Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Spotkanie w Gdańsku - relacja...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Spotkanie w Gdańsku - relacja...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-08-10 21:21:39

Temat: Spotkanie w Gdańsku - relacja...
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

1. Przyjechałam...
2. Trafiłam pod kasy - było pusto...
3. Czekałam...
4. W przypływie rozpaczy zapytałam obcego faceta, czy on może jest Konrad (w
domyśle: Brywczyński) i usłyszałam, ze jeszcze nie...
5. Pojawił się Konrad i tu wam muszę powiedzieć, ze w galerii jest jego
bardzo stare zdjęcie... Przynajmniej co do niego przeczucie mnie po tym
względem nie omyliło... Wygląda inaczej niż na zdjęciu - dużo korzystniej...
6. Pojawiły się "ta z kolumną i ta z kolankiem" ;-)))
7. Rozpoznał na tata Magdy... Magdo masz po prostu uroczego ojca!!!
8. Pojawił się Sadyl...
9. I Jola...
10. Przeszliśmy pod Neptuna - pomachać Magdzie do kamery... Widziałaś nas?
Miałaś czuwać w środku nocy przed komputerem...
11. Przyszła Iza, która myślała że spotkanie jest gdzieś indziej, i całkiem
przez przypadek znalazła się pod Neptunem...
12. Rozpoczęła się część nieoficjalna... ;-))) ale chwilowo mi się
natchnienie skończyło...

--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-08-10 22:01:36

Temat: Re: Spotkanie w Gdańsku - relacja...
Od: sadyl <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



"Joanna Duszczyńska" wrote:
>
> 1. Przyjechałam...
> 2. Trafiłam pod kasy - było pusto...
> 3. Czekałam...
> 4. W przypływie rozpaczy zapytałam obcego faceta, czy on może jest Konrad (w
> domyśle: Brywczyński) i usłyszałam, ze jeszcze nie...

mniej więcej w tym czsie, jako złosliwiec, przelazłem na drugą stronę
Motławy i oglądałem wszystko z dala
Ale 13:00 już byłem na Przystani
Niestety : w "międzyczasie" siostrzyczka mne se zatratila :)

> 5. Pojawił się Konrad i tu wam muszę powiedzieć, ze w galerii jest jego
> bardzo stare zdjęcie... Przynajmniej co do niego przeczucie mnie po tym
> względem nie omyliło... Wygląda inaczej niż na zdjęciu - dużo korzystniej...

Jak każdy :))

> 6. Pojawiły się "ta z kolumną i ta z kolankiem" ;-)))

Kolumna to przesada
Staranie Opakowana kobieta przyniesła pod pachą klajne gazrurkie i
starała nam wmówić, że to antyczna kolumna w porządku jońskim :))
Tak naprawdę to był plastikowy pierdolnik od tortów wielowarstwowych :)

> 7. Rozpoznał na tata Magdy... Magdo masz po prostu uroczego ojca!!!

liczymy na zrzuty z ekranu..

> 8. Pojawił się Sadyl...

no tak - to bydlę wszędzie wlezie..

> 9. I Jola...

Hmmmm.....

> 10. Przeszliśmy pod Neptuna - pomachać Magdzie do kamery... Widziałaś nas?
> Miałaś czuwać w środku nocy przed komputerem...
> 11. Przyszła Iza, która myślała że spotkanie jest gdzieś indziej, i całkiem
> przez przypadek znalazła się pod Neptunem...

trudno nie zauważyć stadka śmiesznych ludzi z dziwnymi akcesoriami
szczerzących się do bliżej nie zdefiniowanego punktu w przerstrzeni
(całóść ludzkości, która nas otaczała, nie mogła wiedzieć, ze akurat w
tym miejscu jest kamera internetowa)

> 12. Rozpoczęła się część nieoficjalna... ;-))) ale chwilowo mi się
> natchnienie skończyło...

Sadylowi też
A ja się cieszę, że mogę trochę poswawolić

AE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-08-11 12:03:27

Temat: Re: Spotkanie w Gdańsku - relacja... (uwaga! długie)
Od: Konrad Brywczyński <b...@w...pdi.net> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9l1j5a$ori$1@news.onet.pl...

Uff, wreszcie odżyłem. Na śniadanie (kolacji nie jadłem, by dotarłem do domu
przed północą) zjadłem naleśniki z mąki pszennej zmieszanej z razową polewane
syropek od Krysi. Na deser będzie szarlotka. :-)
Ale do rzeczy.

W nocy dostałem maila od wyżej podpisanej Joanny, że wybiera się nach Danzig
tym samym expresem, co ja. Odpisałem jej nawet z danymi nt. miejscówki swojej,
lecz już był za późno.

> 1. Przyjechałam...

Rano na dworcu WC rozglądałem się za Joanną, ale jej nie wypatrzyłem. Kiedy
dotarłem do Gdańska, również na peronie jej nie dostrzegłem, więc udałem się
na spacer po Starym Mieście i okolicach (sporo się zmieniło od mojego tam
poprzedniego pobytu 6 lat temu).

Potem udałem się pod kasy Żeglugi, gdzie dotarłem ok. 12.45. Czekanie skróciłem
sobie czytaniem prasy...

> 2. Trafiłam pod kasy - było pusto...
> 3. Czekałam...
> 4. W przypływie rozpaczy zapytałam obcego faceta, czy on może jest Konrad (w
> domyśle: Brywczyński) i usłyszałam, ze jeszcze nie...
> 5. Pojawił się Konrad i tu wam muszę powiedzieć, ze w galerii jest jego
> bardzo stare zdjęcie... Przynajmniej co do niego przeczucie mnie po tym
> względem nie omyliło... Wygląda inaczej niż na zdjęciu - dużo korzystniej...

hehe, dzięki. A zdjęcie bynajmniej nie jest stare, bo jest sprzed zaledwie
roku. Ale w międzyczasie zmieniłem fryzjera. ;-)

> 6. Pojawiły się "ta z kolumną i ta z kolankiem" ;-)))
> 7. Rozpoznał na tata Magdy... Magdo masz po prostu uroczego ojca!!!

Nadmienię, że tata Magdy został ochrzczony przez grupę Panem Bassettem. :-)

> 8. Pojawił się Sadyl...
> 9. I Jola...
> 10. Przeszliśmy pod Neptuna - pomachać Magdzie do kamery... Widziałaś nas?
> Miałaś czuwać w środku nocy przed komputerem...
> 11. Przyszła Iza, która myślała że spotkanie jest gdzieś indziej, i całkiem
> przez przypadek znalazła się pod Neptunem...

Warto nadmienić, że Iza przybyła z mężem i otoczona była wianuszkiem dziatwy
w wieku różnym, lecz w każdym przypadku niezwykle uroczej.

> 12. Rozpoczęła się część nieoficjalna... ;-)))

...część nieoficjalna rozpoczęła się od zalegnięcia pod parasolami w pobliżu
Dworu Artusa tudzież golasa z widelcem. Po zalegnięciu i zanabyciu drogą
kupna napojów gazowanych grupa obdarowana została hojnie przez Krysię T.
(starannie opakowaną). Na souveniry złożyły się dobrane parami patchworkowe
_kuchenne_ łapki-serwetki oraz wiktuały rodem z Albionu: piwo imbirowe,
cydr, galaretka i sos miętowy, syrop, musztarda, crunchies, czekoladowa
polewa w butelce (nie wstawiać do lodówki!) i pewnie coś jeszcze, czego nie
pomnę. W każdym razie prezentów tych była cała duża torba i każdemu się
część z nich trafiła (patchworki były dla każdego).

Ponieważ wiało w miejscu, gdzie siedzieliśmy niemiłosiernie, a i grupa
stawała się coraz głodniejsza postanowiliśmy przenieść się do jakichś
wnętrz, gdzie można się posilić. Początkowo padło na znajdującą się vis
a vis restaurację rosyjską, która jednak okazała się pomyłką (nawet
chcieliśmy wejść na zaplecze, by ulżyć niedoli personelu, który nie
mógł sobie poradzić z naszymi zamówieniami). W efekcie znaleźliśmy się
w leżącej nieopodal resturacji Jantar, gdzie we wnętrzach z epoki (minionej)
spożyliśmy całkiem smaczny obiad, gaworząc wciąż między sobą, tudzież
obserwując wdzięczne dziatki grupowiczki Izy. Naturalnie rozmowy w
znacznej mierze dotyczyły kulinariów, ale też naszego grupowego życia.
Z nieobecnych nader często wspominaliśmy Władysława (Wielki Nieobecny)
oraz Herbatkę, której obowiązki służbowe uniemożliwiły przyjazd do Gdańska.

Ok. 17.20 nasze grono musiała pozostawić Joanna, która miała zabookowane
miejsce przy oknie w pociągu Inter-City. Potem wyjść musiała KT, a po 18
spotkania skończyło się dla reszty grupy. Agnieszka (z kolankiem, nawet
całą paczką), Jola L-L i Sadyl odprowadzili mnie na dworzec. Umówiliśmy
się na Św. Marcin w Poznaniu. Kiedy powiedziałem o tym mamie, stwierdziła,
że chyba też w takim razie przyjedzie. :-)

Aha, jeszcze jedno: wszyscy grupowicze, choć wyglądają nie tak, jak mieli
wyglądać, są wyjątkowo wręcz na żywo sympatyczni.

--
Konrad J. Brywczyński "Mijaj zdrów
b...@w...pdi.net Otwarte okna"
www.kjb.w.pl John Irving
UIN:27412398 Hotel New Hampshire

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-08-11 13:36:22

Temat: Re: Spotkanie w Gdańsku - relacja... (uwaga! długie)
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Konrad Brywczyński" <b...@w...pdi.net> napisał w wiadomości
news:9l3g38.3vvdjat.1@Konrad.Brywczynski...
> Użytkownik "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:9l1j5a$ori$1@news.onet.pl...
>
> > 1. Przyjechałam...
>
> Rano na dworcu WC rozglądałem się za Joanną, ale jej nie wypatrzyłem.
Kiedy
> dotarłem do Gdańska, również na peronie jej nie dostrzegłem, więc udałem
się
> na spacer po Starym Mieście i okolicach (sporo się zmieniło od mojego tam
> poprzedniego pobytu 6 lat temu).

No bo ja wiecie jestem taka niepozorna... hihi...

> Potem udałem się pod kasy Żeglugi, gdzie dotarłem ok. 12.45. Czekanie
skróciłem
> sobie czytaniem prasy...

Poczytał może 2 minuty...

> hehe, dzięki. A zdjęcie bynajmniej nie jest stare, bo jest sprzed
zaledwie
> roku. Ale w międzyczasie zmieniłem fryzjera. ;-)

Tak... i ten fryzjer zmienił mu kolor włosów, bo zdjęcie sugeruje, ze to
brunet, a Konrad jest ciemnym blondynem... ;-)))

> > 11. Przyszła Iza, która myślała że spotkanie jest gdzieś indziej, i
całkiem
> > przez przypadek znalazła się pod Neptunem...
>
> Warto nadmienić, że Iza przybyła z mężem i otoczona była wianuszkiem
dziatwy
> w wieku różnym, lecz w każdym przypadku niezwykle uroczej.

W kwestii formalnej - część dziatwy była pożyczona... ;-)))

> > 12. Rozpoczęła się część nieoficjalna... ;-)))
>
> ...część nieoficjalna rozpoczęła się od zalegnięcia pod parasolami w
pobliżu
> Dworu Artusa tudzież golasa z widelcem. Po zalegnięciu i zanabyciu drogą
> kupna napojów gazowanych

a piwo to jest gazowane???????

> grupa obdarowana została hojnie przez Krysię T.
> (starannie opakowaną). Na souveniry złożyły się dobrane parami
patchworkowe
> _kuchenne_ łapki-serwetki

Można sobie było wybrać kolor... Były śliczne... I Krysi jeszcze zostało...
Uszyła naprawdę dla wszystkich...

> Ponieważ wiało w miejscu, gdzie siedzieliśmy niemiłosiernie,

Oj przewiało, ale chyba dojdę szybko do siebie...

> a i grupa
> stawała się coraz głodniejsza postanowiliśmy przenieść się do jakichś
> wnętrz, gdzie można się posilić.

Coraz głodniejsza to byłam ja... Oni jakoś wszyscy nasycali się rozmową o
jedzeniu i jakoś nie wierzę w to, ze głodnieją od rozmów o kuchni...

> Początkowo padło na znajdującą się vis
> a vis restaurację rosyjską, która jednak okazała się pomyłką (nawet
> chcieliśmy wejść na zaplecze, by ulżyć niedoli personelu, który nie
> mógł sobie poradzić z naszymi zamówieniami).

Potwierdzam - pod żadnym pozorem nigdy nie wybierajcie się do tej
restauracji... A kelnerka to powinna za swoje nas nieobsługiwanie być
dyscyplinarnie zwolniona z pracy...

> W efekcie znaleźliśmy się
> w leżącej nieopodal resturacji Jantar, gdzie we wnętrzach z epoki
(minionej)
> spożyliśmy całkiem smaczny obiad, gaworząc wciąż między sobą, tudzież
> obserwując wdzięczne dziatki grupowiczki Izy.

Co jedliśmy?
Rosołek (wołowy) z kołdunami, flaki wołowe, pomidorową, golonkę, kaczkę,
kotlety w różnych wersjach - nazwy jakieś znajome, ale kelnerka usilnie
twierdziła, ze nie zna się na gotowaniu, a co kucharz pod tą nazwą poda to
już tylko on wie... Ale naprawdę było smaczne i apetycznie podane... i nie
zaszkodziło... ;-)))

> Naturalnie rozmowy w
> znacznej mierze dotyczyły kulinariów, ale też naszego grupowego życia.
> Z nieobecnych nader często wspominaliśmy Władysława (Wielki Nieobecny)
> oraz Herbatkę, której obowiązki służbowe uniemożliwiły przyjazd do
Gdańska.

Czyżby ten wyjazd na dwa tygodnie do Chin to służbowy?

> Ok. 17.20 nasze grono musiała pozostawić Joanna, która miała zabookowane
> miejsce przy oknie w pociągu Inter-City.

:-(((

> Potem wyjść musiała KT, a po 18
> spotkania skończyło się dla reszty grupy. Agnieszka (z kolankiem, nawet
> całą paczką), Jola L-L i Sadyl odprowadzili mnie na dworzec. Umówiliśmy
> się na Św. Marcin w Poznaniu. Kiedy powiedziałem o tym mamie,
stwierdziła,
> że chyba też w takim razie przyjedzie. :-)

A kiedy ten Święty Marcin? 24.X. 11, 12.XI. ???

> Aha, jeszcze jedno: wszyscy grupowicze, choć wyglądają nie tak, jak mieli
> wyglądać, są wyjątkowo wręcz na żywo sympatyczni.

;-)))) bez wałka lub patelni nie podchodź ;-)))
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-08-11 14:01:06

Temat: Re: Spotkanie w Gdańsku - relacja...
Od: zbyszek sałamacha <z...@z...ita.pwr.wroc.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam!
W mordke koteczka - kaj te zdjecia ze spotkania???
Pozdrawiam!
Wierny Czytacz Grupy - Zbyszek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-08-11 14:49:11

Temat: Re: Spotkanie w Gdańsku - relacja...
Od: "Ewa" <t...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:9l1j5a$ori$1@news.onet.pl...
> > 6. Pojawiły się "ta z kolumną i ta z kolankiem" ;-)))
> 7. Rozpoznał na tata Magdy... Magdo masz po prostu uroczego ojca!!!
> 8. Pojawił się Sadyl...
> 9. I Jola...
> 11. Przyszła Iza,

Ile osob tam bylo? Nie mozemy doczekac sie zdjec. Czy chociaz
pamietaliscie o tym, zeby sie sfotografowac? E.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-08-11 15:03:47

Temat: Re: Spotkanie w Gdańsku - relacja... (uwaga! długie)
Od: Konrad Brywczyński <b...@w...pdi.net> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9l3c91$4dd$1@news.onet.pl...
> > hehe, dzięki. A zdjęcie bynajmniej nie jest stare, bo jest sprzed
> zaledwie
> > roku. Ale w międzyczasie zmieniłem fryzjera. ;-)
> Tak... i ten fryzjer zmienił mu kolor włosów, bo zdjęcie sugeruje, ze to
> brunet, a Konrad jest ciemnym blondynem... ;-)))

Może faktycznie w tamtym oświetleniu (słońce na beskidzkim szlaku) wyglądam
ciemniej niż w rzeczywistości.

> W kwestii formalnej - część dziatwy była pożyczona... ;-)))

No tak.

> a piwo to jest gazowane???????

Bąbelki ma...
A zresztą młodzież czyta, a ona tu u nas na nauce. ;-)

> Można sobie było wybrać kolor... Były śliczne...

Moje nadal są. :-)

> I Krysi jeszcze zostało... Uszyła naprawdę dla wszystkich...

... i obiecała jeszcze doszyć...

> Coraz głodniejsza to byłam ja... Oni jakoś wszyscy nasycali się rozmową o
> jedzeniu i jakoś nie wierzę w to, ze głodnieją od rozmów o kuchni...

Ja zawsze głodnieję, jak rozmawiam (np. na prk) o jedzeniu. Co gorsza, jak
człowiek głodny, to i temat rozmów na jedzenie przeważnie schodzi. Np. pod
koniec spływu, kiedy pieniądze się kończą i jest tylko mielonka z mielonką
i mielonką, to wszyscy zaczynają rozmawiać o tym, że befsztyk (może jednak
be_w_sztyk ;-) ) to oni najchętniej średnio wysmażony, z cebulką...
Na szczęście wtedy się zwykle okazuje, że ktoś np. nie otworzył jeszcze
pesto, które to zabrał z domu zupełnie przypadkowo. :-)

> Potwierdzam - pod żadnym pozorem nigdy nie wybierajcie się do tej
> restauracji... A kelnerka to powinna za swoje nas nieobsługiwanie być
> dyscyplinarnie zwolniona z pracy...

Knajpa splajtuje, to się problem rozwiąże. Tłumów tam nie było.

> Czyżby ten wyjazd na dwa tygodnie do Chin to służbowy?

Tak pisała.

> A kiedy ten Święty Marcin? 24.X. 11, 12.XI. ???

11.11 - już tylko 3 miesiące.

--
Konrad J. Brywczyński

"Nie tylko rozmiar sie liczy! Każda dziewczyna ci to powie."
Ł. Jakubowski

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-08-11 16:26:09

Temat: Re: historyczne bo pierwsze spotkanie pl.rec.kuchnia
Od: "Jola L-L" <j...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

No to jeszcze ja.

Wybieralam sie na to spotkanie jak sojka (nomen omen) za morze. Sprawdzilo
sie , ze ten kto najblizej mieszka - ani chybi sie spozni. Niepotrzebnie p
rzed samym wyjsciem siadlam przy klawiaturze i jak sie zorientowalam - bylo
20 min. do spotkania.Tyle wlasnie to ja mam do Dworca Glownego w Gdansku,
jak akurat tramwaj stoi na przystanku. Moje wczesniejsze plany pojechania
tramwajem ( czytaj : konsumpcja piwa) - odpadly.
Wskoczylam do samochodu. W drodze zlapalam paczka z "Bajadery" ( znak
rozpoznawczy) i pognalam . Chcialoby sie ! Korki jak cholera. Nie bylo slo
nca , wiec wszyscy turysci przemieszczali sie tam i spowrotem, tam i spowr
otem w sobie tylko znanym celu.
W pewnym momencie zlapalam sie na ogladaniu ludzi w sasiednich samocho
dach : a moze jakas geba z galerii mi przemknie, jakas Krysia czy Agnieszka-
Kolanko lub Sadyl....
Jeszcze po drodze jedno ostre hamowanie i siatka z przetworami wisniow
ymi dla Krysi Opakowanej wyladowala na podlodze. Boze, kompot wisniowy- pr
zemknelo mi przez mysl- ale nie bylo czasu na sprawdzanie.
Koniec koncow dojechalam do celu . Droga, ktora normalnie jedzie sie 7
minut , jechalam 20...
I tu szok. Nie ma gdzie zaparkowac.Wszedzie dziesiatki, ba ,setki samochod
ow. Taksuje wzrokiem znane mi zakamarki, ale nic z tego - wszedzie kociol i
jeszcze oczekujacy za kierownica w kolejce- a nuz sie cos zwolni...
Zawracam na wysokosc dworca i w wiadomym sobie podworku ( wjazd tylko z id
entyfikatorem ! - nie posiadam) udaje mi sie znalezc jedno, jedyne miejsce.
Jest kilka minut po umowionej godzinie i kilometr do miejsca spotkania.
Biegne potracajac przechodniow, sciskajac w garsci siatke z( o dziwo)
calymi sloikami.
W koncu dopadam do miejsca zbiorki. Z daleka widze grupke osob i bezblednie
rozpoznaje Sadyla .Na wszelki wypadek instaluje paczka w paszczy i podchod
ze...

za chwile ciag dalszy- ide cos zjesc:))

Jola L-L


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-08-11 20:37:06

Temat: Re: historyczne bo pierwsze spotkanie pl.rec.kuchnia- cz.2
Od: "Jola L-L" <j...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

W koncu dopadam do miejsca zbiorki. Z daleka widze grupke osob i bezbled
nie rozpoznaje Sadyla .Na wszelki wypadek instaluje paczka w paszczy i podch
odze...
Pierwsza z brzegu jest Krysia Starannie Opakowana. Nie sposob pomylic je
j z nikim innym . Niewysoka, wcale nie grubiutka -jak sie wszystkim chwalil
a- taka raczej jak na pl.rec.kuchnie przystalo. Fryzura na jeza, lekko rude
wlosy - to sie zgadzalo. Usmiechnieta od ucha do ucha i dwa slupki w dloniac
h . Wszem i wobec oglaszam, ze Krysia jest 1000 razy ladniejsza w realu niz
na zdjeciu w archiwum. Zdjecie takowe zostalo przyslane do galerii celem zmy
lenia uczesnikow spotkania. Towarzyszace setkom postow :))) Krysi opisy doda
tkowe - pozwolily na 100% zidentyfikowanie jej bez pomylki.
Dalej byla Agnieszka Szalewska Palasz , ksywa Kolanko . Z makaronem - a
jakze ...Agnieszka przezywala szok podwojny. Dwa dni wczesniej wrocila zza o
ceanu pokilkuletniej nieobecnosci . Z jednej strony odswiezala stare wspomni
enia i dawno nie widzianych znajomych, a z drugiej - buch- jeszcze ci nigdy
nie widziani ,a jakos dziwnie bliscy...:))))jesli nie najblizsi - przynajmni
ej ostatnio. Nie dajcie sie zmylic zdjeciu Agnieszki -ma inna fryzure, usmie
chnieta tak samo, mloda, baaaardzo serdeczna i sympatyczna dziewczyna.
Nastepny byl Konrad Brywczynski . Konradowi brakowalo zdjeciowego zawija
sa w grzywce. Troszeczke bardziej zaokraglony na buzi ( coz - przez ostatni
rok zmeznial nieco ) ale zdecydowanie rozpoznawalny :)) Zapytany, kto u nieg
o w domu gotuje, mama czy on , stwierdzil, ze mama przedstawia odlam tradycy
jny a on ten rewolucyjny ( czytaj : testuje na rodzinie wszelkie nowosci z p
l.rec.kuchnia). Braciszka ma mlodszego o 10 lat wiec i na nim wyzywa sie kul
inarnie :) Ale chyba mama Konrada nas lubi , bo chce na nastepne spotkanie t
ez przyjechac. Tylko Konrad, pamietaj : mama ma sie wkupic jakims fajnym prz
episem no i zawisnac w galerii czym predzej.
Dalej byla Asia Duszczynska. Wtedy jeszcze nie wiedzialam :))) . Asia to
Asia ale ktora. Po pierwsze: nie chwalila sie obecnoscia w Gdansku ,wiec ska
nowalam w pamieci zdjecia z galerii i jakos mi nic nie wychodzilo.Dopiero po
tem przypomnialam sobie , ze widzialam jej zdjecie kiedys na jej stronce , t
akie w kuchni ( jak pieklam jej szarlotke- pycha) i wtedy juz bylam w dom
- wlasciwie jest dokladnie taka jak na tym zdjeciu. Asia byla jedyna osoba
, ktora zrobila sobie na wyjazd do Gdanska sciagawke ze zdjec z galerii. Prz
ez to Krysia miala radoche , poniewaz po dwutygodniowej nieobecnosci w sieci
( jak my bez niej moglismy wytrzymac tyle czasu ?) to wiele zdjec bylo dla n
iej nowoscia i bez przerwy pytala : a kto to? a kto to?ojej...a ja myslalam
, ze on/ona zupelnie inaczej wyglada:)))
Skad my to znamy!!!!:))))
Nastepny do obcalowania byl przystojniak w szpakowatych wlosach . Bez t
rudu mozna bylo odgadnac , ze to swoj czlowiek. Pan Magda Basset :)))Chyba m
u sie tez podobalismy , bo chetnie sie z nami fotografowal. Jakichs przygodn
ych, anglojezychnych ludzi poprosilismy o zrobienie nam zbiorowych zdjec w m
iejscu zbiorki i szczeka im opadla , jak zarzucilismy ich stosem aparatow f
otograficznych. .Nikt z nas nie zapomnial zabrac!
Sadyl, jak sie odgrazal, trzymal w paszczy paczka faszerowanego gesto w
ykalaczkami . Dziewczyny, on mial ze soba cale pudelko- ze 100 sztuk tych wy
kalaczek. Jednak nasze nauki nie poszly w las...:))) Wszystkie fanki Sadyla
informuje, ze Sadyl jest slusznego wzrostu i ma prawidlowo rozwiniety miesie
n piwny :)) a paczek wraz z Sadylem zostal uwieczniony na zdjeciu i nikt teg
o faktu nie przegapi :))) Satysfakcja gwarantowana :))
Okolo 13.30 udalismy sie z Jurkiem Magda Bassetem pod Neptuna , gdzie us
tawilismy sie w zasiegu kamery i odmachalismy wszystkim nieobecnym .Krysia w
ywijala swoimi slupami i wtedy stal sie cud. W tym ogromnym tlumie , pareset
metrow od miejsca zbiorki wypatrzyla nas Iza Sowula. Kiedy przybyla na miejs
ce zbiorki juz nast tam nie bylo i tak sobie wedrowala....Jak pozniej powied
ziala ,uwage jej przykuly slupy Krysi , ktorymi wymachiwala do kamery. Sama
na wszelki wypadek wypisala duza kartke "pl.rec.kuchnia" w nadziei, ze jak b
edzie z nia wedrowala po Dlugiej i Dlugim Targu to ja wypatrzymy :)))) I wyp
atrzylismy sie!dobre co?:)))
Zakotwiczylismy obok Neptuna i Dworu Artusa w kawiarence na swiezym powi
etrzu. Przy piwku ( a ja cola!!!) nastapila wymiana souvenirow, degustacja
co niektorych . Zastawiony byly cale trzy zlaczone przez nas stoliki. Konrad
juz opisywal, wiec nie bede powtarzac. Az kelnerka przybiegla i poprosila o
schowanie "obcego "piwa:)))No i Krysia wyciagnela wachlarz lapek kuchennych
, dzierganych przez nia przez caly tydzien . Okazuje sie, ze nie na darmo wy
delegowalismy ja na grupe dyskusyjna patchwork:)))( zartuje:)))
Tam tez zrobilismy kilka zdjec . Fanki Sadyla informuje, ze w/w ma fotke
, jak Agnieszka karmi go buteleczka mleczka przez smoczek. Fanow Krysi Thomp
son informuje, ze miala silna obstawe, ktora nas "sledzila" krok w krok i c
o chwila wysylala do stolikow delegacje w postaci: a to corki Kasi, a to syn
a Michala z narzeczona a to pan T. zajrzal - tak niby nic ale sprawdzal, czy
nie rozpijamy Krysi , jednym slowem rodzina Thompsonow w komplecie czuwala
:))) .Jeszcze w odwodzie mieli zaprzyjazniona rodzine Polakow...
W ktoryms momencie Asia czujnie zauwazyla , ze czas na obiad. Udalismy
sie w poszukiwaniu czegos konkretnego.

zaraz bedzie cd.... Jola
L-L


Jak juz zmarzlismy, Asia dala haslo do


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-08-11 21:33:00

Temat: Re: historyczne bo pierwsze spotkanie pl.rec.kuchnia- cz.3
Od: "Jola L-L" <j...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

...
W ktoryms momencie Asia czujnie zauwazyla , ze czas na obiad. Udalismy
sie w poszukiwaniu czegos konkretnego.
O restauracji rosyjskiej juz bylo ,wiec nie powtarzam. Godzina czekania
i polowe dan z karty- niet! A juz zlaczylismy stoliki.....
Polecialam z Sadylem szukac czegos innego. Restauracja Tawerna ( koniec Dlug
iego Targu). Kelnerzy w bialych koszulach i muszkach witaja w progu. Patrzym
y - zywej duszy nie ma. Sprawdzamy karte - no tak , drugie dania zaczynaja s
ie powyzej 65 zl. . Nasze dusze tez tam nie zostaly. W Jantarze uznalismy ,
ze jest OK. Sadyl wyniosl menu, aby pokazac czekajacym w "Rosyjskiej" . Sto
ly na oczach persinelu zostaly rozstawione po staremu a my w nogi...
W Jantarze czekalo sie na jedzenie 20 min. , nie bylo drogo, a co najwaz
niejsze: stol mielismy chyba 20-to osobowy. Wystroj : pozna komuna.
Bylo nas w sumie sporo, bo jeszcze nie pisalam , ze Iza Sowula byla z mezem
i czworka dzieci ( dwoje bylo pozyczonych ). Malenstwa Izy sa cudne. Antos
1,5 roczku ) i Kaja (3 lata). To od Antosia pozyczylismy do zdjecia butelec
zke ze smoczkiem dla Sadyla . Jeszcze maz Izy , Hindus, serdeczny, usmiechn
iety, pogodny i niezwykle cierpliwy do dzieci no i Izy , ktora byla zajeta r
ozmowami "kuchennymi". Iza opowiadala o potrawach indyjskich , jakich naucz
yla sie gotowac , aby przez zoladek do serca ukochanego:))....Obiecala, przy
pomnijcie jak wroci z urlopu w Polsce , przepis na zrobienie samemu mieszank
i curry , bo jak mowi jej maz, zadne kupione nie jest takie, jakie bylo w je
go rodzinnym domu. Proporcje i sklad curry ma od tesciow . No i jeszcze wia
domosc dla fanek Sadyla. Jako jedyny zamowil golonke i setke. Golonka byla w
edlug wagi i nigdy nie wiadomo jaka sie trafi...Tylko on mial odwage zaryzyk
owac :)))
O pozegnaniach i odprowadzaniach juz bylo.Padl pomysl , aby latem, za ro
k, spotkac sie gdzies na caly weekend z mozliwoscia dostepu do kuchni i ust
alilibysmy menu i kto co przywozi ....i wspolnie gotujemy wieeeeeelkie zarci
e i zapijamy piwkiem. Jakby padlo na Gdansk, to jest tu schronisko mlodziezo
we o dobrym standardzie, dorosli :40 zl, studenci polowe i jest duuuza kuchn
ia . Jeszcze bedziemy pewnie o tym rozmawiac. Moze jakies inne propozycje. .
.
Mam nadzieje, ze moim szczegolowym opisem Was nie zanudzilam i sprawilam
, ze przez moment poczuliscie sie obecni w Gdansku na pierwszym , historyczn
ym spotkaniu pl.rec.kuchnia.


Jola L-L



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

OFF line
66082701934
przed odlotem ;-)
spotkanie
hej no i jak bylo...?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Schabowe"
www.kingtrust.to Cloned Cards With Pin Shop Dumps Vaild Sell Good Cashapp Paypal Transfer Wu Money gram payonee
Jak zrobić lody, nie zamarzające na kamień w zamrażarce?
Olej rzepakowy
BEST DUMPS CLONING(www.kingtrust.to ) TRACK 1&2 SITE SEARCH 2023 Go to any ATM and make your cashout

zobacz wszyskie »