Strona główna Grupy pl.soc.rodzina No i pisze znowu

Grupy

Szukaj w grupach

 

No i pisze znowu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 211


« poprzedni wątek następny wątek »

161. Data: 2004-09-02 17:44:50

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Z. Boczek" <z...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Eulalka w wysiłku wydalił(a) z siebie takie oto konkrety:

>> (1) usprawiedliwiasz Ją i rozumiesz (złe postępowanie)
> Bo ja wiem czy rozumiem? Rozumiem mechanizmy, bo sie o nich naczytałam.

"Bo to o złych kobietach było..." :)

>> (2) sama tego nie zrobiłabyś (Ty robisz dobrze)...
> Bo ja wiem? Spotykam sie z moimi byłymi - alimenty czasem podwyższam,
> paszporty załatwiam - bez nich się nie da ;)
> Źle robię? ;)

Ale robisz z tego jakiś sekret przed teraźniejszym? :]
Jeśli nie - to ok. Jeśli robisz - słusznie może się poczuć urażony.

>> Zawsze uważasz, że za wszystkim w życiu trzeba tak ślicznie domknąć
>> drzwi? IMHO czasem nie trzeba - same zarastają.
> Byc może. Staram się nie zostawiac niedomkniętych. Zazwyczaj się udaje.

Mi nie zależy - staram się być ok, jeśli ktoś jest ok. Jeśli ktoś się
na mnie wypina, nie chcę za wszelką cenę robić jakiegoś 'zakończenia
roku szkolnego' z oficjalnym posłowiem.

>> Nadal nie wyjaśniłaś. Geny, metabolizm, miesiączka? :]
> Hm...... nie powiem ;)

Och... i pozwolisz mi umrzeć w niewiedzy? :)

--
Z cyklu 'Sławni ludzie powiedzieli':
"O Jezus Maria..." (c) R. Nixon

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


162. Data: 2004-09-02 19:26:40

Temat: Re: Twardziej!
Od: Eulalka <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Z. Boczek napisał:


>
>>>Nadal nie wyjaśniłaś. Geny, metabolizm, miesiączka? :]
>>
>>Hm...... nie powiem ;)
>
>
> Och... i pozwolisz mi umrzeć w niewiedzy? :)
>

Siem jeszcze zastanowiem. ;)

Eulalka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


163. Data: 2004-09-03 09:28:32

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Z. Boczek" <z...@w...pl> napisał w wiadomości
news:y36c9yrp8ldh$.6u9kf9xyx8vy$.dlg@40tude.net...
> Margola Sularczyk w wysiłku wydalił(a) z siebie takie oto konkrety:
>

> >> Tu się nie odniosłaś, hyhyhy ;]
> > Bo wydaje mi się oczywiste, że się na nikogo nie naszczuwam. Nie mam w
> > zwyczaju.
>
> Ej, serio?

Całkiem serio. Ostatni raz (i chyba jedyny w sieci) naszczułam się na jedną
wyłudzaczkę, jakieś dwa lata temu. Bo nie lubię, jak ktoś zbija pieniądze na
oszustwie.


> > Wrażenia, jak już mówiliśmy, nie są argumentami w dyskusji, a jeśli
uważnie
> > poczytasz moje posty, znajdziesz tam moją rzeczywistą opinię.
>
> (1) Auć, ciężki dzień?

Jeżeli piszę Ci, że nieuważnie przeczytałeś moje posty, to muszę mieć cieżki
dzień?

> (2) Pisanie interlokutorowi, że nieuważnie czyta na podstawie własnych
> _wrażeń_, nie należy również do argumentów w dyskusji.

Wyjaśnij, bo nie załapałam. Czyje wrażenia, moje czy Twoje? Moje opinie
znajdziesz między innymi tu:
news:cgk4jb$32k$1@atlantis.news.tpi.pl
news:cgk14v$feh$1@atlantis.news.tpi.pl
news:cgml68$8e8$1@nemesis.news.tpi.pl


Nigdzie nie powiedziałam, że żona była dojrzała, świadoma swoich decyzji,
wychodząc za mąż. Wskazałam na możliwe okoliczności współistniejące, które
mogły mieć wpływ na jej rozmaite zachowania. I do dziś twierdzę, że z
przedstawionych faktów nie da się stwierdzić dowodnie, że zbrodnia była, a
jeśli nie ma zbrodni, to nie ma też winy, jest nieporozumienie, które
należało wyjaśnić.

> "Jeśli uważnie poczytasz moje posty, znajdziesz tam moją rzeczywistą
> opinię."

Ależ to jest moja rzeczywista opinia, że niejaki Crony nakręca pana R.
negatywnie i przeciw żonie, wykluczając pokojwe porozumienie. I opieram ją
na faktach.


> Sęk tkwił w fakcie, że żonę uznano _milcząco_ za - jak to teraz
> utrzymujesz - również (współ)winną.
> A jeśli na grupie dyskusyjnej przyjmuje się pewne rzeczy w milczeniu,
> to wybacz - nie wszyscy muszą _wyczuć_ lub zauważyć coś, czemu nie
> daje się wyrazu wprost :]

Nie rozumiem. Żonę uznano za winną wprost, nie milcząco, i ja jej wprost
bronię. Nie wykluczając możliwości, ze jestem adwokatem diabła.

> > Bo ja lubię pod prąd i postanowiłam nie naszczuwać R.'a na żonę, jak moi
> > adwersarze. Gdyż, jak wiemy, naszczucie nie prowadzi do porozumienia.
>
> (1) Z pierwszego zdania-fałszu wysnuwasz drugie - prawdziwe. Ale nie
> są one na pewno spójne logicznie.
> Nikt nikogo nie naszczuwał. Każdy przedstawia tutaj tylko swój pogląd
> na daną sprawę - a osoby z problemami mają swój rozum; to one
> decydują.

Co było pierwszym zdaniem-fałszem? mam nadzieję, że to o moim naszczuciu. I
że prawdziwe jest drugie - że R. jest tu przez niektórych naszczuwany na
żonę.

> (2) "Wrażenia, jak już mówiliśmy, nie są argumentami w dyskusji".

Czy wyrażenia "Twardziej!", "Nie daj się", "To żona zawiniła" - nie są
naszczuwaniem?
Jak coś czytam w literkach, to staram się to czynić ze zrozumieniem.
Wyrażenia zapisane wprost odbieram wprost.


> > Nerwa? Wątpię. Lubię ten sport, więc może adrenalinę. Pozytywną.
>
> Moim zdaniem sporo zależy u Ciebie od dnia.

Aha. Możesz pogłębić tę psychoanalizę dokonaną ad hoc i przedstawić mi jakiś
wykres? Ja tam nie zmieniam nic, zawsze staram się obiektywnie patrzyć na
sprawę i punktować to, co w mojej opinii jest bzdurą, aewentualne rgumenty
ad personam odpieram taką samą bronią albo opmijam milczeniem. Jeśli w wątku
nikt nie pisze bzdur (które, dodam, bzdurami są w mojej, przez nikogo nie
wymuszonej opinii, opartej wyłącznie na mojej wiedzy i moich ewentualnych
doświadczeniach z sobą i światem zewnętrznym), to nie reaguję.

> Dziś np. nie użyłaś w swoim poscie żadnych emotków i z zapałem
> dyskutowałaś z moimi luźnymi, żartobliwymi uwagami.
> Jeśli tak lubisz, zamiast przyjacielskiego sparingu - nie odmawiam :]


O braku bądź nie - przyjaźni - decyduje obecność emotikonów? Wątpię.
Nadal jestem pełna przyjacielskiej sympatii, zarówno do Ciebie, jak i do
Crony'ego, Iwon(k)i, Sve@ny i innych, z których poglądami raz się zgadzam,
raz nie. Ba, zaryzykuję stwierdzenie, ze zdarza mi się zetrzeć z poglądami
osoby, którą traktuję trochę bardziej osobiście, niż innych - niejakiej
Molnarki - która, mimo że jest mi bliska, nie zawsze wyraża pogląd, któremu
mogę przyklasnąć. I w niczym takie starcie - nawet ostrzejsze - nie
umniejsza naszej wzajemnej sympatii.

> BTW - pilnuj, córko, cytowników - bo non stop poprawiam ;]P

Albo ja jestem niechlujna (pośpiech), albo OExpress jakiś przygłupawy ;)

> > Proporcjonalna.
>
> Just iyo - a przecież "wrażenia, jak już mówiliśmy, nie są argumentami
> w dyskusji".

Bo nie są. A zapał w dyskusji może się dość mierzalnie przekładać na słowa.
Co nie znaczy, że jest argumentem. Ale jak wspominałam, lubię słowne
szermierki, które jednakowoż zdecydowanie bardziej angażują mój intelekt niż
emocje.

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


164. Data: 2004-09-03 16:52:30

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Crony" <a...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Ależ to jest moja rzeczywista opinia, że niejaki Crony nakręca pana R.
> negatywnie i przeciw żonie, wykluczając pokojwe porozumienie. I opieram ją
> na faktach.

Wszystko fajnie..tylko już któryś raz z rzędu mówisz nieprawdę.
NIEPRAWDĘ-rozumiesz? A ja bardzo Cię już kilka razy prosiłem, żebyś
przynajmniej w odniesieniu do mojej osoby nieprawdy nie pisała. Naucz się w
końcu dyskutować -dyskusja polega na tym, że odnosisz sie do słów
wypowiedzianych przez rozmówcę a nie - wkładasz mu w usta to czego nie
powiedział i z tym polemizujesz.
Niczego nie wykluczam - nigdzie nie pisałem, ze pokojowe porozumienie jest
niemożliwe. FAKTY są takie, ze pisałem nawet ( w poście będącym odpowiedzią
na Twój zresztą) coś wprost przeciwnego:

"Co do pozostałych kwestii swoje zdanie już wyraziłem - i nie zmieniam go.
Mam również - jak i Ty - nadzieję, że to wszystko się dobrze
potoczy...chociaż wcale nie widzę całej sprawy w różowych okularach i nie
jestem też przekonany do tego, że Pani R jest osobą dojrzałą a pan R. jest
przewrażliwiony. Obym się mylił...A jesli się jednak nie mylę - oby i tak to
wszystko się jakoś ułożyło. Powtórzę to, co już mówiłem - do małżeństwa
powinny podchodzić osoby dojrzałe. Ale rzeczywiście lepiej tę dojrzałość
budować później (tzn już w trakcie małżeństwa) niż wcale...W kazdym razie
zyczę R. by juz nie miał więcej powodów do pisana "potrzebuję pomocy...",
chyba, że będzie mu chodziło co najwyżej o kwestię "jak otworzyć butelkę
piwa nie mając akurat otwieracza" Wtedy wszyscy z radością odpowiemy mu
..."NTG":)"

Czy widzisz wyraźnie? To był post będący swego rodzaju podsumowaniem z mojej
strony naszej dyskusji - gdzie tu jest "wykluczenie pokojowego
porozumienia"??????

Co do "nakręcania": jesli faktycznie "nakręcam" pana R. to nie do tego, żeby
atakował żonę, tylko do tego, żeby podniósł głowę do góry i zrozumiał, ze
poza powinnościami ma w małżeństwie również pewne prawa i powinien umieć się
ich domagać. Stąd właśnie również wyrażenie "twardziej" - facet sprawia
wrażenie zbyt miękkiego i namawiam go by był twardszy - inaczej życie
(żona?) może go boleśnie zranić...

Jeszcze raz powtarzam - jeśli jesteś, jak piszesz , pełna "przyjacielskiej
sympatii" do mnie i innych rozmówców -traktuj mnie (nas) z szacunkiem i
zaprzestań w końcu czynienia takich ohydnych goebbelsowskich manipulacji.
Jestem zawsze chętny do dyskutowania nawet z osobami o zupełnie przeciwnych
poglądach - ale nie znoszę (jak chyba kazdy człowiek), gdy wmawia mi sie coś
czego NIE UWAŻAM i czego NIE POWIEDZIAŁEM. Ty robisz to nagminnie - parę
razy juz Ci zwracałem uwagr ale jak widać nie pomaga....

Pozdrawiam
Crony


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


165. Data: 2004-09-03 17:25:08

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cha7gd$ops$1@inews.gazeta.pl...

> Niczego nie wykluczam - nigdzie nie pisałem, ze pokojowe porozumienie jest
> niemożliwe. FAKTY są takie, ze pisałem nawet ( w poście będącym
odpowiedzią
> na Twój zresztą) coś wprost przeciwnego:
>
> "Co do pozostałych kwestii swoje zdanie już wyraziłem - i nie zmieniam go.
> Mam również - jak i Ty - nadzieję, że to wszystko się dobrze
> potoczy...chociaż wcale nie widzę całej sprawy w różowych okularach i nie
> jestem też przekonany do tego, że Pani R jest osobą dojrzałą a pan R. jest
> przewrażliwiony. Obym się mylił...A jesli się jednak nie mylę - oby i tak
to
> wszystko się jakoś ułożyło. Powtórzę to, co już mówiłem - do małżeństwa
> powinny podchodzić osoby dojrzałe. Ale rzeczywiście lepiej tę dojrzałość
> budować później (tzn już w trakcie małżeństwa) niż wcale...W

> Czy widzisz wyraźnie? To był post będący swego rodzaju podsumowaniem z
mojej
> strony naszej dyskusji - gdzie tu jest "wykluczenie pokojowego
> porozumienia"??????

Zarzuty przyjmuję, przepraszam, zaiste nie wykluczasz.


>
> Co do "nakręcania": jesli faktycznie "nakręcam" pana R. to nie do tego,
żeby
> atakował żonę, tylko do tego, żeby podniósł głowę do góry i zrozumiał, ze
> poza powinnościami ma w małżeństwie również pewne prawa i powinien umieć
się
> ich domagać. Stąd właśnie również wyrażenie "twardziej" - facet sprawia
> wrażenie zbyt miękkiego i namawiam go by był twardszy - inaczej życie
> (żona?) może go boleśnie zranić...

I do tego "twardszego" podejścia nawiązywałam - dla mnie to nakręcanie
przeciw żonie, ale oczywiście mogę się mylić.

> Jeszcze raz powtarzam - jeśli jesteś, jak piszesz , pełna "przyjacielskiej
> sympatii" do mnie i innych rozmówców -traktuj mnie (nas) z szacunkiem i
> zaprzestań w końcu czynienia takich ohydnych goebbelsowskich manipulacji.


Ohydne goebbelsowskie manipulacje... mówisz o wmawianiu całemu światu, że
żona R. POWIEDZIAŁA, że R. jest produktem zastępczym? ;)

Traktuję wszystkich z szacunkiem, nikim nie pomiatam, o nikim źle nie
piszę... nie wiem, gdzie widzisz brak szacunku.

O manipulacjach porozmyślaj czytając również swoje posty na temat żony pana
R., dobrze? i rzuć kamieniem dopiero wtedy, kiedy uznasz, że jesteś czysty
jak łza. Wtedy ja się odniosę, bo w żadnym moim poście manipulacji faktami
nie ma.

> Jestem zawsze chętny do dyskutowania nawet z osobami o zupełnie
przeciwnych
> poglądach - ale nie znoszę (jak chyba kazdy człowiek), gdy wmawia mi sie
coś
> czego NIE UWAŻAM i czego NIE POWIEDZIAŁEM. Ty robisz to nagminnie - parę
> razy juz Ci zwracałem uwagr ale jak widać nie pomaga....

Powiedziałeś i to, co powyżej, i rzeczy następujące:

Swoja
droga -gdzie miał oczy nasz bohater przez ostatnie 7 lat (plus lata
narzeczeńskie)?
_____________
To nie Ty sprawiasz problemy -
tylko Twoja żona; to nie Ty jesteś winny tego kryzysu, to nie Ty wprowadzasz
kwestię "tej trzeciej osoby" do związku...
Jeśli przysiegając Ci to, twoja żona
okłamywała Cię - bo tak naprawde miała wciąż niezałatwione sprawy z
przeszłości - to to jest niegodziwość Twojej żony a nie Twoja! Moze po
prostu uświadom to Twojej żonie - bo kajając sie za własne domniemane winy
("być może zbyt dużą oschłość w związku i nie dość wielkie okazywanie
miłości") - sam psujesz i tak jak się zdaje, słaby charakter Twojej żony i
tym samym być może zakładasz sobie sam petlę na szyję...
_____________
gdzie ta uczciwość
małżeńska którą dziewczę płoche i kochliwe ślubowało?

_____________
Indagowana żona oświadcza, że mąż od początku małżeństwa był dla niej tylko
produktem zastępczym a tamto uczucie nigdy tak naprawdę nie wygasło ...
Tyle wiemy..i tylko do tego się ustosunkowujmy - tak proponuję...

(a napisałeś to, gdy już było wiadomo, ze NIE powiedziała niczego
takiego.... manipulacja faktami?)
_____________
A co do naszego bohatera - też trochę dziwię
się, ze nie zauważył przez tyle lat ile znaczy (a właściwie - jak mało
znaczy) dla swojej partnerki..Najwyraźniej coś przeoczył...

(a żona twierdziła, ze go kocha i chce z nim być - gdzie tu "mało znaczył"?)
_____________
ale tu jednak mamy
nieco inną sytuację-ten były nie jest do konca taki "były"

(a z czego wnioskujesz, że nie do końca były?)
_____________
Ja nie wiem -moze ja rzeczywiscie jestem jakiś dziwny - ale naprawdę uważam,
ze takie postępowanie (żony) jest niegodziwe. W końcu - nic nie mówiła
swojemu mężowi, ze istnieje jakikolwiek "nierozwiązany problem z byłym"
(przynajmniej o tym nie wiemy - któras z Was sugerowała, ze mąż pewnie
wiedział o tym - ale są to tylko Wasze niczym nieuzasadnione
przypuszczenia-R. mówił dokładnie odwrotnie)


(a R. wyobraź sobie potwierdził, że wiedział, tak to opierałeś się na
faktach)
_____________
biorąc
ślub składała przysiegę miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej a jednak
fakt istnienia tego trzeciego zataiła.

(zataiła? Tego trzeciego? tiaaaa...fakty, jak nic)
_____________

Naprawdę, radzę Ci dobrze panie R. - to szlachetne, że
chcesz przymknąć oczy na to co mówiła/robiła Twoja żona i przyjąć winę za
całą sytuację na siebie (w czym gorliwie upewnia Cię większość
komentujących) ale chłopie - obudź się: takim sposobem pogorszysz tylko
sprawę!
Brałeś ślub na zasadach partnerskich a nie na
zasadzie poddaństwa męża wobec żony!

_____________
2. potwierdzenie-choćby i milczące tego, że traktowała od poczatku
małżeństwo jako związek z "produktem zastępczym" - R. opisywał to tak, że
powiedział coś w rodzaju "czyli skoro tamten był taki ważny to ja jestem od
początku takim produktem zastępczym"


(milczące potwierdzenie, to oczywiście fakt, a nie manipulacja, prawda?)

_____________

Taaak to ciekawy wątek (pamietajmy o jakie sny chodziło panu R.)..
-Dzień dobry mężu, dziś w nocy znowu śniłam o seksie z moim byłym - wiesz
tym, o którym Ci tak lubię opowiadać..
-Ach to wspaniale żono, bardzo się z tego cieszę....

(R. nic nie pisał jakoby sny miały być erotyczne, ale Crony wie lepiej)
_____________


ale że jednoczesnie nie ma zamiaru akceptować EX-a jako aktualnego
rywala w walce o nią! EX nie ma prawa być rywalem, tym "trzecim" w zwiazku i
żona powinna to wiedzieć - tę kwestie R. powinien stanowczo postawic - ma do
tego pełne prawo...


(skąd wniosek, że ex jest obecnym rywalem, to naprawdę nie wiem, bo chyba
nie z faktów)
_____________


i tak dalej.


Jeśli wszystko powyższe to FAKTY, a nie naszczuwanie na żonę i nie
gobbelsowska manipulacja, no to przykro mi bardzo, mimo sympatii i szacunku
(bo takowy mam prawie zawsze i prawie dla każdego, z wyjątkiem jednego
kolegi z pracy, bo podkłada świnie i paru innych osób, które swiadomie
czynią zło) nie widzę możliwości dalszej naszej dyskusji.

Zanim wytoczysz ciężkie działa, zastanów się, czy sobie nie przytkałeś lufy.

Nie, nie czuję się dotknięta ani Goebbelsem (popularne to ostatnio) ani
manipulacją, ani brakiem szacunku dla rozmówców. Wszystko to przecież czysta
żywa prawda, a nie erytrystyka Crony'ego :)


POzdrawiam,

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


166. Data: 2004-09-03 17:52:05

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cha7gd$ops$1@inews.gazeta.pl...

> Jeszcze raz powtarzam - jeśli jesteś, jak piszesz , pełna "przyjacielskiej
> sympatii" do mnie i innych rozmówców -traktuj mnie (nas) z szacunkiem i
> zaprzestań w końcu czynienia takich ohydnych goebbelsowskich manipulacji.

Wiesz to zdanie naprawdę świetnie pokazuje jak traktujesz innych,
mieszając sympatie z porównaniem interlektura z czołową postacią
jednego z najbardziej ohydnych systemu jaki widział świat.
Goebbels uzasadniał że mordowanie milionów ludzi to nic złego.


> Jestem zawsze chętny do dyskutowania nawet z osobami o zupełnie
przeciwnych
> poglądach - ale nie znoszę (jak chyba kazdy człowiek), gdy wmawia mi sie
coś
> czego NIE UWAŻAM i czego NIE POWIEDZIAŁEM. Ty robisz to nagminnie - parę
> razy juz Ci zwracałem uwagr ale jak widać nie pomaga....

Zasypujesz swoich rozmówców tyralarierą nieprawdy i nic nie jest w stanie
nie jest Cię powstrzymać.
Margola przywołała Twoje cytaty, które pokazują jak mało empatii wykazałeś w
zrozumieniu sytuacji
Pana R i jego żony.
Myśl o sobie jestem twardziel to i tak zweryfikuje życie

Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


167. Data: 2004-09-03 19:03:45

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Crony" <a...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


> > Czy widzisz wyraźnie? To był post będący swego rodzaju podsumowaniem z
> mojej
> > strony naszej dyskusji - gdzie tu jest "wykluczenie pokojowego
> > porozumienia"??????
>
> Zarzuty przyjmuję, przepraszam, zaiste nie wykluczasz.

Doceniam i przyjmuję przeprosiny - jednakże podtrzymuję twierdzenie, że dość
często w dyskusji używasz (używałaś)manipulacji wkładając do moich ust
słowa, których nie wypowiedziałem. O takiej technice mówiłem właśnie
używając zwrotu "goebbelsowska ohydna manipulacja" - zwrot faktycznie może i
mocny - ale po pierwsze chciałem jakoś dotrzeć do Ciebie (bo wcześniejsze
moje uwagi w tym temacie pomijałaś milczeniem...i dalej robiłaś swoje), a po
drugie - tego rodzaju manipulację uważam za naprawde ohydną. O ile jeszcze o
panu R. i całej historii wiemy tylko"mniej więcej" i tak naprawdę wszyscy w
mniejszym czy większym stopniu uzupełniamy ją naszymi
wyobrażeniami/sugestiami/przypuszczeniami, o tyle jednak uczciwość wobec
siebie nawzajem jako rozmówców winna być zachowana bezwzględnie (to jest
właśnie traktowanie z szacunkiem rozmówcy - odnoszenie się do słów, które
FAKTYCZNIE wypowiedział poprzednik). Tak więc mówiąc publicznie, że
powiedziałem to i to a Ty się z tym nie zgadzasz..podczas gdy tak naprawdę
powiedziałem zupełnie co innego - wystawiasz mi świadomie złe, fałszywe
świadectwo wobec grupy. Jest to - krótko mówiąc świństwo - to tak jakbym
powiedział: "..a Margola orzekła, że Pan R. jest zerem i zasłużył na
cierpienie...".
Ja - i większość grupowiczów takiej techniki nie stosujemy - bo to jest po
prostu chwyt ponizej pasa. Co innego spór o interpretacje historii - tu siłą
rzeczy mogą powstawac pewne domysły a nawet cos w rodzaju manipulacji
(patrząc na pewne fakty z różnym nastawieniem, stawiając równe hipotezy -
można dojść do różnych wniosków). Te "manipulacje" są jednak innego
charakteru - nikt nie używa ich po to, żeby kogolwiek krzywdzić
(przynajmniej w to wierzę); to sa po prostu rozbieżne punkty widzenia
różnych ludzi obarczonych różnych doswiadczeniem i różnym podejściem do tych
samych spraw. Nie ma to jednak nic wspólnego z oczernianiem kogokolwiek,
wkładaniem w usta przedmówców niewypowiedzianych przez nich zdań itp.
Co do mnie - wierzę i wierzyłem w to co pisałem- choć nie twierdzę, że
jestem nieomylny. Starałem się interpretować całą sytuację "na zimno", ale
także z wykorzystaniem pewnych doswiadczeń związanych z nazwijmy to -
uwarunkowaniami społecznymi, jakie zaobserwowałem w "realu". Mówiąc
krótko - wszystko co pisałem miało na celu dotarcie do sedna sprawy i
udzielenie właściwej pomocy/rady panu R. Nie wmawiałem jednak uporczywie
przedmówcom, ze coś powiedzieli....podczas gdy tego nie powiedzieli, ...bo
to niczemu by nie służyło (poza co najwyzej - upokorzeniem przedmówcy)
Tak czy inaczej - postaram sie króko odnieść do Twoich uwag odnośnie moich
wypowiedzi, choc niektóre sprawy wyjaśniałem juz obszernie wcześniej.


> >
> > Co do "nakręcania": jesli faktycznie "nakręcam" pana R. to nie do tego,
> żeby
> > atakował żonę, tylko do tego, żeby podniósł głowę do góry i zrozumiał,
ze
> > poza powinnościami ma w małżeństwie również pewne prawa i powinien umieć
> się
> > ich domagać. Stąd właśnie również wyrażenie "twardziej" - facet sprawia
> > wrażenie zbyt miękkiego i namawiam go by był twardszy - inaczej życie
> > (żona?) może go boleśnie zranić...
>
> I do tego "twardszego" podejścia nawiązywałam - dla mnie to nakręcanie
> przeciw żonie, ale oczywiście mogę się mylić.

To, że staram się Panu R. wyjasnić, że poza powinnościami ma również prawa w
małżenstwie - nie jest na pewno "naszczuwaniem", "nakręcaniem przeciw
żonie". Chyba, ze chodzi Ci o to, że żona, której w konsekwencji grozi
drastyczna zmiana pozycji w małzeństwie ( ze "świętej krowy" - do
partnerki) - miałaby prawo czuć się pokrzywdzona. Moze zatem takie
unormowanie sytuacji byłoby faktycznie "przeciw żonie", za to z pewnością
"dla dobra związku".

>
> Ohydne goebbelsowskie manipulacje... mówisz o wmawianiu całemu światu, że
> żona R. POWIEDZIAŁA, że R. jest produktem zastępczym? ;)


Uff juz to przerabialiśmy, prawda? R. Nie wymyśliłem sobie tego produktu
zastępczego - mówił o nim R.
Najpierw mówił o tym mniej więcej w ten sposób, że "dowiedział sie o tym, ze
jest produktem zastepczym", potem uściślił sprawę - żona R. dała jasno do
zrozumienia, ze jest dla niej "produktem zastępczym" - R. opisał całą
sytuację....i juz o niej mówiliśmy. Nie zmuszaj mnie, żebym musiał znów
przeklejać mojego posta...

> Wtedy ja się odniosę, bo w żadnym moim poście manipulacji faktami
> nie ma.

No ale są - za jedną z nich przecież mnie przeprosiłaś...


> A co do naszego bohatera - też trochę dziwię
> się, ze nie zauważył przez tyle lat ile znaczy (a właściwie - jak mało
> znaczy) dla swojej partnerki..Najwyraźniej coś przeoczył...
>
> (a żona twierdziła, ze go kocha i chce z nim być - gdzie tu "mało
znaczył"?)

Raz twierdziła tak, innym raz inaczej. A fakty (choćby - spotkania po
kryjomu z byłym) tez mówią o czymś.


> ale tu jednak mamy
> nieco inną sytuację-ten były nie jest do konca taki "były"
>
> (a z czego wnioskujesz, że nie do końca były?)

Skoro nie zostały z nim jeszcze "pozałatwiane" wszystkie sprawy - wg zony
oczywiście - to znaczy, ze jeszcze nie jest tak całkiem "były". Skoro
spotkań z nim żona dokonuje po kryjomu przed mężem - tez to o czyms swiadczy
itp itd. Zdrowych relacji to tu jednak nie ma - i to nawet niezależnie od
tego, czy uważamy, że to zona, czy też że to mąż stwarza problem "tego
trzeciego".


> _____________
> Ja nie wiem -moze ja rzeczywiscie jestem jakiś dziwny - ale naprawdę
uważam,
> ze takie postępowanie (żony) jest niegodziwe. W końcu - nic nie mówiła
> swojemu mężowi, ze istnieje jakikolwiek "nierozwiązany problem z byłym"
> (przynajmniej o tym nie wiemy - któras z Was sugerowała, ze mąż pewnie
> wiedział o tym - ale są to tylko Wasze niczym nieuzasadnione
> przypuszczenia-R. mówił dokładnie odwrotnie)
>
>
> (a R. wyobraź sobie potwierdził, że wiedział, tak to opierałeś się na
> faktach)

Wiedział o byłym -nie wiedział, że to jeszcze "nierozwiązana sprawa".. w
kazdym razie nie widział tego (wcześniej) tak wyraźnie...a juz na pewno nie
wiedział o tym w trakcie ślubu ( w czasie którego żona przysięgała ....wiemy
co).

> _____________
> biorąc
> ślub składała przysiegę miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej a
jednak
> fakt istnienia tego trzeciego zataiła.
>
> (zataiła? Tego trzeciego? tiaaaa...fakty, jak nic)

Owszem, zataiła. Oczywiście nie to, że miala kogos wcześniej, tylko to, że
jakis "trzeci" wciaż dla niej (w sercu) istnieje i się liczy...Do
małzenstwa - uważam -powinna się podchodzić "na czysto", bez
"niezałatwionych" spraw z byłymi miłosciami...


> ______
> 2. potwierdzenie-choćby i milczące tego, że traktowała od poczatku
> małżeństwo jako związek z "produktem zastępczym" - R. opisywał to tak, że
> powiedział coś w rodzaju "czyli skoro tamten był taki ważny to ja jestem
od
> początku takim produktem zastępczym"
>
>
> (milczące potwierdzenie, to oczywiście fakt, a nie manipulacja, prawda?)

Owszem-fakt... Przytoczyłem dokładny opis sytuacji dokonany przez
R. -niczego nie zmyslałem. Jesli uważasz, że termin "milczące potwierdzenie"
to jakiś absurd albo manipulacja...to chyba nie znasz życia.
Wyobraź sobie sytuację taką - masz poważną rozmowę z mężem - wypytujesz go,
przedstawiasz, analizujesz głośno sytuację, w koncu rozbita stwierdzasz
ostatecznie " a więc regularnie zdradzasz mnie z kochanką w biurze"... na co
on nic nie odpowiada ( a jego wczesniejsze słowa/zachowania na taki fakt
wskazywały). Wniosek może byc jasny (oczywiście interpretacja milczenia
zalezy jeszcze od kontekstu całej sytuacji - ale R. wyraźnie mówił, że w
kontekscie sytuacji milczenie żony nalezy zrozumieć jako potwierdzenie jego
domysłu...).

> -Ach to wspaniale żono, bardzo się z tego cieszę....
>
> (R. nic nie pisał jakoby sny miały być erotyczne, ale Crony wie lepiej)

Jeszcze raz mam wyjasniac to co juz raz wyjaśniałem? Tekst, który
skomentowałaś był tylko żarcikiem/umyślnym przejaskrawieniem z mojej strony
i przepraszałem już Cię za to, ze specjalnie dla Ciebie wyraźnie nie
zaznaczyłem, że to tylko żarcik.
A Pan R pisał, ze żona "śni po nocach o byłym" - jak juz pisałem - żaden
(prawie żaden:) ) zdrowy mężczyzna nie przyjąłby takiego wyznania żony z
radością...to właśnie starałem sie przekazać...

walce o nią! EX nie ma prawa być rywalem, tym "trzecim" w zwiazku i
> żona powinna to wiedzieć - tę kwestie R. powinien stanowczo postawic - ma
do
> tego pełne prawo...
>
>
> (skąd wniosek, że ex jest obecnym rywalem, to naprawdę nie wiem, bo chyba
> nie z faktów)

Stąd choćby, że żona ma z byłym dziwne układy -s potkania po kryjomu przed
mężem choćby...Spotkania po kryjomu to nie są fakty?

> Jeśli wszystko powyższe to FAKTY, a nie naszczuwanie na żonę i nie
> gobbelsowska manipulacja,

Owszem - fakty...ewentualnie interpretacje faktów...może i inne niz Twoje
ale jednak...
Co to ma wspólnego z wkładaniem w usta rozmówców słów, których nie
wypowiedzieli-nie wiem....ale chyba niewiele. Chyba chciałaś po prostu
skontratakować i "bijesz" we mnie na oślep. Jesli twierdzisz, że ja tez
manipuluję Twoimi wypowiedziami- to daj przykład po prostu na to...a nie
przywołuj fragmentów naszej dyskusji o Panu R. (szczególnie- ze tam, gdzie
miałaś wątpliwości do moich interpretacji - na bieżąco Ci zawsze wyjaśniałem
moje stanowisko i moje wnioski)....

> Zanim wytoczysz ciężkie działa, zastanów się, czy sobie nie przytkałeś
lufy.

Nie palę:)

> Nie, nie czuję się dotknięta ani Goebbelsem (popularne to ostatnio) ani
> manipulacją, ani brakiem szacunku dla rozmówców.
> Wszystko to przecież czysta
> żywa prawda, a nie erytrystyka Crony'ego :)

Popularne u Ciebie ostatnio jest słowo "erytrystyka":)

Pozdrawiam
Crony


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


168. Data: 2004-09-03 19:13:23

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Margola Sularczyk" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:chaf6g$r54$1@inews.gazeta.pl...
>Tak więc mówiąc publicznie, że
> powiedziałem to i to a Ty się z tym nie zgadzasz..podczas gdy tak naprawdę
> powiedziałem zupełnie co innego - wystawiasz mi świadomie złe, fałszywe
> świadectwo wobec grupy.

Zaraz zaraz - co Ci włożyłam w usta poza tym, za co pzreprosiłam powyżej? Bo
czytam ponizej całą tyradę jakobym świadomie i w złej woli manipulowała
jakimkolwiek faktem, a to nieprawda i teraz Ty powinieneś mnie przeprosić.

> Ja - i większość grupowiczów takiej techniki nie stosujemy - bo to jest po
> prostu chwyt ponizej pasa.

Owszem, tak, ale ja nic takiego nie zrobiłam. Nie włożywłam w Twoje usta
żadnych słów, gotwam twierdzić, że wr ecz spijałam je z Twych warg, aby
następnie skomentować. Poza jedynym faktem, który mi wytknąłeś.


>Te "manipulacje" są jednak innego
> charakteru - nikt nie używa ich po to, żeby kogolwiek krzywdzić
> (przynajmniej w to wierzę); to sa po prostu rozbieżne punkty widzenia
> różnych ludzi obarczonych różnych doswiadczeniem i różnym podejściem do
tych
> samych spraw.

Aha, a ja manipuluję w złej woli i w celu, iżby Ciebie skrzywdzić? Oj stary.


> Tak czy inaczej - postaram sie króko odnieść do Twoich uwag odnośnie moich
> wypowiedzi, choc niektóre sprawy wyjaśniałem juz obszernie wcześniej.
> No ale są - za jedną z nich przecież mnie przeprosiłaś...
>

Crony - jedYną.

> > Jeśli wszystko powyższe to FAKTY, a nie naszczuwanie na żonę i nie
> > gobbelsowska manipulacja,
>
> Owszem - fakty...ewentualnie interpretacje faktów...może i inne niz Twoje
> ale jednak...

Albo fakty, albo interpretacje. Decyzja należy do Ciebie. Z faktami się nie
dyskutuje, z interpretacjami owszem, co właśnie czynię.

> Co to ma wspólnego z wkładaniem w usta rozmówców słów, których nie
> wypowiedzieli-nie wiem....ale chyba niewiele. Chyba chciałaś po prostu
> skontratakować i "bijesz" we mnie na oślep.

Wątpię, bym biła. Zwłaszcza na oślep. I cos czuję, że w tej sprawie się nie
porozumiemy, trwając na własnych stanowiskach.

Jesli twierdzisz, że ja tez
> manipuluję Twoimi wypowiedziami- to daj przykład po prostu na to...a nie
> przywołuj fragmentów naszej dyskusji o Panu R. (szczególnie- ze tam,
gdzie
> miałaś wątpliwości do moich interpretacji - na bieżąco Ci zawsze
wyjaśniałem
> moje stanowisko i moje wnioski)....

Ja twierdzę, ze manipulujesz wypowiedziami pana R.
Moimi dopiero zacząłeś, a nawet nie manipulować tylko wysuwać zarzuty, w
dodatku krzywdzące i nieprawdziwe.


> > Zanim wytoczysz ciężkie działa, zastanów się, czy sobie nie przytkałeś
> lufy.
>
> Nie palę:)
>
> > Nie, nie czuję się dotknięta ani Goebbelsem (popularne to ostatnio) ani
> > manipulacją, ani brakiem szacunku dla rozmówców.
> > Wszystko to przecież czysta
> > żywa prawda, a nie erytrystyka Crony'ego :)
>
> Popularne u Ciebie ostatnio jest słowo "erytrystyka":)

Może. Choć porównanie moich wypowiedzi do wypowiedzi Goebbelsa nie jest
erytrystyką, tylko ignorancją, stwierdzam po zastanowieniu. Ignorancją w
kwestii historii. Może jeszcze komplementem dla Goebbelsa.

Pozdrawiam, Margola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


169. Data: 2004-09-03 19:14:43

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Crony" <a...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Drogi Jacku - gdy ostatnio wykazałem Ci Twoje chamstwo/niekonsekwencje to
zamiast repliki stać Cię było tylko na ...zdanie : "EOT to EOT".

Cóż Ci mogę zatem odpowiedzieć na Twoje kolejne impertynencje i oszczerstwa?

Może po prostu powtórzę jeszcze raz to co pisałem o twoim sposobie
prowadzenia dyskusji....Zauważ, że po kazdym oskarzeniu wobec Ciebie wysuwam
odpowiedni cytat - Ty masz w zwyczaju opluwać rozmówców (zarzucać im np
kłamstwo) bez jakiegolwiek uzasadnienia...

Pan Jacek:

-oskarża innych o protekcjonalny stosunek do otoczenia choć sam używa wobec
rozmówców tak nadętych zwrotów jak: "No cóż umięjętnośc rozróżniania, co
jest analogiczne a co nie, widać nie było Ci dane",

-oskarża innych o złe wychowanie, choć sam robi na forum publicznym chamskie
personalne wycieczki w stronę Kaszychy (słowo "przepraszam" potrafi wydusić
z siebie juz tylko na privie - ale i tak się złości, gdy ktoś sugeruje mu,
że powinien przeprosić wobec wszystkich -"Nie przeczytałeś że przeprosiłem
Kaszychę?" "Cóż czytasz nieuważnie"),

-wmawia wszystkim, że "kochana Margolko" to ciężkie słowne przewinienie i
objaw złego wychowania (dokładniej - "złego wychowania się"), choć o tym, że
tak nie jest przekonują go i wypowiadający te słowa (jak mówiłem - był to
zwrot pisany z mieszanką sympatii i delikatnej ironii - takie odbicie
piłeczki "rzuconej" przez Margolę) jak również i adresatka zwrotu (która
napisała, ze wierzy w moje dobre intencje:)).

Mógłbym dopisać tu: jest niekonsekwentny- najpierw ucieka przed odpowiedzią
"...bo EOT" a potem włącza się w dyskusję opluwając mnie jadem....

Zdecyduj się człowieku, czego Ty tak własciwie chcesz...oprócz tego, że
chcesz mnie ciągle obrażać? Skad w Tobie tyle nienawiści do mnie -
nieznajomego Ci przeciez człowieka?







› Pokaż wiadomość z nagłówkami


170. Data: 2004-09-03 19:40:13

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Crony" <a...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


>
> Zaraz zaraz - co Ci włożyłam w usta poza tym, za co pzreprosiłam powyżej?
Bo
> czytam ponizej całą tyradę jakobym świadomie i w złej woli manipulowała
> jakimkolwiek faktem, a to nieprawda i teraz Ty powinieneś mnie przeprosić.
>

No właśnie chodzi mi o to, że to nie był pierwszy raz:

Oto inny fragment naszej dyskusji:

Ty: > Nie mogę natomiast zgodzić się z tym, ze w małżeństwie musi naprawiać
tylko
> osoba, u której wcześniej ujawniły się skutki obopólnych zaniedbań w
> małżeństwie.

Ja: Nie wmawiaj mi czegoś czego nie powiedziałem. Powiedziałem : " ...kto
przede wszystkim musi coś zrobić, zeby to dobrze się skończyło? "
...."przede wszystkim" a nie "tylko"...

Ty: >No dobrze....

.
>
> Owszem, tak, ale ja nic takiego nie zrobiłam. Nie włożywłam w Twoje usta
> żadnych słów, gotwam twierdzić, że wr ecz spijałam je z Twych warg, aby
> następnie skomentować. Poza jedynym faktem, który mi wytknąłeś.


Teraz już dwoma...Mam wytykać dalej?

> > samych spraw.
>
> Aha, a ja manipuluję w złej woli i w celu, iżby Ciebie skrzywdzić? Oj
stary.

Nie wiem - ale faktycznie czuję się skrzywdzony gdy ktoś umyślnie całkowicie
zmienia sens moich słów, tak bym wyszedł na kogoś kim nie jestem...


> > Owszem - fakty...ewentualnie interpretacje faktów...może i inne niz
Twoje
> > ale jednak...
>
> Albo fakty, albo interpretacje. Decyzja należy do Ciebie. Z faktami się
nie
> dyskutuje, z interpretacjami owszem, co właśnie czynię.

Co do faktów - mam wrażenie, że nader często z nimi jednak dyskutujesz...A
jeśli chodzi o moje interpretacje - to cieszę się, że jednak zgodziłaś się z
tym przynajmniej, ze to moje INTERPRETACJE, a nie MANIPULACJE.

.
> pana R.
> Moimi dopiero zacząłeś, a nawet nie manipulować tylko wysuwać zarzuty, w
> dodatku krzywdzące i nieprawdziwe.

Nie manipuluję Twoimi wypowiedziami. Jesli tak robię - pokaz przykład. A
moje zarzuty uzasadniłem - zarzuciłem Ci, ze zmieniasz moje słowa i dałem na
to przykłady...


> Może. Choć porównanie moich wypowiedzi do wypowiedzi Goebbelsa nie jest
> erytrystyką, tylko ignorancją, stwierdzam po zastanowieniu. Ignorancją w
> kwestii historii. Może jeszcze komplementem dla Goebbelsa.

A więc - jak powiedziałem już: słowo "goebbelsowski" było faktycznie trochę
za mocne - jak już mówiłem- chciałem Tobą troche wstrząsnąć ale na pewno nie
obrazić. Z tym, że "goebbelsowski" znaczy dla mnie (i nie tylko dla mnie bo
tak się przyjęło w Polsce używanie tego przymiotnika-sprawdź choćby w
google.pl) tyle co kłamliwy, nacechowany manipulacją....a więc związany z
Goebbelsem, jesli chodzi o technikę publicznej wypowiedzi a nie związany z
Goebbelsem jako człowiekiem. Znam historię i zdaję sobie sprawę, kim był
Goebbels - i moją intencją nie było zrównywanie Ciebie z tą postacią - bo
byłoby to tyleż głupie i bezsensowne co chamskie i żałosne. Mówiłem tylko o
technice wypowiedzi jaką zastosowałaś...a słowo goebbelsowski w tym
kontekscie znaczy tyle co "wredny", "fałszywy"...W kazdym razie przepraszam,
jeśli Cię niechcący uraziłem.
Pozdrawiam
Crony



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 16 . [ 17 ] . 18 ... 22


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Kto jest kim w rodzinie?
[OT] Na wesolo :)
Samotność
Potrzebuje pomocy
... Pochwale sie :-)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »