Data: 2008-01-06 07:47:20
Temat: Re: Strata wagi po nadczynności tarczycy
Od: "bazyli4" <b...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik " Jeff" <j...@W...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:flpai1$k9n$1@inews.gazeta.pl...
> Przykro mi, ale widze, ze Ty nie rozumiesz w ogole o co mi chodzi.
> Sprobuje
> wiec Ci wytlumaczyc dlaczego zaczalem wypowiadac sie w obronie Tomka,
> chociaz
> wcale to nie oznacza, iz ze wszystkim co on pisze sie zgadzam lub ze
> jestem
> totalnie przeciwny wszystkiemu, co pisza tu lekarze.
No dobra... mam zdechłą mysz na wycieraczce, ale się nią pobawię, bo widzę
tu dosyć powszechną rzecz w stylu: ależ ja nie mam nic przeciwko Żydom,
ale...
> Mnie bulwesuje sposob w jaki prowadzone sa tu dyskusje. Wkurza mnie
> agresja,
> arogancja, zarozumialstwo, zlosliwosc, hermetycznosc pogladow, czesto
> niewybredna, silowa argumentacja personalna, ktora jest po prostu dowodem
> braku przekonywujacych argumentow merytorycznych i braku kultury.
Poczytaj Bluzgacza... nawet on nie stosuje siłowych argumentów. Jestcem
całkowicie niewrażliwy na agresję, arogancję, zarozumialstwo i złośliwość...
dyskusja bez tego potrafi się w ogóle nie rozwijać, tylko przypomina
okopywanie się na własnych pozycjach... to już lepiej żeby ktoś kogoś
wrzucił do kaefa, niżby mu się miało jescze bardziej utwierdzić jego
przekonanie poprzez wynajdowanie coraz lepszych - jego zdaniem - argumentów.
A tak to przynajmniej międli cały czas te same ograne schematy i nie jest
przez to bardziej groźny... bo przypuszczam, że to nie fikcja i wiele z
tego, co się mówi na grupach przenosi się jednak do reala... poza tym
widzisz, urażona ambicja u kogoś to ciekawy widok i wart badania... niby
taki drobiazg, a jak cieszy... poza tym jeszcze jedno... Tomek w tak
przewidywalny sposób zaczął mówić o kaefie, że aż się zdziwiłiem... do tej
pory też myślałem, że jest wuięcej wart - tylko nie zrozum mnie źle... kaef
mnie obruszył, tylko moment i post, pod którym to powiedział... to właśnie
wtedy mysz zdechła... może to za kilka lat zauważy... poczekamy...
zobaczymy... mamy czas...
> Jesli komus ublizasz, to wiadomo, ze nie potrafisz po prostu dyskutowac z
> ludzmi ktorzy maja inne od Twoich poglady oraz nie dysponujesz
> odpowiednimi
> argumentami merytorycznymi, aby udowodnic, ze to Ty masz racje.
> A racje kazdy lubi miec. Taka juz jest natura kazdego czlowieczka:)
To zależy, jak się ustawia dyskusję, ale to mi już zbyt pachnie poprawnością
polityczną... poza tym cały czas twierdzę, że treść posiada pewną formę, bez
której nie istnieje... człowiek jest naczyniem do treści, jeśli uważa się,
że treścią da się zamieszać bez poruszenia formy toż to pieknoduchowstwo
jest... wiem... wielu ludzi w to święcie wierzy, niestety historia idei
pokazuje zupełnie co innego... potrząsanie workiem kości daje trwalsze
rezultaty... dyskusja to etap wiele późniejszy do zastosowania...
> Mnie nie jestes w stanie w ten sposob przekonac, bo tak sie akurat sklada,
> ze
> w temacie sie orientuje dosc dobrze i wiele wypowiedzi Tomka mnie zupelnie
> nie
> irytowalo, bo pisal o znanych mi sprawach w sposob dosc rzetelny, jak na
> potrzeby tej grupy. A ze facet jest elokwentny i inteligentny, to pisze
> barwnie i interesujaco.
Ależ ja nie zamierzam Cię przekonywać :)
Dyskusja rzadko kiedy prowadzi do przekonania kogokolwiek. Tomek nader
często postępuje niczym wielu lekarzy i rehabilitantów... może i to zresztą
tak go irytuje, bo to zauważył... moi koledzy często jeżdżą na jakieś
dziwaczne kursa, wracają i potem widzę chodzących z obłędem o oczach, bo
jeden głosi wszem wobec chwałę Mulligana, inny terapii powięziowych, jeszcze
inny na wszystkie bolączki ordynuje dietę i Yerba mate, inny jeszcze wierzy
tylko w techniki Kaltenborna... a potem następują typowe skutki
egregorialne... na początku idzie im świetnie, potem zauważają, że u coraz
większej liczby pacjentów jednak tego nie da się zastosować... i tu
popełniają następny błąd... zamiast przestać we wszystkim widzieć pewną
różnorodność, widzą słabość jakichś innych metod i lecą na kolejny stopień
jakiegoś kursu albo dostają objawienia i przesiadają się na inną moetedę,
która będzie jedna i jedyna... taka sraczka umysłowa...
> Ponadto zauwazylem, ze Tomek jest osoba otwarta, zyczliwa i wrazliwa,
> czego
> o Tobie powiedziec niestety sie nie da.
> Tomek Cie denerwuje przede wszystkim dlatego, ze jest od Ciebie inny.
To sobie wbij do głowy raz na zawsze: używanie wulgaryzmów, nie zgadzanie
się z czymś etc. to nie jest objawi irytacji, zdenerwowania, odrzucania
odmienności. Ja ostatni raz w życiu zdenerwowałem się na kierowcę, który
mnie ochlapał, chyba z siedem lat temu, chociaż i tak była moja wina, bo jak
się nakłada nowy garnitur to się jedzie taksówką a nie stoi po deszczu na
jakimś przystanku... od tamtej pory nic mnie nie wyprowadziło jeszcze z
równowagi... a już na pewno nie jest tego w stanie zrobić Tomek... nawet,
gdy próbuje wejść w obszar filozofii, a tu jestem bardzo skłonny plewić
wszelkie chwasty...
> Twoje zarzuty (i wiele zarzutow ze strony piszacych tu lekarzy), sa
> niesprawiedliwe i czesto bezpodstawne pod jego adresem.
> Nie potraficie go pokonac argumentami merytorycznymi wiec probujecie
> pokonac-
> argumentami silowymi.
> I mnie sie to nie podoba, bo akurat podczytuje sobie ta grupe i widzac co
> sie
> tutaj dzieje, wlaczylem sie, bo to jest zachowanie niedopuszczalne i nie
> powinno sie tego tolerowac z roznych wzgledow.
Bardzo lubię to określenie 'z różnych względów' :)
Podam tylko jeden przykład mojego rozumowania, czepię się tej metodologii,
którą tak Tomek eksploatował swego czasu... widzisz, to jest tak... albo
ktoś siedzi, czyta i słucha, jak rozmawiają ludzie, którzy się na czymś
znają, albo wchodzi w dyskusję, jak ma jakieś pytanie, na które można mu
udzielić prawidłowej odpowiedzi, z zastrzeżeniem oczywiście, że prawidłowa
to ona jest teraz, a nie zawsze... natomiast jak się ciągle wcina z rozmową
o bluszczach, to mu się daje po łapkach i niech sobie swoje produkuje gdzie
indziej... chociaż kultura nakazuje odcinać go tak, żeby innym ludziom też
nie psuł... otóż... jeśli ktoś wychodzi z jakichś założeń, to powinien je
znać i dyskutować dopiero wtedy, jak je pozna, i to dobrze... a od tego nie
są dyskutanci, tylko biblioteka, jak się umie w niej poruszać, a nie czyta
każdy bzdet, jaki się trafi... a tutaj to wygląda tak, że uleczył się ktoś
staniem na głowie, chociaż całej populacji wystarczy podać szklankę wody,
ale już stanie na głowie zaczyna być propagowane jako właściwa metoda a
reszta to debile... gdzie jest czas na używanie miękkich argumentów, to się
używa miękkich... gdzie nie ma takiej potrzeby, to się używa twardych...
> To tylko w Twojej ocenie sa debilne. W mojej ocenie to wlasnie Twoje sa
> ewidentnie debilne. Jesli rzeczywiscie tak sie rzekomo martwisz o ludzi,
> to
> przeciez mozesz udzielac wlasnych porad lub skorygowac, ale tylko
> merytorycznie, wypowiedzi osoby ktora w Twojej ocenie pisze cos, co ci sie
> nie
> podoba.
> Ale do cholery, nie ublizaj i nie ponizaj nieznanych sobie osob.
> To jest ewidentny mobbing stosowany w celu ocenzurowania cudzej
> wypowiedzi.
O! Wreszcie się pojawiło moje ulubione słowo: mobbing :)
Ludziom to się już zdrowo w głowach przerwaca... merytorycznym argumentem w
wypadku kogoś, kto właśnie dostał zwarcia z kablem pod prądem jest stojące
opodal drewniane krzesło, a nie merytoryczna rozmowa na temat właściwości
fizycznych prądu i jego oddziaływaniu na układy biologiczne... aczkolwiek
zanm już przykład ewidentnego skretynienia - trafiła do sądu skarga na
uszkodzenie ciała i debil się odszkodowania domaga od gościa, który mu życie
uratował, co prawda łamiąc mu rękę ale dzięki temu wyzwalając go z objęć
stojącego obok transformatowa... no, ale złamał mu rękę ;)
> Slucham? Przysiega Hipokratesa juz nie obowiazuje lekarzy w Polsce?
> A od kiedy?
Punkt dotyczący operacji urologicznych już od bardzo dawna...
Poza tym, naprawdę uważasz, że jak jakiś lekarz komuś zaszkodził, to już mu
drugi nie pomoże? I nie słuchaj, tylko znajdź te statystyki... taka praca
domowa... no, chyba że koncerny farmaceutyczne poukrywały już wszystkie dane
w całej sieci na temat prawidłowych metod leczenia i promują tylko swoje, do
tego jeszcze ukrywając metody łatwego leczenia boreliozy...
> Co ty za idiotyzmy mi tu wypisujesz? Jesli jestes az tak niezrownowazony
> psychicznie, to przeciez mozesz nie czytac wypowiedzi osob ktore Cie az
> tak
> denerwuja, abys im robil awantury na grupie i je wyzywal.
> Puknij sie w potylice.
Ta mysz już dawno zdechła... ale ale... kolejne ulubione omówienie:
niezrównoważony psychicznie. Fakt, po co mówić gruby, skoro można - o
alternatywnej budowie ciała, prawda ?
Ale ta mysz naprawdę już zdechła i czuję, że nawet nie zrozumiałeś, co
napisałem... nie dziwię się... niestety ;)
> Noooo....trudno sobie to jak widze wyobrazic:)
> Niestety. Wiekszosc preparatow farmakologicznych nie leczy, tylko
> przydusza
> symptomy. Samego procesu leczenia moze dokonac tylko organizm, a nie
> lekarz.
> Lekarz tylko jest w tym procesie posrednikiem. Dlatego tak wazna sprawa,
> jest
> znalezienie lekarza do ktorego sie ma zaufanie.
W medycynie to się o tym mówi i praktykuje już od wieluset lat... widzę
naprawdę mało ją znasz... ale znajdź mi lekarza, który będzie miał zaufanie
do kogoś, kto twierdzi, że dobry lekarz to ten, kóry się zgadza z pacjentem
i wypisuje to, czego sobie pacjent zażyczy...
> Tylko znowu nie pekaj ze smiechu jak to co powyzej napisalem przeczytasz.
> Jesli bedziesz mial jednak watpliwosci, to podam Ci tytul bardzo Ciekawej
> pracy zbiorowej, wybitnych kanadyjskich naukowcow, ktorzy pieknie te
> sprawy
> opisali.
A podaj... ocenimy wybitność kanadyjskich naukowców :)
> A wiesz moze dlaczego?
> Jesli nie, to ja Ci tez nie powiem.... bo nie chce byc ponownie bardzo
> nieuprzejmy:)
Mysz świeża, jeszcze nie zaśmiardła... niby drobiazg... a cieszy :)
Pzdr
Paweł
|