« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2008-03-31 22:34:09
Temat: Sportowcy?http://sport.wp.pl/kat,42436,title,Rogge-Bojkotu-Igr
zysk-nie-bedzie,wid,9762251,wiadomosc.html?ticaid=15
a18
"(...)Bojkot nie jest wyjściem i to byłaby zła decyzja - powiedział podczas
pobytu na wyspie St. Kitts i Nevis przewodniczący Międzynarodowego Komitetu
Olimpijskiego Jacques Rogge. Głosy takie pojawiły się po zamieszkach w
Tybecie, gdzie w starciu chińskiej policji z Tybetańczykami zginęło ponad
30 protestujących.
"Niczego nie osiągniemy, jeśli zabronimy zawodnikom udziału w igrzyskach w
Pekinie. To byłaby porażka sportu i kara dla osób, które czasami przez całe
życie przygotowywały się do tego startu. Nie krzywdźmy niewinnych
sportowców" - apelował Rogge. (...)""
Czyż nie dobija się koni? - sportowcy to tylko konie, skoro nie czują
potrzeby i nie widzą konieczności bojkotu... Dobić sportowców - nie będzie
tych, to będą... inne konie.
:-/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2008-04-01 09:09:16
Temat: Re: Sportowcy?Oj żeś pojechała....
To jednak ludzie XLko.
Skąd ta pogada i przedmiotowe podejście? (koni też bym tak nie
potraktowała).
Ogładałam wywiad z Panią sportsmenką i zgadzam się z nią.
Ciężko jest wyrzucić w błoto 4 lata ciężkiej pracy, codziennego wstawania o
świcie i godzin treningu, żeby zadowolić.... ujadający tłum.
To co się dzieje pomiędzy Chinami i Tybetem nie jest przecież sprawą nową.
Chiny zaanektowały Tybet lata temu. Gdzie wtedy były skandujące tłumy
dziennikarzy? Nigdzie, bo temat nie był modny?
Bo widzisz XLko punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Powiedz szczerze co byś zrobiła na miejscu sportowców.
Ale bez pedagogicznych smrodków.
M
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2008-04-01 10:51:41
Temat: Re: Sportowcy?Dnia Tue, 1 Apr 2008 11:09:16 +0200, Vilar napisał(a):
> Oj żeś pojechała....
>
> To jednak ludzie XLko.
> Skąd ta pogada i przedmiotowe podejście? (koni też bym tak nie
> potraktowała).
Gdyby Twój ukochany koń złamał nogę, a nie mialabyś możliwości wyleczenia
(dziś takie możliwości już są, ale dla baaaardzo zasobnych właścicieli
koni), to dobiłabyś go nawet sama, aby się nie męczył. Niestety, dobija się
konie. I to nie z agresji wobec nich - taka końska eutanazja, której jestem
przeciwna w odniesieniu do ludzi.
>
> Ogładałam wywiad z Panią sportsmenką i zgadzam się z nią.
> Ciężko jest wyrzucić w błoto 4 lata ciężkiej pracy, codziennego wstawania o
> świcie i godzin treningu, żeby zadowolić.... ujadający tłum.
Jest wiele innych zawodów, mistrzostw, pucharów. Prawda jest taka, że
sportowcy nie mają nic innego do roboty, tylko na nie jeździć i trenować.
Są dobrze wynagradzani, sponsorowani.. i nie chodzi tu o sport i łzy
zawodnika, lecz o pieniądze sponsorów. Tak. I sportowcom o nie chodzi, i
samym sponsorom-reklamobiorcom, także oczywiście chodzi o pieniądze
reklamodawcom. Prawdziwy sport zagubił się gdzieś w zapomnianych
okrążeniach na treningach...
> To co się dzieje pomiędzy Chinami i Tybetem nie jest przecież sprawą nową.
> Chiny zaanektowały Tybet lata temu. Gdzie wtedy były skandujące tłumy
> dziennikarzy? Nigdzie, bo temat nie był modny?
>
> Bo widzisz XLko punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Mój nie.
>
> Powiedz szczerze co byś zrobiła na miejscu sportowców.
> Ale bez pedagogicznych smrodków.
Już sobie to wyobraziłam, co bym zrobiła: to samo, co niektórzy Sportowcy,
którzy zbojkotowali Olimpiadę w II Rzeszy w 1936 roku.
Na zakończenie mojej wypowiedzi pozwolę sobie zacytować fragment innej, na
stronie
http://interaktywnie.com/blog/183-polski-internet-i-
olimpiada-w-chinach---co-moga-miec-wspolnego.html
, gdzie mądry człowiek Leszek Łuczyn (nieznany mi, ale jakoś trafiłąm na
jego słowa i mi odpowiadają), pisze:
"Leszek Łuczyn (profil)
25 marca 2008 11:16
Pozwolę sobie odsunąć na bok niekończące się dyskusje pt. "Czy cztery lata
treningu usprawiedliwiają występ w salonie u kata". Jakie są konkrety?
Z jednej strony mamy imprezę, w którą wiele firm wkłada pieniądze, by na
niej zarobić. I żeby to się udało, to część tych zainwestowanych środków
muszą wydać na przekonanie milionów odbiorców, że warto tę imprezę
zobaczyć. A gdy machina się rozpędzi, to nawet jakieś faux pas ze strony
sportowca przy wręczaniu medalu tylko zwiększy oglądalność, czyli będzie
korzyścią. Zaś z dyskusji o prawach człowieka w Chinach zrobi się listek
figowy tego interesu, siejąc propagandę jak za czasów olimpiady w III
Rzeszy w 1936 roku, że "Teraz Chiny staną się lepsze.". Naziści też od
sportu mieli złagodnieć, nawet Żydom pozwolili startować, ale co z tego
wynikło...? Olimpiada minęła, wpływy podsumowano, i... wraca się do planu,
z psychopatyczną konsekwencją ... w przypadku Chin do planu wynarodowienia
Tybetu poprzez terror i "kulturkampf".
Wszystkie firmy, które inwestują w olimpiadę, są przekonane, że im to się
zwróci i zrobią wiele, by tak istotnie było.
Tymczasem firmy, których w żadnym sensie nie ma na chińskiej olimpiadzie,
również mogą zyskać - na swej nieobecności!
Musiałyby w tym celu zainwestować w globalną "anty-olimpiadę", czyli
budowanie takiego wizerunku chińskiej olimpiady, że w oczach odbiorców
lepszy byłby ten, kogo na niej nie ma. Słowem: "Dobre firmy nie zakładają
kajdan Tybetańczykom. Dobrych firm nie ma na chińskiej olimpiadzie
zniewolenia. My jesteśmy dobrą firmą.". Ile takich firm się znajdzie i jak
możemy im w tym pomóc? To jest realny biznes do zrobienia...
Sama chińska okupacja Tybetu to bynajmniej nie jedyny fakt, na którym można
oprzeć tworzenie anty-olimpiady. Argumentów jest na pęczki, wystarczy
chcieć po nie sięgnąć i rozpowszechniać, na przykład: chińska HODOWLA
sportowców (w zamkniętych ośrodkach od małego dziecka jak kury na fermie,
bez opcji wyboru), warunki pracy osób zatrudnionych przy wznoszeniu
obiektów olimpijskich (na poziomie niewolników w starożytnym Egipcie, jak
upadniesz to zdychaj), arogancja chińskich władz, które mają głęboko w
dupie wszelką krytykę i jak tylko mogą, to zamykają za nią do więzienia, w
tym także za pisanie na blogach.
Gdyby rozpowszechnić świadomość "Zła firma = umoczona w chińskiej
olimpiadzie" i "Dobra firma = wolna od chińskiej olimpiady zniewolenia", to
nieobecność na olimpiadzie nabrałaby istotnego biznesowego znaczenia.
I dla wielu firm, które by skorzystały w ten sposób, powstałby nowy
dylemat: pozyskanie lojalności klientów i/lub pozytywnego wizerunku jest
dobre, ale czy my przypadkiem nie wchodzimy na wojenną ścieżkę ze
wspaniałym tanim podwykonawcą albo cudownie bogatym odbiorcą?
Spore wyzwanie dla ambitnych strategów. :)
I, moim skromnym zdaniem, dopiero pieniądz może coś w Chinach zmienić. To
właśnie pieniądz rzucił na kolana ZSRR. No i odpowiednio zmotywowane
społeczeństwo... bez masowej niezgody samych Chińczyków na swój rząd nie ma
szans na diametralną zmianę. W Rosji opozycja była słaba i, jak widać, po
dokarmieniu petrodolarami radośnie pogrzebanego trupa rosyjskiego
imperializmu ten podniósł się na nogi całkiem żwawo.
Ale to już inny temat... na dziś dzień dobrym celem byłoby sprawić, by
chińska olimpiada okazała się finansowym niewypałem."
I ja też tak uważam.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2008-04-01 10:53:38
Temat: Re: Sportowcy?Dnia Tue, 1 Apr 2008 12:51:41 +0200, Ikselka napisał(a):
> którzy zbojkotowali Olimpiadę w II Rzeszy
Oczywiście III. jedna laseczka mi się zgubiła.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2008-04-01 11:04:28
Temat: Re: Sportowcy?Widzisz, łatwo jest gadać i moralizować dopóki konsekwencje dotyczą innych
osób. Wtedy można bawić się nawet w Świety Zastęp Tybetanski, bo to czysta
teoria.
Gorzej, jak pewne decyzje maja diametralny wpływ na nasze zycie. Wtedy
czlowiek nie jest już taki mądry.
Nie, nie jestem sportowcem.
Tylko wkurza mnie to, że ludzie są tak moralni i mądrzy kiedy decydują o
życiu innych. Wiesz, zasada, że kto jest bez grzechu niech pierwszy ciśnie
kamieniem jest w zadziwiający sposób coraz bardziej żywa.
I do tego ta erystyka, to nakręcanie emocji przez porównanie z Hitlerem, po
prostu "fuj".
Może by tak wyciszyć nakręcone medialnie emocje i spojrzeć prawdzie w oczy?
Pozdrawiam z uśmiechem, M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2008-04-01 11:59:23
Temat: Re: Sportowcy?
Użytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisał w wiadomości
news:fst58d$mhk$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Może by tak wyciszyć nakręcone medialnie emocje i spojrzeć prawdzie w
> oczy?
>
> Pozdrawiam z uśmiechem, M.
Hej,
co słychać w ten piękny wiosenny dzień?
:)
ostryga.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2008-04-01 12:13:26
Temat: Re: Sportowcy?"Vilar" <v...@U...TO.op.pl> wrote in message
news:fssupr$7vf$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> To co się dzieje pomiędzy Chinami i Tybetem nie jest przecież sprawą nową.
> Chiny zaanektowały Tybet lata temu. Gdzie wtedy były skandujące tłumy
> dziennikarzy? Nigdzie, bo temat nie był modny?
O to chodzi - nie tylko modny co po prostu zamieszki w Tybecie sa na reke
panstwom zachodu - nie dziwilbym sie gdyby sami je podsycali.
Zgodnie z tym co jest na wiki - to Tybetanczycy (mnisi?) pierwsi zaatakowali
Chinczykow.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zamieszki_w_Tybecie_w_2
008_roku
----
Sprawa Tybetu jest ciekawa - to jest rejon wolniejszego wzrostu
gospodarczego, ludzi
prostych. Oni sie obawiaja ze Chiny ich zdominuja, ale... przed tym nie ma
ucieczki.
Tybet posiada 2 mln ludzi a cele Chiny 1 mld.
Smieszny tekst jest na wiki ktory mowi ze kolej do Tybetu to proba dominacji
Chin.
Owszem :) ale czy to znaczy ze nalezy zlikwidowac tam koleji, zlikwidowac
drogi, zakazac
przelotu samolotami?
Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2008-04-01 13:00:20
Temat: Re: Sportowcy?Użytkownik "Duch" <n...@n...com> napisał w wiadomości
news:fst8st$ctc$1@news.dialog.net.pl...
> Smieszny tekst jest na wiki ktory mowi ze kolej do Tybetu to proba
> dominacji Chin.
> Owszem :) ale czy to znaczy ze nalezy zlikwidowac tam koleji, zlikwidowac
> drogi, zakazac
> przelotu samolotami?
Ten tekst akurat na wiki nie jest śmieszny. Wręcz jest grobowo śmiertelny,
jak się zna tamte realia...
Pzdr
Paweł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2008-04-01 14:16:50
Temat: Re: Sportowcy?"bazyli4" <b...@v...pl> wrote in message
news:fstbqu$f5q$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Ten tekst akurat na wiki nie jest śmieszny. Wręcz jest grobowo śmiertelny,
> jak się zna tamte realia...
A konkretniej?
Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2008-04-01 14:19:44
Temat: Re: Sportowcy?Dnia Tue, 1 Apr 2008 13:04:28 +0200, Vilar napisał(a):
> Widzisz, łatwo jest gadać i moralizować dopóki konsekwencje dotyczą innych
> osób. Wtedy można bawić się nawet w Świety Zastęp Tybetanski, bo to czysta
> teoria.
>
> Gorzej, jak pewne decyzje maja diametralny wpływ na nasze zycie. Wtedy
> czlowiek nie jest już taki mądry.
Zajmuję stanowisko tutaj nie przede wszystkim w związku z wydarzeniami w
Tybecie (podzielam bowiem stanowisko Cytowanego - Tybet to tylko
jednostkowa sprawa pośród gąszczu innych w chińskim garnku), lecz dlatego,
że Chiny MAJĄ wpływ także na NASZE życie. I ten wpływ mi się nie podoba,
podobnie jak nie podoba mi się komercjalizm w sporcie. Tylko on jest
pobudką, więc ja dobijam (w przenośni, Vilar, w przenośni) te konie, bo
znajdę inne - cóż, to tylko konie, wystawione na wyścig. Koni ci u nas
dostatek, wystawimy nowe, tu czy tam. A te - póki są, nie martw się, dadzą
sobie radę, będą miały tę olimpiadę, bo świat jest, jaki jest, bo pomijając
ludzi takich jak ja, większość jest inna i olimpiada w Chinach się,
niestety, odbędzie. Nasi pojadą - nie bój żaby.
Ale ja nie będę na to patrzeć :->
> Nie, nie jestem sportowcem.
Ależ to akurat DLA MNIE nie ma znaczenia, kto z nas nim jest, a kto nie -
przecież pisałam. Zdaję sobie bowiem sprawę, że i sportowcy są wśród nas i
mimo to piszę, co piszę.
Na marginesie: są tu i nauczyciele, którym przypomnę strajki sprzed paru
lat, w których JA nie brałąm udziału i za to cierpię do dziś.
Tak więc widzisz, że mam swój indywidualny, ludzki punkt siedzenia, ale
punkt widzenia mam swobodny, wynikający tylko ze światopoglądu.
> Tylko wkurza mnie to, że ludzie są tak moralni i mądrzy kiedy decydują o
> życiu innych.
Nie decyduję, choć chciałabym. Wyrażam pogląd. Decydują, niestety, inni, i
zobaczymy, co z tego wyniknie, choć wielkich nadziei nie mam na spełnienie
moich (i ludzi podobnych do mnie) oczekiwań.
> Wiesz, zasada, że kto jest bez grzechu niech pierwszy ciśnie
> kamieniem jest w zadziwiający sposób coraz bardziej żywa.
No to spotkałaś bezgrzeszną - vide strajki "pedagogów" :-)
>
> I do tego ta erystyka, to nakręcanie emocji
Nie nakręcam emocji - one po prostu są, bo to naturalne, a i temat godny.
Ci, co się nie emocjonują, to włąśnie m.in. sportowcy - oni tylko chcą na
salony do kata, bo tam płacą, ot co. Ich łzy - śmieszne po prostu. Koniec
własnego nosa.
> przez porównanie z Hitlerem, po
> prostu "fuj".
Z III Rzeszą. Chińska polityka jest bardzo podobna. I traktowanie ludzi
też. Nie wiem, co Cię tak bulwersuje w tym porównaniu.
> Może by tak wyciszyć nakręcone medialnie emocje i spojrzeć prawdzie w oczy?
Której? - tej komercyjnej, czy tej z Thien An Men? Nadal za słaba to
prawda, aby ją porównywać z III Rzeszą?
:->
PS. Bardzo Cię proszę, abyś nie używała już wobec mnie argumentów w rodzaju
"bez tego pedagogicznego smrodku". NIE JESTEM NAUCZYCIELKĄ.
Nauczycielstwo to dla mnie odległa przeszłość (od 12 lat już nie uczę). Nie
ma już (prawie) dobrego nauczycielstwa, podobnie jak nie ma dobrego sportu.
Sportowcy istnieją, i owszem: to ci, co sobie sami fundują udział w
igrzyskach i olimpiadach, startując dla idei, ludzie, których wita się z
uśmieszkiem. Ja też tak "startowałam". Cóż, wypadłam. Dobór naturalny
działa i w sporcie, i w nauczycielstwie - niestety, negatywny.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |