Strona główna Grupy pl.soc.rodzina No i pisze znowu

Grupy

Szukaj w grupach

 

No i pisze znowu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 211


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2004-08-26 12:57:20

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cgk6lr$1an$1@inews.gazeta.pl...
> > Nie wydaje mi się, żeby jej się nagle przypomniało, że nie zakończyła
> sprawy
> > miłosnej - odniosłam wrażenie, ze ona nie była zakończona w płaszczyźnie
> > emocjonalnej na początku małżeństwa R.
>
> To chyba jeszcze gorzej, prawda?

To fakt i nie ma co się nad nim dzisiaj zastanwiać i go oceniać,
podjęli taką decyzję a nie inną. Wychodzi na to że całkiem dobrze sobie
radzą czego dowodzą ostanie 7 lat.

> Taak...ale tu nie mówimy o Tobie, więc nie przenoś swoich doświadczeń na
> inną sprawę bo zatracasz tym samym obiektywny stosunek do niej...O tym czy
> pan R. jest chorobliwie zazdrosny czy też nie - nie wiemy...Z jego
> postępowania (pełna zgoda na spotkania zony z byłym) wynika raczej coś
> przeciwnego....

Nie zgadzam sie z Tobą skoro nie mól znieśc takiego spotkania.

> Ale my raczej nie mamy prawa do takich interpretacji - nie znamy sytuacji
od
> wewnątrz, więc możemy odnosic sie tylko do relacji pana R. , którego
> powinniśmy chyba uwazać za świadomego swych słów człowieka. Z takiej
pozycji
> ja przynajmniej dokonuję analizy sytuacji- biorę słowa/relacje R. za
> pewnik - i interpretacje ewentualne opieram na nich.

Po to pisze się na grupie aby w miarę anonimowo poznać opinie wielu osób,
dobrze jest gdy wyjasnia sie innym pewne sprawy kiedy zadają pytania.
Nigdy nie da się powiedzieć pełnje historii w pigułce wi jednej opowieści
a tym samym w jednym poście.

Co do interpretacji to mamy prawo, bo o to chodzi w dyskusji.

> Nawet jesli nie powiedziała tego wprost ale dała do zrozumienia że R. jest
> produktem zastepczym - to już jest nieuczciwe.

A jeśli on ją źle zrozumiał. Moim zdaniem takie domniemania są jednym z
częśtych powódów
kłopotów w życiu w tym też w małżeństwie.
Moim zdaniem gdyby mu powiedziałą w pełnym tego znaczeniu że jest PZ to nie
było by ich.
Autor postu jakoś nie potrafi albo nie chce tego napisac wprost, więc raczej
to jego uogólnienie.


> > trwania w małżeństwie, dziwnie przypuszczam, że jeśli już, to "był" a
nie
> > "jest".
>
> Przypuszczasz...
> Ale sądząc po przedstawionych przez R. relacjach - to nie do końca jest
> tak...

Powinieneś napisać: "sądzę" - gdyż podobnie jak Margola (uff jak to dobrze
że można bez strachu cytować Twój nick i nie robić w nim błędów)
uważam że "był"


> Totez właśnie uważam, że małżeństwo jest na tyle powaznym krokiem, że
> podchodzic do niego powinni ludzie w pełni dojrzali, świadomi swoich
czynów
> i uczciwi wobec siebie.
> A jesli jest inaczej - no cóż...myślę, że wtedy często pojawiają się
> problemy - jedne są do rozwiazania, inne nie bardzo...

Tacy całkiem dojrzali zwykle są samotni. Bo jak mogą nimi być skoro nie
doświadczyli związku i tak naprawdę ich dojrzałość jest mocno teoretyczna.


> Myslę, ze to "staranie się" powinna przedsięwziąć zwłaszcza ta osoba,
która
> nie była uczciwa i czysta - wtedy są szanse powodzenia.

Przecież określa się bardzo jasno, czego Ci jeszcze brak u niej?

> W omawianej sytuacji
> mam wrazenie, że "stara sie" mąż, podczas gdy nieuczciwa była żona.

Mąż zawalił, a teraz chciałby to naprawić w ciągu 2 dni.
Dobrze że ma dojrzałą żonę, która go kocha i chce z nim odbudować ten
związek.
(Gdyby była inaczej już by ich nie było)


Pozdrawiam

Jacek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2004-08-26 13:01:22

Temat: Re: Twardziej!
Od: "=sve@na=" <s...@h...com> szukaj wiadomości tego autora

Jacek wrote:


> M?? zawali?, a teraz chcia?by to naprawiae w ci?gu 2 dni.
> Dobrze ?e ma dojrza?? ?on?, która go kocha i chce z nim odbudowaae ten
> zwi?zek.
> (Gdyby by?a inaczej ju? by ich nie by?o)
>

I to jest bardzo madre podsumowanie calosci.

sveana (az taki trudny ten nick?)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2004-08-26 13:08:49

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Kaszycha" <k...@n...pl> napisał w wiadomości
news:cgk6jm$sb0$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Czytam wątek o małżeństwie R i wypowiedzi dyskutujących. Jestem kobietą,
co
> podkreślam - i zgadzam się z Cronym..... Jego logika i sposób dyskutowania
> jest nie do podważenia.
> Z postów wynika jasno:

Wcale to nie było takie jasne.

> R chce coś zrobić, zmienić się, podejmuje trud, słucha rad, dzieli się
> problemami. A co robi jego żona? IMHO manipuluje nim, bo z jakiegoś powodu
> jest jej tak wygodnie.

A fakt wyrażistego określenia się po stronie tego zwiazku nazywasz
manipulacją.
A jeśli jej spotkania były próbą zamknięcia tamtej księgi, a niestety niska
samoocena R powodowała
że nie mógł być dla niej oparciem w tym zadaniu. Więc chciała to zrobić
sama.

> Co wcale nie oznacza, że nie uda im sie rozwiązać
> problemów i żyć w szczęśliwej rodzinie gdy oboje i ona i on podejmą
wysiłek.
> Coś poświęca na coś się zgodzą- ale razem. Gdy jedynie On będzie uderzał
się
> w piersi, gdy jedynie On będzie się starał w końcu przegra. Przede
wszystkim
> w miłości trzeba byc mądrym - dawać ale i wymagać dla siebie. Ludzie się
> przez cały czas zmieniają, ich miłość też się zmienia i trzeba wyraźnie
> artykułować co akceptujemy a czego już nie.

Przeczytaj ostanie posty R i może wtedy zobaczysz wiecej.

> W moim przekonaniu ukrywane
> spotkanie z "Byłym" czy w z "Byłą" są wielkim zachwianiem zaufania i
dziwię
> się, że R tak łatwo przeszedł nad tym do porządku dziennego. No ale żona
> jednak go kocha- przynajmniej w tym tygodniu!

Tak jak pisze wyżej moim zdaniem R wyraźnie (pisze o tym w swpim poście)
uczynił z EX jego żony temat Tabu
więc trudny jej było się tym teraz dzielić.

> Szkoda faceta- bo wygląda na wrażliwego i rzeczywiście zaangażowanego w
> związek.

Chciałby teraz mieć coś co zabił swoją obojętnością.
Jego zanagażowanie jest mocno deklaratywne w tej sferze, wydaje się że w
innych radzi sobie nieźle
bo jego żona chce z nim być.

> Do Margoli- Twoje przyżycia są smutne. Mam wrażenie, że projektujesz swoje
> doświadczenia na związek R.

Margola pisze to co uważa, i nienależy dyskutować jak do tego doszła ale czy
to jest słuszne czy nie.
Takie wycieczki jak Twoja źle świadczą o sile Twoich argumentów.


> Miałaś tego pecha, że byłaś z facetem
> niedojrzałym- Corny pisze, że małżeństwo ma sens gdy zawierają je ludzie
> dojrzali i ja się z tym zgadzam.

Dojrzałość nie jest stanem nabytym i stałym więc takie stwierdzenia są
bardzo ogólnikowe
i mało wnoszą wogóle lepiej jak ludzie są dojarzali niz nie. Ale to jest
truizm.

Jacek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2004-08-26 13:12:20

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Uzytkownik "=sve@na=" <s...@h...com> napisal w wiadomosci
news:cgkmrl$h0i$1@inews.gazeta.pl...
> Jacek wrote:


> sveana (az taki trudny ten nick?)

Ania byl ladniejszy i latwiejszy

sveana - jest ok
ale =sve@na= okropnie trudny, taki nieludzki (czytaj:
maszynowo-informatyczny)

Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2004-08-26 13:17:02

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Crony" <a...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

> > Dobrze że ma dojrzałą żonę, która go kocha i chce z nim odbudować ten
> > związek.
> > (Gdyby była inaczej już by ich nie było)
> >
>
> I to jest bardzo madre podsumowanie calosci.
>
> sveana (az taki trudny ten nick?)

To jest wg mnie tak samo dobre podsumowanie calosci - jak raport
Blochowiakównej byl podsumowaniem prac komisji sledczej....
Zupelne odwrócenie kota do góry nogami
"Dojrzala zona", która za plecami meza spotyka sie z bylym a w bezposredniej
rozmowie z mezem daje mu jasno do zrozumienia, ze jej malzenstwo to zwiazek
z "produktem zastepczym"?
"Niedojrzaly maz", który smie czuc sie w duchu pokrzywdzony slowami zony i
jej potajemnymi spotkaniami ale nie skarzy sie glosno, bo zalezy mu na
ratowaniu zwiazku?
Parodia....


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2004-08-26 13:31:02

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cgknsc$mh6$1@inews.gazeta.pl...
>
> To jest wg mnie tak samo dobre podsumowanie calosci - jak raport
> Blochowiakównej byl podsumowaniem prac komisji sledczej....
> Zupelne odwrócenie kota do góry nogami
> "Dojrzala zona", która za plecami meza spotyka sie z bylym a w
bezposredniej
> rozmowie z mezem daje mu jasno do zrozumienia, ze jej malzenstwo to
zwiazek
> z "produktem zastepczym"?

Dała mu jasno do zrozumienia? Zacytuj? Nie żonę, R. który to potwierdza.

> "Niedojrzaly maz", który smie czuc sie w duchu pokrzywdzony slowami zony i
> jej potajemnymi spotkaniami ale nie skarzy sie glosno, bo zalezy mu na
> ratowaniu zwiazku?
> Parodia....

Nie dochodzą do Ciebie wszystkie posty, czytasz wybiórczo czy masz kłopot ze
zrozumieniem? a moze po prostu nie chcesz w żadnym wypadku zgodzić się z R.,
ze też zawalił i też nie wykazał się dojrzałością, bo Ci na to wybujała
męska duma nie pozwala i gotów jesteś nagiąć dowolny fakt do wybranej przez
siebie rzeczywistości, byle ją potwierdził?

A może Twój szeroki umysł jest jednak limitowany w kwestii spojrzenia na
fakty na tle ich kontekstu?

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2004-08-26 13:36:16

Temat: Re: Twardziej!
Od: "=sve@na=" <s...@h...com> szukaj wiadomości tego autora

Crony wrote:

> To jest wg mnie tak samo dobre podsumowanie calosci - jak raport
> Blochowiakównej byl podsumowaniem prac komisji sledczej....

Nie rozumiem porownania - nie zyje sprawami tych afer, nie mieszkam w
Polsce.

sveana

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2004-08-26 13:37:52

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cgk6lr$1an$1@inews.gazeta.pl...
>
>
> > Jak rzeczowo - to o faktach. No to jazda:
>
> Ano rzeczowo- i proszę, niech już tak zostanie....
>
> > Nie wydaje mi się, żeby jej się nagle przypomniało, że nie zakończyła
> sprawy
> > miłosnej - odniosłam wrażenie, ze ona nie była zakończona w płaszczyźnie
> > emocjonalnej na początku małżeństwa R.
>
> To chyba jeszcze gorzej, prawda?

Gorzej jest wtedy, kiedy tendencja ejst spadkowa (z dobra na zło). Tu jest
odwrotnie.

>
> Taak...ale tu nie mówimy o Tobie, więc nie przenoś swoich doświadczeń na
> inną sprawę bo zatracasz tym samym obiektywny stosunek do niej...O tym czy
> pan R. jest chorobliwie zazdrosny czy też nie - nie wiemy...Z jego
> postępowania (pełna zgoda na spotkania zony z byłym) wynika raczej coś
> przeciwnego....

Najwyraźniej inaczej rozumiemy "pełną zgodę", wiesz? Ja widziałam w jego
wypowiedziach pretensje i warunek "pójdź, ale jak pójdziesz, to znaczy że
mnie nie kochasz".

Przenoszę tu nie tylko swoje doświadczenia, poza tym, uwierz mi, detektorek
mi sie bardzo wyczulił na ten typ. Aczkolwiek R. jest o niebo dojrzalszy, co
widzę (z radością) po ewolucji jego postów (a i tak ma sporo do zrobienia
jeszcze). Dystans do swoich doświadczeń mam na tyle duży, ze w głowie mieści
mi się dużo szerszy wachlarz możliwości ludzkich zachowań, niż te, które
przeżyłam do tej pory.

>
> Ze co proszę????? Mnie sie raczej wydaje, ze nie mamy tu do czynienia z
> dojrzałą zoną (stąd mój wcześniejszy epitet wobec niej "głuptasek")...

a ja mam wrażenie, ze mam do czynienia z też nie całkiem dojrzałym (nie
przyznającym prawa do błędu) człowiekiem, a jednak nie piszę o Tobie
"chłopczynka" Trochę więcej pokory i szacunku dla ludzi jako takich.

>
> Może i tak...może cała sprawa jest raczej niewinna a nasz R. po prostu
> uleciał w fantazje - ze strzępków informacji (istnieje jakiś były, który
> kiedys wiele znaczył dla żony, ona go kochała tak mocno, że wydawało jej
> się, że już nie będzie nigdy kogokolwiek tak kochać, a teraz po prostu
chce
> się z nim spotkać ot tak z sentymentu a męża kocha i nie zamierza w zadnym
> wypadku od niego odchodzić) ulepił sobie bajkę o tym jak to jest produktem
> zastępczym i w ogóle że powinien bac się o stabilność małżeństwa.


Tak to sobie wyobrażam. W dodatku, jak śmiem przypuszczać, nie jestem w tym
odosobniona.

> Ale my raczej nie mamy prawa do takich interpretacji - nie znamy sytuacji
od
> wewnątrz, więc możemy odnosic sie tylko do relacji pana R. , którego
> powinniśmy chyba uwazać za świadomego swych słów człowieka. Z takiej
pozycji
> ja przynajmniej dokonuję analizy sytuacji- biorę słowa/relacje R. za
> pewnik - i interpretacje ewentualne opieram na nich.

Aha. Nie widać, żebyś szczególnie uważnie czytywał R., ze zrozumieniem,
uznając jego w miarę pełną relację jako pewnik.

>
> Nawet jesli nie powiedziała tego wprost ale dała do zrozumienia że R. jest
> produktem zastepczym - to już jest nieuczciwe.

Jak juz wiemy - nie zrobiła tego. Chyba, ze Ty wiesz coś innego niż ja.

> > trwania w małżeństwie, dziwnie przypuszczam, że jeśli już, to "był" a
nie
> > "jest".
>
> Przypuszczasz...
> Ale sądząc po przedstawionych przez R. relacjach - to nie do końca jest
> tak...

Cytacik jakiś? KOnkrecik?
>
> Nie uwazam zwrotu "kochany głuptasek" za aż tak "OBRZYDLIWĄ" inwektywę -
> zwłaszcza w odniesieniu do całej sytuacji...chodziło mi po prostu o użycie
> zamiennego określenia na : "osoba niedojrzała emocjonalnie". Tak czy
siak -
> przepraszam jeśli moje słownictwo czy tez ton wypowiedzi obraził Cie w
jakiś
> sposób.

MNie nie, mnie mógł razić, obrażał żonę R.
> > Tak. A jeśli fundament jest słaby, dom jednak stoi i nie chcą mu
pozwolić
> > się zawalić, to...?
>
> Totez właśnie uważam, że małżeństwo jest na tyle powaznym krokiem, że
> podchodzic do niego powinni ludzie w pełni dojrzali, świadomi swoich
czynów
> i uczciwi wobec siebie.
> A jesli jest inaczej - no cóż...myślę, że wtedy często pojawiają się
> problemy - jedne są do rozwiazania, inne nie bardzo...

W każdym, najbardziej dojrzałym związku, pojawiają się problemy. To raz.
Dwa - nie widzę za bardzo, co proponujesz dalej, w dalszym ciągu.


> Myslę, ze to "staranie się" powinna przedsięwziąć zwłaszcza ta osoba,
która
> nie była uczciwa i czysta - wtedy są szanse powodzenia.

aha. A druga ma w tym czasie leżeć i czekać, co ze starań pierwszej
wyniknie. A już na pewno, na honor, na Boga, nie wyciągać ręki jako
pierwszy.

Potrafisz zestawić bez zgrzytu chrześicjańską zasadę wybaczenia i tkwienie w
urazie za wszelką cenę?

>W omawianej sytuacji
> mam wrazenie, że "stara sie" mąż, podczas gdy nieuczciwa była żona.

Nawet jeśli, to co w tym złego?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2004-08-26 14:02:34

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora



> >> A fakt wyrażistego określenia się po stronie tego zwiazku nazywasz
> manipulacją.
> A jeśli jej spotkania były próbą zamknięcia tamtej księgi, a niestety
niska
> samoocena R powodowała
> że nie mógł być dla niej oparciem w tym zadaniu. Więc chciała to zrobić
> sama.
>


Uczciwie postępując informowałaby męża o swoich zamiarach przed a nie po
fakcie.... Ona byłaby inspiratorką szczerych rozmów o związku. Odniosłam
wrażenie, że to R zapraszał a nawet nalegał na takie rozmowy. Baaaa próbował
się do nich przygotować pisząc na grupę.....
W dodatku niezbyt ufam osobie, która w jednym dniu daje mężowi znak, że jest
"produktem zastępczym" i nie jest On pewien jej miłości a za moment zupełna
zmiana poglądów i "wyraziste" opowiedzenie się za związkiem. Coś jest
fałszem. R chce wierzyć, że wcześniejsze jej wypowiedzi i szczerze mu życzę,
żeby tak było. Ale..... Po czynach będzie sądzeni. Nie po słowach. Fakty są
takie, że oszukiwała męża. Spotykała się za jego plecami z Byłym..... A
wierzyć każdy może i będzie w to co mu wygodnie. Wydaje mi się, że oboje
potrzebują czasu na przemyślenie.




> Przeczytaj ostanie posty R i może wtedy zobaczysz wiecej.

Właśnie czytam- ale może coś przeoczyłam bo nie wiem o co Ci chodzi.


>> Tak jak pisze wyżej moim zdaniem R wyraźnie (pisze o tym w swpim poście)
> uczynił z EX jego żony temat Tabu
> więc trudny jej było się tym teraz dzielić.

Ciekawe z czego jeszcze uczynił Tabu- może warto wyjaśnić ile jest zagadnień
którymi tak trudno się dzielić. Nawet jeśli jest jej trudno to taki wysiłek
trzeba podjąć gdy poważnie traktujesz małżeństwo i partnera. To jest to co
mam na myśli, że dwie strony muszą po prostu chcieć. Podjąć wysiłek, trud
nawet jak jest bardzo, bardzo trudno. Jej było trudno- jemu za to jest
łatwiej. Było mu łatwiutko- szczególnie gdy pisał post "potrzebuję pomocy"




> Chciałby teraz mieć coś co zabił swoją obojętnością.
> Jego zanagażowanie jest mocno deklaratywne w tej sferze, wydaje się że w
> innych radzi sobie nieźle
> bo jego żona chce z nim być.

Każdy popełnia błędy i za nie pąłci. I czy naprawdę jesteś zupełnie pewien,
że Jego żona chce z nim być? I na podstawie czego to wnioskujesz? Bo po 4
spotkaniach z Byłym POWIEDZIAŁA właśnie to? Dlaczego tak łatwo w to akurat
wierzysz. Bo to taki ładny happy -end? Czemu z równą mocą nie wierzyć w
wersje "produktu zastępczego"? A może po prostu popatrzeć na to co jest a
nie domyślać się.


>
> > Do Margoli- Twoje przyżycia są smutne. Mam wrażenie, że projektujesz
swoje
> > doświadczenia na związek R.
>
> Margola pisze to co uważa, i nienależy dyskutować jak do tego doszła ale
czy
> to jest słuszne czy nie.
> Takie wycieczki jak Twoja źle świadczą o sile Twoich argumentów.

Czytałam FAQ ale jakoś nie zauważyłam, rubryki o czym wolno a o czym nie
wolno dyskutować. Pewnie powinnam przeczytac jeszcze raz. Mój post poszedł
przed przeczytaniem postu Gagatki w którym wyraża taki sam pogląd gdybym
wcześniej go przeczytała darowąłabym sobie ten ostatni akapit.
Argumenty były wyżej- ta część była wyraźnie zaadresowana- do Margoli.....
Dlatego pomijam dalszą część
Kaśka




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2004-08-26 14:05:21

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Crony" <a...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Z postów wynika jasno:
> R chce coś zrobić, zmienić się, podejmuje trud, słucha rad, dzieli się
> problemami. A co robi jego żona? IMHO manipuluje nim, bo z jakiegoś powodu
> jest jej tak wygodnie. Co wcale nie oznacza, że nie uda im sie rozwiązać
> problemów i żyć w szczęśliwej rodzinie gdy oboje i ona i on podejmą
wysiłek.
> Coś poświęca na coś się zgodzą- ale razem. Gdy jedynie On będzie uderzał
się
> w piersi, gdy jedynie On będzie się starał w końcu przegra. Przede
wszystkim
> w miłości trzeba byc mądrym - dawać ale i wymagać dla siebie. Ludzie się
> przez cały czas zmieniają, ich miłość też się zmienia i trzeba wyraźnie
> artykułować co akceptujemy a czego już nie. W moim przekonaniu ukrywane
> spotkanie z "Byłym" czy w z "Byłą" są wielkim zachwianiem zaufania i
dziwię
> się, że R tak łatwo przeszedł nad tym do porządku dziennego. No ale żona
> jednak go kocha- przynajmniej w tym tygodniu!
> Szkoda faceta- bo wygląda na wrażliwego i rzeczywiście zaangażowanego w
> związek.

Zgadzam się z każdym słowem (jako że jesteś kobietą - gratuluję jednocześnie
obiektywizmu)- i również najbardziej w tym wszystkim szkoda mi faceta. Gość
jest rzeczywiście - jak się zdaje - wrażliwy, odpowiedzialny...ale przy tym
po prostu za miękki. Naprawdę, radzę Ci dobrze panie R. - to szlachetne, że
chcesz przymknąć oczy na to co mówiła/robiła Twoja żona i przyjąć winę za
całą sytuację na siebie (w czym gorliwie upewnia Cię większość
komentujących) ale chłopie - obudź się: takim sposobem pogorszysz tylko
sprawę! Przyjmij do swiadomości prostą rzecz: masz prawo wymagać
odpowiedniego poszanowania ze strony swojej żony tak samo jak ona ma prawo
oczekiwać tego od Ciebie! Brałeś ślub na zasadach partnerskich a nie na
zasadzie poddaństwa męża wobec żony! To nie o to chodzi, zeby tylko Twojej
żonie było dobrze - to WAM OBOJGU ma byc dobrze w tym związku....w końcu
żadne z Was nie brało ślubu pod przymusem. Zasługujesz na szczęście nie
mniej niz Twoja żona, człowieku!
Komentarze innych w tym temacie są ...co najmniej dziwne: niektórzy każą
panu R. cieszyć się z tego, że wybrała jednak jego a nie ex (jakby to nie
było zrozumiałe samo przez się od momentu ślubu) i każą dalej "walczyc o
nią" (jakby ex miał prawo byc jakimkolwiek konkurentem branym pod uwagę w
tej sytuacji), niektórzy chwalą żonę za szczerość (tzn za to ,że przyznała
sie do potajemnych spotkań z byłym - ciekaw jestem czy na tej zasadzie
pochwalilibyscie swojego małzonka/małżonkę za przyznanie się do zdrady
małżeńskiej..."ach jaka wspaniała jesteś, że okazałaś wobec mnie
szczerość-przecież mogłaś nic nie mówić..."). Jeszcze inni (to juz chyba
ekstrema) każą bohaterowi bić się w piersi za ...no nie do końca wiadomo za
co (nie dbał o związek? był zbyt oschły?nie potrafił zrozumieć żony?-
tudzież inne znikąd wzięte przypuszczenia) a za wzór dojrzałości stawiają
...jego żonę...
Prawda jest taka: żona R wyrządziła mężowi krzywdę psychiczną już choćby ze
względu na dwa poniższe fakty:
1. spotkania potajemne z byłym - to śmieszne , że mówicie "to było dla jego
dobra-żeby się biedaczek nie zdenerwował"...jak dla mnie to dziwne
pojmowanie szczerości i uczciwości małżeńskiej
2. potwierdzenie-choćby i milczące tego, że traktowała od poczatku
małżeństwo jako związek z "produktem zastępczym" - R. opisywał to tak, że
powiedział coś w rodzaju "czyli skoro tamten był taki ważny to ja jestem od
początku takim produktem zastępczym" a zona nawet nie zaoponowała...
Jeśli każecie za te krzywdy pokutować temu kto ich doznał, drodzy
komentujący....to macie specyficzne poczucie sprawiedliwości...
Ciekaw jestem w takim razie jakie byłyby wasze reakcje na opis takiej
historii (kiedyś była tu o nią równie duża kłótnia) - "jest małżeństwo z
dzieckiem...w czasie kłótni mąż uderza kobietę w twarz (zdarza mu się to
pierwszy raz)-czyli wyrządza jej krzywdę fizyczną (i tym samym oczywiście
psychiczną)"....Czy bylibyście ( a zwłaszcza - byłybyscie) na tyle
konsekwentni by powiedzieć żalącej się Wam kobiecie analogicznie : "wina
leży po obu stronach zapewne", "widocznie nie rozumiałaś uczuć męża, musisz
z nim teraz znaleźć wspólny język, porozmawiać, walczyć o niego", "to
uderzenie w twarz jest wspaniałą lekcją życiową od której możecie
zapoczątkować nowy lepszy okres", "zapewne doprowadziłaś do tego ciosu
własną niską samooceną, która widocznie przeszkadzała bardzo mężowi" ?
(cytaty - przeniesione z Waszych rad do pana R.)
Zeby nie było wątpliwości -ja byłbym takim zachowaniem (uderzenie w twarz
żonę przez męża) równie zbulwersowany jak i wyczynami/słowami pani R-owej.
Pozdrawiam
Crony


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 10 ... 20 ... 22


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Kto jest kim w rodzinie?
[OT] Na wesolo :)
Samotność
Potrzebuje pomocy
... Pochwale sie :-)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »