Data: 2004-06-02 20:41:27
Temat: Re: Toksyczny związek
Od: "redart" <r...@w...op.to.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_BE]@gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:c9lali$8u5$1@atlantis.news.tpi.pl...
> "redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:c9kain$kai$1@news.onet.pl...
>
> > > Inaczej: przed sklepem, gdzie robię zakupy, stoi codziennie zagorzały
> > ...
> > > świadomością. Rozsądek mówi _nie_ kontynuacji znajomości, a serce wie
swoje.
> > Powiedzmy szczerze: tu chodzi po prostu o feromony, zwykły pociąg
seksualny,
> > pociąg do pewnego typu charakteru, inteligencji itp. Ale najbardziej
chyba jednak
> > feromony ...
>
>
> To naprawdę ciekawe, co piszesz. :-) Napisz w takim razie choć kilka
słów
> o tych "niezwykłych pociągach", ewidentnie odróżniających się od zwykłych
> pociągów i zwykłych feromonów. Instynktownie czuję, że sugerujesz coś, co
> określę mianem: "wciskanie kitu".
Wciskanie kitu ? Powiem może więc inaczej: było co najmniej kilka
dziewczyn/osób do których czułem "pociąg" i był on odwzajemniony.
Tylko jedna z tych konfiguracji wypaliła i istnieje do dziś. To był wybór.
Nie był w pełni świadomy w tym sensie, że nie znałem przyszłości. Był zaś
świadomy w tym sensie, że byłem gotów także na porażkę i wzięcie
za nią odpowiedzialności. Może nie wszyscy mają ten luksus, by poznać
kilka różnych wariantów miłości. Ale podkreślę - wybór. I ten wybór
oczywiście nie gwarantował żadnego sukcesu. To był wybór typu: tak,
teraz jestem gotowy na wysiłek. Już wiem, co znaczy szukać, teraz
chciałbym się dowiedzieć, co znaczy znaleźć. Dla mnie nie ma
powrotu do etapu "szukać" w miłości. To już w innym życiu.
To już jest inna miłość, choć organizm reaguje może
i podobnie - Xaminy ciągle produkuje w różnych sytuacjach.
I dlatego właśnie, choć może wywód jest tu trochę niejasny, dlatego
właśnie uważam, że w kulturze europejskiej pojęcie miłości między
mężczyzną a kobietą jest mocno skrzywione, a promowany jej model
mocno przereklamowany. To oczywiście model miłości od pierwszecgo
wejrzenia, czystej, nieobarczonej doświadczeniem "innej spełnionej
miłości". To model miłości odzwierciedlającej ideę Boga, a więc
świętej. Jedynej. Nieludzkiej. Ślepa wiara w Boga ma się przekładać
bezpośrednio na utrzymywanie ślepych przywiązań. Nawet, jak
ktoś nie potrafi wierzyć w Boga, to przynajmniej będzie próbował
wierzyć w nieskazitelną miłość do osoby płci przeciwnej (to się nazywa
alternatywa humanizmu dla teocentryzmu). No i pomieszanie
z poplątaniem. Utożsamia się ideę miłości do bliźniego z miłością
między kobietą a mężczyzną. A to są rzeczy, które należy rozpatrywać
oddzielnie. Jest więc "ta trzecia" miłość, która nie jest ani
miłością do idei Boga, ani też ślepym przywiązaniem do osoby
płci przeciwnej. To jest właśnie ta rzeczywista miłość do bliźniego
na głębokim poziomie, do każdego stworzenia, gdzie nie ma
komplikacji hormonalnych, tzw. iskry itp. Jest po prostu szacunek
do drugiego człowieka i każdego żywego stworzenia. A w tym
wszystki otwartość na badanie własnych subtelnych odczuć i drobnych
przyjemności, które można czerpać z zupełnie drobnych i
niezobowiązujących kontaktów z rzeczywistością. Otwartość.
I to jest podstawa do tego, by spełniać się w "innych miłościach",
choćby i do Boga. To jest podstawa do tego, by wykraczać poza
własne ograniczenia. Natomiast kultura europejska intensywnie promuje
poglądy, że punktem wyjścia do rozpoznania "prawdziwej
miłości" jest zwykła burza hormonalna u młodych ludzi.
No i potem mamy takie właśnie bezsensowne uwiązania
ludzi, którzy nie mają do siebie i do świata szacunku.
I nie rozumieją, że miłość - jak wszystko w życiu,
wymaga pracy nad sobą, ma wymiar zarówno pozytywny,
jak i negatywny. W ogóle się u nas nie mówi o czymś
takim, jak "zdobyć doświadczenie w miłości" - miłość
jest przecież czysta sama w sobie, tylko ludzie źli, prawda ?
A "zdobywanie doświadczenia" w tej najważniejszej
dziedzinie życia człowieka kojarzy się od razu z domami
publicznymi.
I gdzie ja tu wciskam kit ? W tym, że uważam, że miłości
można/należy się uczyć także w okresie "pomiędzy"
dwoma związkami - w samotności, przebywając ze sobą
samym i obserwując swoje uwikłanie w iluzje ?
Czujemy do kogoś pociąg ? Niesamowity, wyjątkowy, mistyczny
pociąg ? OK. Nie ma sprawy. Konsumujmy. Ale nie betonujmy
pierwszego wrażenia. Po prostu nie da się tego zabetonować.
A życie tylko dla tych pierwszych wrażeń to po prostu
"romantyczna męczarnia" - ze związku w związek i ciągle to samo
- dawka Xamin.
|