Data: 2013-09-21 14:16:44
Temat: Re: Smerfy2
Od: Fragile <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 21 Sep 2013 14:11:56 +0200, Fragile napisał(a):
> Dnia Mon, 16 Sep 2013 07:29:38 +0200, Chiron napisał(a):
>
>> Użytkownik "Fragile" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
>> news:xpggga2fh9tj.eavc1sqwz7sp.dlg@40tude.net...
>>> Dnia Sun, 15 Sep 2013 20:02:58 +0200, Chiron napisał(a):
>>>
>>>> Użytkownik "FEniks" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
>>>> news:l14eau$5mq$1@news.icm.edu.pl...
>>>>>W dniu 2013-09-15 14:02, Chiron pisze:
>>>>>
>>>>>> Problem się zaczął, gdy na masową
>>>>>> skalę ludzie zaczęli się rozwodzić- robiąc piekło z życia swoim
>>>>>> dzieciom. Taki nieodpowiedzialny człowiek zabiera z sobą ze związku
>>>>>> swój
>>>>>> bagaż nędzy i nieumiejętności tworzenia związku- i w następnym związku
>>>>>> znów zrobi komuś piekło z życia.
>>>>>> Jak już się takie 2 osoby zetkną
>>>>>> (najczęściej tak jest)- to kolejny rozwód murowany.
>>>>>
>>>>> Owszem, pewnie się zdarza. A jeśli nie robi piekła, tylko wręcz
>>>>> przeciwnie?
>>>> Dlaczego? Z jakiego powodu? Pstryk- i coś mu (jej) tam zaskoczyło?! Tak
>>>> się
>>>> nie da. Niic się nie dzieje bez przyczyny
>>>>
>>> Dokładnie Chirku... Nic się nie dzieje bez przyczyny. Jednak jeśli ta się
>>> pojawi, wszystko może się zadziać i zmienić. Jeśli człowiek tego chce.
>>> Jeśli ma motywację. Człowiek może się zmienić, i nie wmówisz mi, że Ty w
>>> to
>>> nie wierzysz :) Owszem, czasami trzeba na tę zmianę bardzo cieżko
>>> pracować, ale jest ona możliwa. Wierzę w to.
>> Ależ dokładnie tak uważam:-). Z tego, co Ewa napisała wywnioskowałem, że po
>> prostu ktoś był w toksycznym związku- odszedł- i wszedł w nowy związek, tym
>> razem nietoksyczny. Brakuje powodu, dla którego to miało by nastąpić.
>>
>>
>>>>>> Problemem są
>>>>>> rodziny patologiczne, po kilku rozwodach. Mówiąc im, że postępują ok-
>>>>>> robi się krzywdę im i społeczeństwu.
>>>>>
>>>>> Pewnie, lepiej je (te rodziny) ostracyzmować, a ich dzieci utrzymywać w
>>>>> przekonaniu, że są gorsze.
>>>> Ewo- a co chce się osiągnąć? Jaki cel? Nie twierdzę, że należy je
>>>> ostracyzmować. Jednak po drugiej stronie "przegięcia" leży przekonywanie,
>>>> ze
>>>> takie rodziny są ok. To są- co najwyżej- protezy rodziny.
>>>>
>>> No ok. Ale dzieci nie są niczemu winne, a to niestety właśnie one
>>> najczęściej są świadkami negatywnych uwag dotyczących ich rodzin.
>> No ale przekonywanie ich, że mają normalne rodziny i wymyślanie w tym celu
>> chwytliwych nazw to chwyt handlowy, pozwalający "sprzedać towar".
>> Jednocześnie zakłamujący rzeczywistość.
>>
> Ale czy w ogóle konieczne jest szufladkowanie tego typu rodzin
> (rozwiedzionych) jako normalne czy nienormalne, zwłaszcza, gdy tak naprawdę
> nie wiadomo, jak wygląda życie w poszczególnych rodzinach? Czy konieczne
> jest zasypywanie małych dzieci etykietkami z jednoczesnym wpajaniem im, że
> oto one są z rodzin nienormalnych, podczas gdy dzieci te mogą czuć się
> naprawdę szczęśliwe i kochane w swoich rodzinach, nawet gdy rodzice są
> rozwiedzeni? Czemu to w ogóle służy? Dobru dzieci?
> Jestem przeciwna wszelkiego rodzaju łatkom przyszywanym Bogu ducha winnym
> ludziom, zwłaszcza dzieciom. One i tak często niosą swój 'krzyż' zgotowany
> przez 'dorosłych'. A te, które są szczęśliwe - dlaczego zabierać im to i
> wpajać coś zgoła innego?
> Uogólnianie, iż dorastanie w tego typu rodzinach jest równoznaczne z
> nieszczęśliwym, "chorym" dzieciństwem, z życiem pozbawionym miłości,
> szacunku czy wartości, jest imo sporym nadużyciem. Podobnie jak
> stwierdzenie, iż pełna, biologiczna rodzina zawsze je zapewnia.
> Wmawiając, czy też powtarzając coś komuś odpowiednią ilość razy, sprawia
> się, iż ten ktoś się takim zaczyna czuć, a w końcu takim się staje.
>
Sorry za ten bajzelowaty patchwork(!) pod głównym tekstem powyżeszego
postu :) Coś pewnie kliknęłam i się powklejało :)
--
Pozdrawiam,
M.
|