Data: 2012-02-12 10:01:57
Temat: Re: Sponsoring
Od: "Chiron" <i...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Qrczak" <q...@g...pl> napisał w wiadomości
news:jh6h15$248$1@inews.gazeta.pl...
> Dnia 2012-02-11 14:39, niebożę Chiron wylazło do ludzi i marudzi:
>> Użytkownik "Qrczak" <q...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:jh4c0s$c9k$1@inews.gazeta.pl...
>>> Dnia 2012-02-10 08:37, niebożę Chiron wylazło do ludzi i marudzi:
>>>>
>>>> Qrko- nie tak:-). Zakładam, że terapeuta wie, że ma działać dla Twojego
>>>> dobra (Waszego). Zakładam, że dla niego i jego superwizora Prawda jest
>>>> tym, do czego starają się zbliżyć.
>>>
>>> Moje dobro może się mieć nijak do superwisiora i jego "Prawdy", nawet do
>>> "Prawdy" terapeuty. Dla terapeuty Prawdą jestem ja i mój problem.
>>> A z tym dobrem też należy być ostrożnym. Bo jeśli moim osobistym dobrem
>>> będzie przesunięcie w niebyt pozostałych w rodzinie...
>> Jeśli tak, to jego zadaniem będzie pokierować Cię do jednego ze swoich
>> kolegów- psychiatrów. :-(
>
> Terapia u psychiatry - sam miód.
>
>>>> Wszelkie analogie do "doradców"
>>>> różnej maści i autoramentu są więc chybione.
>>> Czemuż? Ma doradzić, jak sobie radzić z pewnymi kwestiami. Jak
>>> funkcjonować w sytuacji pewnych problemów.
>>> Myślę (ja osobiście, to moje subiektywne wrażenie), że za bardzo się
>>> przywiązujesz do słów, w dodatku kiedy już je polubisz, to zawężasz
>>> mocno ich znaczenie. Co starałam się zaakcentować w momencie ustalania,
>>> co jest związane z rzeczownikiem "terapeuta".
>> Na czym ma polegać terapia? Terapeuta powinien starać Ci się pokazać,
>> jak naprawdę wyglądają pewne sytuacje. Nie: powiedzieć. On ma po prostu
>> doprowadzić do takiego stanu, w którym Ty sama coś zobaczysz.
>> Niedźwiedzią przysługą jest doradzanie terapeutowanemu. Osoba w terapii
>> musi sama do czegoś dojść: tylko wtedy może z tego osiągnąć korzyść. Co
>> z tego, że on Ci powie, jakie są Twoje prawdziwe relacje np z
>> domownikami i jak je powinnaś zmienić, skoro to nie jest Twoje i na
>> Twoje rozumienie pewnych spraw w_tym_momencie? To jest taka jego prawda
>> na Twoje życie. Gesztaltowcy np mówią wręcz o roli terapeuty jako o
>> towarzyszącym osobie w terapii. Ot- oni idą obok. Ty decydujesz, co i
>> jak masz zrobić. Zrobisz to, co i jak w danym momencie będziesz umiała.
>
> Ale cały czas poruszasz się w obrębie tego "co daje terapia u psychologa"
> "jak wygląda terapia u psychologa" (tak przy okazji opierając się tylko
> na, moim zdaniem, własnych doświadczeniach). Nie dopuszczasz żadnych
> innych wariantów terapii. No i może moją winą jest, że przywiązałam się do
> słów: doradca, doradzanie i trochę niefortunnie próbowałam pociągnąć w tę
> stronę. Wciąż się uczę.
Qrko- tyle, że napisałaś "a"- ale nie "b". Skoro ja tak uważam, może mylnie-
to mnie objaśnij.
>>> Ale fakt jest faktem takim, że pani nie spodobała mi się. Może dlatego,
>>> że blondynka. Może że z dyplomem. I dyplomami uznania.
>> To przecież nie ma znaczenia, dlaczego. Teraz to tylko (tak to odbieram)
>> racjonalizacja zdarzenia. Nie obdarzyłaś ją swym zaufaniem- więc
>> wybrałaś kogoś innego. I to wszystko.
>
> Bo powiedziałam po fakcie?
Nie
>Tak właśnie czułam w momencie rezygnacji.
Co konkretnie CZUŁAŚ?
> Napisałam Ci to teraz. No nie mogłam napisać Ci w momencie, kiedy poczułam
> i zrezygnowałam, bo... no po prostu nie mogłam.
> Nie zachowujesz w sobie myśli sprzed wcześniej?
Mylisz myśli i uczucia. Mieszasz je ze sobą. Tego typu myśli (o ile nie jest
to w ogóle regułą)- są wtórne do emocji: najpierw coś czujemy. Jeśli mamy
dobry kontakt ze sobą- wiemy co. Jednak- jeśli tak jest- na cholerę nam
terapeuta? Czyli: na ogół potrzebujemy tak zwanego "procesu", aby te uczucia
i emocje zrozumieć.No ale próba zrozumienia ich na każdym kroku skończyła by
się terapią u kolegi naszego terapeuty:-)- czyli sam miód:-). Warto się
skupić nad zrozumieniem swych emocji w rzeczach ważnych i starać się nie
racjonalizować pozostałych. Ważne jest więc może: DLACZEGO to pomyślałaś.
Czyli: jakie emocje, uczucia stały za tymi myślami. A Ty racjonalizujesz
swoje myślenie: czyli tłumaczysz myślenie myśleniem. A to tak nie działa.
Dlatego zaproponowałem zakończyć na czymś, z czym się oboje zgodziliśmy: nie
miałaś zaufania- zrezygnowałaś. Koniec- wystarczy. A reszta- IMO- to tylko
"głowa".
>>>> Teraz terapeuta: to
>>>> człowiek. Jeśli ma superwizję, to nie po to, żeby pogadać o pacjentach,
>>>> ale spotyka się z drugim psychologiem- aby móc obiektywnie spojrzeć na
>>>> samego siebie. I na przykład psycholog może mu powiedzieć: masz trochę
>>>> problemów w swoim domu, z własnym synem. Dobrze będzie, jak weźmiesz
>>>> trochę wolnego- załatw sobie swoje sprawy- bo będzie to wpływać
>>>> negatywnie na jakość twoich terapii.Superwizjer to "narzędzie"
>>>> samokontroli. Bez tego- IMO- terapeuta staje się wręcz groźny dla
>>>> swoich
>>>> pacjentów.
>>>
>>> Tu chyba muszę rozczarować Cię, przepraszam. Terapeuta ma bardzo
>>> uregulowane relacje z rodziną, przepracowany podobny problem. I
>>> dodatkowo... cudowny niski tembr głosu.
>>> No i co nie jest nieistotne a nawet istotne jest bardzo, jest starszy
>>> ode mnie.
>> A jaki to ma związek z powyższym? Ja tylko pisałem, po co jest
>> superwizja. Ty odpowiedziałaś, dlaczego wybrałaś jego.
>
> Ja napisałam, dlaczego nie odrzuciłam tego terapeuty jako osoby. Ty się
> skupiłeś na kontroli nad nim.
>
Jak wyżej- napisałaś "z głowy", a ja tego nie kupiłem. OK- stały za tym
pewne emocje, z których mniej, bardziej, a może wcale obecnie nie zdajesz
sobie sprawy. Jednak- nie było to ze względu na miły głos czy znany Ci
przepracowany przez niego podobny "przypadek" etc. Tak to widzę. Oczywiście,
mogę się mylić- bo nie jestem panembogiem. Jednak w tym wypadku daję sobie
98%, że tak jest.
--
serdecznie pozdrawiam
Chiron
|