Data: 2011-04-01 22:01:20
Temat: Re: TEST
Od: darr_d1 <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 1 Kwi, 23:12, "Chiron" <c...@o...eu> wrote:
> Jest tak źle, że idą do psychoterapeutów. Pomyśl- własny dom na_jakiś_czas
> odciągnął ich od innych problemów- które mają ze sobą. Jednak- przecież te
> problemy zostały.
>
Nie chciałbym kwestionować Twojego zdania w tej sprawie, a już na
pewno analizować problemów tamtych dwojga. Patrzę na to jednak z
trochę innego punktu widzenia niż Ty. Żebyśmy się więc dobrze
zrozumieli, spróbuję podsumować swoje stanowisko.
1/ Jakież to problemy, które tak z dnia na dzień przestają nagle w
życiu przeszkadzać? Problemy, takie prawdziwe, nie rozwiązują się ot
tak, same z siebie. Ani nie chowają się w kąt czy pod szafę.
2/ Wizyta partnerów u psychoterapeuty, a ściślej podjęcie decyzji o
takiej wizycie, może w niektórych przypadkach być powodowane
motywacją: "no to ja Ci udowodnię, psychoterapeuta na pewno stanie po
mojej stronie". Btw z opisu przebiegu wizyt tamtych dwojga wynika, że
mogło to coś w tym stylu być (często podświadomie, nie to że z
rozmysłem partner na partnera z takim "psycho-orężem" wyrusza).
3/ Spróbowałem wyobrazić sobie dwoje młodych ludzi, tuż po ślubie, z
takimi czy innymi planami na przyszłość, mieszkających jednocześnie
kątem u rodziców. Bądź co bądź, jest to sytuacja stresogenna i mogąca
stanowić właśnie zarzewie przeróżnych sytuacji konfliktowych czy
nieporozumień. I wówczas faktycznie - z byle powodu.
Ponadto uważam, że jeżeli coś się zmienia, zaczyna być dobrze, nie
należy tego na powrót rozgrzebywać. Nie zawsze takie nierozwiązane
problemy są warte tego, aby do nich powracać. Ludzie się zmieniają,
modyfikują swoje poglądy, wyciągają wnioski a w wyniku tego mogą
również zmieniać się ich wzajemne stosunki. Skąd wiadomo, że za rok
czy dwa oni będą w ogóle pamiętać, "o co wtedy szło"?
Pzdr.,
darr
|