| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2010-01-07 20:05:31
Temat: Re: Szukam dobrego lekarza. Proszę o pomoc :)tomek wilicki pisze:
> Lech Trzeciak <l...@z...pl> napisał(a):
>
>> A ile zapłaciłbyś za uratowanie życia? Ciekaw jestem po prostu, jakie są
>> warunki takiego (ewentualnego) układu...
> zależy od sytuacji, np kierowcy autobusu daję 3 zł za zagwarantowanie
> przeżycia mnie i kilkuset innych użytkowników drogi.
> I wcale nie płacę za "pomyślimy, czy pana przewieziemy, ale najpierw
> zastanówmy się, czy pan chce jechać i my zadecydujemy, czy panu się to
> opłaca", tylko za faktycznie wykonaną robotę.
Znajdź lepszy przykład, wchodząc do autobusu masz obowiązek zapłacić za
bilet (zwykle płacisz z dużym wyprzedzeniem) i nie masz ani gwarancji,
że dojedziesz na czas (choćby z powodu korka lub wypadku), ani
gwarancji, że w ogóle dojedziesz, ani gwarancji zwrotu pieniędzy w
przypadku spóźnienia albo niedojechania ;-)
A swoją drogą widzę, że nie umiesz odpowiedzieć na moje pytanie, więc
jak chcesz zawrzeć jakiś kontrakt nie podając kwoty???
Leszek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2010-01-07 20:49:02
Temat: Re: Szukam dobrego lekarza. Proszę o pomoc :)Órzytkownik "Lech Trzeciak" napisał:
> A swoją drogą widzę, że nie umiesz odpowiedzieć na moje pytanie, więc jak
> chcesz zawrzeć jakiś kontrakt nie podając kwoty???
a po co on ma podawać kwotę?:O)
przychodzi baba do lekarza i mówi: mam krosty na dupie, potrafi pan doktur
to wyleczyć? doktur mówi że tak, to będzie kosztowało 50zł, więc baba
przeszukuje torębkę i mówi że ma ten banknocik, więc jak krosty z dupy
znikną to go dostanie, proste?:O)
czy jak ty idziesz do sklepu po pietruszkę to podajesz kwotę za jaką chcesz
ją kupić, czy płącisz tyle ile chce sprzedawca?:O)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2010-01-07 21:05:36
Temat: Re: Szukam dobrego lekarza. Proszę o pomoc :)Lech Trzeciak <l...@z...pl> napisał(a):
> Znajdź lepszy przykład, wchodząc do autobusu masz obowiązek zapłacić za
> bilet (zwykle płacisz z dużym wyprzedzeniem) i nie masz ani gwarancji,
> że dojedziesz na czas (choćby z powodu korka lub wypadku), ani
> gwarancji, że w ogóle dojedziesz, ani gwarancji zwrotu pieniędzy w
> przypadku spóźnienia albo niedojechania ;-)
>
No niezupełnie. W przypadku zaniedbań wynikających z niedbalstwa albo
ostentacyjnego zaniechania wykonania pracy przez stronę umowy (kierowcę), mogę
dochodzić zadośćuczynień. W ostateczności kierowca zostanie wylany z pracy gdy
RAZ nie wywiąże się z zadania (w przypadku lekarza byłoby to równe utracie
prawa do wykonywania zawodu po pierwszym błędzie).
Dla każdej jednej usługi zasada jest ta sama - płacę, dostaję to za co
zapłaciłem, w przypadku gdy jest podejrzenie nie wywiązania się z umowy -
zaczynają się kłopoty prawne usługodawcy. Bohaterka wątku powinna w takim
schemacie dostać odszkodowania od każdego lekarza, który nie zlecił pełnej
diagnostyki jej schorzenia.
Oczywiście zaraz się krzyk podniesie, że jak to, lekarze są tacy wyjątkowi,
byśmy (pacjenci) w ogóle nie żyli gdyby nie oni, bo już przy porodzie i w
ogóle, należy ich na rękach nosić i po stopach całować (czy tam odwrotnie). A
smutna prawda jest taka, że w praktyce zawód lekarza niczym nie różni się od
zawodu kierowcy - znaczy sorki, niczym nie powinien się różnić. W obecnej
chwili analogia przypomina kierowcę który leży sobie do góry brzuchem,
przychodzą ludzie, rzucają mu pieniądze, mówią gdzie chcą zajechać, on czasem
z łaski wstanie i co któregoś gdzieś przewiezie, ale już od jego widzimisię
zależy, gdzie. A czasem w ogóle nie wstaje tylko bierze kasę i mówi, że dziś
autobus kursował nie będzie.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2010-01-07 22:53:27
Temat: Re: Szukam dobrego lekarza. Proszę o pomoc :)tomek wilicki pisze:
> No niezupełnie. W przypadku zaniedbań wynikających z niedbalstwa albo
> ostentacyjnego zaniechania wykonania pracy przez stronę umowy (kierowcę), mogę
> dochodzić zadośćuczynień.
Jak w medycynie. Możesz dochodzić, a czy dojdziesz, rozstrzygnie sąd.
> W ostateczności kierowca zostanie wylany z pracy gdy RAZ nie wywiąże się z zadania
Za pierwszym razem? Wątpię (jeszcze zależy od rangi błędu). Chyba że go
kierownik nie lubi.
> (w przypadku lekarza byłoby to równe utracie prawa do wykonywania zawodu po
pierwszym błędzie).
W przypadku lekarza byłoby to równe... zwolnieniu z pracy. Kierowcy
prawo jazdy zabiorą tylko w bardzo wyjątkowym przypadku, tak samo jest i
powinno być z prawem wykonywania zawodu. Pomysł, by za każdy błąd
odwetowo karać pozbawieniem prawa wykonywania zawodu, jest - wprost
powiem - debilny. Jak masz do czynienia z wybitnym lekarzem, który
uratował życie wielu osób, ale zdarzyła mu się wpadka, nawet zawiniona -
to czy lepiej żeby zapłacił ogromne odszkodowanie i leczył wybitnie
dalej, czy też lepiej zabrać mu prawo wykonywania zawodu, niech chorych
leczą jego gorsi koledzy? W dodatku mamy tu jeszcze problem taki, że do
wybitnego trafiają najtrudniejsze przypadki i ma on większe ryzyko
popełnienia błędu niż statystyczny kolega. No ja rozumiem, że każdy
pacjent życzyłby sobie być leczonym przez lekarza nieomylnego, ale
trzeba sobie powiedzieć wyraźnie, że to jest jakiś chory mit. Proponuję
wskoczyć do telewizora na oddział House'a. Można i należy dążyć do
ideału, ale człowiek nie jest istotą doskonałą. I pomijam tu LICZNE
przypadki, gdy to nie lekarz jest winien niepowodzenia, ale pacjent,
laborant, instrumentariuszka lub wredny przebieg choroby.
> Dla każdej jednej usługi zasada jest ta sama - płacę, dostaję to za co
> zapłaciłem, w przypadku gdy jest podejrzenie nie wywiązania się z umowy -
> zaczynają się kłopoty prawne usługodawcy.
Doprawdy? Przykład z autobusem nie wystarczył? Ja korzystam nieraz z
komunikacji miejskiej i szczególnie zimą nic nie działa wg rozkładu - i
nie łudź się, nie dostaniesz złamanego grosza odszkodowania za
spóźnienie, choćbyś miał bilet na kwartał z góry. A jak kupujesz bilet
do kina, to gwarantują ci wyświetlenie filmu czy zadowolenie?
A jak idziesz do lekarza, to oczekujesz starannego zbadania i
postawienia trafnego rozpoznania, czy gwarantowanego wyleczenia??? Mimo
że istnieją choroby nieuleczalne???
> Bohaterka wątku powinna w takim
> schemacie dostać odszkodowania od każdego lekarza, który nie zlecił pełnej
> diagnostyki jej schorzenia.
Nie, powinna dostać odszkodowanie od każdego lekarza, który swoim
postępowaniem przyczynił się do pogorszenia stanu jej zdrowia. Jeśli
zrobi niepełną diagnostykę, ale wykryje przyczynę i zapisze stosowne
leczenie, to za co ma być karany? A może ty się nazywasz Ziobro, a nie
Wilicki? Poza tym na razie nie zauważyłem w wątku dowodów na
'niezlecenie' - widzę osobę z wielkim problemem zdrowotnym, która ma
nadzieję, że ktoś jest w stanie jej pomóc lepiej niż dotychczas.
> smutna prawda jest taka, że w praktyce zawód lekarza niczym nie różni się od
> zawodu kierowcy - znaczy sorki, niczym nie powinien się różnić. W obecnej
> chwili analogia przypomina kierowcę który leży sobie do góry brzuchem,
> przychodzą ludzie, rzucają mu pieniądze, mówią gdzie chcą zajechać, on czasem
> z łaski wstanie i co któregoś gdzieś przewiezie, ale już od jego widzimisię
> zależy, gdzie. A czasem w ogóle nie wstaje tylko bierze kasę i mówi, że dziś
> autobus kursował nie będzie.
Zgodziłbym się, gdybyś powiedział, że są lekarze, którzy.... A jak
piszesz, że cały zawód jest taki, to się nie zgodzę.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2010-01-07 22:59:04
Temat: Re: Szukam dobrego lekarza. Proszę o pomoc :)Papa Smurpfs pisze:
> Órzytkownik "Lech Trzeciak" napisał:
>> A swoją drogą widzę, że nie umiesz odpowiedzieć na moje pytanie, więc
>> jak chcesz zawrzeć jakiś kontrakt nie podając kwoty???
>
> a po co on ma podawać kwotę?:O)
No dobra, czyli mogę podać dowolną kwotę, a jak dla pacjenta jest za
wysoka, to nie żali się na krwiopijcę lekarza, tylko mówi mi: "szkoda,
trudno, na tyle mnie nie stać, idę poszukać tańszego lekarza, a jak nie
znajdę, to sobie po cichutku i bez pretensji do nikogo umrę". I tej
samej zgodnej opinii będą jego dzieci, rodzice i współmałżonek. Już to
widzę...
> czy jak ty idziesz do sklepu po pietruszkę to podajesz kwotę za jaką chcesz ją
kupić, czy płącisz tyle ile chce sprzedawca?:O)
Świetna analogia... Jak wrócisz bez pietruszki, bo cena lub jakość ci
nie odpowiada, to zupa może być mniej smaczna. Trochę się to różni od
zamieszkania pod ziemią w drewnianej skrzynce na 50 lat do czasu
całkowitej dezintegracji ciała przez robaczki i bakterie gnilne - czy
tylko mi się tak wydaje?
Medycyna jest PRAWIE taką samą usługą jak inne ;-) Jest parę różnic,
podam najważniejszą: samochód można naprawić, dom odbudować, telewizor
wymienić, płytę sprzedać na allegro i kupić inną z ładniejszą
zawartością - a życia nie. I żadne bajdurzenie tego nie zmieni.
Leszek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2010-01-08 13:40:29
Temat: Re: Szukam dobrego lekarza. Proszę o pomoc :)Lech Trzeciak <l...@z...pl> napisał(a):
>
> No dobra, czyli mogę podać dowolną kwotę, a jak dla pacjenta jest za
> wysoka, to nie żali się na krwiopijcę lekarza, tylko mówi mi: "szkoda,
> trudno, na tyle mnie nie stać, idę poszukać tańszego lekarza, a jak nie
> znajdę, to sobie po cichutku i bez pretensji do nikogo umrę". I tej
> samej zgodnej opinii będą jego dzieci, rodzice i współmałżonek. Już to
> widzę...
>
No popatrz, tak to działa z budową domów - a jakoś nie ma ludzi bezdomnych.
Tak samo działa z produkcją żywności - a jakoś nikt nie umiera z głodu, jakoś
nie okazuje się, że wszyscy producenci żywności chcą po 100 zł za bochenek
chleba.
Opieka zdrowotna to jedyny wyjątek - tutaj lekarze CHCĄ po 100 zł za coś, co
jest odpowiednikiem bochenka chleba. Jeszcze nie w Polsce, ale w USA jak
najbardziej. Efekt monopolu. Zlikwidować monopol, zmienią się ceny (w sensie
polecą kilkakrotnie w dół). Ale dla wielu ludzi byłoby to obcięcie złotego
źródła dochodów z ludzkiego nieszczęścia...
>
> Medycyna jest PRAWIE taką samą usługą jak inne ;-) Jest parę różnic,
> podam najważniejszą: samochód można naprawić, dom odbudować, telewizor
> wymienić, płytę sprzedać na allegro i kupić inną z ładniejszą
> zawartością - a życia nie. I żadne bajdurzenie tego nie zmieni.
>
tia, typowe podejście z którym się - niestety - zbyt często spotykamy wśród
lekarzy. Nie, mój drogi, jak nie kupisz żywności, bo nikt jej nie wyprodukuje,
to umrzesz z głodu dużo, dużo szybciej, niż z powodu braku opieki lekarskiej.
Pomyśl, ile byś przeżył bez ubrań i mieszkania w zimie. Gwarantuje, że to
zabiłoby szybciej niż np rak czy zawał. Mieszkanie też za wiele by nie pomogło
bez ogrzewania, elektryczności. A bo by lekarz zrobił bez robola w fabryce
który wyprodukuje jego narzędzia, jego gabinet, lekarstwa które przepisuje? Nic.
Sorki, ale jedyna różnica w kwestii odpowiedzialności między budowlańcem a
lekarzem jest taka, że jak pomyli się lekarz, to umiera jedna osoba, jak
pomyli robol na budowie - umiera kilkaset.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2010-01-08 13:58:23
Temat: Re: Szukam dobrego lekarza. Proszę o pomoc :)Lech Trzeciak <l...@z...pl> napisał(a):
> tomek wilicki pisze:
>
> > No niezupełnie. W przypadku zaniedbań wynikających z niedbalstwa albo
> > ostentacyjnego zaniechania wykonania pracy przez stronę umowy (kierowcę), mog
> ę
> > dochodzić zadośćuczynień.
>
> Jak w medycynie. Możesz dochodzić, a czy dojdziesz, rozstrzygnie sąd.
>
Ciebie chyba Satan opuścił. Udało się kiedyś komuś w Polsce dojść swego przed
sądem, gdy stawał przeciw lekarzowi? W białej mafii jest zasada rączka rączkę
myje, to, czy był błąd, oceniają koledzy lekarza. A żaden nie powie, że coś
tam było nie tak, bo jak będzie uczciwy - to za miesiąc jego udupią. Porównaj,
ilu lekarzy traci prawo wykonywania zawodu u nas, ilu w USA.
A dalej nie ruszyliśmy nawet problemu uprzywilejowanej pozycji medycyny,
ciągle kręcimy się wokół zwykłego kolesiostwa i sku****syństwa.
>
> Za pierwszym razem? Wątpię (jeszcze zależy od rangi błędu). Chyba że go
> kierownik nie lubi.
>
a popracuj kiedyś sobie na budowie i powiedz, że dziś to nie chce Ci się nosić
cegiełek. Albo udawaj, że nosisz. Się zdziwisz, jak szybko można stracić pracę.
>
> > (w przypadku lekarza byłoby to równe utracie prawa do wykonywania zawodu po
> pierwszym błędzie).
>
> W przypadku lekarza byłoby to równe... zwolnieniu z pracy. Kierowcy
> prawo jazdy zabiorą tylko w bardzo wyjątkowym przypadku, tak samo jest i
> powinno być z prawem wykonywania zawodu. Pomysł, by za każdy błąd
> odwetowo karać pozbawieniem prawa wykonywania zawodu, jest - wprost
> powiem - debilny.
Mówimy o błędach, które kosztują ludzkie życie. Jakoś nie wyobrażam sobie
przejechania pieszego na przejściu i zielonym świetle bez żadnych konsekwencji.
Jak masz do czynienia z wybitnym lekarzem, który
> uratował życie wielu osób, ale zdarzyła mu się wpadka, nawet zawiniona -
> to czy lepiej żeby zapłacił ogromne odszkodowanie i leczył wybitnie
> dalej, czy też lepiej zabrać mu prawo wykonywania zawodu, niech chorych
> leczą jego gorsi koledzy?
I taki system jest w USA. Wiele złego można o tym kraju powiedzieć, ale akurat
ta jedna zasada jest bardzo dobra. Lekarze się ubezpieczają od błędów. Jak
popełni jeden błąd, zapłaci, o ile błąd nie jest wielbłądem. Jak drugi - no,
jeszcze się wypłaci. Ale zakład ubezpieczeń dopieprzy mu wtedy taką wysokość
składki, że będzie musiał nauczyć się układać kafelki.
W dodatku mamy tu jeszcze problem taki, że do
> wybitnego trafiają najtrudniejsze przypadki i ma on większe ryzyko
> popełnienia błędu niż statystyczny kolega. No ja rozumiem, że każdy
> pacjent życzyłby sobie być leczonym przez lekarza nieomylnego, ale
> trzeba sobie powiedzieć wyraźnie, że to jest jakiś chory mit. Proponuję
> wskoczyć do telewizora na oddział House'a. Można i należy dążyć do
> ideału, ale człowiek nie jest istotą doskonałą. I pomijam tu LICZNE
> przypadki, gdy to nie lekarz jest winien niepowodzenia, ale pacjent,
> laborant, instrumentariuszka lub wredny przebieg choroby.
Ale ja nie mówię o pomyłkach, tylko o karygodnych zaniedbaniach, takich, jak
te które miały miejsce u bohaterki wątku. Żaden lekarz u którego była nie
przebadał jej dokładnie (jeśli dobrze odczytałem jej post). Podobnie było u
mnie, obijałem się od lekarza do lekarza mając 100% objawów niedoboru witaminy
D, dostawałem... leki maskujące objawy. Rozumiem, że w przypadku NFZ nie jest
nawet możliwe poświęcenie pacjentowi takiego czasu, jaki jest wymagany, ale
prywatnie? Gdyby nie sugestie jednego z uczestników tej grupy, pewnie nie
zainteresowałbym się tą witaminą.
>
> Doprawdy? Przykład z autobusem nie wystarczył? Ja korzystam nieraz z
> komunikacji miejskiej i szczególnie zimą nic nie działa wg rozkładu - i
> nie łudź się, nie dostaniesz złamanego grosza odszkodowania za
> spóźnienie, choćbyś miał bilet na kwartał z góry. A jak kupujesz bilet
> do kina, to gwarantują ci wyświetlenie filmu czy zadowolenie?
>
Mowa o problemach wynikających z czynników niezależnych, czy ze zwykłego
zaniedbania? Ciągle mieszasz jedno i drugie.
> A jak idziesz do lekarza, to oczekujesz starannego zbadania i
> postawienia trafnego rozpoznania, czy gwarantowanego wyleczenia??? Mimo
> że istnieją choroby nieuleczalne???
Właśnie dlatego są choroby nieuleczalne. Właśnie dlatego żaden lekarz nie
leczy (podkreślam - leczy, nie hamuje postępy) cukrzycy dietą - w ciągu 3
miesięcy całkowicie leczy się cukrzycę typu II, ale po co, skoro można przez
10 lat wyciągać kasę od pacjenta za nie wyleczoną chorobę? Raka leczy się i są
kliniki, które dają gwarancję "wyleczymy albo oddajemy pieniądze"
> Nie, powinna dostać odszkodowanie od każdego lekarza, który swoim
> postępowaniem przyczynił się do pogorszenia stanu jej zdrowia. Jeśli
> zrobi niepełną diagnostykę, ale wykryje przyczynę i zapisze stosowne
> leczenie, to za co ma być karany? A może ty się nazywasz Ziobro, a nie
> Wilicki? Poza tym na razie nie zauważyłem w wątku dowodów na
> 'niezlecenie' - widzę osobę z wielkim problemem zdrowotnym, która ma
> nadzieję, że ktoś jest w stanie jej pomóc lepiej niż dotychczas.
Jasne, że idzie się po najmniejszej linii oporu i jedzie od najtańszych badań,
dających "na oko" największe szanse znalezienia przyczyny problemu (o ile nie
ma sytuacji nagłego zagrożenia życia), ale jak się nie trafi - to bada się
dalej, dalej, dalej - aż do skutku, wyczerpania pomysłów bądź pieniędzy na
diagnostykę.
A jak to wygląda w rzeczywistości? Widzę po tym, jakie historie opowiadają
ludzie którzy po n-tym kontakcie z lekarzem szukają pomocy na moim forum.
>
> Zgodziłbym się, gdybyś powiedział, że są lekarze, którzy.... A jak
> piszesz, że cały zawód jest taki, to się nie zgodzę.
>
Ależ oczywiście, że są wspaniali lekarze, którzy są godni najwyższego
szacunku. Problemem jest prawo, które w taki a nie inny sposób reguluje ich
zawód, oraz układy w całej tej strukturze białej mafii.
Jak mówię o lekarzach, mam na myśli nie konkretnego dra Kowalskiego czy dra
Hauza, ale całość struktury opieki zdrowotnej w tym kraju. Trzeba odróżniać
zawód od osoby.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2010-01-08 15:25:13
Temat: Re: Szukam dobrego lekarza. Proszę o pomoc :)tomek wilicki wrote:
> zakładając, że to skolioza jest PRZYCZYNĄ problemów, a nie ich SKUTKIEM.
> Powiedzmy, że kobieta ma np walniętą wątrobę, która po pierwsze nie jest w
> stanie regulować mineralizacji kości, co doprowadziło do skoliozy, po drugie -
> nie jest w stanie bronić organizmu przed infekcjami.
Przyczyn skoliozy może być całe mnóstwo..
Nie wiem dlaczego akurat wybrałeś wątrobę?
> Tia, przy chorej wątrobie będzie po pierwsze galopująca demineralizacja, po
> drugie tragicznie niska odporność. Można sobie ortopedycznie leczyć to 30 lat
> - tzn można by było, gdyby pacjent tyle pożył.
Autorka wątku nie dała podstaw, żeby rozważać wydumaną teorię
'walniętej' wątroby. Podejrzewam zresztą, że wyszłoby to przy pierwszym
lepszym teście lub nawet badaniu fizykalnym.
> To tylko jedna z kilkuset możliwości, oczywiście.
Jeśli słyszysz przejeżdżającą za oknem furmankę,
to podejrzewasz w zaprzęgu konia czy zebrę?
> A tak swoją drogą, ciekaw jestem, czy chociaż jeden lekarz poszedłby na układ
> "biorę kasę, ale po tym jak faktycznie pomogę". Jakoś nie mogę się przemóc do
> zaufania komuś, kto na wstępie umowy zakłada, że mam mu płacić niezależnie od
> tego, czy wywiąże się z zadania.
Najwyraźniej masz złe doświadczenia.
Mam nadzieję, że trafisz wkrótce na dobrego lekarza i zmienisz zdanie.
Pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2010-01-08 15:42:25
Temat: Re: Szukam dobrego lekarza. Proszę o pomoc :)Órzytkownik "Lech Trzeciak" napisał:
> No dobra, czyli mogę podać dowolną kwotę, a jak dla pacjenta jest za
> wysoka, to nie żali się na krwiopijcę lekarza, tylko mówi mi: "szkoda,
> trudno, na tyle mnie nie stać, idę poszukać tańszego lekarza, a jak nie
> znajdę, to sobie po cichutku i bez pretensji do nikogo umrę".
ale ty jesteś naiwny, jak za dużo krzyknie to nie będzie miał pracy i tyle,
a umiera każdy:O)
takie same bzdury opowiadasz kupując pietruszkę? jak nie zjesz to tesz
umzesz:O)
> Medycyna jest PRAWIE taką samą usługą jak inne ;-) Jest parę różnic,
nie przesadzasz? podatkuf nie płacą, ciągną na lewo i prawo, siedzą przy
korycie i nic nie robią, wybacz, ale nie każdy usługodafca robi w
budrzetufce:O)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2010-01-08 16:16:32
Temat: Re: Szukam dobrego lekarza. Proszę o pomoc :)tomek wilicki pisze:
> (...) idzie się po najmniejszej linii oporu
Po tym właśnie poznajemy pseudointeligentów.
Miałeś w podstawówce ksywę Srala-Mądrala?
kpx
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |