Data: 2014-01-26 18:26:13
Temat: Re: Studniówka to...
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sun, 26 Jan 2014 18:07:18 +0100, Qrczak napisał(a):
> Dnia 2014-01-26 17:50, obywatel Ikselka uprzejmie donosi:
>> Dnia Sun, 26 Jan 2014 16:54:33 +0100, Qrczak napisał(a):
>>> Dnia 2014-01-26 15:18, obywatel Ikselka uprzejmie donosi:
>>>> ...już tylko wystawa klaczy i orgia?
>>>> http://tiny.pl/q1grh
>>>> http://tiny.pl/q1gr7
>>>> 8-O
>>>
>>> Jeszcze powód do ponarzekania.
>>> U nas na wiosce w tym roku rozpętała się wielka wrzawa z powodu tego, że
>>> nauczyciele są zapraszani, tańczą, jedzą i piją i za to nie płacą.
>>
>> No skoro są ZAPRASZANI, to dlaczego mają płacić? Niech nie będą
>> "zapraszani" - i już mamy rozwiązanie, czyż nie?
>
> Ale przecież wiadomo, czemu są zapraszani.
A czemu idą? - większość naprawdę nie ma ochoty, a musi z różnych powodów.
Wiem coś o tym. Takie to jest trochę "między młotem a kowadłem", no bo jak
odmówić? Jak się odmówi, to i uczniowie, i rodzice, i dyrekcja, i koledzy
źle patrzą... Ech, skąd ja to znam, tego rodzaju imprezy "szkolne" zawsze
były dla mnie źródłem niesmaku i frustracji :-/
>
> > Mam swoje niezbyt
>> pochlebne zdanie o nauczycielach, no ale tu niestety stwierdzam, że
>> rodzicom dzisiejszych maturzystów już się we łbach przewraca, cham
>> chamstwo chamstwem pogania - jestem zbulwersowana. I czegóż tu oczekiwać od
>> młodzieży :-///
>
> I dlatego mnie też zdumiewa ta cała awantura, bo nauczyciele są
> zapraszani odkąd świat światem, także i na studniówki obecnych rodziców,
> i jakoś nikomu korona nie spadła była.
Ano cóż, świat się zmienia, ale nie ludzie - kiedyś też zdarzały się takie
"kwiatki".
> Poza tym argument typu "studniówka finansowana też i nauczycielom jest
> kosztowna bardzo" o kant d...y potłuc - akurat nie sama balanga jest
> najdroższym elementem, co widać i na tych wrzuconych przez Ciebie fotkach.
>
Ano. Alkoholu w łazienkach sporo wypito tam, no i te kiecki jak spod
latarni niestety też kosztują...
Na mojej studniówce wszystkie dziewczyny były na czarno-biało-granatowo,
żadnego mini broń Boże, bo już by nam biologica uczyniła raj na tej Ziemi
przed maturą - ja w granatowej sukience pod szyję i z białym kołnierzykiem,
moim jedynym
szaleństwem były super buty na wysokiej szpilce, które mama upolowała
gdzieś od kogoś "z paczki"... Jedyną "ksieżniczką" w bajecznej zielonej
sukni bez pleców (ach...) była dziewczyna (ba - partnerka, szok na te
czasy) syna wysoko postawionej "po linii" nauczycielki, zresztą syn ju z
wtedy i tak "kandydat na kandydata" do PZPR...
I nie żeby coś, ja naprawdę uwielbiam, jak się dziewczyny pięknie ubierają
i stroją, no ale... co ja Ci będę, wiesz o co chodzi.
--
XL
"Przypadek - to Bóg przechadzający się incognito." A. Einstein
|