Data: 2009-10-08 18:57:00
Temat: Re: Seksualność osób niepełnosprawnych
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Duch pisze:
> Przyklad 1. Dziecko chce cos zrobic, wiec przejawia inicjatywe, mimo, ze
> nie umie
> ale mimo to chce sie nauczyc. Wtedy rodzic zamiast pomocy, to milczy
> czekajac
> az dziecko sie "skusi" i wtedy wywyzsza sie swoim doswiadczeniem,
> rownoczesnie deprecjonujac dziecko.
>
> -sytuacja toksyczna z punktu widzenia rodzica. To nie byla taka sytuacja
> To bylo tak:
>
> Przyklad 2. Rodzic chce cos zrobic, a dziecko zaczyna krytykowac rodzica
> "robisz zle i bez sensu, zrob to tak a tak". Rodzic mowi po ilus tam
> atakach, "dobra, wycofuje sie - to zrob to Ty, ja sie nie wtracam".
> Dziecko bierze sie do roboty i okazuje sie ze jego pomysl byl zupelnie
> chybiony, wynikal z niedoswiadczenia.
>
> -tak to wygladalo.
Oj, Duszku! Dobry rodzic IMO obserwuje dziecięce samodzielne zmagania z
zainteresowaniem i wyrozumiałością - tzn. daje dziecku zrobić po
dziecięcemu, o ile nie zagraża mu to odpadnięciem ręki, nawet jeśli ten
sposób jest nie do końca logiczny, mądry i nie wróży sukcesu. Sukcesem
jest nauka i doświadczenie dzięki samodzielnemu działaniu. Powiedzenie z
wyższością "ja wiem lepiej, ale jak chcesz - rób po swojemu, to się
przekonasz" odbiera chęć do samodzielnego działania, a i każda porażka
potem odbija się negatywnie na samoocenie.
Oczywiście bardzo tu odeszliśmy od tematu. Nie powiedziałeś konkretnie,
co to była za sytuacja, o której pisałeś. Nie miałeś przecież obowiązku
robienia komuś dobrze, zwłaszcza jeśli się nie lubiliście, ani nie byli
to Twoi podwładni, na których dobrej pracy by Ci zależało.
Ale dzięki za ten podwątek, bo coś sobie sama uświadomiłam dzięki niemu. :)
Pozdrawiam
Ewa
|