Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Spowiedź vs Terapia

Grupy

Szukaj w grupach

 

Spowiedź vs Terapia

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-10-23 04:30:58

Temat: Spowiedź vs Terapia
Od: <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Spowiedź vs Terapia....
Zastanawia mnie ten wątek dosyć poważnie. Może posłużę się przykładem.
Wyobraźmy sobie typowe zdarzenie jakim jest zdrada małżeńska jednego z
małżonków. Z punktu widzenia zasad KK, czyn taki jest poważnym grzechem. Osoba
wierząca w zasadzie nie powinna się dopuścić myśli o takim czynie, co dopiero
czynu, jednak rozwody i zdrady w naszym katolickim (95%) społeczeństwie są
bardzo częste, więc z tą prawdziwością wiary to problem dyskusyjny. Zostawmy
jednak ten wątek, a zajmijmy się osobą, która z takim problemem zgłosi się do
księdza po poradę duchową. W 99 % przypadków ta porada sprowadzi się do
nakazania zaprzestania zdradzania współmałżonka, padną słowa karcenia, może
pojawią się słowa &#8222;umocnienia&#8221; we wierze, na zasadzie &#8221;Jezus Ciebie
kocha...
zaufaj mu, módl asie i roś Go o siły... itd&#8221;. Bardzo wątpię ażeby typowy
ksiądz, bez wiedzy psychologicznej podczas wielkanocnej spowiedzi potrafił choć
przez chwilę skupić się na indywidualnym przypadku. No więc człowiek z
poczuciem winy, może wiarą i nadzieją na lepsze jutro opuści kościół, z
chwilową ulgą. Może przestanie grzeszyć, jednak wskaźniki statystyczne nie
potwierdzają tego przypuszczenia. Koniec kropka. I pytanie gdzie tu mamy choć
próbę rzeczywistego rozwiązania problemu - który na pewno wymagałby serii
spotkań? Człowiek zostaje sam ze sobą, prób dojścia przyczyn... o tym niżej.

U psychologa sprawa potoczy się inaczej. Po pierwsze psycholog nie będzie
człowieka osądzał, ani moralizował. Natomiast zajmie się indywidualnie
pacjentem i wspólnie z nim spróbuje dojść do źródeł tej sytuacji. Oczywiście to
dochodzenie do źródeł wymaga zaangażowania ze strony pacjenta, ale spotkania
będą wyglądały mniej więcej tak: analiza potrzeb i oczekiwań pacjenta, analiza
sytuacji małżeńskiej, analiza oczekiwań i postaw małżonka, analiza przyczyn
wyboru takiego a nie innego partnera, analiza dzieciństwa i związku rodziców.
Bardzo prawdopodobne, że zaproponuję spotkania obojga małżonków. Po serii
spotkań pacjent sam powinien potrafić czytelniej rozpoznawać własne
oczekiwania, oczekiwania współmałżonka, oraz oceniać podejmowane decyzje. W
konsekwencji powinien dokonać w miarę świadomego wyboru. Czasami może być to
decyzja o rozstaniu czasami o pozostaniu razem, zwykle w pełniejszych i
bardziej świadomych relacjach. Zawsze będzie to własna decyzja zainteresowanych
osób, nie obarczona poczuciem winy, toksycznym zachowaniem, obwinianiem siebie
czy innych, itd.

Dla kościoła bardzo groźne jest pozbywanie ludzi &#8222;poczucia winy&#8221;.
Poczucie winy
jest jednym z narzędzi psychomanipulacji - tak na marginesie. Ale pozbycie
uczucia winy nie ma nic wspólnego ze zgodą na &#8222;żyj jak chcesz, rób co chcesz,
bez konsekwencji i wyrzutów sumienia&#8221;. Celem terapii powinno być pozbycie
pacjenta toksycznych modeli funkcjonowania, toksycznego wpływu na siebie i
innych, zwiększenie własnej świadomości - świadomości dokonywanych wyborów ale
i świadomości ponoszonych konsekwencji tych wyborów. Świadomego rozpoznawania
wszystkich emocji i zgody na nie, ale nie bezmyślnego ulegania im. Czytelnego
rozpoznawania własnych oczekiwań, egzekwowaniu ich ale w poszanowaniu oczekiwań
innych ludzi. Itd... I teraz taki człowiek może podjąć już w pełni świadomą i
własną (sic) decyzję np. o wyznawaniu takiej a nie innej religii i zgodzie na
takie a nie inne zasady.

Oczywiście mamy człowieka bardziej świadomego, ale ta świadomość może nie
pasować pewnym gremiom, które tym sposobem tracą uległą jednostkę. I teraz
tak.. nie neguje wartości spowiedzi i ograniczeń religijnych. Ograniczenia sa
wręcz potrzebne, pod warunkiem, że będą dopasowane do realiów, czytelne ,
jednym słowem realistyczne. Natomiast uważam, że nie we wszystkich sytuacjach
życiowych spowiedź jest w stanie rozwiązać problem. Owszem świadomi księża mogą
kierować pewne osoby do poradni np. psychiatrycznych (i czasami się tak
dzieje), jednak zasadniczo jest to utrzymywanie ludzi w zaklętym kole.

Piotrek. M.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-10-23 08:51:33

Temat: Re: Spowiedź vs Terapia
Od: "GS" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


ciach ...
nie podoba mi się w jaki sposób kategoryzujesz: ksiądz w 99 % zrobi źle (a skąd
te 99% (OBOP,GUS ???).
,psycholog dobrze, zależy w końcu od konkretnego człowieka prawda ?. ja
twierdzę, że porządny ksiądz zrobi dużo dobrego i jeśli nie będzie czuł się
kompetentny w pewnej kwestii to odeśle do psychologa (takich księży znam
osobiście) - aha pomijamy tu aspekt sakramentu, który dla człowieka wierzącego
ma kluczowe znaczenie, czego Ty pewnie nie rozumiesz (lub masz inną "teorię"
na).

>
> Dla kościoła bardzo groźne jest pozbywanie ludzi &#8222;poczucia winy&#8221;.
Poczucie winy
> jest jednym z narzędzi psychomanipulacji - tak na marginesie.
piszesz nieprawdę tak na marginesie. wyczulone, nie stłumione sumienie,
wyczulone na coraz subtelniejsze przejawy zła tak, ale nie życie w poczucia
winy; pielęgnowanie w sobie takiego poczucia , czyt. potępianie siebie jest
grzechem. spowiedź, przebaczenie mają to "poczucie" wyrzucić z ciebie. porządna
spowiedź dodaje ci skrzydeł, a nie dołuje, uwalnia Cię wewnętrznie od
roztrząsania winy.

Ale pozbycie
> uczucia winy nie ma nic wspólnego ze zgodą na &#8222;żyj jak chcesz, rób co
chcesz,
> bez konsekwencji i wyrzutów sumienia&#8221;. Celem terapii powinno być
pozbycie
> pacjenta toksycznych modeli funkcjonowania, toksycznego wpływu na siebie i
> innych, zwiększenie własnej świadomości - świadomości dokonywanych wyborów
ale
> i świadomości ponoszonych konsekwencji tych wyborów. Świadomego rozpoznawania
> wszystkich emocji i zgody na nie, ale nie bezmyślnego ulegania im. Czytelnego
> rozpoznawania własnych oczekiwań, egzekwowaniu ich ale w poszanowaniu
oczekiwań
> innych ludzi. Itd... I teraz taki człowiek może podjąć już w pełni świadomą i
> własną (sic) decyzję np. o wyznawaniu takiej a nie innej religii i zgodzie na
> takie a nie inne zasady.
napisałeś dużo ale mgliście. nie rozumiem co masz na myśli np. "toksyczne modele
funkcjonowania"


--
pozdrawiam
Grzegorz S.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-10-23 09:30:14

Temat: Re: Spowiedź vs Terapia
Od: "Strzyga" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:45d8.000001f5.3bd4f281@newsgate.onet.pl...
| Spowiedź vs Terapia....
| Zastanawia mnie ten wątek dosyć poważnie. Może posłużę się przykładem.
| Wyobraźmy sobie typowe zdarzenie jakim jest zdrada małżeńska jednego z
| małżonków. Z punktu widzenia zasad KK, czyn taki jest poważnym grzechem.
Osoba
| wierząca w zasadzie nie powinna się dopuścić myśli o takim czynie, co
dopiero
| czynu, jednak rozwody i zdrady w naszym katolickim (95%) społeczeństwie są
| bardzo częste, więc z tą prawdziwością wiary to problem dyskusyjny.
Zostawmy
| jednak ten wątek, a zajmijmy się osobą, która z takim problemem zgłosi się
do
| księdza po poradę duchową. W 99 % przypadków ta porada sprowadzi się do
| nakazania zaprzestania zdradzania współmałżonka, padną słowa karcenia,
może
| pojawią się słowa &#8222;umocnienia&#8221; we wierze, na zasadzie
&#8221;Jezus Ciebie kocha...
| zaufaj mu, módl asie i roś Go o siły... itd&#8221;. Bardzo wątpię ażeby
typowy
| ksiądz, bez wiedzy psychologicznej podczas wielkanocnej spowiedzi potrafił
choć
| przez chwilę skupić się na indywidualnym przypadku. No więc człowiek z
| poczuciem winy, może wiarą i nadzieją na lepsze jutro opuści kościół, z
| chwilową ulgą. Może przestanie grzeszyć, jednak wskaźniki statystyczne nie
| potwierdzają tego przypuszczenia. Koniec kropka. I pytanie gdzie tu mamy
choć
| próbę rzeczywistego rozwiązania problemu - który na pewno wymagałby serii
| spotkań? Człowiek zostaje sam ze sobą, prób dojścia przyczyn... o tym
niżej.
|
| U psychologa sprawa potoczy się inaczej. Po pierwsze psycholog nie będzie
| człowieka osądzał, ani moralizował. Natomiast zajmie się indywidualnie
| pacjentem i wspólnie z nim spróbuje dojść do źródeł tej sytuacji.
Oczywiście to
| dochodzenie do źródeł wymaga zaangażowania ze strony pacjenta, ale
spotkania
| będą wyglądały mniej więcej tak: analiza potrzeb i oczekiwań pacjenta,
analiza
| sytuacji małżeńskiej, analiza oczekiwań i postaw małżonka, analiza
przyczyn
| wyboru takiego a nie innego partnera, analiza dzieciństwa i związku
rodziców.
| Bardzo prawdopodobne, że zaproponuję spotkania obojga małżonków. Po serii
| spotkań pacjent sam powinien potrafić czytelniej rozpoznawać własne
| oczekiwania, oczekiwania współmałżonka, oraz oceniać podejmowane decyzje.
W
| konsekwencji powinien dokonać w miarę świadomego wyboru. Czasami może być
to
| decyzja o rozstaniu czasami o pozostaniu razem, zwykle w pełniejszych i
| bardziej świadomych relacjach. Zawsze będzie to własna decyzja
zainteresowanych
| osób, nie obarczona poczuciem winy, toksycznym zachowaniem, obwinianiem
siebie
| czy innych, itd.
|
| Dla kościoła bardzo groźne jest pozbywanie ludzi &#8222;poczucia
winy&#8221;. Poczucie winy
| jest jednym z narzędzi psychomanipulacji - tak na marginesie. Ale pozbycie
| uczucia winy nie ma nic wspólnego ze zgodą na &#8222;żyj jak chcesz, rób
co chcesz,
| bez konsekwencji i wyrzutów sumienia&#8221;. Celem terapii powinno być
pozbycie
| pacjenta toksycznych modeli funkcjonowania, toksycznego wpływu na siebie i
| innych, zwiększenie własnej świadomości - świadomości dokonywanych
wyborów ale
| i świadomości ponoszonych konsekwencji tych wyborów. Świadomego
rozpoznawania
| wszystkich emocji i zgody na nie, ale nie bezmyślnego ulegania im.
Czytelnego
| rozpoznawania własnych oczekiwań, egzekwowaniu ich ale w poszanowaniu
oczekiwań
| innych ludzi. Itd... I teraz taki człowiek może podjąć już w pełni
świadomą i
| własną (sic) decyzję np. o wyznawaniu takiej a nie innej religii i zgodzie
na
| takie a nie inne zasady.
|
| Oczywiście mamy człowieka bardziej świadomego, ale ta świadomość może nie
| pasować pewnym gremiom, które tym sposobem tracą uległą jednostkę. I teraz
| tak.. nie neguje wartości spowiedzi i ograniczeń religijnych. Ograniczenia
sa
| wręcz potrzebne, pod warunkiem, że będą dopasowane do realiów, czytelne ,
| jednym słowem realistyczne. Natomiast uważam, że nie we wszystkich
sytuacjach
| życiowych spowiedź jest w stanie rozwiązać problem. Owszem świadomi księża
mogą
| kierować pewne osoby do poradni np. psychiatrycznych (i czasami się tak
| dzieje), jednak zasadniczo jest to utrzymywanie ludzi w zaklętym kole.
|

Nie mogę zgodzić się z twoją teorią, ona jest dobra i być może zrozumiała
dla człowieka niewierzącego, ale dla prawdziwego katolika a moim zdaniem
przeważnie taki idzie do spowiedzi - sakrament spowiedzi jest ważniejszy.
Nie uwzględniasz w swojej wypowiedzi bezpośredniej interwencji Boga, a jej
nie zastąpi żadna terapia psychologiczna.
Pozdrawiam Teresa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-10-23 09:59:08

Temat: Re: Spowiedź vs Terapia
Od: "Mike" <C...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik GS <s...@p...onet.pl> w wiadomości
do grup dyskusyjnych
napisał:9r3b2r$oku$...@n...tpi.pl...

> ciach ...
> nie podoba mi się w jaki sposób kategoryzujesz:
ksiądz w 99 % zrobi źle (a skąd
> te 99% (OBOP,GUS ???).

Jesli ksiadz bedzie dzialal zgodnie z Katechizmem
KRK, bedzie MUSIAL
zrobic wszystko, aby utrzymac ludzi w
sakramentalnym zwiazku - za wszelka cene.

> > Dla kościoła bardzo groźne jest pozbywanie
ludzi &#8222;poczucia winy&#8221;.
> > Poczucie winy jest jednym z narzędzi
psychomanipulacji - tak na marginesie.

> piszesz nieprawdę tak na marginesie.
Gdzie dokladnie klamal?

> wyczulone, nie stłumione sumienie,
> wyczulone na coraz subtelniejsze przejawy zła
tak, ale nie życie w poczucia
> winy; pielęgnowanie w sobie takiego poczucia ,
czyt. potępianie siebie jest
> grzechem. spowiedź, przebaczenie mają to
"poczucie" wyrzucić z ciebie. porządna
> spowiedź dodaje ci skrzydeł, a nie dołuje,
uwalnia Cię wewnętrznie od
> roztrząsania winy.

I kto tu pisze mgliscie?

To nie jest tak, ze spowiedz uwalnia Cie od
roztrzasania winy.
Tobie wpojono od dziecka, ze tak jest i Ty w to
wierzysz.

Ja mam sumienie i poczucie winy.
Jesli uznam ze cos zrobilem zle staram sie to
naprawic i
juz wiecej tego nie robic.
A "rachunek sumienia" moge przeprowadzic przed
samym soba.
I nie jest mi do tego potrzebny jakis gosc, ktory
bedzie
mnie ocenial wedlug stworzonych kiedys przez kogos
kryteriow dobra i zla.

> napisałeś dużo ale mgliście. nie rozumiem co
masz na myśli np. "toksyczne
> modele funkcjonowania"

Postaram sie wyjasnic. Toksyczny model
funkcjonowania to np. taki :

Maz przychodzi po niedzielnej sumie pijany (bo
spotkal po drodze kolegow)
pomeczy psychicznie zone bo "zupa byla zaslona"
tudziez profilaktycznie
oblozy ja pasem i pojdzie spac. Rano wstanie i
pojdzie do pracy i
powtorka z rozrywki.

Zona zglasza sie do ksiedza i co uslyszy:

Modl sie ... staraj sie go zmienic ... a moze
jestes dla niego zla ...
pamietasz ze sakrament nierozerwalny? ... juz nie
bedziesz mogla z nikim
innym zyc.

Ta kobieta ma dwa wyjscia:
a) pogodzic sie ze swoim losem, bezskutecznie
probowac cos zmienic.
A dzieci - coz - ucza sie jak zyc.

b) Odejsc od meza i byc sama - tylko ze czesto nie
zarobi na
utrzymanie dzieci. Znajdzie kogos? I do konca
zycia, wydalona
ze wspolnoty bedzie zyc w poczuciu winy.

(No chyba ze ma wejscia w Watykanie i uda jej sie
zalatwic rozwod)

Co powie psycholog?

Tu strzelam:
Sprobuj cos zmienic. Ale jesli sie nie uda uciekaj
i rozpocznij
nowe zycie.

Pozdr

Mike


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-10-23 10:07:34

Temat: Re: Spowiedź vs Terapia
Od: "Mike" <C...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Strzyga <s...@p...onet.pl> w
wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:9r3dc0$c7f$...@n...onet.pl...

> Nie uwzględniasz w swojej wypowiedzi
bezpośredniej interwencji Boga, a jej
> nie zastąpi żadna terapia psychologiczna.

Mysle ze tutaj "hipoteza istnienia Boga nie jest
potrzebna".

Chodzilo o to co jest lepsze dla czlowieka, ktory
potrzebuje pomocy.

Czy lepiej isc do specjalisty, ktorego glownym
celem jest pomoc?

Czy tez lepiej do kogos, kto:
1) Najczesciej nie mial wiele do czynienia z
psychologia.
2) Wszelkie jego dzialania maja cele "nadrzedne"
wobec pomocy tej osobie.
(T.j. zgodnosc z narzuconymi mu zasadami.)


BTW. Jak Ci sie udaje laczyc "bezposrednie
interwencje Boga" z
zalozeniem, ze czlowiek ma wolna wole? To jak
jest?

Czlowiek ma wolna wole i Bog nie interweniuje?

Czy nie ma wolnej woli i Bog czasem miesza w
naszym ziemskim zyciu?

Pozdr

Mike


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-10-23 10:44:57

Temat: Re: Spowiedź vs Terapia
Od: "Strzyga" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Mike" <C...@g...com> napisał w wiadomości
news:9r3g25$fvm$1@news.onet.pl...
|
| Użytkownik Strzyga <s...@p...onet.pl> w
| wiadomości do grup dyskusyjnych
| napisał:9r3dc0$c7f$...@n...onet.pl...
|
| > Nie uwzględniasz w swojej wypowiedzi
| bezpośredniej interwencji Boga, a jej
| > nie zastąpi żadna terapia psychologiczna.
|
| Mysle ze tutaj "hipoteza istnienia Boga nie jest
| potrzebna".
|
| Chodzilo o to co jest lepsze dla czlowieka, ktory
| potrzebuje pomocy.
|
| Czy lepiej isc do specjalisty, ktorego glownym
| celem jest pomoc?
|
| Czy tez lepiej do kogos, kto:
| 1) Najczesciej nie mial wiele do czynienia z
| psychologia.
| 2) Wszelkie jego dzialania maja cele "nadrzedne"
| wobec pomocy tej osobie.
| (T.j. zgodnosc z narzuconymi mu zasadami.)
|
|
| BTW. Jak Ci sie udaje laczyc "bezposrednie
| interwencje Boga" z
| zalozeniem, ze czlowiek ma wolna wole? To jak
| jest?
|
| Czlowiek ma wolna wole i Bog nie interweniuje?
|
| Czy nie ma wolnej woli i Bog czasem miesza w
| naszym ziemskim zyciu?
|
Ja łączę to b. dobrze, posiadam wolną wolę i jeżeli sama proszę Boga o
interwencję i oddaję się jemu uważając, że On wie co jest dla mnie
najlepsze. Wolna wola człowieka nie kłóci się z obecnością Boga. Odkąd tak
uważam - moje życie stało się szcześliwsze i spokojniejsze. Z pomocy
psychologów nigdy nie korzystam. Ale nie neguję - ktoś niewierzący może tam
znaleźć pomoc.

Pozdrawiam Teresa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-10-23 10:58:20

Temat: Re: Spowiedź vs Terapia
Od: "Mike" <C...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Strzyga <s...@p...onet.pl> w
wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:9r3ho2$i8d$...@n...onet.pl...

> Ja łączę to b. dobrze, posiadam wolną wolę i
jeżeli sama proszę Boga o
> interwencję i oddaję się jemu uważając, że On
wie co jest dla mnie
> najlepsze.

To kto jest odpowiedzialny za twoje dzialania?
Ty, czy Bog?
A jesli Bog to jak to sie ma do posmiertnej
nagrody/kary?
Sam siebie nagradza/karze???

> Wolna wola człowieka nie kłóci się z obecnością
Boga.
To prawda wolna wola kloci sie jedynie z
obecnoscia
Boga wszechmocnego, ale "zwyklego" nie.

O psychologach:

> Ale nie neguję - ktoś niewierzący może tam
znaleźć pomoc.

A wierzacy nie?

Pozdr

Mike


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-10-23 11:31:26

Temat: Re: Spowiedź vs Terapia
Od: "GS" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Jesli ksiadz bedzie dzialal zgodnie z Katechizmem
> KRK, bedzie MUSIAL
> zrobic wszystko, aby utrzymac ludzi w
> sakramentalnym zwiazku - za wszelka cene.
to kolejna nieprawda ...

> > piszesz nieprawdę tak na marginesie.
> Gdzie dokladnie klamal?
tu: "dla kościoła bardzo groźne jest pozbywanie ludzi &#8222;poczucia
winy&#8221;."

> To nie jest tak, ze spowiedz uwalnia Cie od
> roztrzasania winy.
spowiedz nie- tylko Chrystus!

> Tobie wpojono od dziecka, ze tak jest i Ty w to
> wierzysz.
jak byłem dzieckiem i starszym dzieckiem to raczej się buntowałem...

> Ja mam sumienie i poczucie winy.
> Jesli uznam ze cos zrobilem zle staram sie to
> naprawic i
> juz wiecej tego nie robic.
> A "rachunek sumienia" moge przeprowadzic przed
> samym soba.
OK! o to mniej więcej chodzi.

> I nie jest mi do tego potrzebny jakis gosc, ktory
> bedzie
> mnie ocenial wedlug stworzonych kiedys przez kogos
> kryteriow dobra i zla.
dobra, gosc ten jednak będąc posłuszny Duchowi Świętemu może pomóc, ale
ostatecznie to nie on odpuszcza grzechy a czyni to za jego pośrednictwem Bóg

> Postaram sie wyjasnic. Toksyczny model
> funkcjonowania to np. taki :
zrozumiałem twoją interpretację; wyjście z sytuacji jednak dosyć czarno widzisz
niestety.
--
pozdrawiam
Grzegorz S.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-10-23 11:41:05

Temat: Re: Spowiedź vs Terapia
Od: <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

>
> Co powie psycholog?
>
> Tu strzelam:
> Sprobuj cos zmienic. Ale jesli sie nie uda uciekaj
> i rozpocznij
> nowe zycie.

Postara sie pomóc małżeństwu, znaleść przyczyny tej sytuacji, znaleść wspólne
rozwiązania... ale jak to nie poskutkuje, to pomoże zacząć tej kobiecie
normalne i GODNE życie. Co wcale nie bedzie łatwe, bo ona z jakichś przyczyn
psychologicznych wybrała takiego faceta - trzeba bedzie to zmienić. Ale
najwazniejsze jest tu dobro człowieka i jego szczęście - niestety (dla
niektórych) to tylko dobro doczesne....

Piotrek. M.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-10-23 13:41:57

Temat: Re: Spowiedź vs Terapia
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Dobrze, ze poruszyles temat, to dosc na czasie.
Moje zdanie:
Sprawa nie jest taka prosta, IMO.
To podobnie jak byl z bezstresowym wychowaniem.
Idee byly swietne, gdybym wtedy zyl, pewnie bym byl ich zwolennikiem, serio!
Okazuje sie jednak, ze relacja rodzic-dziecko "powinna" przebiegac na
zasadzie troche "walki",
a "uznawanie dziacka jako rownoprawnego czlowieka" jest po prostu zle!!
A byla taka idea! (i chyba gdzieniegdzie jest)

A KK....
Wazna rzecz, on tworzy pewna wspolnote spoleczna ludzi w Polsce
a to jest bardzo potrzebne i pozytywne.
Jest przez to pewna plaszczyna porozumiewiania sie w spoleczenstwie.
Ale niestety, nasza "wspolnota polska" zaczyna troche sie rozwalac.

A musi byc cos takiego "jak idea przewodnia".
A zobacz na psychologie, czy potrafi ona stworzyc "wpolnote spoleczna",
ktora jeszcze przetrwa powiedzmy 50 lat?
Nie potrafi!
A ja chcialbym zeby "psychologia" sprobowala!
Niech to bedzie, powiedzmy "Zwiazek Psychoterapeutow Polskich".
Co prawda, takie mini-wpolnoty juz sa, np. IMO, taka wspolnote
utworzyl Santorski poprzez swoje ksiazki.
Ale dlaczego nie da sie z tego utworzyc jakiejs wiekszej grupy,
dlaczego, mimo ze -wedlug Ciebie- psychologia, mimo swojej
atrakcyjnosci nie staje sie jakas "grupa wiadaca"???
Odpowiedz jest prosta: bo nie potrafi i niepotrafila-by tak jak KK!
(nie jestem przeciwnikiem psychologii!)
Potrafi, bedac w opozycji i wytykajac bledy KK,
ale w praktyce, w spoleczenstwie wyglada to zupelnie inaczej.
Tak sam blad popelnili ludzie "obalajacy komune", mysleli,
ze wszystko pojdzie potem "jak z platka",
dzisiaj swietlana przyszlosc widzi sie w
"obalaniu sredniowiecznych ukladow spolecznych",
to marzenie, totalnie nierealne i oparte na nieznajomosci
zycia, tak wogole! Ale marznie jest marzeniem...

IMO, problem w tym, wlasnie, ze zbyt gloryfikujesz terapie,
i pokazujesz jej swietlana przyszlosc, na rzecz "zlego KK".

A zauwaz, psychologia i nauka czesto sie myla,
tak jak "bezstresowe wychowanie",
jak Lew-Starowicz ktory feminizowala,
jak Freud, kory podobno wprowadzil
kompleks Edypa, ktorego podobno... nie ma.
Nic nie szkodzi, tylko trzeba strasznie uwazac
z opiniami i ocenami.

A teraz konkretnie, to co napisales:
Acha, z tego co widze, masz krzywde do KK, i mi to nawet nie przaskadza,
ale to znieksztaklca Twoj obraz sytuacji!!
I przy okazji, dyskutujac z Toba, wyjedzie mi pewnie, ze sam prowadzisz
swoja wlasna rozgrywke, i -jesli tak- nic nie szkodzi!

> katolickim (95%)

Nie! okolo 50% procent osob reklaruje sie jako praktykujacy katolicy.
Dane te sa zawyzane gdy stanie sie cos zlego i gdy wtedy krytykuje KK,
a zanizane gdy sie chce pokazac ze nikt i tak nie slucha KK.
Mnie wlasnie martwi ta rozgrywka poprzez statystyki,
to zaciemnia obraz i sugeruje mi tylko, ze chodzi o jakas
walke, a ja chce w miare obiektywnie ocenic sytuacje.

> Z punktu widzenia zasad KK, czyn taki jest poważnym grzechem. Osoba
> wierząca w zasadzie nie powinna się dopuścić myśli o takim czynie, co
dopiero
> czynu, jednak rozwody i zdrady w naszym katolickim (95%) społeczeństwie są
> bardzo częste, więc z tą prawdziwością wiary to problem dyskusyjny.

Nie wiem czy czeste, ostatnio sie to czesto sugeruje w mediach,
w- ogole jest jakas taka czarna wizja swiata,
a mi sie wydaje, ze elity nie wiedza juz jak zyc,
tzn. zaszly w slepy kat, a teraz -szukajac mozliwego rozwiazania-
krytykuja co sie da, a najlepiej kogos duzego i silnego np. KK, USA?
(naprawde, tak zaczynam coraz bardziej odczuwac!)

Acha:
czy ludzie ktorzy sa zwiazani z psychologicznym trybem zycia,
rzadziej zdradzaja? Nie-sadze!
Ale moze to nie cel? Co jest celem?

> Zostawmy
> jednak ten wątek, a zajmijmy się osobą, która z takim problemem zgłosi się
do
> księdza po poradę duchową. W 99 % przypadków ta porada sprowadzi się do
> nakazania zaprzestania zdradzania współmałżonka, padną słowa karcenia,
może
> pojawią się słowa &#8222;umocnienia&#8221; we wierze, na zasadzie
&#8221;Jezus Ciebie kocha...
> zaufaj mu, módl asie i roś Go o siły... itd&#8221;. Bardzo wątpię ażeby
typowy
> ksiądz, bez wiedzy psychologicznej podczas wielkanocnej spowiedzi potrafił
choć
> przez chwilę skupić się na indywidualnym przypadku.

Przede wszystkim:
najwiekszym plusem kazdeg rodzaju terapeuty (w tym ksiedza)
jest to, ze... wyslucha i pozwala on wywalic swoje brudy.
Tak jak z Freudem, pacjent, czesto poskrecany psychicznie,
wciagniety w walke ze swoim srodowiskiem, przychodzil
do psycholog, a tu... okazywalo sie, ze jest kims "mormalnym"
(w swojej chorobie), nawet jego przypadek jest opisany w ksiazce,
a ktos chce sluchac jego jekow i chorych mysli.
A to co wyjdzie w czasie terapii, ... to jest juz drugorzedne.
Najwazniejsze jest wsparcie w cierpieniu.
To wlasnie daje wspolnota w KK i ksiadz.

Ok, dobrze jest gdy terapeuta tak wierci i wierci pacjenta,
a ksiadz nie, w tym problem?
Patrz wyzej.

> No więc człowiek z
> poczuciem winy, może wiarą i nadzieją na lepsze jutro opuści kościół, z
> chwilową ulgą. Może przestanie grzeszyć, jednak wskaźniki statystyczne nie
> potwierdzają tego przypuszczenia. Koniec kropka.

Nie jestem pewien! Chyba sie uparles! Jednym z mozliwych skutkow zdrady
(ale nie jedynym!)
jest zaprzestanie jej raz na zawsze (czy jest sie wierzacym czy nie)
i stwierdzenie, ze to byl blad!

Po drugie, ludzie wierzacy (np. z KK) popelniaja jednak mniej przesteps,
wykroczen itp.
Caly czas chcesz udowodnic, ze nie, a tak jest.
Nie wiem skad ta krytyka, prawdopodobnie szuka sie kogos "winnego".

> I pytanie gdzie tu mamy choć
> próbę rzeczywistego rozwiązania problemu - który na pewno wymagałby serii
> spotkań? Człowiek zostaje sam ze sobą, prób dojścia przyczyn... o tym
niżej.

Fakt, nie mamy!
Bo:
1. "rzeczywiste rozwiazanie" czesto nie istnieje
(nie mozna rownoczesnie nie zranic rozny i przespac sie z sasiadka ;-) )
2. Z tego co pamietam, najpieksze moje rozwiazania przyszly gdy bylem
totalnie sam, ktos moze naprowadzic, ale nikt za nas nie rozwiaze problemu
(terapeuta pomaga "napraowadzic", ale tylko tyle ile mu pacjent pozwoli!)

> U psychologa sprawa potoczy się inaczej. Po pierwsze psycholog nie będzie
> człowieka osądzał, ani moralizował.

Nie-zgodze sie. Sugerujesz, ze jest "swietlana droga", terapii.
Czyli nie-moralizowanie i nie-osadzanie,
powoduje ze bedzie dobrze. Nic z tego, IMO!
Czlowiek jest w kropce. Z jednej strony chce zdradzic,
z drugiej wie, ze skrzywdzi zone.
Sa trzy drogi:
zdradzic,
nie zdradzic i sie meczyc
i .. przejsc psychoterapie, rozejrzec sie w tym wszystkim.

Facet, ktory zerwie z zona, "bo tak chcial",
wcale ine musi byc szczesliwy.
Problem jest jego marzeniu ktore musi byc "utarte".
a nie w spelnieniu jego pragnien, jak sugerujesz!!!!

A "Moralizowanie", jest zwiazane z poczuciem winy "pacjenta".
Czy moralizowanie, czyli stwierdzenie, ze "nie wolno zdradzac zony",
jest zle?
Uwazam: nie wolno zdradzac zony!
Ale my ... nie chcemy sie "poplakusiac". Wiec zdadzilismy ale ...
czujemy poczucie winy. Wiec... szukamy terapeuty, ktory by
sciagnal z nas poczucie winy,
w koncu ten seks nie moze byc czyms zlym :-)
Obluda! A my jestesmy winni! Moralizowanie jest dobre!

> Natomiast zajmie się indywidualnie
> pacjentem i wspólnie z nim spróbuje dojść do źródeł tej sytuacji.
Oczywiście to
> dochodzenie do źródeł wymaga zaangażowania ze strony pacjenta, ale
spotkania
> będą wyglądały mniej więcej tak: analiza potrzeb i oczekiwań pacjenta,
analiza
> sytuacji małżeńskiej, analiza oczekiwań i postaw małżonka, analiza
przyczyn
> wyboru takiego a nie innego partnera, analiza dzieciństwa i związku
rodziców.

Wszystko to fajnie wyglada, ale wyszlo mi, ze jest cos wiecej...
Wystarczy, ze obserwowalem sympatycznego pana Szczygla
(tego od "Na kazdy temat"). To "dziecko psychoterapii"
(tak sobie nazywam),
czytalem wywiad z nim, ale... z tego co widze, nie jest on
do konca szczesliwy. Dlaczego?

Bo jestesmy jakos tak zbudowani, ze do dobrego latwo sie przyzwyczajamy,
tak samo do "skutecznej terapii", a gdy dochodzi sie do pewnej bariery,
czlowiek zaczyna sie miotac.
Wlasnie, problem w "przywiazaniu do terapeuty".
On daje wyjasnienie i rozwiazanie. I uffff...
IMO, problem w tym, ze nie ma czegos takiego jak "zawsze-rozwiazanie",
tego "dzieci terapii" czesto nierozumieja.
Jest cos takiego jak wielka utrata, pewien stan w ktorym
"wszystko sie wali".
Jakie wyjscie, IMO? Znalesc rozwiazanie w tej sytuacji, samemu,
uzywajac swojego instynktu i bedac samemu.
Natomiast ludzie po skutecznej terapii nie potrafia czesto sami rozwiazywc
swoich problemow, co wiecj, twierdza, ze ich zle samopoczucie
jest "wynikiem srodowiska" (slusznie) sa agresywni.
Zasada tego swiata jest to, ze musimy przejsc *upadek* i *zrozumiec*.

> Natomiast uważam, że nie we wszystkich sytuacjach
> życiowych spowiedź jest w stanie rozwiązać problem.

Oczywiscie, ze nie! Nie ma zlotego srodka, w tym rzecz!

> Owszem świadomi księża mogą

Nie ma, IMO, swiadomych i nieswiadomych ksiezy.
Wszysto to jest pewna "gra spoleczna", i wszystko jest
na swoim miejscu. Twoja zlosc ma tez swoja role :-)
Pozdrawiam!, Duch





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

refleksje
carroline@poczta.fm
metody pozyskiwania sympati
Intymnosc - pytania po filmie
komunikacja niewerbalna cd..& NLP

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »