz pitolił dzieciaku - dawaj ten dzienniczek!!
- Zapomniałem.
- Jak to - dzienniczka nie masz!
- Nie mam.
- No czekaj ty, ja i tak znajdę na to sposób...
- Nawócki!! Nawrucki... no gdzie Ty się podziewasz... Tyle się
nastukałeś w tę swoją klawiszarkę. Dawaj tu!! Zobacz!!
- Ja wszystko wiem!! Ja przecież i tak mam swoje wtyki...

- Ale, ale... gdzie Ty stoisz, bo ja jakoś Cię nie widzę...
- NO jakto, gdzie - TUTAJ!! -
- To Ty???? A czemu tak dziwnie wyglądasz? Czekaj, czekaj...
a gdzie Ty patrzysz??
- No jak to gdzie? Przed siebie!!
- No ale... ale przecież scena jest tam! Za Twoimi plecami!!
- Co Ty piepszysz - ja mam nie wiedziec gdzie jest scena????
Komu Ty to mówisz??
- No ale, ale... Przecież JA patrzę na scenę a TY jednak gdzie indziej!!
- No podejdź proszę bliżej, zobacz ztąd
- Ty - literat!! Jak Ty mówisz?! Stąd się mówi a nie z tą d!!
- A kto Cie prosił baranie o głos!!? Nie odzywaj się, nie słyszysz,
że próba jest!!?
- Jaki baranie, jaki baranie - czemuś ty taki nerwowa zaraz....
- Jaka próba?
- No jak to - nie słyszałeś??? Przecież sam wychodziełem przed kościół
i trąbiłem, że będzie sza z intencji!!
- Nawocki!! No to jak - patrzysz... ?
- O! Kurna.... Ty masz rację!!! Coś tu się dzieje, czekaj, no, tylko
wyłączę ziemniaki bo mi się spalą... No - jusz...
- Ale, ale... jak Ty możesz coś widzieć przez te okulary? Tu jest
ciemno przecież, a to są chyba te alpejskie, na wysokie góry?
- Jakie góry? Gdzie góry? Ja jestem z gór! Pięknie tam jest...
Szczególnie jesienią tak jak teraz...
- Co Ty bredzisz Szanowny Kolego, jaką jesienią - przecież teraz jest
zima! Kto Ci takich głupot naopowiadał...
- Dobla dobla, ja tam swoje wiem, a zresztą... gdzie jest Pani??
- Ta suka? Nawet nie wspominaj!
- Ale - Ty wiesz co ona zrobiła? Znowu jeździła na świni - sam
widziałam!!! Wczoraj, w swoim domu.
- W jakkim domu? Przecież ona nie ma domu - to sierota spod Rzeszowa...
- E-tam chrzanisz.
- No sama widziałem!!! A ta sierota to mieszka w ameryce - nie pamiętam
jak jej tam było?
- No - nie pamieta!! Już ja znam takich. Najpierw to niby nic, a potem jak
co do czego to tylko pukle włosów w butonierce. Blont zresztą.
- A ja wam mówię, że scena jest tam!!
- Nie - tam!!!
- Paranoja. Czy ktoś widział gdzie jest ta piepszona pielęgniarka?
- Tak - ja widziałem. Znów stoi za rogiem i migdali się z tym
stajennym z przeciwka.
- Rooobar! No chodź tu dziecko!! Zostaw tego ptaszka w spokoju!
Co Ci zawinił!!
- Bardzo śmieszne, bardzo śmieszne...
- Sam widziałem...
- Ale - prosze pani, to nie był kamień! Owszem rzucałem, ale to nie był ...
- Dawaj dupsko, nie piernicz. Przecież wiem swoje.
- No ale - pozwól se wytłumaczyć!!
- Nie wierzę już w ani jedno Twoje słowo.
- Pukiel nie pukiel byłeś z nią - to mi wystarczy.
- Boże... Kobieto - co Ty wygadujesz!! Chora jesteś!?
No wiem, wiem...
- Nie! Ja wiem plose pani. To nie jasiu, to ollo!!
- Jaki Olo!!??? Jaki znowu olo!!! Chyba OtO,
- A o czym wy mówicie?
- Siadaj, nie przeszkadzaj. To próba generalna.
- A co grają?
- Nie słyszałeś? Przecież od trzech lat to samo trąbią.
Cos o yetologii czy jakoś tak...
- A wiem- to ten Tomek - Kruzel tak?
- Nie... Ten jest od dzieci. Jurka nie znasz?! Tego od ansztajna -
wiesz - ten popapraniec w zielonych spodniach.
- Nie - to nie ten!! Sama widziałam, to ten co chodzi w zielonej masce!!
- Zarza zaraz - zieloną maskę to mam ja, zresztą ona jest i tak dwustronna
więc w zasadzie wiadomo gdzie nie patrzę.
- No coś Ty - chory jesteś?
- A dlaczego nie? A kto mi zabroni? Przecież demokracja jest!
- A co Ty masz? Na co Cię zamkli?
- Ja jestem zdrowy!!
- No, ale też masz jakby piasek wokól głowy!!
- Wydaje Ci się - ja wszystko niewiem! I to nie pisaek ale żwirek.
- A!! Kamienie!!! No wiedziałam jasiu, że w końcu to z Ciebie wyciągnę.
To wybiłes tę szybę słoneczko, czy nie wybiłeś...?
- Ale proszę Pani!! Mnie takie sprawy w ogóle nie interesują!!
- Już ja wiem lepiej, co Cię interesuje Jasiu. To jak - pokrzywka czy
może kwasik siarkowy - mam tu taka odmianę - z afrykańskich ziół.
- Nie gadaj tak.
- Dlaczego?
- No nie wiesz, że on tego nie lubi?
- Jaki on?
- NO ten - nowy ordynator - zioło się nazywa?
- Zolo - ale śmiesznie...
- Co wy tam gadacie??
- A co to Cię k8^wa obchodzi s**o
- Noooo.... Ten jak się odezwie, to jest dopiero koszmar.
- Cham. No po prostu Cham.
- A ja słyszałem, że on jest inteliget.
- Taaa, znamy takich jenteligentów, w dresach.
- Znasz? O, to ciekawe?? Ja miałam o tobie lepsze mniemanie
- To Ty jeszcze wszystkiego nie wiesz - zobacz dalej - to będzie
dopiero cyk!! cyc! tfu - cyrc!!
- A skąd Ty wiesz? Czytałeś scenariusz?
- Nie... - ja tylko widziałem kalkę pod biurkiem z maszyną...
- I chciało ci się czytać?
- No wiesz... jak się nie ma grosza przy duszy to się ima różnych sposobów.
- No jasne. Skąd ja to znam. Roboty szukam od miesięcy a tu stale kicha.
- Kto kichnął!!!
- Czy nie wiecie, że nie wolno kichać!! Przecież zagrożenie jest. Wąglikiem
- Nie węglikiem tylko kamieniem!
- A skąd wiesz?
- No... słyszałam, że jakiś szaleniec się plącze pod szkołą i co jakiś czas
okna wybija.
- A... no tak. a od kogo słyszałaś?
- Od tej wróżki z dwunastej ulicy, nie byłeś tam?
- Ja!!! A skąd - mnie tam wróżki nie interesują.
- No ładnie, ładnie to tak kłamać?
- O czym Ty mówisz!!
- No jak to, przecież widzałem Cię u niej!
- Kiedy? Czyś Ty zwariowała???
- No nie wykręcaj się! Przecież sama widziałam bilet.
- Jaki bilet - przecież tam nie dają biletów. Tam się wchodzi, siada ogląda.
Z tego co wiem. Nikt za to kasy nie bierze! Kazdy orze jak może.
- No ale ona jest przecież taka piękna - taka laleczka.
- Taaaa, już ja znam takie laleczki. Z przodu liceum a z tyłu muzeum.
- Chyba odwrotnie?
- Co odwrotnie?
- No ten ptak - to znaczy ten kamień. To nie był kamień tylko ptak!
- No co Ty pierniczysz
- W ptaki rzucał przecież!!
- Nie w ptaki tylko w psy!
- Psy wojny hłe, hłe...
- Załóż se zatyczki do uszuf, bo jak zaraz zioło przyjdzie to cię szlag trafi
- Zioło? To ta blondynka?
- Tak. Ma na imie elli czy meni, jakoś tak. Słyszałam jak flitrowała z tym
z sąsiedztwa, to znaczy z drugiego bloku.
- Tak tak, ja ich też widziałem - na działce. U rybaka.
- No cos ty - robak nie ma działki!
- Jak nie ma jak ma! Przecież - sam mówił.
- I ty mu wierzysz?
- Przeciez on tam ma trupiarnię? To jest wspólnik zioła.. Nie znasz tej
historii???
- Nie
- No to ci powiem. Kiedyś wpadł do nas Węgiełek - no wiesz ten...
- To nie on - to był Ptak
- E - nie słuchaj go. On tak ma
- Co ma?
- Zioło mówi że UC10
- NIE - wypraszam sobie - to nie UC 120 tylko MCkwadrat
- Chyba WCkwadrat?!
- No jasne, jasne.. teraz wszystko jasne.
- Byłaś na tym spektaklu?
- Byłam.
- No i jak było?
- Świetny facet.
- O k.... to ona z nim też???
- A jakże - przeciez to klika. Sitwa. No przecież oni to wszystko razem
od dawna.
- No, coś słyszałam, ale nie wiem.. a od kiedy?
- No... ja sądzę, ze od kwietnia gdzieś.
- No to ty jestes dobrze poinformowana.
- A co - ma się te wtyczki...
- Tylko nie rozumiem co oni chcą. Bo że klika, to nie mam już wątpliwości.
Ty wiesz, ze ona w telewizji występowała?
- Tak? W barze?
- Nie, wtedy gdy była ta transmisja w autografie
- W autoklawie
- w woku, w worku, sam widziałem jak wynosił je w takim szarym
worku na ten swój cmentarz na działce
- Ale piepszysz - głowy w worku???
- No pewnie, jeszcze zielone z nich prześwitywało
- Aaaaa. no to juz wszystko jasne
- Oni to robią dla pieniędzy!!!
- No przeciez mówiłam - zarobić można na wszystkim. pieniendze leżą
na ulicy.
- Ja tam mu nie wierzę.
- No to sama zobacz!
- O! masz tu - dzienniczek, jest wpisame? Jest.
- Daj poczytać.
- No.... "rzucał kamieniem"
- No ale tu nie pisze gdzie rzucał? W kogo rzucał.
- Rzucał, żócał - no więc nie ma co się zastanawiać czy kamieniem czy
ptakiem
- Wąglikiem - hihihi....
- Co? Wąglik jeszcze żyje?
- Ano wyje... po ostatniej kuracji paramidoidolem.
- Paranoidolem chyba.
- Jak zwał tak zwał... no więc po ostatniej kuracji jakoś mu się polepszyło
- A skąd wiesz?
- Sam widziałam
- To znaczy - ta pielęgniarka mi pokazywała w kartotece - pisało UC10
a potem przekreślone i UC11. No i w następnej tabeli ten paranodimol
- I co?
- No polepszyło się.
- Ten grabarz znowu będzie smędził - nic nie zarabia od czasu kiedy
przyszedł paweł
- A ty go znasz?
- Pawła? Pewnie, że znam. My do jednej klasy chodziliśmy
Ale wiesz co, świniowaty się zrobił jakiś.
- Zielony na twarzy? A, wiem... to po tym karamizolu on tak ma.
- Co ma.
- No .. wiadomo - znajomości.
- W telewizji?
- Pewnie - przecież ona tam stale przesiaduje
- No dobra, dobra.
- To jak z tym przedstawieniem, zaczęlo się czy nie?
- A cioty taki nieuważny? Patrz tam gdzie wzrok nie sięga!
- No ale jak! kiedy tu tak ciemno ... buuuuu
- Dlakogo ciemno dlatego ciemno. Ja tam mam latarkę i wiem co mówię
- Pokarz? O.. jaka fajna. i ma kolory? Super.
- Dostałem od ciotki z kanadY... O-ooo!? To jakaś specjalna bateria?
- Ja wiem, ja wiem!! Tak - bi logiczna.... otwiera się z góry i siada
okrakiem. No... nie wiem jak ona to robi ale w każym razie działa! Rośnie.
- No to zaświeć wreszcie bo cholera nic nie widać nad jego duszą panie.
- Ja tam swoje wiem. To wszystko spisek.
- Oni to robią specjalnie. Ta duirrit i ten patsu.
- Sama widziałam jak się ślinili na tego ptaka.
- Alle chyba dostali za swoje?
- No nie wiem, ile dostali. Ona zbudowała się pod Krakowem
a on wyjechał do tej.. z kanady. Tej, jak jej było ... Pizul?
- No przestań! Mógłbyś się nie wyrażać tak po chamsku.
- No jak mam się nie wyrażać, kiedy tak w scenariuszu stoi.
- Pokaż. No kurna rzeczywiście...
- A u mnie jest inaczej!! - Pazol...
- To idź do tego zioła on ci wytłumaczy.
- Ja juz go znam. Ma te swoje okulary tatrzańskie
- Alpejskie
- Gogle
- Zielone
- Zielona to była maska
- Jaka maska?
- No ta, od Nawockiego
- Tego kleryka?
- Nie - tego nowego reżysera
- Coś ty. Ja słyszałam, że to All jest reżyserem.
- All - ta gnida?
- No wiesz, jak możesz... Przecież to porządny facet.
- Facet??? Ja słyszałam, że to kobieta.
- Nie - to rybak się przebiera
- Robak? ten z formaliny?
- Tak - i to on rzuca te kamienie
- W ptaki?
- Podobno w ptaki, ale inni mówią że w psy
- A ile jusz utłukł?
- Nie liczyłem.W kazdym razie ma ten swój cmentarz
- Ogródek.
- Cmentarz.
- Ogródek i balkon.
- Cmentarz
- Noi noi...
- No i sadzi tam te główki - i całkiem nieźle mu idzie ten interes...
- Powaga?
- Jasne - podobno dostał nasiona od tej z kanady. Świetne odmiany
jakieś - kapusta odporna na wszystko.
- No tak - oni tam mają trudny klimat
- Klimt, Klimt - już mi sie przypomniało!!! On sie nazywał Klimt
- Ten od obrazu?
- Którego?
- No wiesz - te gołe baby...
- A wiem, wiem. Oni tak z tą siostrą stale tam chodzą
- Kto?
- No zioło.
- Chodzą do tej izolatki i tam się filmują, no wiesz, a potmn sprzedają
do ameryki.
- Co ty gadasz. W ameryce maja tego pełno
- Ale nie mają naszych. A nasza siostra to przecie pikna jest
aż slinka leci...
- Co ci leci, dziadu, to ci leci...
- Pilnuj lepiej swego ptaka, bo ci go robali zjedzą
- Ja nie mam ptasek, ja mam pasek
- Piasek chyba
- Nie - pasek - zobacz sama!! O!
- Nooo rzeczywiście. Masz. Piasek.
- O... popatrz, popatrz... - ona mu zagląda w gacie.
- Pinda jedna.
- Cholera, że też tych chłopów utrzymać nie można w domu,
wiecznie sie gdzieś szwendają po obcych skrzynkach
- Łóżkach
- No pewnie, że wróżkach. Wiesz jaka to swoboda? Przecież oni mogą
tak zawsze.
- Jasne - anonimowość w sieci
- Ja tam już wiem swoje - to spisek.
- Ale ale...
- No co?
- Ja tego nie pamiętam.
- Jasne - ICD19,
- Zoło mówił że MCV 40
- On jest dziecko, daj spokój dzieciom. Zboczeniec jesteś?
- Ale sam się pochwalił! Przysłał zdjęcia.
- Jakie zdjęcia? Te z pielęgniarką?
- Tak - z blondyną
- Tą scenarzystką?
- Ona jest od dekorakcji.
- No i...
- No i ciekawe były...
- Zamieściłeś na stronie?
- Pewnie.
- I co? Będzie skandal?
- Pewnie! Ja już mu się odwdzięczę! Pinda jedna.
- Masz te materiały?
- Jakie materiały?
- No ten dzienniczek.
- Mam
- No i co?
- No nie wiem - niby stoi jak byk, ze żucał
ale on twierdzi że to był byk - A może ptak - już nie pamiętam.
- Rzucał ptakiem?
- No... ja tego nie rozumiem.
- No ja też.
- No więc kręci. To jasne.
- Pewnie kręci
- Jak zawsze.
- Aha.
- A widziałaś jaki sprytny przy tym? Ledwie mu podcięłam skrzydła to
zaraz odrastają
- Temu ptakowi?
- No?
- I co robi?
- Stawia fundamenty
- To on budowniczy jest.
- Tak - polski ludowej
- Ale to było dawno
- No dawno, i mówi, że nie pamięta.
- Mówi, że nigdy nie rzucał kamieniami. A szyba wybita przecież...
- Oj wybita. I zimno jak cholera - środek lata
- No lata. Odrastają mu.
- Ja tego nie rozumiem.
- Słuhaj, a może on nie rzucał tym kamieniem?
- Kapusta, kapusta, odporna na mrozy...po 10 zielonych za kilo
- No i popatrz, jak oni się umią urzondzić
- Umieją
- Na taśmociongu
- Na magnetofonie
- Nagrywają to?
- Podobno nagrywają, sama nie wiem. Ale i tak wszystko potem potną
i puszczą sieczkę.
- No ale jest scenariusz.
- Bardzo śmieszne.
- Żart.
- Jaki żart? To goła prawda. Sama widziałam.
- Na brzuchu?
- Na brzuchu to oni maja takie malowanki, wiesz, to taka metoda
- Na co
- Na kaca
- Moralnego pewnie - ja juz tam ich znam.
- Piepszą się w tej bawialani
- Sypialni
- Ja tam słyszałam odgłosy z allanki
- I z ogrodu, ale to w lecie.
- No i co z tego mają?
- No jak to - forsę!!
- No a duzo tego?
- Nie wiem, podobno mówiła kaska, że to się świetnie sprzedaje
- Wiedziałam od razu, że to spisek.
- Zobacz w te nagłówki
- Jakie nagłówki, na głowki to chyba oni upadli wszyscy
Stado baranów
- Jassne
- No i jak tu takimi sterować. Zabiją się na pierwszym przejściu przez most.
- Tam jest most?
- No jest!! I podobno niebezpieczny - ponsowy jakiś ośli czy jakoś tak
go nazywają.
- Aaaa, słyszałam... No i ..
- No nie wiem, ja tam nic z tego nie rozumiem. Bełkot jakiś.
- No to po co im te google na głowach.
- Wspinaja się, i maski mają
- Zielone
- Ale w lecie już czerwone
- No, jak ładnie dojrzeją to czerwone
- I same spadają
- Spadają, czasem same, a czasem trzeba pociągać.
- No wiedziałam, że to spisek. Wszędzie gacie.
- Ja tam już im nie wierzę
- Bo to trzeba rozumieć a nie wierzyć.
- Ale co tu rozumieć, same androny.
- Abstrakcje.
- Androny.
- Abstrakcje.
- Obstrukcje.
- Obsrakcje.
- Tak tak - sama widziałam - zielone są.
- Ale jak wejdą na temn most, to co się tam dzieje?
- Nie wejdą.
- Skąd wiesz?
- Bo wiem.
- No to powiedz..
- Nie mogę.
- No jak, nie możesz - powiedz!
- Nie mogę, to tajemnica.
- Łam zasady!
- Nie mogę.
- Ale robak mówi, że możesz, że nawet trzeba, żeby się uodpornić, że
to niby sztuczne nadchodzą i trzeba będzie się przed niemi bronić, bo
podstępne som.
- Podstępne są jak zmutują.
- No to przecież stale mutują, to znaczy piepszą się.
- Skurwiele.
- Przestań, Allah by tak nie powiedział nigdy.
- Taaa, kto go tam wie, to przecież fatsou
- Allbo gardzielak
- Albo cebuś
- Jebuś hihihi
- No to jak z tym przedstawieniem? Nadaje się?
- Do czego?
- No jak to - do sterowania tymi głupkami!
- Dupkami
- Obrazkami?
- Litarkami?
- Co wy tam wiecie, to wszystko spisek.
- Ale sam widziałem ze roboty szuka.
- Tu pewnie sami bezrobotni
- Nie, są po zawałach
- Zatorach chyba
- Rozstępach
- Jasne - w mózgu...
- Abstrakcja.
- Dla kogo abstrakcja na tego bęc
- Wałki miała w głowie, sam widziałem, tzn. widziałam.
- No więc mówię, że to było dawno i nie ma znaczenia.
- Ale było?
- Co było?
- No to, czego się nie robi.
- Czego się nie robi?
- No nie udawaj gupka,
- Oni tak zawsze.
- Zawsze w niedzielę.
- Sama widziałam - szacunku nie mają dla ludzi.
- Paranoja.
- ICD24
- 24,5
- Z dokładmością do piątego
- Ja tam widziałam ich więcej, nie tylko pięciu.
- No i co, no i co, dobrze im było?
- Nie wiem, ale dziwni jacys są.
- Jakby sie rumienili lekko.
- Zioło wie co robi. Będą z niego ludzie.
- Tak. Ludzi trzeba szanować a nie mamić
- Od mamienia to jest mamia
- Mania
- Mamia czy Mania wsio ryba.
- Jaka ryba! Przeciez on tam kapusty choduje. Sama widziałam, zielone
- Odporne
- Oporne się mówi
- Oporne, nie chcom ale muszom hihi
- No jak muszom, to rzeczywiście.
- Ale ona mu do łóżka włazi
- Nocami
- Nocuńkami
- To przecież jego żona
- Jaka tam żona, gdzie ty w sieci żony widziałeś
- Gdzieś to widziałam, oni tak zawsze - w telewizji było
- Spisek
- Jasne
- Bezrobotni są, szukają jakby tu zarobić.
- Taki Fajer na przykład - sama widziałam - ogłasza się.
- No przecież - cholera jedna. Zarabia.
- Tak.
- Wystarczy stronę zrobić - pokazywać że się kręci
- No ale jak? Reklamy?
- No nie wiem. Jakoś to napewno robiom, to jelyta przecież, wiem co mówię.
- To jest chore.
- Wiedziałam.
- IC8
- Nie, IC7.
- No to jak bedzie?
- Ja nic z tego nie rozumiem.
- Ciemno jest
- Bo nie w te strone patrzysz!
- Zdejm te google - głupoty tylko tam widzisz.
- No jak to - literki som.
- Jak nie byłaś na moście to głupoty widzisz.
- Na jakim moście?
- No tym... milarzepy
- Milorepy
- Milarepy
- Gówno wiecie, ja tam byłem - sama mgła
- Tak, i piasek.
- Czas też.
- I apstrakcja
- Obstrukcja
- Przeca widzę co stoi napisane - apstrakcja
- A bo to ta gówniara przepisywała i jak zwykle
cholera czego to ich w szkołach uczom
- Popraw
- Abstrakcja - teraz dobrze?
- Nigdy nie będzie dobrze.
- No to o co chodzi?
- No murwa kadź!!! O co w tym wszystkim chodzi!!???????????
- Maniplują
- Tja
- Chodzi o to, że jak nie masz googli to nic nie zobaczysz.
- Gugli
- Guugli!!
- Jak zwał tak zwał. Wiem, że oni tam chodzom i potem znikają.
- Jak Duchi.
- Tak.
- Jak aTeta?
- Też, alle inaczej.
- A kogo tam widziałeś?
- No wiesz... pewnie on był z żoną
- Zioło ma żonę?
- Ma, i jaka młoda...
- To ta blóndyna?
- Nie, ta czarodziejka z trzynastej ulicy
- Wróżka
- No i, noi....
- Co oni tam robiom?
- Ściskają się po nocach i pewnie te scenariusze piszą
- Ja tam nic z tego nie rozumiem
- To włóż google
- Te zielone czy te czarne?
- Ech... z babami to tak zawsze. Włóz te w falbanki.
- Ciężkie są. Nie wiedziałam.
- Nie ma lekko.
- A daleko to?
- No cóż - to kosmos, trochę daleko.
- A zdążymy?
- Nie wiem. Spróbować nie zawadzi.
- A nie będzie nudno?
- No wiesz - coś tam wymyślimy.
- To gdzie mnie prowadzisz?! Do lasu? Znów Cipewnie gupoty w głowie.
- No wiesz - droga jest przez las
- Itliny? a co to znowu za wywłoka?
- Itlina, to nie wywłoka, przestań babo. Stara znajoma.
- Taaaa, juz ja wiem kto jest stary.
- Młodych Ci się zachciewa łajzo.
- Boszzz
- Znowu wzdychasz do tej Boszki?! Idź ty podlecu, już Ci nic a nic nie wierzę.
- Nie wzdycham babo. Daj żyć.
- Taaa, szlajasz się po nocach a potem daj żryć mówisz. Już ja wiem swoje
Wszyscy tak o tobie gadają.
- Słuchaj ludzi to dobrze na tym wyjdziesz.
- No a co to było z tą, jak jej tam... dobrze wiesz.
- Nic nie było. Dajżesz spokój. Wiecznie tylko to samo.
- No to zobacz na ten anonim.
- Nie interesują mnie anonimy do cholery. Ile razy mam Ci to powtarzać.
- No a potem były przecież inne.
- Tak tak - on tak ma!!
- Nosz K.... Kobieto, uspokój się, poczekaj jak dojdziemy.
- Ale daleko jeszcze?
- Nie wiem, mówiłem, że nie będzie łatwo.
- No to se weź młodszą.
- Przestań gupia.
- Co oni tu robiom?
- No przecież magiel jest.
- Próba.
- A ja też mogę?
- Czemu nie. Tylko musisz włożyc google.
- Ale tu czarno...
- Ech z tymi babami, włożyłaś odwrotnie!
- Teraz lepiej?
No... literki widzę.
- No to słuchaj.
...
...
...
- Nudno tu.
- No jak!! Przecież już są blisko końca Szczytu.
- A gdzie ten puzol? Przewodnik, przodownik znaczy się.
- Szuka kamieni. Mówił że ma całe pole.
- Ale on mówił, że to ptaki.
- No wiesz. Każdy w lustrze widzi co innego.
- W jakim lustrze? Chyba w oknie?
- Okno wybite i zimno jest.
- A kto wybił?
- No... podobno ta zazdrosna..
- Zołza znaczy się? I podgląda przez te dziurę?
- Pewnie podgląda. Zmęczona już jest, to widać.
- Nie - widać co innego, zobacz dobrze, śmieje się.
- E tam, słabo widzisz, z mojego miejsca chyba lepiej.
- Pokaz te google! No tak, ty tu masz jakiś zoom. Co trzeba przełączyć?
- Ten dynks.
- Jaki dynks?
- No ten - nie widzisz?
- Nie.
- No to, co ty oglądasz!!???
- No dobrze - uśmiecha się.
- Nie, to on sie usmiecha.
- Gówno prawda. On płacze.
- Naprawdę? No coś ty, co to za facet!! Baba nie facet!!
- Baba też.
- Ja tam nic z tego nie rozumiem.
- Powiem Ci, ze ja też.
- Ale świnia jest. Zobacz - ta trzecia na nim jeździ.
- A kto to ta trzecia?
- Podobno nauczycielka.
- Z podstawówki?
- No. Mówi, że ma dzienniczek, a w nim wyraźnie napisane. Slowa.
- Mówi, że to kamienie.
- Słyszałam, a ten dzieciak nie chciał się przyznać.
- No nie chciał. Mówił że to były ptaki.
- Albo pies.
- Nie - pies to był jego i szedł za nim.
- W ten mróz?
- No tak. Wiesz jak to z psami jest. Nie odgonisz.
- I on w tego psa? Kamieniem?
- Nie. Ptakiem. I chyba nie w psa. Zresztą nie wiem. Ciemno jest.
- Coraz ciemniej. No to zapal światło.
- Nie chcę. Jak patrzę na te robaki to mi się niedobrze robi.
- A jak ciemno to nie widać?
- Tam zawsze ciemno.
- Gdzie?
- Na tym moście.
- I oni tam jadą?
- Podobno. Tylko pełno kamieni po drodze.
- Boszzzz jak tu nudno.
- Nie byłeś na początku?
- A co tam grali?
- To zależy gdzie. Widziałem tłumek, każdy patrzył gdzie indziej, ciekawie
to wyglądało. Tu droga cudo, a każdy z nich drepcze w inną stronę, i w kółko.
- No i co potem?
- Podobno, pierwszy był ten jurek, ale jego to nikt nie kumał. Bajdurzył
stale o jakim geniuszu, o takich dyrdymałach, że szkoda gadać. No i potem
podłączyli sie inni - wiesz, było sporo awantur. Każdy chciał w swoją stronę.
I kazdy chciał na przewodnika, że to niby jego kapusty lepsze.
- No tak. I tańsze.
- Jasne.
- I smaczniejesze.
- No pewnie.
- Kapusta kapuście nie równa. Chociaż i tu i tu Ka i pusta.
- Ja tam nic z tego nie rozumiem.
- Bełkot.
- Ale czekaj, co było potem... sprzedawali te kapusty?
- Nie wiem. Podobno sprzedawali, ale jak wołali tę taką jedną zza oceanu,
żeby im pokazała jak to sie robi - wiesz, tę purdolinkę czy jak jej tam -
to za cholerę nie chciała powiedzieć. Szczwana sztuka. Patent ma.
- No to oni wtedy napewno zrobili tę stronę.
- Jaką stronę.
- No tę, co to niby oficjalna.
- Mówili ze nieoficjalna.
- No nieważne. Zrobili i zaczęli sterować.
- Co sterować?
- Nie wiem.
- Podobno to spisek.
- I telewizja.
- Tak tak. Sam widziałam w telewizji!!
- Kogo?
- No tę, co to te rysunki na brzuchu ma.
- Jakie rysunki?
- No nieważne. Jeden taki tu pokazał. Taki śliczny, magiczny.
Wzruszający nawet.
- Nie wiem co oni w tym widzą.
- Szmira pewnie.
- A kto tym zarządza?
- No, podobno ten Wszystko, czy jak mu tam.
- A kto tak mówi. Nie wiem. Ja tam w zasadzie plotek nie słucham.
- Ale spisek jest. No jest. I chyba nie jeden.
- Mówiła ta, wiesz, matka polka. Szczerość aż do bólu. A jak ona mówi -
to trzeba wierzyć.
- Jesteś pewna? Nooo , ta nauczycielka tez tak mówi...
- I inni też. Wiesz - jak mówi trzech, to już coś w tym jest, a jak mówi
dziesięciu, to ... hohohihi i huhu
- To co?
- To chyba klika. A oni pewnie wszyscy są w tym stowarzyszeniu, cio?
- Jakim stowarzyszeniu? Każdy klika.
- No tym od sprzedawania kapusty.
- Kupowania chyba.
- Nie - hodowania!!
- Chodowania i sprzedawania. Forse na tym robią ino tszeszczy.
- Ale jak? Widziałaś?
- No nie wiem jak. Ale jak mówią, że spisek, to spisek.
- Kto tak mówi.
- Ano robaki.
- Ja tam Ana słyszałem i wcale nic nie mówi.
- A bo jusz grzeczny jest. Podobno utemeperowany przez wszystko.
- Jakie wszystko.
- No tego, co to autorytet ma jelitowy i okrakiem po moście chodzi.
- Aaaaa - już wiem!!! On tam opłaty zbiera!!!
- A wiesz, to jest myśl. Kurna, jakie to poste.
- On, to jest ten sam, co ten jurek czy jak mu tam?
- No. I ten sadso, czy sadsoł, jusz nie pamietam.
- I doryt.
- I peryt.
- No nieważne. Oni to razem - mucha nie siada
- Ptak.
- Pies.
- Zbierają opłaty.
- Ten jeden zbiera, a potem się dzielą. Opłatkiem.
- Tak. Opłotkiem.
- I balują.
- Sama widziałam.
- Gdzie.
- No, na tej stronie!! Zobacz, tam wszystko widać.
- Wszystko?
- Tak, wszystko!!
- No ale, podobno, każdy widzi co innego.
- To prawda.
- No to jak, sprzedają te kapuste czy nie sprzedają.
- Nie wiem.
- Pewne jest, że som z tej samej sali. a robak ma o grudek
- Cmentarz.
- Ogrudek, i tam chołduje kopustę
- Kapustę
- Kopustę
- Kopustęp
- No tak. Kopustęp - to by pasowało. Jak już wykopią, to mają nowy
- Rozdział
- Zegar
- Obrót Koła. Sama słyszałam, jak ten Wszystko do Marka mówił,
że koło sie obraca czwarty raz.
- Że się obróci.
- No i nie koło, tylko kamień. W studnię.
- Pies.
- Kot.
- Kanarek.
- No tak, wiesz, że to pasuje!!! Oni som w klatce.
- Kanarki. I tak se przyśpiewujom.
- No coś ty...
- No czemu ni? ksióndz tak mówił - sama słyszałam
- Ksiądz przecież miesza. Sam mówił że matrix 6 tysięcy.
- No ale jak matrix mówi, że matrix to co jest?
- Diabli wiedzą.
- No tak Napewno wiedzą.
- Znasz jakiś diabłów?
- Pełno ich tu. Wszystkie sie razem gniotą, jak na główce
- Kapusty
- Szpilki
- Kopulsty
- Szminki
- Szmanki
- Szszypanki
- Manki!!!
- No jasne!! To przecież Manka. To ona!!
- Popatrz jak apstrachuje
- Abstrahuje
- Apstrahuje
- Ja tam nic z tego nie rozumiem
- No ja tesz
- Ale Bachu rozumie
- I Misku
- Misiek.
- I Natulki.
- Coś tam w tym jest. Ale o co chodzi, nie wiadomo.
- To nie ta grupa!!!
- Jaka grypa? Wąglik był!
- I cjanek
- Jaki janek?
- Jasiu!! Popatrz - tam na stronie Jasiu jest!!!
- No tak. To pewnie jest ten Wszystko.
- Całkiem możliwe - zobacz jak sepleni.
- Gdzie sie pieni.
- W ogrodzie!!!
- Na cmentarzu!!!
- W izolatce!!!
- W redakcji!!!
- No wiedziałem - puścić plotkę to się porobi zaraz...
- Ale to takie ciekawe.
- Nudy
- IEC65
- UDW 16
- MC2
- No to jak - znormalizuj ten test!! Przecież w takich warunkach
handlować sie nie da.
- Instrukcje se napisz. Chodować się mówi.
- Ankiete zrób. Sie pisze.
- Statystyki policz.
- Łobuzy.
- Dranie.
- Zaraz zaraz, spokojnie!! Co wy takie narwane panienki.
- No przeca mówiołem, że ICE65.4
- Ja tam tego nie słuchom. Mom już po dziurkę ...
- Ty łajdaku, wiedziałam, ze mnie zdradzasz
- ... w nosie
- Paranoja
- A niektóre z nich mówiom, ze most
- Mos co?
- No most, taki od gibania
- Gibona
- Gibbona!!
- Bo widzisz, on to wszyćko ma juz zaplanowane.
- Ale on ma magnetofon
- Taśmociąg
- Magnetofon
- Taśmociąg
- Cip
- Czip
- Czop
- Chip
- Nosz kurma mańka, co ty tu napisałaś! To jakieś chore jest.
- A ma być zdrowe? Nie czytała ja chyba instrukcji.
- Nauczycielka ci potrzebna chyba. Ty czytać nie umiesz
- Paaaaazol!!
- Puzoooool...
- Pyzoll do cholery, jak Ty mańke uczyła, że taka jakas wywrotna jest!!
Ciągle jakies niestrawne gada, flaczyste...
- O apsztrakcjach
- Akcjach
- Zielonych
- W trelewizji
- Tolovizji
- Teliwizi
- Tylewlizji
- Tylewleźli
- Cholera jasna !!! Spokój ma być!!!!!!!!!
- Burne Daby!!!!!
- Ale tak w szczemariuszu jest!!!!???!!!??
- Bo ty na odwrót czytasz.
- Okular ci sie skrzywił.
- Google załóż.
- Guugle.
- Odwrotnie!!!!
- Napij się.
- Jasne, że pycha, skąd ty ją wzioneś te becherovke
- Stryjek przywieźli z saksów
- Za zielone
- No tylko nie mów, że ta kapusta Ci dobrze idzie.
- No idzie!!
- I sama!!!
- Sama widziałam!!!
- Tja. Jak ją robaki od spodu niosą to zapiepsza, że aż miło
- Jakie robaki???? Nic nie widzę.
- No wiesz, te ludzkie, tasiemce. Po wlazelinie wchodzom.
- Obrzydliwe, jak Ty mozesz. Po nogach?!!
- Każdy możesz jak orzesz. Po piętach.
- A skąd to tak?
- Co?
- tototak tototak tototak
- No jakto skąd - z MARSA przecież!! Nie słyszałeś???
- Co, znów nalot?
- Tak, Zioło wraca
- No to chowajta sie chłopaki
- Ale gdzie!!!!.....
- Przecież tu jasno jak cholera!!
- Dla kogo jasno, dla tego jasno.
- Gogle guglom nie równe, a zresztą, po co tu google. Wystarczą
złudzenia!
- No tak
- I dobra wola.
- No tak
- Ale
- Co ale?
- Czy ja tego już gdzieś nie widziałam?
- Nie wiem.
- Może u atety? Tam copirajd był???
- No... prawda, coś tam było takiego, ale insze. A copirajda nie widziałek
- Ale kto to rozumiał wtedy. Jerzyk tyż się czepioł.
- Bajdurzenia.
- Bełkot.
- No... wiesz. Każdy widzi co innego
- I trza mieć KLUCZE
- Na ten most - must - mast, no nieważne
- A jak ma klucze, to i ma beherovkę no nie?
- Tja, na emeryturze.
- Tęsknię do emerytury.
- Ja też.
- No i co z tymi klaczamy. Mają je?
- Nie wszyscy, no niestety.
- A kto ma?
- Wiesz... ja tam nie wiem, ale mówili, że do tego trzeba sie jakos inaczej urodzić
- Znaczy lepiej? Głowką do przodu?
- No chyba tak
- A nie lepiej spytać?
- No kiedy oni nie chcą gadać, tylko jakiś bełkot nadają
- MARS janie cholera by ich wzięła.
- I uśmiech!!
- No tak. Koniecznie uśmiech na tym brzuchu
- Śliczny jest
- Komu sliczny temu w drogę
- W most
- Nie da rady!!!
- Jak nie da rady??
- No nie zmieści się!!
- Jak nie zmieści - przecież mówili ze jest nas 45 i pół. Sama widziałam
- No tak, w statystykach jest, ale ile tam nie ma!!! Kto to wie.
- Spisek.
- No tak.
- Jak nie wie, to spisek.
- No tak
- Albo kamień.
- Też.
- Czarownica
- Bredzisz. No to się zmieści czy nie zmieści?
- Myślisz, że wszyscy się zabiorą? Nie da rady - to mżonka
- No ale chociaż kawałek.
- Kawałek to oni tu sami sobie, w miejscu, przydeptują. W kólko.
- Graniaste
- Różańcowe hihihi
- Na grani.
- Na Grani
- Na granicy..
- Nagrali ci to chyba... Albo czytasz? Czytasz - przyznaj się.
- Nokto Ci to napisał!! Gdzie copyrajt jest. No gdzie!!
- Jak tak można
- nie mozna
- mozna
- nie
- A piernicz się Nawocki!!
- Nawocka
- Temu znów baby w głowie
- I sterowanie.
- Tak, tak. Sterowanie. Samam widziała jak godoł do mnie
- Chybach słyszoła jak pisoł
- To jak, jedziemy?
- Ale napierw na pal trzeba. Mówiłam spisek.
- Napalm?
- Na palik, coby się nierówno opiekacz nie przegrzał
- No jak tam chcecie - ja na to patrzeć nie bendem.
- Ale to przecież w górach jest!
- I tam zimno. Trzeba skafander wziąć. Kosmiczny.
- Autobus jest?
- Auto jest bus ukradli hihihi
- CyJankiem złodzieja!!
- Nie tam, sam się wykończy, zobacz, jak krwawi,
- O! Kurwa - on ma krew!!!
- Wiesz - zaskończona jestem.
- Przecież oni to wspólnie!! On by tak nigdy nie powiedział.
- Spisek jak nic. Spisany. Czar nona białym.
- Ty tam G. Wiesz. To białe na czarnym jest.
- A jak u Ciebie?
- O czym Wy mówicie - przecież tu nie ma kolorow!!!
- Ha!
- No wiesz... jak go dobrze przysmarzysz to będzie skwierczał
- Podłota.
- Gołota.
- Wiwat goŁota!!
- Golgota.
- Goolgota.
- Googlota.
- No dooobra... To jak, jedziemy czy gaworzymy?
- Ta znów swoje. A kierowca jest?
- Cholera. znów się upił chyba.
- A co to za róznica. I tak i siak na most przecież jechac mamy.
- Mame to ty zostaw w spokoju
- Którą?
- No... Nawockiego przecież. To Ty nic nie wiesz????
- Co?
- Noże mama nawockiego to ta od wszystkiego! To wszystko przez nią
podobno - sama słyszałam.
- Ja tam widziałem jak się noże pokazali a potem tylko psy szczekali
za karawaną z jajami.
- Ech - bo ja nie o tym.
Tobie znów tylko jedno w głowie, pukle, pudle, czy jak im tam...
- Pęczki.
- Co pęczki? Chyba pączki?
- No... wiadomo. Na pęczki.
- Co na pączki, decho lery, mów jasniej.
- Napęczki ci on miał tych schadzek, z każdą z osobna i wszystkiema
razem też widziałam.
- O!
- No ale ale, on podobno tam za księgową robił.
- Co robił za księgową? Wiem, że robił za rzecznika
- Rzeźnika
- Rzecznika
- No i jak robił za tego rzeźnika...
- Rzecznika
- Żecznika, to musiał przecież ze wszystkiemi gadać no nie?
- A jasne, jasne... To szystko spisek. On to se zaplanował juz jak sie urodził .
A potem, no wiesz, metodycznie, metodycznie, kroczek po proczku
i wszyscy jak baranki boże w tym tu yeruzalem autobusie pościskami
jakby tym samym rzemykiem
- Wszyscy?
- Wszystko
- No i co teraz będzie?
- No jakto co - jedziemy i palymy mosty!
- E tam, zaraz palimy. Jeszcze jest wiosna. Dozimy daleko. Po co zaraz
palimy. Zresztą i tak utkniemy na moście, jak znam życie
- Rzycie
- Życie
- No a co z tym kierowcą? Trzeźwy jest?
- Bełkoce trzeźwo, ale kto go tam wie.
- Cholera, znów kluczy ... zapomniałem w domu
- Jakich kluczy
- No do kabiny
- Noa leal e bak pełny jest?
- No jest.
- No to nic z tego nie rozumiem.
- Szybe wybij to i klucz się znajdzie - pewnie po drugiej stronie lustra
- Co racja to racja. Diabelskie spravki.
- Dawaj kamień... )
[All ... z Gormenghast, 13 listopada 2003]

- O! Masz pączka!! Dasz polizać? ...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


13. Data: 2004-08-18 19:13:13

Temat: Re: Rozgwiazda w świecie płaszczaków
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


Albert w news:41226414.1040000@pletwa.pl... /.../
> > [wyobraź sobie moje uśmiechnięte oczy i gębulę w ogólności;
> > brak sygnału wizualnego zasadniczo utrudnia kontakt :))]

> :)

;). Jeśli chcesz Albercie, mogę Ci w rewanżu za Twój obrazek "ogrodzenia",
dać powidok na tę gębulę w ogólności. Będziesz przynajmniej widział więcej ;).

/.../
> > A najciekawsze jest zwykle to, ze świecą piknie, często nawet o tym
> > nie wiedząc. No ale to już z pewnością rzecz subiektywna ;).

> oj świecą, świecą...
> we wszystkich kierunkach...
> dajmy na to w bluzgach to niektórym dorównać byłoby już ciężko...
> no ale na szczęście na innych podwórkach żeśmy się chowali...
> już się nie da przesiąknąć :D

Prawdę mówisz. To, na jakich podwórkach się chowamy, jest tu decydujące.
Ale też trzeba patrzeć na to w ten sposób, że nikt nie ma wpływu na to,
na jakim podwórku wyrasta. Ta rzecz ciąży na jego poprzednikach
genetycznych (którzy tez często mają wiele na własne usprawiedliwienie).
A skoro rzeczy są tak głęboko zdeterminowane, należy moim zdaniem
je zrozumieć i, w zależności od wielkości dysonansu jaki temu towarzyszy,
reagować słabo, mocniej, lub wcale. Przy czym "reagować" wcale nie znaczy
brać na kolano i spuszczać lanie. Czasem najlepszą reakcją jest uśmiech
i przykład _alternatywny_. No ale do tego, to trzeba z kolei dojrzeć samemu...


> > > i tu mam chyba jest największy mój zarzut do jetologii, a tym samym
> > > do jej zwolenników :P
> >
> > żartujesz...:)).

> poważnie. jetologia, od kiedy tylko usłyszałem to pojęcie raziła mnie w
> oczy.
> nie raz mnie zastanawiało jak kilka(dziesiąt) opie**** kogo popadnie
> tekstów (nie urągając inteligencji autora) mogło tak zapaść w pamięć
> bądź co bądź poważnych ludzi, że do dziś je powtarzają i wrzucają je
> sobie w sygnaturki...

:)). No więc siadaj i słuchaj... ;)
Najpierw powiedz mi, ile to razy Cię to zastanawiało i z jakim skutkiem?
Pytanie częściowo retoryczne. Ponieważ do dzisiaj nie znasz odpowiedzi,
jest dla mnie oczywiste, że z Twego zastanawiania się nic nie wynikło.
Tak jak nie rozumiałeś tego opie**** wtedy, gdy było na topie, tak i nie
rozumiesz go dzisiaj. A w tym opie**** była metoda. METODA na
przebijanie pancerzy. Zgadzam się, że kontrowersyjna. Ale właśnie dlatego
nazywam ją _metodą_. Środkiem do osiągnięcia celu. Dlaczego tak? Ano
dlatego, ze inne _dostępne w danym czasie autorowi_ środki zostały
wyczerpane i okazały się nieskuteczne. A że zagadnienie JEST fundamentalnie
ważne w skali o wiele większej niż forum usnetowe, autor szukał innych,
potencjalnie bardziej skutecznych metod. No i tu pojawiła się najpierw
nazwa "ubranego szympansa" - ub.sz., (nie bez powodu zresztą), a potem,
w chwilach determinacji i nieskuteczności argumentacji (jak grochem
o ścianę), ta sama nazwa staje się "epitetem".
Kolejny epitet "kretyn/kretynka", był już tylko następnym stopniem
w hierarchii tej metody. I - co ważne!! - rzucanie tego rodzaju opie****
nie miało na celu upokorzenia kogokolwiek, nie było ocenianiem w sensie
wartościowania (choć starało się wyraźnie wskazać granicę).
Było jedynie taranem walącym w bramy zrozumienia, dudniącym z łoskotem
w murach umysłowych zamków po to, by wytrącić je z niemal naturalnego
stanu (nie)świadomości, w jaki są standardowo wprowadzane przez cały
powszechny system edukacyjny.

Jak wiemy, stan wzburzenia w "obrażanych" trwał tak długo, jak długo
trwało ich niezrozumienie tego mechanimzu. Po tym fakcie dopiero, po
odrzuceniu emocji wzburzenia, które w sposób również naturalny chronią
organizm przez każdym NOWYM i nieznanym, mogła nastąpić druga
faza - faza analizowania przekazywanych treści. Wówczas - o ile ktokolwiek
dotarł pozytywnie poza tę barierę - mogło następować dalsze, sukcesywne
analizowanie przekazywanych przez JeTa informacji. Kojarzenie ich
w spójną całość. No i dopiero po tej fazie dość żmudnej pracy, można
oczekiwać, że cała ta "jetologia" stanie się zrozumiała.

Tak więc, jeśli ja dzisiaj, w kontekście tej wiedzy i adekwatnie do okoliczności
przypominam, że:

"Motyl nie może powiedzieć 'gliździe', jak ta ma się 'przepoczwarzyć'
w motyla. 'Glista' musi TO SAMA wykombinować na podstawie
_wyłącznie_ własnej 'glistowatości'..." - /JeT/

to nie należy identyfikować się z "glizdą" - jako czymś obraźliwym, ale
czytać to jako metaforę. Instrukcję wskazującą, że zrozumienie kogokolwiek
może nastąpić tylko wtedy, gdy sami osobiście staniemy się _tym kimś_.
Dopóki to nie nastąpi, nasze zrozumienie dla tego człowieka jest ciągle
i tylko próbami zastąpienia jego własnego świata, _naszym_. Naszym, czyli
zbudowanym na wyłącznie naszych doświadczeniach i wiedzy.

Jasne chyba się teraz staje, jak ważny jest wysiłek POZNANIA interlokutora,
"przeciwnika" w dyskusji, współmałżonka, przyjaciela, poznania jego toku
rozumowania, jego doświadczeń, jego życiorysu i wiedzy. Poznanie
i zaakceptowanie tego wszystkiego jak czegoś własnego. Tylko wtedy
można mówić o rozumieniu się, gdy powstała w ten sposób nasza baza
wiedzy, jest w miarę możliwości równoważna bazie wiedzy drugiego człowieka.

...

> > > nadawanie relacjom międzyludzkim miana mechanizmu zawsze wprowadza
> > > sztuczność i sztywność. mało tego, znajomość tych mechanizmów która
> > > jakoby podnosi znawców tej wiedzy tajemnej do rangi "nie-płaszczaków",
> > > czy "nie-szympansów" tak naprawdę jest czymś zupełnie odwrotnym. zamyka
> > > umysł a nie otwiera go...

> > Czyj umysł zamyka? W jaki sposób?

> w jaki sposób?
> wprowadzając szablony, schematy, reguły, zasady, uproszczenia,
> wyliczenia, modele, prawidła, predykaty, aksjomaty, itp... itd...
> wszędzie tam gdzie jest to zbędne, czyli np: w relacjach międzyludzkich.

Nic bardziej błędnego!! To, co nazywasz tu "relacjami międzyludzkimi"
jest zbiorem schematów, kanonów, atrap dynamicznego myślenia. Jest
zbiorem, dla wielu wyuczonym, bez zrozumienia. Faktycznie nie da się
tych relacji międzyludzkich sprowadzić do jednolitego schematu. To właśnie
takie schematy (brak elastyczności) są jedyną przeszkodą w zrozumieniu.
Wzajemne rozumienie się, to nic innego jak próby ujednolicenia oglądów
i poglądów, wrażeń i emocji towarzyszących zdarzeniom. Jeśli te próby
polegają jedynie na PREZENTOWANIU własnych stanowisk, bez
_wczuwania się_ w umysł drugiej strony, są to rozmowy dwóch głuchych.
Jest to mówienie do człowieka z "bananem w uchu".

Jedyną zasadą jaką się tu wprowadza, jest przymus wysiłku myślenia
takiego, jakie prezentuje strona przeciwna. Innymi słowy jest to odrzucenie
wszelkich schematów, modeli, prawideł, gdyż każdy z nas jest kimś innym,
a schematy, modele i prawidła są czymś wyłącznie uśrednionym.


> niezwykle przyjemnie i wygodnie jest obracać się właśnie w świecie
> takich ograniczeń i uproszczeń. ale czy to nie zamykanie umysłu?
> ograniczanie się i swoich kontaktów z innymi? życie (na szczęście) mówi
> nam: "nie ma reguł", a tylko ten kto potrafi umiejętnie omijać lub
> ignorować utarte schematy jest naprawdę wolny.
> jest tym 0.1% który za żadne skarby nie pasuje do modeli przygotowanych
> przez psychologów, socjologów i filozofów. jest białą materią pośród
> szarej masy. słońce świeci dla niego nie po to żeby napędzać baterie
> słoneczne w jego ogródku, ale żeby ogrzewać jego twarz...

No i bardzo pięknie to opisujesz. Zauważ teraz tylko jedno. Że to, co
nazywasz białym, jest tak naprawdę czarne i na odwrót.
Skojarz to, proszę, z tą częścią "jetologii", która uparcie wskazuje na
obrazki "podwójnego znaczenia". Było (jest) ich kilka na psphome.
Pokazywał je również JeT. Gdy więc zobaczysz w tym, tę drugą stronę,
to nowe znaczenie, stanie się to dość gwałtownie. Skokowo.
Ten moment zwany jest w jetologii olśnieniem.


> > No dobrze. Wiem co Ci leży na duszy ;)....
> > To strach. Oczywiście nie Twój, tylko hipotetyczny.
> > Strach tego, który nagle czuje się zagrożony w swej stabilizacji. W swym
> > świętym dotychczas przekonaniu, że wszystko, co go otacza jest dla niego
> > zrozumiałe i czytelne, proste i jasne... /.../

> strach to bardzo mocne słowo.
> czego można się bać?
> złych duchów? żywiołów? fatum?

Nie!!! Nic takiego nie wchodzi w rachubę!! Żadna mistyka!
Wyobraź sobie, że patrzysz na (brakuje mi teraz możliwości pokazania
konkretnego obrazu) jeden z takich "podwójnych obrazów" (malował
je także S.Dali). Widzisz więc na pierwszy rzut oka obrazek przyjemny,
spokojny, sielankowy. Nagle ktoś obok Ciebie mówi:

- Spójrz!! Przecież ja tu widzę zupełnie coś innego! Tu masz oczy, tu
masz postać z kosą - to przecież jest wizerunek śmierci!!

A Ty jeszcze przez chwile widzisz wyłącznie sielankę, kilka osób na
pikniku. I dopiero po szczegółowych wyjaśnieniach dostrzegasz ten obraz
śmierci z kosą. Co wtedy staje się z Twoim oglądem rzeczywistości?
Nagle, gwałtownie musi zostać zmieniony. Przestawiony na zupełnie inny
tor. W wielu przypadkach jest to szokujące. Kosztowne. Towarzyszy temu
stres - taki, jaki mamy w przypadku dysonansu poznawczego.
I to on właśnie jest źródłem strachu.
Niepokoju wywołanego uświadomieniem sobie w jednej chwili, że Twój
fundament nie stoi na solidnych podstawach, ze trzeba go przebudować.
A jeśli tak, to w jakim kierunku? Czy czasem nie czai się w tym jakąś
kolejna pułapka?
Tu zacytuję Ci słowa Kachny:
"A może w ogóle za dużo myślę?.... teraz np. nie mogę przestać myśleć,
czy można wybrać dowolny bok, nie wiedząc który jest dowolny?"

No i co? Czy widzisz analogię? Czy rzeczywiście nie ma się czego bać?


> > A tymczasem /.../
> > Człowiek chciałby sobie spokojnie poleżeć pod gruszą, popatrzeć na kąpiące
> > się opodal Kachny rozpromienione i serdeczne, a tu nic tylko myśleć i myśleć...
> > O! Nawet gdzieś niedawno przeczytałem takie jakieś ... skandaliczne chyba:
> >
> > ""standardy" są użyteczne w życiu codziennym, ale są tez tylko pojęciem
> > ułatwiającym klasyfikacje, dobre dla automatów
> > a my tu
> > skarbie
> > myślimy"

> heh. kolejny "bufon-nie-automat". :)


Heh... Albercie. Jakże skandalicznie się mylisz... :)))
Skąd słowo "bufon" ???
Czy aby nie z Twojego strachu, że coś Ci umyka? Że czegoś nie rozumiesz?
Gdybyś rozumiał, mówiłbyś zupełnie innym głosem :))) Lub postawiłbyś na końcu
żartownika ;). .... OK. Zakładam, że tak to właśnie miało być...

Tak czy inaczej rozumienie i świadomość przychodzi z czasem.


> > :)).... Nie wiesz, czyje to?
> > Swoją drogą chyba jednak ... świetne.
> > No ale niezbyt popularne, skoro na widok myślenia innych (choćby JeTa),
> > nogi się pod niektóremi uginają i wolą uciekać na wakacje, albo w niebyt...

> nie raz już mówiłem, że nie o myślenie chodzi (które ma być może
> rewelacyjne), tylko o sposób przełożenia tego myślenia na ludzki język
> (a ten jest u JeTa fatalny).

No to ten zarzut zdaje się już wyjaśniałem. Czy Cię przekonałem - nie wiem.
Trzeba pamiętać, że każdy z nas jest "rozgwiazdą" w sensie cech, jakimi
dysponujemy. Jeden jest doskonały w gotowaniu, a inny w nauczaniu historii.
Jeden jest doskonałym mówcą a inny fantastycznym wizjonerem gubiącym
język w obliczu większego audytorium, nie mogącym wydobyć z siebie jednego
słowa. Nie ma ludzi doskonałych, ale to nie znaczy, ze nie ma ludzi
sprawniejszych w pewnych dziedzinach od nas.


> > Najlepiej wtedy odnaleźć spokój ... w stadzie.
> > Nie ma to jak stado - wiesz?;)
> > Ukoi, ugłaszcze, zrozumie, pocieszy...
> > A nawet wciągnie w głąb, gdy się zechcesz się przypadkiem wynurzyć...;)

> stado to pojęcie czysto jetowskie i kojarzy mi się z nie powiem czym. a
> kysz...

Sprawiasz mi zawód Albert ;)) jeśli tak mogę powiedzieć.
Przecież wszyscy żyjemy w stadzie. Skupionym wokół czegoś, co nazywamy
złudnie normami. Mądre stado wie, że wszystko ma prawo ewoluować.
Mądre stado szanuje swych wizjonerów, jako tych, którzy przecierają
ścieżki. Mądre stado weryfikuje, ale nie ocenia. Weryfikuje po to, by
wspólnie skorzystać.
Niestety stad na ogół nie cechuje mądrość.

Głupie stado nie toleruje odmienności. Głupie stado wpada w panikę, gdy
widzi odmienność. Stara się wszelkimi środkami odmienność tę zgasić,
zgładzić, zniwelować. Głupie stado żyje wyłącznie złudzeniem, ze nic się
nie zmienia, że wszystko jest zrozumiałe, jasne. A kysz głupim stadom...!!;))


> Zdrówko
> Albert

pozdrawiam
All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


12. Data: 2004-08-18 19:13:13

Temat: Re: do Alla - kachna w kapieli
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


* kachna * w news:1ywUc.36197$vG5.19353@news.chello.at... /.../


:). No więc jestem... I odpowiadam.


/.../
> > Skutki tych wydarzeń, plączą się po grupie do dzisiaj. Tak samo
> > jak autentyczny ból im towarzyszący.
> > Dlaczego o tym mówię, wyjaśnię na końcu. Choć nie wprost.

> Przykro mi, nawet nie wiesz jak bardzo, że mój głupi post wywołał
> w Tobie takie skojarzenia. Wiesz, że nie miałam takiego zamiaru.

Przede wszystkim nie wiesz, co kryje się pod zwrotem "takie skojarzenia".
Odniosłaś jedynie wrażenie, że są one dla mnie przykre, a to nie jest
prawdą. Przykre dla mnie jest zupełnie co innego i Ty, nie masz z tym
nic wspólnego!:). Wręcz przeciwnie.
Twój post, który nazwałaś "głupim", jest w mym odczuciu jednym
z najcenniejszych, jakie się tu kiedykolwiek ukazały. Zdanie to podziela
na pewno wielu czytelników, ale nikt Ci tego wprost nie powie (był już
wyjątek :)). Powiem to ja, gdyż to naszym "głupim słowom" udało się
stworzyć atmosferę dla pojawienia się tutaj tego tekstu.
Czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że masz w sobie moc wpływania
na życie grupy? Na życie tego forum?
Każdy ją ma (a na pewno każdy by chciał mieć). Niedawno, przesympatyczny
KOMINEK powiedział o grupie, że jest ona _jego_ :)). No i pięknie!!
Jest to błogosławiony skutek braku jakiegokolwiek moderowania grupy
sztucznymi nakazami i zakazami wprowadzanymi "z urzędu". Tak ma być!!

W następnym zdaniu, jakby przepraszająco stwierdzasz, że "nie miałaś
takiego {w moim domyśle, złego} zamiaru".
Oczywiście, że to wiem. Mimo, iż praktycznie zamieniliśmy ze sobą
dotychczas niewiele słów, czytamy się nawzajem (dla mnie to standard
w stosunku do osób potencjalnie wielobarwnych). A czytając Ciebie,
w każdym Twoim słowie odnajduję cząstkę Twego gwiaździstego
świecenia. Tylko Cię słuchając mam więc wystarczająco duże szanse
poznać Cię na tyle, na ile pozwala mi na to mój własny krytycyzm,
oraz Twoja własna droga przez mękę, jaką tu odbywasz.
Nigdy nie wiemy, kto nas słucha - warto o tym pamiętać :).

I jeszcze jedno, ważne. To, że teraz zachwycam się Twoim ASCII
blaskiem, NIE OZNACZA, że przestałem się zachwycać jakimkolwiek
innym, który urzekł mnie wcześniej i to, z reguły, z innych powodów!
Jesteśmy wszyscy jak rozgwiazdy i każde z naszych ramion świeci
inaczej. Zdolność dostrzegania tych róznorodnych blasków jest chyba
najtrudniejszą rzeczą, jakiej się tutaj można nauczyć. Pozdrawiam więc
w tym momencie wszystkie Gwiazdy, gwiazdki i meteory, te które są mi
bliskie i dalekie, które podziwiam i szanuję. One o tym powinny wiedzieć,
a ja... nigdy nie mam pewności, czy wiedzą.


/.../
> > Czy nie wydaje Ci się interesujące, dlaczego tak się dzieje? Co
> > sprawia, że myśl "AAAAAAAAAA" przelana na papier własnego
> > komputera jest często myślą "AAaAAAa", a po wysłaniu na forum
> > jest odczytywana jako "AZUaIA%", albo "WAK8RA", albo
> > "KJHGFDIT", albo "AAiMAszT"... /.../

> Szczerze mówiąc, nie wydaje mi się to interesujące. Wydaje mi się to
> oczywiste. I poddaję się temu - gdy czytam "KJHGFDIT", to staram się
> o tym napisać, mimo że zdaję sobie sprawę, że i przeczytałam coś, co
> było napisane inaczej, i sama napisałam coś jeszcze innego...
> Ale tylko dialog może nam to uzmysłowić.

A co to jest dialog w takim razie? Jeszcze do niedawna miałem w "magazynie
stopek" taki fragment tekstu, w którym jakis autor czynił konkluzję, iż
obserwując dyskusje często odnosi wrażenie, że rozmawiające osoby
w ogóle siebie nie słyszą, że każda z nich rozmawia... ze sobą!!

W podrzuconym tekście o 999 liniach z 13 listopada, jest tego zjawiska
ilustracja. Jeśli więc nie interesuje Cię PRZYCZYNA zjawiska, a uznajesz
je za oczywiste, stawiasz się w pozycji biernego konsumneta tego, co świat
Ci narzuca. Reagujesz na SKUTKI zdarzeń.
Niby poprawna konstrukcja, prawda?;) A ja jednak twierdzę, że nie :).

Reagowanie na skutki może być wielorakie. Najbardziej banalne jest
łykanie pigułek na ... np."łagodzenie skutków choroby" w przekonaniu,
że złagodzony ból to to samo, co eliminacja choroby.
Dziś w nocy znów była u mnie ulewa z piorunami (lubię :)). Biedronka
(załóżmy, że biedronki nocą chadzają na spacery), w obliczu padających
jej na głowę gigantycznych kropli, będzie biec przed siebie ile sił w nogach,
aż krople przestaną tłuc jej mikre ciałko. Ale tylko my z naszego balkonu
z lornetką ;)), będziemy mogli stwierdzić, że przyczyną uratowania biedronki
był duży liść, albo kosz na śmieci, albo stojący samochód.
Dla biedronki oczywiste jest, ze musi biec. Dla istoty myślącej więcej niż
biedronka, naturalne będzie przewidywanie, zapobieganie, wymyślanie
środków zaradczych, ZANIM szkodliwa rzecz wystapi. Tu już nie wystarczy
stwierdzenie, że rzecz jest oczywista - deszcz? - otwieram parasol i z głowy!:)
Tu wcześniej musiał się pojawić ktoś, kto parasol wymyśłił, kto wykonał
prognozę pogody, kto przewidział skutki zdarzenia, zanim ono się pojawiło.


> Czasem nakładam na to co piszę warstwę emocji, żeby podkreślić, że
> to co 'ja odczytałam' wygląda właśnie tak na nie inaczej - czasem ma
> to znaczenie: "jak mogłeś/aś?! zabolało!", czasem "ratunku, wiem,
> ze to nie tak, więc pomóż mi to zrozumieć, pliiis...", a czasem "wiem,
> że chciałeś coś mi pokazać, ale naruszyłeś cienką skorupkę, którą mam
> w tym miejscu i uzyskasz coś kompletnie przeciwnego, niż to na co
> liczysz"... Bardziej mnie fascynuje ta warstwa emocji, czyli forma.

Wszystko się zgadza. Niemniej tak długo, jak długo będziesz jedynie
reagować na zdarzenia wprost, nie szukając ich przyczyn w drugim
człowieku, tak długo będziesz się czuć jak we mgle i obijać jak we mgle.
Aby mieć szanse na znalezienie skutecznego lekarstwa na chorobę,
koniecznie trzeba dołożyć wszelkich możliwych starań, by odnaleźć
najbardziej pierwotne jej źródło. Znaleźć lek, który delikatnie poruszy
jej najgłębszą tajemnicę (rozbije twardą powłokę wirusa). Bez tej wiedzy,
będziemy jedynie reagować na objawy, na gorączkę, nudności, ból...
a wirus nadal będzie sobie hasał między naszymi komórkami.

Wiem jak trudne jest to w praktyce. Nawet jeśli Ty sama uzyskasz tę
zdolność analizowania i wyłuskiwania przyczyn zachowń Twego partnera
(na przykład), nie ma gwarancji, że tę samą sztukę (zrozumienia) posiądzie
on. A tu potrzebna jest wspólna wola i w miarę symetryczne działanie.

Popatrz na piękny przykład miłości i agresji w jednym, jaki dała tu dzisiaj
"ktosia" w wątku "bijatyki". To przecież niemal standard w rodzinach,
które jeszcze mają w sobie miłość. Gdy Ci dwoje nie znajdą w sobie
przyczyn swych agresywnych reakcji, miłość zostanie zabita na śmierć...;)


> Czy zastanawiałeś się dlaczego nie wystarczy napisać STOP, trzeba
> to napisać na czerwono? ...

:))). Piękny przykład dajesz mi do ręki!!
Kasiu! Ja należę do ludzi, którzy nie zastanawiają się dlaczego widziany
napis jest czerwony. To ja sam namalowałem go na czerwono, gdyż
wcześniej zbadałem sytuację i porównałem skuteczność różnych napisów
STOP :). [oczywiście - to przenośnia].
Niektórzy demoniczni (podatni na wpływy demonów;)) ludzie, widzą
w tym działanie sił nieczystych, a mnie i mnie podobnych, postrzegają
jako diabła wcielonego. Tylko dlatego, że nie reaguję na skutki wydarzeń
automatycznie, w sposób mechanicznie wyuczony, ale niemal każdorazowo
staram się poddawać je analizie od źródeł.
Praktycznie jest to oczywiście zawężone do działki, którą się zajmuję
(+ samo życie). Gdybym był drogowcem, czerwony napis byłby moim dziełem.
I zrobiłbym go czerwonym dlatego, że wiem, jakim automatyzmem objęty
jest kolor krwi - zapis tkwiący głęboko w ludzkiej podświadomości.
Wiem też, ze każdy proces wymaga od człowieka wydatku energii, a zatem
aby mu tej energii oszczędzić, zrobię napis na czerwono. Ostrzeżenie zostanie
odczytane szybciej i sprawniej.


> > Nie muszę dodawać, że w tym układzie, wiara w moc uzdrawiającą grupy
> > jest kolejną fantasmagorią, a uzdrowienie z dowolnej "przypadłości"
> > sprowadzającej tu różnych ludzi, możliwe jest wyłącznie dzięki WŁASNEMU
> > wysiłkowi, wykonanemu w tle grupy.

> Rozum swoje, serce - swoje. Niby to wszystko wiem, a jednak ... liczyłam.
> Na coś więcej. Teraz patrzę na to wszystko wręcz odwrotnie: mam
> wątpliwości - czy można liczyć choćby na to tło? ot, pytanie retoryczne.

Nie. To nie jest pytanie retoryczne. Retorycznym pozostaje tak długo, jak
długo na grupie panują warunki sprzyjające chaosowi. Trzeba rozumieć
źródła, powody chaosu, aby zaprząc go do działań pożytecznych - również
dla niego samego. To tylko suma naszych ludzkich słabości sprawia, że
w większości czasu poruszamy się w świecie, który jest, lub tylko sprawia
wrażenie, że jest dla nas nieprzyjazny. A rola chaosu jest nie do zastąpienia.


/.../
> > Nigdy nie mów nigdy. Nigdy nie mów "Wy" na forum praktycznie obcych
> > sobie ludzi. Nie ma tu zbiorowej osobowości, nie ma wspólnego zdania,
> > ani jednoznacznych odpowiedzi. Są wyjątki. I gruszki rosnące na wierzbach.

> Tak, masz rację. Chociaż niekoniecznie ze względu na wyjątki. To było
> brzydkie, zwłaszcza że wynikało z zazdrości. Poza tym "Wy" jest do niczego,
> powinno być "Wy, którzy". ;)

;))... "którzy co?" - pytanie retoryczne :)


> /.../ Mimo to, uwierz, zdaję sobie sprawę z istnienia różnych
> mniej czy bardziej wyjątkowych wyjątków.

Wierzę. Widzę. Cieszę się. Chcę się też czegoś od Ciebie nauczyć, ale
to już moja tajemnica wiary :).


> > Mimo dłuższych okresów obserwacji, nadal nie wiesz jaką wartość ma
> > tutaj "ocenianie", kto je wykonuje i dlaczego.

> Trudno mi rozmawiać o wartości, bo przykładam do tego własną wagę,
> na dodatek zmienną w czasie i pod wpływem.
> Ale na pewno masz rację, nie mam pojęcia jak traktują temat inni.

Masz w sobie ogromny potencjał. WIESZ, że rzeczy zmieniają się w czasie,
oraz że mają na nie wpływ inne rzeczy. Niby banał. A jednak ogrom pracy...


> To wkurzenie jest o tyle złe, że uderza tak naprawdę we mnie. Dotyczy
> mnie. Bo najbardziej jestem wkurzona o to wszystko na siebie - że 'ja'
> nie umiem podejść do życia spokojnie, obiektywnie, z własciwym
> dystansem...
> A tak najbardziej wkurzam się na siebie, że nie jestem "rozpromieniona
> i serdeczna". Tak, właśnie to mnie zabolało. Dlatego, że napisałeś to
> co napisałeś, jakby to był mój własny wybór, a ja wciąż nie umiem tego
> zmienić. Teraz jedynie bywam serdeczna, a rozpromieniona tylko
> gdy mi jest za dobrze, chociaż i tak nie umiem zapomnieć, że im bardziej
> się rozpromieniam, tym mocniej zaraz oberwę po tyłku.

Obawiam się, że możesz być jednym z tysięcy klasycznych przypadków
człowieka, który wpadł jak śliwka w niewłaściwy kompot. Ale chciałbym
wierzyć, że jest inaczej i że sobie poradzisz.


> Czy to jest przesterowanie? pewnie tak, chociaż nie wiem, czy akurat
> takie miałeś na myśli. W każdym razie poświęcam swojemu wkurzaniu
> dużo uwagi, pracuję nad nim i nawet cieszę się z niego, bo po latach
> totalnej alienacji "zaszybnej" bywa mi z nim wręcz ... dobrze.
> A może w ogóle za dużo myślę?.... teraz np. nie mogę przestać myśleć,
> czy można wybrać dowolny bok, nie wiedząc który jest dowolny?

Mówisz jakby moim językiem (Tycztomek i nie tylko, to wie). Nie wiem,
czy na stronie grupy - psphome, jest jeszcze wiersz Kazimierza Dabrowskiego
"przesłanie do nadwrazliwych". Nie - przepraszam, on był na początku,
potem go zmieniliśmy na Michalinę i jej "laboratorium".
Nadwrażliwym nie jest lekko. Myślą za dużo. Często tak dużo, że przepalają
im się bezpiczniki. Z bliska, znam tylko dwoje nadwrażliwych... (inni, znani mi,
już nie żyją). Ale wiem też, że ten ludek siedzi we własnym pancerzu
maskującym... Pięknie opisałaś swój własny pancerzyk, tam, gdzieś obok...

Co do wyboru boku... Sam wierzę, że można wybrać, ale też sądzę, że za
wszystkie długodystansowe wybory możemy odpowiadać tylko w połowie
- tak jak połowiczne są nasze garnitury genów. Poza tym... ten przeklęty
(zbawienny) upływ czasu, potrafi namieszać w nas samych tak, że nawet
bok, który wybraliśmy w chwili zero jako jedynie słuszny, w chwili zero
plus 10, staje się bolesny, zakrwawiony, parzący jak barszcz Sosnowskiego ;|.
Sztuka więc chyba polega na umiejętności pielęgnacji i profilaktyce. Ale
to jest rzeczywiście prawdziwa sztuka. Znam kogoś, kto mi pod tym
względem bardzo imponuje... choć widzę go tylko oczyma motyla.


> A zwykle wkurzam się na tych, którzy radzą sobie lepiej ode mnie
> w kontaktach interpersonalnych, jedynie wtedy, gdy pomimo swojej
> mądrości czasem chcący/niechcący następują mi/komuś na odcisk,
> nie biorąc poprawki, na nadwrażliwość gupków. Wiem, wiem,
> czasem tych odcisków zwyczajnie nie widać, czasem istnieją tylko
> w głowach tychże gupków, ale jednak istnieją. Wejście na odcisk
> boli, a ból wkurza. Przynajmniej mnie.

Głowa do góry Kachna. Wiem, ze w realu rzecz jest całkiem inna niż
tutaj. Ale tutaj można się czegoś nauczyć, czegoś, co zdecydowanie ma
szansę dać przewagę w realnych kontaktach. Choćby przez
przeświadczenie, że nie jesteś sama. A to dopiero początek.


> Pozdrawiam!
> kachna

pozdrawiam (wszystkich nadwrażliwych)
All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2004-08-18 20:20:51

Temat: Re: do Alla - kachna w kapieli
Od: "tycztom" <t...@i...pw.edu.pl> szukaj wiadomości tego autora

->J.E. ... z Gormenghast<- c...@h...h5d7e64e7.invalid
naszkrobal/a:

> Głowa do góry Kachna. Wiem, ze w realu rzecz jest całkiem inna niż
> tutaj. Ale tutaj można się czegoś nauczyć, czegoś, co zdecydowanie ma
> szansę dać przewagę w realnych kontaktach. Choćby przez
> przeświadczenie, że nie jesteś sama. A to dopiero początek.

Ja ze swojej strony dołożę jeszcze kilka (być może oczywistych i
wałkowanych tutaj nie raz) 'kodzików'. Otóż na grupie dyskusyjnej, forum
lub w innym zakątku net.świata jednostek/grup ludzi/ komunikujących się
za pomocą ASCII, problem "prawidłowej" interpretacji przekazu jest
bardzo trudny. Sukces adekwatnego odkodowania ASCII.sentencji jest
wyczynem na miarę mistrza dystansu, 'trzeźwości', intuicji. Podobnie
jest operacją odwrotną - ZAPISEM. Zatem sukces poprawnej komunikacji
jest uzależniony od wysiłku obydwu zainteresowanych stron: zapisywacza i
odczytywacza (pomijając sytuację, w których dana tycz.jednostka celowo
wprowadza ASCII-'partykularyzm';).

Innymi słowy: grając na strunach "9", celem wzmocnienia łapek można na
jakiś czas założyć struny "10" (grubsze). Jeżlei swoją 'achillesową'
przpadłość wyćwiczysz na strunach "10", to wracając do strun "9"
przywita Cię bardzo miłe rozczarowanie całkowitego zaniku "achillesowej
pięty". Tak samo stakato. Jeżeli musisz to zagrać w tempie "x", to
ćwiczysz tak gługo, aż uzyskasz "3x". Uzyskanie tempa "3x" sprawi tyle,
że niezbędne na scenie tempo "x" nie będzie wywolywało żadnych
niepożądanych emocji... raczej myśl - "cholera... perkusista gra dzisiaj
za wolno??" ;))

Podobnie jest z PSP. Kiedy dojdziesz do perfekcji w zamglonym i
rozmazanym świecie ASCII, gdzie ilość informacji wejściowych jest
zazwyczaj znikoma, to świat realny - przepełniony informacjami, w
których możesz przebierać - otworzy swe wrota na oścież.


>
>> Pozdrawiam!
>> kachna
>
> pozdrawiam (wszystkich nadwrażliwych)
> All

Cieszę się, że o 'nas' pamiętasz :)
oTTo

--
Trzeba nas było wychować, a nie za ojczyznę walczyć.
[Pogoda na jutro]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2004-08-19 10:33:05

Temat: Re: do Alla - kachna w kapieli
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


* kachna * w news:IqKUc.42497$vG5.18807@news.chello.at...
/.../


> Poczytałam, a jakże ;) bardzo mi sie podobało. Może przez ten rytm
> skojarzyło mi się z amerykańskimi teatrami studenckimi z czasów...
> West Side Story. I pomyśleć, że to jest z 'życia' wzięte.
> Tylko z jakiegoś tajemniczego powodu zabrakło mi tam elementu
> typu "Maria..... maria... maria, maria, maria"...

...... a może to gdzieś jest? w dalszej części?
To był zdecydowanie początek długiej drogi. Zastanawiam się nad
powtórzeniem tego raportu wraz z pewnymi komentarzami, wiedząc, że
nawet ten sam tekst czytany po dłuższym czasie może nieść ze sobą całkiem
nowe treści. Teraz byłby to reprint z "legendą". Oczywiście decyzja taka
może się komuś nie podobać - ale przecież to wolna grupa (?).
Ignorować (tak jak i poprzednio), spokojnie można, nieprawdaż?


> Jak się nazywa ta sztuka, gdzie ludzie bez przerwy przesiadają się
> z krzesła na krzesło, przestawiają je z miejsca na miejsce, rzucając
> pojedyncze zdania, pozornie bez sensu? ... no, mam sklerozę.

No niestety - pamięcią to ja Ci na pewno nie zaimponuję.
Moja rozgwiazda w tym miejscu świeci szarością ;).


/.../
> Ja w stresie jestem tradycjonalistką - przejawiam raczej siłę
> niszczącą, a nie twóczą (przynajmniej w stresie "dolnym").

W tutejszych warunkach, występują różne warianty tej reakcji.
Często jest to niszczenie z uśmiechem, lub tylko z jego pozą.
Czasem jest to ślepy fanatyzm. Stresu twórczego jest tu rzeczywiscie
mało. No ale zawsze tak było i chyba bedzie.
Łatwiej jest pociąć siedzenia w autobusie niż je wykonać...


> Czy coś się zmieniło od tamtego czasu? .. w ciągu ostatniego roku?
> .... tych paru lat?

Pytasz o "coś", a ja nie wiem na czym się zatrzymać. Wiele się zmieniło
w sposób naturalny. Część "aktorów - podróżników" wysiadła, ale
większa część jedzie dalej. Z różnym skutkiem. Rzecz w tym, że myśli
zawartych w tych tekstach jest zatrzęsienie i nie ma tu jednoznacznej
odpowiedzi.


> Zastanowiło mnie coś co napisałeś - naprawdę poczuwasz się do
> odpowiedzialności za 'wygląd' całej sieci? Jeśli to nie "tylko gadanie"
> to jestem pod wrażeniem.

Wyczytałaś coś takiego z moich słów? No więc to na pewno nie jest tak.
Byłbym skończonym bufonem, gdybym uważał to za "odpowiedzialność".
Po prostu, zdaję sobie sprawę, że właśnie w tym miejscu można robić coś
mniej lub bardziej sensownego. I choć cecha otwartości tej puszki sprawia,
iż wpadają do niej w różnych ilościach najrozmaitsze farby - całość zawsze
będzie miała tendencję do uśredniania się wszystkich kolorów.
Ale niekoniecznie w szarość. Zdarzają się sytuacje, że wlewają się tu jakieś
szczególne odcienie w większej ilości sprawiając, że i cała zawartość puszki
nabiera szczególnej barwy. No i tu jest pole do popisu dla malarzy
z wyobraźnią...;)


> Nie wierzę w mój wpływ na standardy (ale do polityki mam takie
> samo podejście..).

Mnie polityka w sensie własnej aktywności nigdy nie interesowała
i nadal nie interesuje. Ale oprócz polityki jest przecież wiele innych
możliwości działania. Ot choćby... inwestycje w Chinach ;))).
Zazdroszczę niektórym przedsiębiorcom rozmachu ;).



> > (nie proces sądowy, do którego z pewnością kiedys wrócę {występowanie
> > jednej osoby jak śledczego, prokuratora, sędziego i kata - jest zgoła
> > paranoiczne; nieskomentowanie tego wydaje się być błędem}).

> Na razie temat upływającego czasu, proces zmian, czekanie itp.
> to z przyczyn absolutnie osobistych tematy, od których włos
> mi się jeży na głowie, ale złapałam co innego.
> Napisałeś, że kiedyś do tego wrócisz, a ja już chciałabym wiedzieć
> co myślisz na temat: dwunastu gniewnych ludzi a Twoja
> paranoja? ;) Czy jest w ogóle jakieś wystarczające minimum?
> No dobra, nie muszę 'już'. ;) Ale sprawiedliwość to dobry temat.
> Nie zapomnij o nim!

Dwunastu gniewnych, mówisz? Z paranoją? ;)
Nie chcę tworzyć zbyt niepoprawnych interpretacji. Przybliż proszę swoje
myśli a z pewnością coś tam pokojarzę..;)
Myśłisz o jakiejś ławie? Jeśli tak, to i ja o tym tez rozmyslałem, ale to
rzecz dość złożona... Nie da się "już", choćbyś chciała ;).



> pozdrawiam !
> ka

> ... No, niechże ktoś zaświeci latarkę i nad moją duszą, panie,
> tylko czy ja mam duszę? ...


:)). Nie pytaj tylko, co to jest dusza!! ;))


pozdrawiam
All
--
"Na polach w pobliżu miejscowości ... w Danii, piorun zabił 31 krów.
To pierwszy tego rodzaju przypadek, aby jeden piorun zabił tak dużo krów."
[PR3 - news 7:32, 19.08.2004]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2004-08-19 10:34:06

Temat: Re: do Alla - kachna w kapieli
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


TT w news:2ohs0bFatolcU1@uni-berlin.de... dodał ze swego balkonu
/.../

[ ;), czy istnieje różnica interpretacyjna między słowami *dodał*
a *dołożył*....? ;)); czy w następstwie możliwy jest odmienny
ciąg kolejnych skojarzeń, o ile nie dostrzega się więcej, niż słowa?
- pytanie retoryczne ;)]


> Ja ze swojej strony dołożę jeszcze kilka /.../
> grając na strunach "9", celem wzmocnienia łapek można na jakiś czas
> założyć struny "10" (grubsze). Jeżlei swoją 'achillesową' przpadłość
> wyćwiczysz na strunach "10", to wracając do strun "9" przywita Cię
> bardzo miłe rozczarowanie całkowitego zaniku "achillesowej pięty".

Dokładnie.

No to ja też coś dodam ze swego okna (mógłbym napisać "uzupełnię",
jednak stan "zupełności" jest nieosiągalny. Można zbliżać się do niego
wyłącznie asymptotycznie. Z wyjątkiem może przesterowania w olśnieniu -
ale to też dyskusyjne).

Pytania:
* Jakie znaczenie ma jakość obiektywu (brak wad optycznych plus
jasność plus zakres zmiennej ogniskowej), dla profesjonalnego fotografa?
* Jakie znaczenie ma dla niego głębia ostrości?

* Jakie znaczenie dla urlopowiczów ma moc komputera zaprzęgniętego
do profesjonalnego prognozowania pogody na jutro?

* Jakie znaczenie dla skuteczności osiągania celów (szczęścia i spokoju
w małżeństwie, sukcesów nauczycielskich w szkole, satysfakcji w pracy,
bezbłędnego tworzenia prawa w sejmie, przeciwdziałania terroryzmowi,
sukcesu kolonizacji Marsa, pokoju na świecie), ...
ma wielkość przedziału przyszłości, jaki ogarniany jest (widziany, badany)
w procesie planowania ścieżki do celu?
* Jakie znaczenie ma w każdym z tych przypadków jakość zgromadzonej
wstępnie bazy wiedzy?


Stawiam tezę, że im bardziej oczywisty (dla planisty) jest cel działania,
tym dłuższa powinna być perspektywa czasowa jego planowania i tym
staranniejsze rozpoznanie ośrodka, w jakim cel ma być realizowany.
Wobec oczywistości występowania zawsze i wszędzie zdarzeń typu
"przeszkadzajka", wyznaczenie celu dalekosiężnego, długoterminowego,
bez rygoru w postaci terminu wykonania, stanowi gwarancję odporności
na takie zdarzenia, a więc zwiększa szansę na osiągniecie celu.


... ... ... W czasie powodzi, na jednym z brzegów wezbranej rzeczki,
na krawędzi zerwanego mostu, ostał się był Samotny Osobnik. Brzeg,
na którym stoi, prawdopodobnie zaraz zostanie zerwany i zatopiony
doszczętnie, więc żartów nie ma. Trzeba działać.
Na drugim brzegu jest Dom - znajdujący się nieco wyżej i na skale,
a więc zapewne bezpieczny.
Celem Osobnika, który chce jeszcze pożyć, jest oczywiście Dom,
jednak sposób w jaki pokona ten burzliwy dystans, ma znaczenie życia
i śmierci. Sto metrów dalej w dół rzeczki jest już przepaść...

Jest jeszcze jeden kłopot. Osobnik ma coś ze wzrokiem - jakąś zapewne
wadę, gdyż zgubił okulary i okazuje się, że nie jest w stanie dostrzec
nie tylko domu, ale i czegokolwiek w promieniu więcej niż parę metrów
przed własnym nosem. Ot tak - do połowy rzeczki...
Co gorsze, podobną wadę, tyle ze słuchu (ech, ta złośliwa plantacja)
ma Opiekunka Domu, która teraz, energicznie macha chusteczką z okna
Domu, pokrzykując rozp(ł)aczliwie wśród mgły i szumu wodnego pyłu.

W pewnym momencie oboje wpadają na podobny pomysł (pewnie telepatia
jakaś). Opiekunka biegnie na strych i ściąga stamtąd długi zwój sznura do
bielizny. Rzucę, myśli, może się z(a)łapie...
Osobnik natomiast, znajduje koło siebie kawałek sznurka do snopowiązałki
jaki zaplątał się był na żerdzi dzielącej pole od drogi.

Ja na pierwszy rzut oka widać powstają więc dwie szanse ratunku,
zważywszy, ze rzeczka w tym miejscu nigdy nie była specjalnie głęboka
i na upartego, można ją było przejść nawet w bród, mocząc nogi tylko
do kolan... Teraz jest oczywiście gorzej...
Nie dość, że niewiele widać, to jeszcze te "przeszkadzajki" w postaci
płynących z prądem powalonych konarów, jakiegoś kwiczącego prosiaka,
stada wrzeszczących gęsi i wszelkiego innego dobytku, jaki ziemia nosi...
Płynie nawet jakiś drewniany, połamany komin, lub tylko buda dla psa,
która, szczęśliwym trafem, zaczepiła się o dno i teraz dynda na środku
koryta.

Osobnik ją dostrzega i budzi się w nim nadzieja. Wiąże do jednego końca
sznurka ciężki kamień, przewiązując się drugim końcem klasycznym węzłem
ratunkowym (to stary żeglarz). Po tej operacji rzuca kamieniem w stronę psiej
budy, w stronę środka rzeczki.... Kamień zaczepi się o budę - myśli - więc
będę mógł przejść przynajmniej do niej, do połowy. A potem się zobaczy.
Buda wprawdzie dynda zaczepiona nie wiadomo na czym, no ale
nadzieja jest matką, więc....
Raz, dwa.... iiiii hooop!!
Kamień poleciał...

W tym samym czasie Opiekunka bierze w garść ciężki i solidny zwój
bieliźnianej liny i przymierza się do rzutu przez Okno.
Raz, dwa, trzy iiiiii..... hhhoooop!!
Poleciała.....
...
..
.
.
.

Co było dalej?

pozdrawiam
All

ps. mój ściemariusz już istnieje - obiecuję nie zmieniać w nim ani jednego
słowa i opublikować jutro. Hmmm?;)) Ktoś spróbuje dać swój?... ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2004-08-19 13:23:05

Temat: Re: do Alla - kachna w kapieli
Od: "tycztom" <t...@i...pw.edu.pl> szukaj wiadomości tego autora

->J.E. ... z Gormenghast<- c...@h...ha2662bf6.invalid
naszkrobal/a:
> TT w news:2ohs0bFatolcU1@uni-berlin.de... dodał ze swego balkonu
> ...
>
> [ ;), czy istnieje różnica interpretacyjna między słowami dodał
> a *dołożył*....? ;)); czy w następstwie możliwy jest odmienny
> ciąg kolejnych skojarzeń, o ile nie dostrzega się więcej, niż
> słowa? - pytanie retoryczne ;)]


O właśnie!!! :) I o to chodzi. Pytanie: jak precyzyjniej to wyłapywać
SAMEMU?


> Co było dalej?

> pozdrawiam
> All

> ps. mój ściemariusz już istnieje - obiecuję nie zmieniać w nim ani
> jednego słowa i opublikować jutro. Hmmm?;)) Ktoś spróbuje dać
> swój?... ;)

Ha! To ja zadam inne pytanie: który z tych (piszących się już)
"ściemariuszy" będzie TU cytowany za rok i dlaczego akurat ten? :)

oTTo

--
Aktor zawsze jest ograniczony innymi osobami, zespołami, czasem.
A tu masz pióro, jak ci się nie uda, wyrzucisz, zaczniesz od nowa.
[Jerzy Stuhr]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2004-08-19 18:06:44

Temat: Re: Rozgwiazda w świecie płaszczaków
Od: "Ana" <a...@g...SKASUJ-TO.pl> szukaj wiadomości tego autora

.. z Gormenghast <a...@p...not.pl> napisał(a):

> --
> "Motyl nie może powiedzieć 'gliździe', jak ta ma się 'przepoczwarzyć'
> w motyla. 'Glista' musi TO SAMA wykombinować na podstawie
> _wyłącznie_ własnej 'glistowatości'..."
> /JeT/

Lubię Cię, JeT...
Pomyślałbyś?
Ana


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2004-08-19 18:13:54

Temat: Re: Rozgwiazda w świecie płaszczaków
Od: "Aneta" <a...@g...SKASUJ-TO.pl> szukaj wiadomości tego autora

.. z Gormenghast <a...@p...not.pl> napisał(a):

>[...] dla dwóch osobników i w uproszczeniu do
> czterech ramion rozgwiazdy na płaszczyźnie (czcionka Times New Roman).
>
> A V
> aA VV
> AAA VVV
> 888A8KK kKV####
> 88888888OKKKKK :o) KkkKkŇ#########
> 888Î8KKK kK%###
> ÍÍÍÍÍÍÍÍ %%%
> ÍÍÍÍÍ %%
> ÍÍ %
>
Nawet dla mnie powyższe stanowi tekst nieprzezroczysty.
Aneta

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2004-08-19 18:54:48

Temat: Re: do Alla - kachna w kapieli
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


TT w news:2ojntsFbo8qbU1@uni-berlin.de...
/.../

> > [ ;), czy istnieje różnica interpretacyjna między słowami dodał a dołożył....?
;))/.../

> O właśnie!!! :) I o to chodzi. Pytanie: jak precyzyjniej to wyłapywać
> SAMEMU?

Zwiększając dystans? Unosząc się jakioś tak wyżej nad problemem
i rzucać okiem "z góry" - a może lepsze słowo - "z daleka"?
Nie tracąc oczywiście kontaktu z "bliżą"?

Jeśłi tak, no to... to by mi jakos tak pasowało do ~zwiększania poziomu
refleksyjności... Ale z drugiej strony wiadomo, ze cholerka, ludzie ciągle
sie gdzieś muszą spieszyć. Mówią, że kto pierwszy, ten lepszy...
Gonią do korytka przecież... (Duch ciagle o tym opowiada...)
Trzeba chyba jakiś kompromis?
A może jest jakas metoda? Jakaś "jetologia" tajemna na przykład?...;)

No, nie wiem...:).
Moze czas przyniesie jakieś wyjaśnienie...



> > Co było dalej?
/.../
> > ps. mój ściemariusz już istnieje /.../ ?;)) Ktoś spróbuje dać swój?... ;)

> Ha! To ja zadam inne pytanie: który z tych (piszących się już)
> "ściemariuszy" będzie TU cytowany za rok i dlaczego akurat ten? :)

Nie można się wywinąć?;) Może to nie do mnie pytanko?;)...
No dobra... trzeba wypijac piwo jakie się warzyło samemu ;).
Kojarzy mi się w tym momencie nieuchronnie taka jedna metafora -
moze nawet zacytuję...

"cienka lina/linka rozpięta nad potężnymi obszarami zrozumienia
wyznacza granicę 'dobro' i 'zło' /.../. Reszta linki /3/4 jej długości/
spada na biegun 'zagmatwania'... plącze się tam 'żenująco'...
W tym splocie 'makaronu' nijak nie można dostrzeć końcówki...
a makaron zahacza zarówno o jeden jaki i drugi obszar..."
[Autor!! - psp 19 sierpnia 2003 roku !! godz 23:45]

Tę linkę można zapewne postrzegać jako pomocną w czasie powodzi.
A metaforyczna czy rzeczywista powódź, tworzy zawsze nurt Czasu.
Rzekę czasu. Jest to więc coś, co się dzieje, a im dalej się patrzy,
tym gorzej widać. Ale jak się poćwiczy te "oczki", to widać lepiej zapewne...
Sztuka prognozowania? Przewidywania? A może nawet coś więcej?
Sztuka kreowania przyszłości?
Nooo, pewne jest, że krótkowidz nie trafi z tym końcem liny.... w cel.
Ale także pewne jest, że ze wzrostem dystansu, cel może się wydawać
mniej lub bardziej migotliwą fatamorganą. Z upływem Czasu zaś, może
oddalać się i znikać. Pojawiać się w innym miejscu. Choć ciagle ten sam...
O ile tylko.... JEST.


> oTTo
>
> --
> Aktor zawsze jest ograniczony innymi osobami, zespołami, czasem.
> A tu masz pióro, jak ci się nie uda, wyrzucisz, zaczniesz od nowa.
> [Jerzy Stuhr]

All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 10 ... 20 ... 25


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

"Ktorys skrzywdzil czlowieka prostego..."
Odkryte drogi vs. droga samodzielna
Podroze
Darmowy kurs rozwoju osobistego - NLP
Beznadziejna terapia

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »