Data: 2002-12-22 11:00:53
Temat: Re: THE END
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=>
Pokaż wszystkie nagłówki
eTaTa:
> PS: Nikt kto zakłada w śmierci zagładę
> nie powstał po to i dla tego
> by śmierć_odejście traktować
> jak obcego
I wlasnie to, ze wyobrazenie o smierci przerasta ludzi, jest chyba wlasnie
najsmutniejsze w sytuacji przymusowego_odejscia.
Kazdy stara sie 'zablysnac' czyms 'niewymownie odpowiednim' dla podobnej
okolicznosci pokazujac zwykle tym samym ze _jego_ milosc nie wykracza
nie tylko poza smierc ale takze poza odejscie.
Smutne jest to ze smierc obnaza _martwote_ ludzkiej niby-swiadomosci.
Ludzie mysla se: Jezus umarl i aby go _kochac_ musi (przeciez!) dla_nas
ponownie narodzic sie (naradzac sie!) - kult smierci poprzez kult
narodzin.... i tak to sie kreci.
Nasi bliscy przychodza, usmiechaja sie do nas przez chwile, kochaja
nas i odchodza, a wowczas ludzie nie potrafia 'wyjsc' poza egoistyczne
poczucie 'zepsucia sie' _ich_ wyobrazenia o 'zyciu'.... no ale....
skoro _nawet_ bog 'rodzi sie' i 'umiera', to tym bardziej - czlowiek...
_jest skazany_ na smierc od urodzenia i 'powinien' _umrzec_.
Nie ma lekko, (przeciez!) takie 'zycie'. ;)
A "licznik"? "Licznik" tymczasem nigdy nie zatrzymuje sie. :)
Kto mysli se ze powinien stawac i ruszac (stawac i ruszac, stawac....)
nie nadaje sie nawet do tego aby ~udawac ze potrafi kochac.
Pozdrawiam,
Czarek
[w 'paranoicznej' ~zadumie okolo-'swiatecznej']
:)
PS: ciagle, od nowa, nie moge sie nadziwic jak niewiarygodnie wprost
glupimi sa _niektorzy_ ludzie - za to przepraszam tych ktorzy patrza...
ale nie_widza. :)
|