Data: 2011-01-21 16:54:37
Temat: Re: Sex dopiero po ożenku, czyli idiota w oczach kobiety;))
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-01-21 14:56, zażółcony pisze:
>
> Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
> news:ihc15c$h3b$1@news.onet.pl...
>
>> Familiaris Consortio jest IMO pod tym względem nie do końca spójne.
>> We fragmentach, gdzie przedstawia stanowisko KK, rzeczywiście tak
>> jest jak piszesz - że pożycie seksualne jest zmitologizowane do
>> absurdu. Natomiast tam, gdzie JP2 pisze "od siebie" (takie
>> przynajmniej mam wrażenie), ta cielesność jest bardziej z krwi i
>> kości. Zaraz poszukam przykładu, który mi się akurat rzucił w oczy.
>
> Szukaj, szukaj :)
Nie dałam rady od razu. ;)
Kiedy to czytałam pierwszy raz (wiele lat temu wprawdzie), to miałam
wrażenie, że czytam coś nowatorskiego dla KK np. w takim momencie: ;)
"Człowiek jako duch ucieleśniony, czyli dusza, która się wyraża poprzez
ciało, i ciało formowane przez nieśmiertelnego ducha, powołany jest do
miłości w tej właśnie swojej zjednoczonej całości. Miłość obejmuje
również ciało ludzkie, a ciało uczestniczy w miłości duchowej."
Co do sprzeczności - szukając argumentu do niedawnej dyskusji na psp na
temat "czy katolicy mogą tylko w celach prokreacyjnych", wydawało mi
się, że znalazłam w FC świetny fragment za tym, że jednak nie:
"Jeżeli natomiast małżonkowie, stosując się do okresów niepłodności,
szanują nierozerwalny związek znaczenia jednoczącego i rozrodczego
płciowości ludzkiej, postępują jako ,,słudzy" zamysłu Bożego i
,,korzystają" z płciowości zgodnie z pierwotnym dynamizmem obdarowania
,,całkowitego", bez manipulacji i zniekształceń^."
^...bo przecież po co byłaby mowa o możliwości korzystania z okresów
niepłodności, gdyby mogli tylko w celu zapłodnienia?
A może "stosowanie się do okresów niepłodności" powinno się rozumieć
odwrotnie - że w tych okresach do zbliżeń dochodzić właśnie NIE MA? ;)
^Niestety, wczytałam się w _dosłownie_ dwa akapity wcześniejsze, gdzie
cytowane są słowa poprzednika, Pawła VI, i się załamałam:
^" W końcu przypomniał, że należy odrzucić -- jako wewnętrznie nieuczciwe
-- ,,wszelkie działanie, które -- bądź to w przewidywaniu zbliżenia
małżonków, bądź podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych
skutków -- miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub stanowiło środek
prowadzący do tego celu".
Z powyższego by wynikało, że nawet "stosowanie się do okresów
niepłodności" (rozumiane jako "kalendarzyk") jest próbą przechytrzenia
praw boskich. Nie wspominając już o tak szatańskich pomysłach, jak
stosunek przerywany. ;)
Przypuszczam, że więcej jest tego typu kwiatków. Z czego one wynikają,
to nie wiem - czy mają na celu zrobienie kompletnego mętliku w głowie i
wzbudzenie bojaźni Bożej? Czy też może mają po prostu skłonić do
postępowania zgodnie z własnym sumieniem wobec niejednokrotnie
sprzecznych wytycznych? ;)
Ewa
|