Data: 2015-05-16 00:23:40
Temat: Re: Rynek warzyw...
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:8ezby3l8ku1j.c5dvfbt820jm$.dlg@40tude.net...
> "Robert Terlecki: - Po tym wywiadzie pani ordynator wzięła mnie na stronę.
> "Stan jest beznadziejny: pień mózgu zbity, obrzęk, krwiak na płacie
> czołowym, słowem warzywko", informuje. "Czy zgodzą się państwo na pobranie
> organów?".
>
> Terleccy są wykształceni, uświadomieni, przeszczepy popierają. - Tylko
> dlaczego tak szybko? - nie może pojąć Regina i wszystko robi się jeszcze
> bardziej niepojęte.
>
> Gdyby nie ta myśl zapewne w związek dziejących się tu wydarzeń nie
> wkroczyłby element przeznaczenia. Terlecki prowadzi salon motocyklowy,
> przyjaźni się z żużlowcami; w tym środowisku urazy głowy to chleb
> powszedni, wiedzą, gdzie ją składać. Tomasz Gollob radzi: "Dzwońcie do
> Bydgoszczy". Działa tu prof. Jan Talar, najsłynniejszy rehabilitant w
> Polsce (przywrócił do życia setki pacjentów, którym nie dawano szans), no
> i
> jest prof. Marek Harat, neurolog ze szpitala wojskowego. To on przyjeżdża
> do Piły na konsultację. Orzeka: "Stan jest krytyczny. Ale to młody
> organizm, niech minie szok pourazowy, dajmy mu odpocząć". Prof. Talar
> udziela konsultacji telefonicznej, każe obserwować źrenice i dostarczać
> dziecku 6 tys. kilokalorii dziennie, bo mózg do regeneracji potrzebuje
> zwielokrotnionej energii.
>
> Tego samego dnia Terlecki komunikuje pani ordynator: "Chyba źrenica u
> Agnieszki się zmniejsza". A lekarka: "To się tak tylko panu wydaje".
>
> - Wyrywanie Agnieszki z rąk śmierci było jak karczowanie dżungli gołymi
> rękami - mówi Regina. - Nie wiesz, skąd bierzesz na to siłę, nie czujesz
> zmęczenia. Idziesz za miłością: byle jeszcze krok do przodu, jeszcze
> dzień.
>
> Nie wszyscy tę siłę znajdują. Dwie doby po wypadku Agnieszki na sąsiednie
> łóżko trafia Krzyś, 20-letni motocyklista z podpilskiej wsi. Przyjechała
> do
> niego babuleńka w czerni, cichutka, ręce jak bochny, chustka na głowie. "Z
> niego to już nic nie będzie", oświadczyła jej pani ordynator. "Niech
> przynajmniej jego płuca, nerki przydadzą się innym". Babuleńka pochlipała,
> podpisała, na drugi dzień chłopaka zabrali.
>
> Kiedy po tygodniu Terleccy zabierają Agnieszkę do Bydgoszczy, w wypisowym
> dokumencie w rubryce "diagnoza" widnieje "śmierć mózgu". Regina: -
> Zapytałam: "Jak to?". Wtedy ordynator przekreśliła "śmierć" i napisała
> "stłuczenie pnia", zwyczajnie, długopisem. Dotąd nie wiemy, czy była to
> pomyłka, czy chciała się zaasekurować na wypadek, gdyby Aga w karetce
> umarła i zmarnowałyby się jej narządy.
>
> Dokument pośpiesznie przywołanej śmierci do dziś spoczywa w ich domowym
> archiwum.
>
> Pośpiech to w walce na śmierć i życie rozgrywający numer jeden. W maju
> 2005
> r. 18-letni Paweł K. jest pasażerem samochodu, z którym zderza się TIR.
> Chłopak ma ciężkie uszkodzenie mózgu, nie daje oznak życia. Ordynator
> oddziału intensywnej terapii jednego z zachodniopomorskich szpitali prosi
> rodzinę o zgodę na pobranie organów. - Przyszliśmy się z Pawełkiem
> pożegnać
> - opowiada matka, Krystyna K.
>
> - Głaskałam go, tuliłam. Nagle moja córka dostrzega: "Mamo, on poruszył
> palcem!". Natychmiast powiadomiliśmy ordynatora. Obrugał nas: "Rodzina
> widzi, co chce". Nawet nie opowiedział "do widzenia", gdy zabieraliśmy
> Pawła do Bydgoszczy. A on dzisiaj chodzi, mówi, je.
>
> To niemal identyczna historia jak ta, która przydarzyła się 21-letniemu
> Amerykaninowi Zachariaszowi Dunlopowi pod koniec 2007 r., kiedy przewrócił
> się na quadzie. W szpitalu diagnozują śmierć mózgu. Na chwilę przed
> pobraniem narządów rodzina gromadzi się na ceremonii zastępującej pogrzeb.
> Jedna z kuzynek, pielęgniarka, nabiera wątpliwości: "A jeśli uwierzyliśmy
> za szybko?" - i zaczyna odginać Zachariaszowi paznokcie; to standardowy
> test sprawdzający reakcję na ból. Chłopak cofa dłoń.
>
> Cztery miesiące później w wywiadzie dla stacji NBC Zachariasz wyznaje:
> "Słyszałem, jak ogłosili mnie martwym. (...)
> Ale dr Paul Byrne, amerykański neurolog zajmujący się dylematami
> związanymi ze śmiercią mózgową, zapewnia, że żaden cud się nie zdarzył:
> "Chyba taki, że nie pobrano mu organów, zanim był w stanie zareagować. On
> był żywy". I stawia pytanie: "Jak wielu innych dawców jest w podobnej
> sytuacji, to znaczy giną, gdy pobiera się im narządy?"."
>
> http://tygodnik.onet.pl/kraj/zwloki-z-bijacym-sercem
/mpbn0
To biznes. I dokąd będa na tym zarabiac krocie- to się bedzie kręcił
--
Chiron
|