Data: 2008-04-01 14:19:44
Temat: Re: Sportowcy?
Od: Ikselka <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 1 Apr 2008 13:04:28 +0200, Vilar napisał(a):
> Widzisz, łatwo jest gadać i moralizować dopóki konsekwencje dotyczą innych
> osób. Wtedy można bawić się nawet w Świety Zastęp Tybetanski, bo to czysta
> teoria.
>
> Gorzej, jak pewne decyzje maja diametralny wpływ na nasze zycie. Wtedy
> czlowiek nie jest już taki mądry.
Zajmuję stanowisko tutaj nie przede wszystkim w związku z wydarzeniami w
Tybecie (podzielam bowiem stanowisko Cytowanego - Tybet to tylko
jednostkowa sprawa pośród gąszczu innych w chińskim garnku), lecz dlatego,
że Chiny MAJĄ wpływ także na NASZE życie. I ten wpływ mi się nie podoba,
podobnie jak nie podoba mi się komercjalizm w sporcie. Tylko on jest
pobudką, więc ja dobijam (w przenośni, Vilar, w przenośni) te konie, bo
znajdę inne - cóż, to tylko konie, wystawione na wyścig. Koni ci u nas
dostatek, wystawimy nowe, tu czy tam. A te - póki są, nie martw się, dadzą
sobie radę, będą miały tę olimpiadę, bo świat jest, jaki jest, bo pomijając
ludzi takich jak ja, większość jest inna i olimpiada w Chinach się,
niestety, odbędzie. Nasi pojadą - nie bój żaby.
Ale ja nie będę na to patrzeć :->
> Nie, nie jestem sportowcem.
Ależ to akurat DLA MNIE nie ma znaczenia, kto z nas nim jest, a kto nie -
przecież pisałam. Zdaję sobie bowiem sprawę, że i sportowcy są wśród nas i
mimo to piszę, co piszę.
Na marginesie: są tu i nauczyciele, którym przypomnę strajki sprzed paru
lat, w których JA nie brałąm udziału i za to cierpię do dziś.
Tak więc widzisz, że mam swój indywidualny, ludzki punkt siedzenia, ale
punkt widzenia mam swobodny, wynikający tylko ze światopoglądu.
> Tylko wkurza mnie to, że ludzie są tak moralni i mądrzy kiedy decydują o
> życiu innych.
Nie decyduję, choć chciałabym. Wyrażam pogląd. Decydują, niestety, inni, i
zobaczymy, co z tego wyniknie, choć wielkich nadziei nie mam na spełnienie
moich (i ludzi podobnych do mnie) oczekiwań.
> Wiesz, zasada, że kto jest bez grzechu niech pierwszy ciśnie
> kamieniem jest w zadziwiający sposób coraz bardziej żywa.
No to spotkałaś bezgrzeszną - vide strajki "pedagogów" :-)
>
> I do tego ta erystyka, to nakręcanie emocji
Nie nakręcam emocji - one po prostu są, bo to naturalne, a i temat godny.
Ci, co się nie emocjonują, to włąśnie m.in. sportowcy - oni tylko chcą na
salony do kata, bo tam płacą, ot co. Ich łzy - śmieszne po prostu. Koniec
własnego nosa.
> przez porównanie z Hitlerem, po
> prostu "fuj".
Z III Rzeszą. Chińska polityka jest bardzo podobna. I traktowanie ludzi
też. Nie wiem, co Cię tak bulwersuje w tym porównaniu.
> Może by tak wyciszyć nakręcone medialnie emocje i spojrzeć prawdzie w oczy?
Której? - tej komercyjnej, czy tej z Thien An Men? Nadal za słaba to
prawda, aby ją porównywać z III Rzeszą?
:->
PS. Bardzo Cię proszę, abyś nie używała już wobec mnie argumentów w rodzaju
"bez tego pedagogicznego smrodku". NIE JESTEM NAUCZYCIELKĄ.
Nauczycielstwo to dla mnie odległa przeszłość (od 12 lat już nie uczę). Nie
ma już (prawie) dobrego nauczycielstwa, podobnie jak nie ma dobrego sportu.
Sportowcy istnieją, i owszem: to ci, co sobie sami fundują udział w
igrzyskach i olimpiadach, startując dla idei, ludzie, których wita się z
uśmieszkiem. Ja też tak "startowałam". Cóż, wypadłam. Dobór naturalny
działa i w sporcie, i w nauczycielstwie - niestety, negatywny.
|