Data: 2006-04-06 14:16:23
Temat: Re: Szkola jakiej nie znacie
Od: "entroper" <e...@C...spamerom.poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Duch" <n...@n...com> napisał w wiadomości
news:e12hrs$6ba$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Jasne.
> Wiec tu pytanie podstawowe: dlaczego sie nie dzieje? - dlaczego
nie ma
> surowych sankcji?
bo:
1) żeby o cokolwiek dbać, trzeba ruszyć d..ę i się tym zająć. O ile
w zakresie sankcji policyjnych właściwie nie ma na co liczyć, bo i
przepisy i policję mamy do niczego, o tyle w zasadzie nie ma
przeszkód by stosować sankcje dyscyplinarne w postaci usunięcia ze
szkoły - ale trzeba się narazić, a tego ludzie, zawodowo pierdzący w
stołki, boją się jak ognia
2) brak jest woli politycznej, by takie rozwiązania promować, a w
każdym razie ich nie ganić - bo można być posądzonym o odgrzewanie
starych, siłowych rozwiązań - i tu znowu ten sam problem - trzeba
się narazić pewnej grupie wyborców, uważających, że system szkolny
jest po to, żeby ich pociechy głaskać po główce
3) państwo jest zainteresowane tym, by wszystko toczyło się swoim
torem bez żadnej ingerencji. Jest to po prostu bardzo wygodne - bo
biedni ukradną bogatszym (a więc utrzymają sie sami), uczniowie i
nauczyciele wypracują (jak w przykładzie) jakiś model stosunków -
oparty na przemocy, ale kogo to obchodzi itd... Dla tego typu
mechanizmów "regulacyjnych" jest zielone światło - bo się to robi
SAMO i w sumie rozgłos jest jeszcze niewielki. Tępione są tylko
wybrane patologie w wybranych przypadkach, głównie dla dobrego
wrażenia (robimy wszystko, co w naszej mocy).
4) tępi się ludzi sprzeciwiających się takiemu obrotowi sprawy,
traktując ich jak łagodnych wariatów i upierdliwych nadgorliwców.
Dla państwa modelowym przykładem stosunków z obywatelem są kary
mandatu lub grzywny, a nie słuchanie, co obywatel ma do powiedzenia.
To drugie nie daje kasy. A mrówcza aktywność jest tam, gdzie jest
kasa - reszty na dobrą sprawę mogłoby nie być, gdyby się oczywiście
tak dało. W ten sposób nie mają szansy się przebić oddolne
inicjatywy naprawcze. Dorosły obywatel szybko to zauważa.
5) na skutek 3) i 4) państwo nie posiada żadnego autorytetu. Natura
nie lubi próżni, a ludzie myślą. Znajomości oraz pieniądze stają się
jedymi wartościowymi i wymienialnymi walutami. Gdyby katecheta z
przykładu miał znajomych dresów, wtedy następnym zdarzeniem byłby
wp...l ojcu dziecka a jego (katechety) "autorytet" o dziwo by nie
upadł - smarkacze patrzyliby wręcz z podziwem. Mógłby mieć też
znajomego prawnika, który tatusia by popisowo uziemił. Mógłby też
mieć pieniądze na takowego. Możliwości jest sporo, ale jeśli nie ma
się znajomości lub kasy, wtedy jest się na pozycji wręcz
prowokującej do kłopotów. A wyczuwają to nawet dzieci. Znienawidzony
(i słusznie) PRL mimo wszystko autorytet (przynajmniej w szkole)
miał - oparty też na przemocy, ale miał - agresja wobec nauczyciela
kończyła się wizytą dwóch niebieskich panów i trzema "blondynkami"
przez plecy albo niżej. Delikwent nie mógł przez tydzień siadać i w
gruncie rzeczy nikt tego rozwiązania nie kwestionował. Nauczyciel
mógł przy tym nie mieć żadnych "pleców".
pozdrawiam
entrop3r
|