Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Święty spokój.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Święty spokój.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 29


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2008-09-17 20:36:55

Temat: Re: Święty spokój.
Od: "Himera" <h...@z...org> szukaj wiadomości tego autora

swiety spokoj to kompletny relaks, cos jak medytacja, odlaczasz sie
zupelnie. tak mi sie wydaje.

--
'Jedziemy moja gablota czy twoim klonkiem?' 0_o
"Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
news:548mt9jzvk0m$.n1g2oabl5srn$.dlg@40tude.net...
> No,co to takiego? Hę?
> --
> "(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
> sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
> Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
> Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
> Z Gombrowicza :-)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2008-09-17 20:52:57

Temat: Re: Święty spokój.
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Wed, 17 Sep 2008 15:36:55 -0500, Himera napisał(a):

> swiety spokoj to kompletny relaks, cos jak medytacja, odlaczasz sie
> zupelnie. tak mi sie wydaje.

Niby tak, ale żeby się tak zupełnie odłączyć, to trzeba mieć chyba najpierw
poczucie spełnienia wszystkich (a przynajmniej biezących) planów/marzeń,
zadań, wymagań czy co tam jeszcze.
Ja np. nie usnę spokojnie, jesli wiem, że mam jakies ogony... Tzn usnę, ale
nie jest to tzw sen sprawiedliwego, bo nawet śpiąc mam poczucie dyskomfortu
psychicznego. Trudno ten stan zaliczyć do "świętych spokojów", a i nie
śpiąc nie jestem w stanie się zrelaksować.

A z kolei czasem mam poczucie niezrealizowania czegoś pomimo braku
konkretnych przesłanek - tak się mnie czepia to poczucie dłuższy czas, aż
muszę sobie dosłownie odfajkować w myśli, co miałam do zrobienia, i dopiero
wtedy sie uspokajam. No, wtedy to mogę podciągnąć pod święty spokój. Jednak
to trwa bardzo krótko, bo np. rozlega się tupot córki po schodach z piętra
i wrzask: "mamooooo! bo zapomniałam ci jeszcze powiedzieć, że..." - no i
czar pryska ;-PPP



--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2008-09-17 21:01:48

Temat: Re: Święty spokój.
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Wed, 17 Sep 2008 22:52:57 +0200, Ikselka napisał(a):

> Dnia Wed, 17 Sep 2008 15:36:55 -0500, Himera napisał(a):
>
>> swiety spokoj to kompletny relaks, cos jak medytacja, odlaczasz sie
>> zupelnie. tak mi sie wydaje.
>
> Niby tak, ale żeby się tak zupełnie odłączyć, to trzeba mieć chyba najpierw
> poczucie spełnienia wszystkich (a przynajmniej biezących) planów/marzeń,
> zadań, wymagań czy co tam jeszcze.
> Ja np. nie usnę spokojnie, jesli wiem, że mam jakies ogony... Tzn usnę, ale
> nie jest to tzw sen sprawiedliwego, bo nawet śpiąc mam poczucie dyskomfortu
> psychicznego. Trudno ten stan zaliczyć do "świętych spokojów", a i nie
> śpiąc nie jestem w stanie się zrelaksować.
>
> A z kolei czasem mam poczucie niezrealizowania czegoś pomimo braku
> konkretnych przesłanek - tak się mnie czepia to poczucie dłuższy czas, aż
> muszę sobie dosłownie odfajkować w myśli, co miałam do zrobienia, i dopiero
> wtedy sie uspokajam. No, wtedy to mogę podciągnąć pod święty spokój. Jednak
> to trwa bardzo krótko, bo np. rozlega się tupot córki po schodach z piętra
> i wrzask: "mamooooo! bo zapomniałam ci jeszcze powiedzieć, że..." - no i
> czar pryska ;-PPP

Aha: czy święty spokój można zastąpić słowem "błogostan"?
Bo jeśli tak, to mam coś podobnego tylko wtedy, kiedy wszyscy jesteśmy w
domu, tj. my i dzieci. A zdarza się to już tak rzadko, oj, rzadko. I chodzi
o to, abyśmy byli w domu tak, jak kiedyś: razem, długo i tylko my, żadnych
"obcych".
A tu się szykuje, że jeden "obcy" bedzie się przyplątywał z moją starszą
córką już zawsze, no i niech mi ktoś powie, jak tu pokochać zięcia - no
nijak nie idzie ;-PPP

--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2008-09-17 21:21:59

Temat: Re: Święty spokój.
Od: "Prawusek" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
news:1b5wvbmp57vn2.1a2fu0i33wh6a.dlg@40tude.net...
> Dnia Wed, 17 Sep 2008 22:52:57 +0200, Ikselka napisał(a):
>
> > Dnia Wed, 17 Sep 2008 15:36:55 -0500, Himera napisał(a):
> >
> >> swiety spokoj to kompletny relaks, cos jak medytacja, odlaczasz sie
> >> zupelnie. tak mi sie wydaje.
> >
> > Niby tak, ale żeby się tak zupełnie odłączyć, to trzeba mieć chyba
najpierw
> > poczucie spełnienia wszystkich (a przynajmniej biezących) planów/marzeń,
> > zadań, wymagań czy co tam jeszcze.
> > Ja np. nie usnę spokojnie, jesli wiem, że mam jakies ogony... Tzn usnę,
ale
> > nie jest to tzw sen sprawiedliwego, bo nawet śpiąc mam poczucie
dyskomfortu
> > psychicznego. Trudno ten stan zaliczyć do "świętych spokojów", a i nie
> > śpiąc nie jestem w stanie się zrelaksować.
> >
> > A z kolei czasem mam poczucie niezrealizowania czegoś pomimo braku
> > konkretnych przesłanek - tak się mnie czepia to poczucie dłuższy czas,

> > muszę sobie dosłownie odfajkować w myśli, co miałam do zrobienia, i
dopiero
> > wtedy sie uspokajam. No, wtedy to mogę podciągnąć pod święty spokój.
Jednak
> > to trwa bardzo krótko, bo np. rozlega się tupot córki po schodach z
piętra
> > i wrzask: "mamooooo! bo zapomniałam ci jeszcze powiedzieć, że..." - no i
> > czar pryska ;-PPP
>
> Aha: czy święty spokój można zastąpić słowem "błogostan"?
> Bo jeśli tak, to mam coś podobnego tylko wtedy, kiedy wszyscy jesteśmy w
> domu, tj. my i dzieci. A zdarza się to już tak rzadko, oj, rzadko. I
chodzi
> o to, abyśmy byli w domu tak, jak kiedyś: razem, długo i tylko my, żadnych
> "obcych".
> A tu się szykuje, że jeden "obcy" bedzie się przyplątywał z moją starszą
> córką już zawsze, no i niech mi ktoś powie, jak tu pokochać zięcia - no
> nijak nie idzie ;-PPP

Nawet nie próbuj. Boć jest powiedzenie, że nie będzie zięć z teściową dobrze
jak jej nie przeleci...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2008-09-17 21:28:15

Temat: Re: Święty spokój.
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Wed, 17 Sep 2008 23:21:59 +0200, Prawusek napisał(a):

> "Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
> news:1b5wvbmp57vn2.1a2fu0i33wh6a.dlg@40tude.net...
>> Dnia Wed, 17 Sep 2008 22:52:57 +0200, Ikselka napisał(a):
>>
>>> Dnia Wed, 17 Sep 2008 15:36:55 -0500, Himera napisał(a):
>>>
>>>> swiety spokoj to kompletny relaks, cos jak medytacja, odlaczasz sie
>>>> zupelnie. tak mi sie wydaje.
>>>
>>> Niby tak, ale żeby się tak zupełnie odłączyć, to trzeba mieć chyba
> najpierw
>>> poczucie spełnienia wszystkich (a przynajmniej biezących) planów/marzeń,
>>> zadań, wymagań czy co tam jeszcze.
>>> Ja np. nie usnę spokojnie, jesli wiem, że mam jakies ogony... Tzn usnę,
> ale
>>> nie jest to tzw sen sprawiedliwego, bo nawet śpiąc mam poczucie
> dyskomfortu
>>> psychicznego. Trudno ten stan zaliczyć do "świętych spokojów", a i nie
>>> śpiąc nie jestem w stanie się zrelaksować.
>>>
>>> A z kolei czasem mam poczucie niezrealizowania czegoś pomimo braku
>>> konkretnych przesłanek - tak się mnie czepia to poczucie dłuższy czas,
> aż
>>> muszę sobie dosłownie odfajkować w myśli, co miałam do zrobienia, i
> dopiero
>>> wtedy sie uspokajam. No, wtedy to mogę podciągnąć pod święty spokój.
> Jednak
>>> to trwa bardzo krótko, bo np. rozlega się tupot córki po schodach z
> piętra
>>> i wrzask: "mamooooo! bo zapomniałam ci jeszcze powiedzieć, że..." - no i
>>> czar pryska ;-PPP
>>
>> Aha: czy święty spokój można zastąpić słowem "błogostan"?
>> Bo jeśli tak, to mam coś podobnego tylko wtedy, kiedy wszyscy jesteśmy w
>> domu, tj. my i dzieci. A zdarza się to już tak rzadko, oj, rzadko. I
> chodzi
>> o to, abyśmy byli w domu tak, jak kiedyś: razem, długo i tylko my, żadnych
>> "obcych".
>> A tu się szykuje, że jeden "obcy" bedzie się przyplątywał z moją starszą
>> córką już zawsze, no i niech mi ktoś powie, jak tu pokochać zięcia - no
>> nijak nie idzie ;-PPP
>
> Nawet nie próbuj. Boć jest powiedzenie, że nie będzie zięć z teściową dobrze
> jak jej nie przeleci...

No właśnie, cóż może Panslaviście-zbereźnikowi przyjść do głowy innego, jak
przelatywanie :-D
--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2008-09-17 21:50:21

Temat: Re: Święty spokój.
Od: "Prawusek" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
news:pbk2fekt08rq.t8hf7qbv1vux.dlg@40tude.net...
> Dnia Wed, 17 Sep 2008 23:21:59 +0200, Prawusek napisał(a):
>
> > "Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
> > news:1b5wvbmp57vn2.1a2fu0i33wh6a.dlg@40tude.net...
> >> Dnia Wed, 17 Sep 2008 22:52:57 +0200, Ikselka napisał(a):
> >>
> >>> Dnia Wed, 17 Sep 2008 15:36:55 -0500, Himera napisał(a):
> >>>
> >>>> swiety spokoj to kompletny relaks, cos jak medytacja, odlaczasz sie
> >>>> zupelnie. tak mi sie wydaje.
> >>>
> >>> Niby tak, ale żeby się tak zupełnie odłączyć, to trzeba mieć chyba
> > najpierw
> >>> poczucie spełnienia wszystkich (a przynajmniej biezących)
planów/marzeń,
> >>> zadań, wymagań czy co tam jeszcze.
> >>> Ja np. nie usnę spokojnie, jesli wiem, że mam jakies ogony... Tzn
usnę,
> > ale
> >>> nie jest to tzw sen sprawiedliwego, bo nawet śpiąc mam poczucie
> > dyskomfortu
> >>> psychicznego. Trudno ten stan zaliczyć do "świętych spokojów", a i nie
> >>> śpiąc nie jestem w stanie się zrelaksować.
> >>>
> >>> A z kolei czasem mam poczucie niezrealizowania czegoś pomimo braku
> >>> konkretnych przesłanek - tak się mnie czepia to poczucie dłuższy czas,
> > aż
> >>> muszę sobie dosłownie odfajkować w myśli, co miałam do zrobienia, i
> > dopiero
> >>> wtedy sie uspokajam. No, wtedy to mogę podciągnąć pod święty spokój.
> > Jednak
> >>> to trwa bardzo krótko, bo np. rozlega się tupot córki po schodach z
> > piętra
> >>> i wrzask: "mamooooo! bo zapomniałam ci jeszcze powiedzieć, że..." - no
i
> >>> czar pryska ;-PPP
> >>
> >> Aha: czy święty spokój można zastąpić słowem "błogostan"?
> >> Bo jeśli tak, to mam coś podobnego tylko wtedy, kiedy wszyscy jesteśmy
w
> >> domu, tj. my i dzieci. A zdarza się to już tak rzadko, oj, rzadko. I
> > chodzi
> >> o to, abyśmy byli w domu tak, jak kiedyś: razem, długo i tylko my,
żadnych
> >> "obcych".
> >> A tu się szykuje, że jeden "obcy" bedzie się przyplątywał z moją
starszą
> >> córką już zawsze, no i niech mi ktoś powie, jak tu pokochać zięcia - no
> >> nijak nie idzie ;-PPP
> >
> > Nawet nie próbuj. Boć jest powiedzenie, że nie będzie zięć z teściową
dobrze
> > jak jej nie przeleci...
>
> No właśnie, cóż może Panslaviście-zbereźnikowi przyjść do głowy innego,
jak
> przelatywanie :-D

Nie dokonałem tego z obiema tesciowymi i pewnie dlatego mam takie popaprane
życie.
Dobrze, że jestem odporny jak mało kto. Hołota zawsze bezskutecznie
próbowała atakować moje uczucia wyższe (kobiety też). Taki stary gąsior
jestem - spływa jak po kaczce...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2008-09-19 08:58:37

Temat: Re: Święty spokój.
Od: Relpp <n...@m...px> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 17.09.2008 Ikselka <i...@g...pl> napisał/a:

> Ze świętym - nie da się. Podejmowanie decyzji to praca (mózgu - więc
> pochłania sporo energii),

Mówimy o spokoju ducha?

> a święty spokój to także brak konieczności
> wykonywania jakiejkolwiek pracy :-)

Spróbuj nic nie robić i sprawdzić jak długo potrafisz do tego
nic nierobienia podchodzić spokojnie. ;)
--
Relpp

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2008-09-19 18:18:04

Temat: Re: Święty spokój.
Od: i...@g...pl szukaj wiadomości tego autora

On 19 Wrz, 10:58, Relpp <n...@m...px> wrote:
> Dnia 17.09.2008 Ikselka <i...@g...pl> napisał/a:
>
> > Ze świętym - nie da się. Podejmowanie decyzji to praca (mózgu - więc
> > pochłania sporo energii),
>
> Mówimy o spokoju ducha?

Oczywiście. Aby go osiągnąć, trzeba spełnić samemu przed sobą pewne
warunki...

>
> > a święty spokój to także brak konieczności
> > wykonywania jakiejkolwiek pracy :-)
>
> Spróbuj nic nie robić i sprawdzić jak długo potrafisz do tego
> nic nierobienia podchodzić spokojnie. ;)

...no właśnie, te warunki, o których pisałam wyżej, to m. in. (oprócz
posiadania warunków do fizycznego odseparowania się od wszelkich
spraw) bycie na bieżąco ze swoimi zadaniami w danym momencie - kiedy
ma się komfort psychiczny związany z ich planowym wykonaniem. Tylko
wtedy ma się świadomość zasłużonego nieróbstwa - oczywiście do
następnego zadania. To sa bardzo krótkie chwile, niestety, a zdarzają
się niezmiernie rzadko i to nielicznym... Czyli summa summarum ten
prawdziwy święty spokój to chyba wziął swoją nazwę od świętych (czyli
tych wszystkich, którzy odeszli) w niebie, co to już wszystko zrobili
i wszystko mają za sobą i nie stoi już przed nimi żadna perspektywa
sprawdzania się znowu...
Wobec tego czyż nie jesteśmy trochę przewrotni, mówiąc, że marzymy o
świętym spokoju? - bo wiemy dobrze, że on nam się jeszcze wcale nie
należy, a i spieszyć się nie ma do czego... a mim o to tyle się o nim
mówi i tak go niby szczerze pragnie.
;-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2008-09-19 18:47:56

Temat: Re: Święty spokój.
Od: Relpp <n...@m...px> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 19.09.2008 i...@g...pl <i...@g...pl> napisał/a:

>> Spróbuj nic nie robić i sprawdzić jak długo potrafisz do tego
>> nic nierobienia podchodzić spokojnie. ;)
> ...no właśnie, te warunki, o których pisałam wyżej, to m. in. (oprócz
> posiadania warunków do fizycznego odseparowania się od wszelkich
> spraw) bycie na bieżąco ze swoimi zadaniami w danym momencie - kiedy
> ma się komfort psychiczny związany z ich planowym wykonaniem.

A jeśli zaakceptować nieplanowane wydarzenia? "Uwzględnić je w planie"?

> Tylko
> wtedy ma się świadomość zasłużonego nieróbstwa - oczywiście do
> następnego zadania. To sa bardzo krótkie chwile, niestety, a zdarzają
> się niezmiernie rzadko i to nielicznym... Czyli summa summarum ten
> prawdziwy święty spokój to chyba wziął swoją nazwę od świętych (czyli
> tych wszystkich, którzy odeszli) w niebie, co to już wszystko zrobili
> i wszystko mają za sobą i nie stoi już przed nimi żadna perspektywa
> sprawdzania się znowu...
> Wobec tego czyż nie jesteśmy trochę przewrotni, mówiąc, że marzymy o
> świętym spokoju? - bo wiemy dobrze, że on nam się jeszcze wcale nie
> należy, a i spieszyć się nie ma do czego... a mim o to tyle się o nim
> mówi i tak go niby szczerze pragnie.
> ;-)

Jakoś w ogóle nie leży mi to porównanie. Może dlatego że jestem
niewierzący. Ale starając się wczuć... Z jednej strony nie pasuje mi
"czucie" po śmierci (bo spokój przecież czujemy) a z drugiej strony
jeśli mamy po śmierci czuć to jak ci święci mają nie załamywać rąk
widząc co się dzieje. :)

Ale ten, tematów pośmiertnych nie będę ciągnął bo nie lubię gdybać nie
mając żadnego oparcia w faktach.
--
Relpp

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2008-09-19 20:17:04

Temat: Re: Święty spokój.
Od: i...@g...pl szukaj wiadomości tego autora

On 19 Wrz, 20:47, Relpp <n...@m...px> wrote:
> Dnia 19.09.2008 i...@g...pl <i...@g...pl> napisał/a:
>
> >> Spróbuj nic nie robić i sprawdzić jak długo potrafisz do tego
> >> nic nierobienia podchodzić spokojnie. ;)
> > ...no właśnie, te warunki, o których pisałam wyżej, to m. in. (oprócz
> > posiadania warunków do fizycznego odseparowania się od wszelkich
> > spraw)  bycie na bieżąco ze swoimi zadaniami w danym momencie - kiedy
> > ma się komfort psychiczny związany z ich planowym wykonaniem.
>
> A jeśli zaakceptować nieplanowane wydarzenia? "Uwzględnić je w planie"?
>
> > Tylko
> > wtedy ma się świadomość zasłużonego nieróbstwa - oczywiście do
> > następnego zadania. To sa bardzo krótkie chwile, niestety, a zdarzają
> > się niezmiernie rzadko i to nielicznym... Czyli summa summarum ten
> > prawdziwy święty spokój to chyba wziął swoją nazwę od świętych (czyli
> > tych wszystkich, którzy odeszli) w niebie, co to już wszystko zrobili
> > i wszystko mają za sobą i nie stoi już przed nimi żadna perspektywa
> > sprawdzania się znowu...
> > Wobec tego czyż nie jesteśmy trochę przewrotni, mówiąc, że marzymy o
> > świętym spokoju? - bo wiemy dobrze, że on nam się jeszcze wcale nie
> > należy, a i spieszyć się nie ma do czego... a mim o to tyle się o nim
> > mówi i tak go niby szczerze pragnie.
> > ;-)
>
> Jakoś w ogóle nie leży mi to porównanie. Może dlatego że jestem
> niewierzący.

No to przykro mi, ale nie masz prawa do świętego (świętość to pojęcie
związane z wiarą, nie?) spokoju, za to do każdego innego jak
najbardziej ;-PPP

> Ale starając się wczuć... Z jednej strony nie pasuje mi
> "czucie" po śmierci
> (bo spokój przecież czujemy)

Ale nie po śmierci. Po śmierci po prostu go MAMY :-DDD

> a z drugiej strony
> jeśli mamy po śmierci czuć

Nienienie, mówiłam przecież, czucie a "manie" spokoju to co innego.
Do "mania" niekoniecznie potrzebne jest czucie :-D

> to jak ci święci mają nie załamywać rąk
> widząc co się dzieje. :)

No przecież ich JUŻ nic nie obchodzi, mają wszystko w d...upsss, w
poważaniu, zwisa im, zero zaangażowania, totalny tumiwisizm, to
właśnie TEN święty spokój :-D

>
> Ale ten, tematów pośmiertnych nie będę ciągnął bo nie lubię gdybać nie
> mając żadnego oparcia w faktach.

Ja się tam nie chcę za szybko oprzeć na TYM fakcie...bo to tylko raz
można, a potem i tak wnioski trudno przekazać ciekawym ;-PPP


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Być, albo nie być.
KONFORMISCI
Forum o relacjach miedzy mezczyzna, a kobieta
było sobie porno :)
wiecznie żywy

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »