Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Skłócony z życiem

Grupy

Szukaj w grupach

 

Skłócony z życiem

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-06-04 14:57:49

Temat: Skłócony z życiem
Od: "Tomek Wilicki" <t...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Kasia:

Opowiem wam historię prawdziwą, która wydarzyła sie rok temu, an wakacjach.
Miałam kolegę, byl wesołym świrem, zawsze zadbany, włoski na żel, super
ubrany, miał 25 lat. Jego ojciec rozstasł się z mamą, gdy chłopeic był mały,
on został przy ojcu, zamieszkał razem z macochą, która nie przepadała za
nim. Gdy pdrósł, słychaćczęsto było kłótnie i awantury między macochą a
kolegą. Równierz ta pani buntowała ojca chłopca, który ją słuchał. Widziałam
często jak zmieniał dziewczyny, z którymi również nie potrafił się dogadać,
czasami nawet stosował przemoc wobec nich. Tak jakby odgrywał się za
nienawiść macochy,.Pewenego słonecznego dnia, tych pamioętnych wakacji
minionego roku, dotarła do mnie smutna wiadomość. Kolega popełnił
samobójstwo, rzucając się pod pociąg. Co jest najdziwniejsze, że po nim nie
widać było, że jest tak słaby psychicznie, zawsze byl uśmiechnięty, bardzo
miły, wszyscy byli zaskoczeni jego krokiem. Dzisiaj ci państwo
przeproawdzają się do swojej pięknej willi, a mieszkanie w bloku sprzedają
(miało być dla niego). Muiszę przyznać, że jego ojciec bardzo się załamał,
rzadko go widuję, natomiast macocha, nie obrażając nikogo, jakby rozkwitła.

Co sądzicie na temat całej historii? Czy można było mu pomóc? Czy macocha
dalej będzie rozkwitać ( dowcip.....), jakie są wazse opinie na temat tej
historii? może sami spotkalioście się z podobnymi przypadkami? Napiszcie.

Kasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-06-04 20:44:55

Temat: Re: Skłócony z życiem
Od: "Gwidon S. Naskrent" <n...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora


On Mon, 4 Jun 2001, Tomek Wilicki (albo i Kasia, kto tam wie) wrote:

> Co sądzicie na temat całej historii? Czy można było mu pomóc? Czy macocha
> dalej będzie rozkwitać ( dowcip.....), jakie są wazse opinie na temat tej
> historii? może sami spotkalioście się z podobnymi przypadkami? Napiszcie.

To faktycznie smutna historia, ale pokazuje jak niewiele potrafimy
wywnioskować z zachowania drugiego człowieka. Może sposób bycia tego
nieszczęśnika zniechęcał do bardziej niż powierzchownych kontaktów (w
końcu włoski na żel o czymś świadczą :), ale oczywiście cała ta postawa
była tylko pewną manifestacją, niby buntem przeciwko brakowi zrozumienia
jaki go spotykał - rodzina nie darzyła go atencją więc robił wszystko
żeby robili to rówieśnicy(czki). W końcu, być może, dotarł do niego
bezsens takiego postępowania, ale i tak nazwałbym jego reakcję
ekstremalną, niezależnie od tego co bezpośrednio spowodowało samobójstwo
(jakiś zawód miłosny czy cuś...)

A macocha, jak wiadomo z bajek, jest zła :) Zwłaszcza jeśli była niewiele
starsza od niego (zdarzają się takie małżeństwa rozwodników z osobami
o kilkanaście lat młodszymi).

--
GSN

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-05 09:53:11

Temat: Re: Skłócony z życiem
Od: "Joanna Pietrowska" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Tomek Wilicki napisał(a) w wiadomości: <9fgb7m$jrb$17@news.tpi.pl>...
>Kasia:
>
>Opowiem wam historię prawdziwą, która wydarzyła sie rok temu, an wakacjach.
>Miałam kolegę, byl wesołym świrem, zawsze zadbany, włoski na żel, super
>ubrany, miał 25 lat. Jego ojciec rozstasł się z mamą, gdy chłopeic był
mały,
>on został przy ojcu, zamieszkał razem z macochą, która nie przepadała za
>nim. Gdy pdrósł, słychaćczęsto było kłótnie i awantury między macochą a
>kolegą. Równierz ta pani buntowała ojca chłopca, który ją słuchał.
Widziałam
>często jak zmieniał dziewczyny, z którymi również nie potrafił się dogadać,
>czasami nawet stosował przemoc wobec nich. Tak jakby odgrywał się za
>nienawiść macochy,.Pewenego słonecznego dnia, tych pamioętnych wakacji
>minionego roku, dotarła do mnie smutna wiadomość. Kolega popełnił
>samobójstwo, rzucając się pod pociąg. Co jest najdziwniejsze, że po nim nie
>widać było, że jest tak słaby psychicznie, zawsze byl uśmiechnięty, bardzo
>miły, wszyscy byli zaskoczeni jego krokiem. Dzisiaj ci państwo
>przeproawdzają się do swojej pięknej willi, a mieszkanie w bloku sprzedają
>(miało być dla niego). Muiszę przyznać, że jego ojciec bardzo się załamał,
>rzadko go widuję, natomiast macocha, nie obrażając nikogo, jakby rozkwitła.
>
>Co sądzicie na temat całej historii? Czy można było mu pomóc? Czy macocha
>dalej będzie rozkwitać ( dowcip.....), jakie są wazse opinie na temat tej
>historii? może sami spotkalioście się z podobnymi przypadkami? Napiszcie.
>
>Kasia
>
Kasiu, to jest bardzo trudna sprawa.Za samobójstwo drugiego człowieka
odpowiadają osoby z najbliższego otoczenia. Nie potrafiły udzielić wsparcia
w odpowiednim momencie.
Asia



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-05 12:25:37

Temat: Re: Skłócony z życiem
Od: "Gwidon S. Naskrent" <n...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 5 Jun 2001, Joanna Pietrowska wrote:

> Kasiu, to jest bardzo trudna sprawa.Za samobójstwo drugiego człowieka
> odpowiadają osoby z najbliższego otoczenia. Nie potrafiły udzielić wsparcia

Nieee! To nie tak zupełnie!

Może w przypadku nieletnich rodzice mogli i powinni byli zapobiec (próbie)
samobójstwa, ale przecież ten chłopak był już dorosły. Może nie całkiem
dojrzały emocjonalnie, mimo wszystko jednak nie sposób było go pilnować na
każdym kroku (a i tak zresztą, jeśli niedoszły samobójca widzi że inni go
pilnują to jeszcze bardziej się zaweźmie i zdwoi wysiłki).

To dziwne że ludzie obarczają się poczuciem winy za czyjeś samobójstwo,
tak jakby zapobiegnięcie temu było ich życiowym obowiązkiem. Oczywiście
często sygnały tej decyzji są niewidoczne lub niezauważane, więc potem
jeszcze większe zdziwienie i w konsekwencji stres (że byłem nieuważny).

--
GSN

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-05 14:59:08

Temat: Re: Skłócony z życiem
Od: "DeStroyer" <d...@r...com.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Gwidon S. Naskrent" <n...@s...pl> napisał w wiadomości
news:Pine.LNX.4.31.0106051422320.586-100000@localhos
t.localdomain...

> To dziwne że ludzie obarczają się poczuciem winy za czyjeś samobójstwo,
> tak jakby zapobiegnięcie temu było ich życiowym obowiązkiem. Oczywiście
> często sygnały tej decyzji są niewidoczne lub niezauważane, więc potem
> jeszcze większe zdziwienie i w konsekwencji stres (że byłem nieuważny).

Wprawdzie masz wiele racji, ale nie dziw sie temu poczuciu winy.
Kazdy naiwnie sadzi, ze samobojstwom mozna jakos zapobiec i
zawsze zadaje sobie pytanie - co zrobilem (albo - czego nie zrobilem)
zeby jemu/jej pomoc. Prawda jest jednak taka, ze czego by sie nie
zrobilo, to zahamowac zadze samodestrukcji jest trudno, zwlaszcza
kiedy warunkiem koniecznym dla samobojcy zeby mogl dalej zyc
jest np. bycie z nim jakiejs osoby, ktora tego nie chce.

Jesli dorosli ludzie nie rozumieja, ze wlasnie samobojstwo - a nie
zycie - pozbawia ich wszelkich szans, to coz... droga wolna. Ja
mialem dla potencjalnych samobojcow taka rade - jak chcesz, to
zabij sie, ale w sposob szlachetny. Oddaj zycie za kogos. Sprobuj
uratowac kogos przed smiercia, ginac samemu. Chodz po ulicach
i przy torach kolejowych, patrz czy sie jakies dzieci nie bawia nad
rzeka... Szukaj potencjalnej tragedii, ktorej bedziesz mogl zapobiec.
Zanim umrzesz - zrob cos dobrego. Ale samobojcom nie
chodzi o to, zeby byc dla swiata dobrym, tylko chca zemscic sie
na nim i na ludziach, zabijajac sie. Mszcza sie na swoich bliskich,
na tych ktorzy w ich mniemaniu ich zawiedli... I stad to poczucie
winy u tych, ktorzy zostaja. Bo samobojca zawsze zadba o to,
zeby jego bliscy poczuli sie winni.

JGrabowski




--
Skalowalny, bezpieczny, serwer dedykowany, http://www.wdc.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-05 16:02:17

Temat: Re: Skłócony z życiem
Od: "Geocentryk" <g...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Mój kolega przez całe 28 lat swojego życia był obwiniany przez swoją
matkę o wszelakie rodzinne niepowodzenia.....Jego ojciec zmarł kilkanaście
lat temu...Żył z matką i siostrą (ta bardzo go kocha ła siostrzaną miłością)
Naprawdę super człowiek - zawsze uśmiechnięty, wesoły, dziewczyny go
uwielbiały....Dziwi to, że nigdy nie miał żadnego poważnego związku...a
jeśli miał to wszystko rozlatywało bardzo szybko...
Grześka znalazła siostra....powiesił się na klamce w domu....Nikt się
tego nie spodziewał - wszyscy byliśmy w szoku...do tej pory jesteśmy....A co
napraedę się wydzarzyło, co spowodowało taki czyn - tego nikt nie wie...
Łukasz


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-05 16:57:27

Temat: Re: Skłócony z życiem
Od: joanna banasiak <b...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Geocentryk" <g...@w...pl> napisał / wrote:

> Mój kolega przez całe 28 lat swojego życia był obwiniany przez swoją
> matkę o wszelakie rodzinne niepowodzenia.....Jego ojciec zmarł kilkanaście
> lat temu...Żył z matką i siostrą (ta bardzo go kocha ła siostrzaną miłością)
> Naprawdę super człowiek - zawsze uśmiechnięty, wesoły, dziewczyny go
> uwielbiały....Dziwi to, że nigdy nie miał żadnego poważnego związku...a
> jeśli miał to wszystko rozlatywało bardzo szybko...
> Grześka znalazła siostra....powiesił się na klamce w domu....Nikt się
> tego nie spodziewał - wszyscy byliśmy w szoku...do tej pory jesteśmy....A co
> napraedę się wydzarzyło, co spowodowało taki czyn - tego nikt nie wie...
> Łukasz
>
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-05 17:40:33

Temat: Re: Skłócony z życiem
Od: "Ania" <a...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "DeStroyer" <d...@r...com.pl> napisał w wiadomości :
> Wprawdzie masz wiele racji, ale nie dziw sie temu poczuciu winy.
> Kazdy naiwnie sadzi, ze samobojstwom mozna jakos zapobiec i
> zawsze zadaje sobie pytanie - co zrobilem (albo - czego nie zrobilem)
> zeby jemu/jej pomoc. Prawda jest jednak taka, ze czego by sie nie
> zrobilo, to zahamowac zadze samodestrukcji jest trudno, zwlaszcza
> kiedy warunkiem koniecznym dla samobojcy zeby mogl dalej zyc
> jest np. bycie z nim jakiejs osoby, ktora tego nie chce.
>
> Jesli dorosli ludzie nie rozumieja, ze wlasnie samobojstwo - a nie
> zycie - pozbawia ich wszelkich szans, to coz... droga wolna. Ja
> mialem dla potencjalnych samobojcow taka rade - jak chcesz, to
> zabij sie, ale w sposob szlachetny. Oddaj zycie za kogos. Sprobuj
> uratowac kogos przed smiercia, ginac samemu. Chodz po ulicach
> i przy torach kolejowych, patrz czy sie jakies dzieci nie bawia nad
> rzeka... Szukaj potencjalnej tragedii, ktorej bedziesz mogl zapobiec.
> Zanim umrzesz - zrob cos dobrego. Ale samobojcom nie
> chodzi o to, zeby byc dla swiata dobrym, tylko chca zemscic sie
> na nim i na ludziach, zabijajac sie. Mszcza sie na swoich bliskich,
> na tych ktorzy w ich mniemaniu ich zawiedli... I stad to poczucie
> winy u tych, ktorzy zostaja. Bo samobojca zawsze zadba o to,
> zeby jego bliscy poczuli sie winni.
>
> JGrabowski
> ================================

A propos poczucia winy u wciąż żyjących, to coś Wam opowiem. Mój chłopak
bardzo się kiedyś źle w stosunku do mnie zachowywał (przezwiska, nawet
bicie). Zerwałam z nim, choć go kochałam (a może jego obraz, który sobie
wytworzyłam w wyobraźni?).
On najpierw przepraszał, błagał, płakał... W końcu zaczął straszyć
samobójstwem. Proszę nie piszcie tylko bzdur o tym, że "kto mówi, ten zwykle
nie robi" i że to były tylko czcze pogróżki, bo to tak naprawdę zależy od
konkretnego człowieka. Parę razy na siłę zciągałam go z okna. Dzwonił też w
środku nocy i mówił do słuchawki, że mam słuchać jak leci w dół... Przeszłam
prawdziwe piekło. Zgodziłam się z nim być, bo nie hciałam być odpowiedzialna
za jego życie. Minął rok. Nie jest już może tak źle jak przed próbami
samobójczymi, ale czuję, że on mnie w ogóle nie szanuje, wciąż mnie obraża.
Mam wrażenie, że nie mam 20 lat, a jakieś 50... Swoją nienawiść odwrócił od
siebie w moją stronę - powiedział, że zniszczy mi życie, jak od niego
odejdę.
Czasem sobie myślę, czy nie lepiej byłoby gdyby skoczył... Może i jestem
potworem, ale czuję się wyprana z wszelkich uczuć przez te emocjonalne
szantaże człowieka, którego już dawno nie kocham...
Poza tym jak tu zacząć coś nowego z takim bagażem?

Czy naprawdę sądzicie, że to ja byłabym winna jego samobójczej śmierci?
Ania.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-05 18:03:15

Temat: Re: Skłócony z życiem
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl> szukaj wiadomości tego autora


DeStroyer w news:9fis3m$gmu$1@aquarius.webcorp.com.pl...

(...)
> Bo samobojca zawsze zadba o to,
> zeby jego bliscy poczuli sie winni.
>
> JGrabowski

Z tym zgodzić sie nie mogę. Być może jakaś część samobójców w ten właśnie
sposób widzi to "rozwiązanie" ale nie sądzę aby było to normą.
Może wśród małoletnich... ?
Samobójca to również człowiek zrezygnowany, czasem całkowicie samotny.
Widzę równiez takiego samobójcę, dla którego możliwość zdecydowania
o sobie właśnie w oderwaniu od innych jest ostatnią radością życia.
Ucieczką od własnego cierpienia. Radością wyzwolenia...


--
serdeczności
Allfređ
~~~~~~~~~

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-05 19:54:26

Temat: Re: Skłócony z życiem
Od: "spider" <s...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik ... z Gormenghast <p...@p...promail.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:9fj97i$h3o$...@n...tpi.pl...
>
> DeStroyer w news:9fis3m$gmu$1@aquarius.webcorp.com.pl...
>
> (...)
> > Bo samobojca zawsze zadba o to,
> > zeby jego bliscy poczuli sie winni.
> >
> > JGrabowski
>
> Z tym zgodzić sie nie mogę. Być może jakaś część samobójców w ten właśnie
> sposób widzi to "rozwiązanie" ale nie sądzę aby było to normą.
> Może wśród małoletnich... ?

Ja tez sie z tym zgodze, chociaz nie rozumiem co samobojcy w ten sposob
osiagaja? Co im to daje, ze ktos sie poczuje winny, skoro ich i tak nie ma
juz na tym swiecie? Co im da, ze sprawia komus bol?

--
spider
s...@c...pl
http://www.eps.gda.pl/spider
GG: 905754




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

nova i od razu problem
test
test
psycholog
Studia zaoczne psychologii

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »