Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!

Grupy

Szukaj w grupach

 

Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 74


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2003-07-28 22:48:31

Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!
Od: "Arsa" <a...@m...net> szukaj wiadomości tego autora

> Ja swego czasu miałam problem ze soba a raczej z wybaczeniem mojej
> bliskiej koleżance jej zaczepnego zachowania w pewnym temacie . I zeby
> sobie pomóc przeczytałam taką specjalną rozprawę ksiedza na temat
> wybaczania. Tam natrafiłam na sugestię, ze jak czyjes zachowanie nas
> ciagle rani, to należy stosować "uniki" tzn starac sie omijac takie
> osoby a nie nadstawiac policzki do bicia i to aż 77 razy.;-)

Jesli mówimy o chrzescijaństwie to mnie jakoś bardziej przypada do
przekonania biblijna zasada wybaczania -tak chyba bardziej współgra z tą
religią-nie sądzisz?... A co do koleżanki-moze wystarczyło z nią szczerze
porozmawiać...Dzisiaj moze byłaby Twoją przyjaciółką....Tylko dywaguję,
tylko dywaguję...

>
> > A mi się nasuwają wnioski innego rodzaju: "Bóg widzi i zobaczy, czemu
> > uciekłam - skoro Kościół nie dopuszcza. I to Bóg oceni"
>
> To własnie jest fragment mojej filozofii przetrwania w tym , jednak
> innym , niż biblijny, swiecie.

Moim skromnym zdaniem to swiat powinniśmy wznosic do ideału a nie ideał
"zniżać" do świata. Moze wtedy świat stanie się bardziej "biblijny":)

Pozdrawiam
Arsa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2003-07-29 00:10:40

Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!
Od: Halina <h...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora



Arsa wrote:

> Jesli mówimy o chrzescijaństwie to mnie jakoś bardziej przypada do
> przekonania biblijna zasada wybaczania -tak chyba bardziej współgra z tą
> religią-nie sądzisz?...

Ale czy jestes w stanie wybaczać i dalej starać sie udawać, ze nic sie
nie dzieje jeżeli Cie ktos poniewiera 76 razy???? Ja nie. Uciekne,
schowam sie pod stół;-) ale juz nie bede czekała na 77-my. I zyczac temu
"katowi" jak najlepiej, bo mi chodzi tylko o to, zeby nie cierpiec
ponad moje siły.
Jak to jest błahostka, to moge sobie przetłumaczyc i nie reagowac i te
77 razy . Ale nie kiedy mnie ktos bije w twarz i to bardzo boli.

> A co do koleżanki-moze wystarczyło z nią szczerze
> porozmawiać...Dzisiaj moze byłaby Twoją przyjaciółką....Tylko dywaguję,
> tylko dywaguję...

Tak tylko dywagujesz rzeczywiscie, bo rzeczywistosc bywa bardziej
brutalna. Ta własnie koleżanka a codziennie klęczaca w kosciele od rana
do wieczora i podejmujaca w swoim domu prawie wyłącznie duchowne
osobistosci , nie wybaczyła swojemu jedynemu synowi, ze ozenił się z kim
on chciał i mimo 17 lat ich udanego małżenstwa nie uznała własciwie
synowej.
A ta synowa pod kazdym względem jet prawie idealna wg mnie .
I to chodziło o to, ze ja od poczatku uznałam to małżenstwo i tym się
naraziłam koleżance a dawnej najbliższej przyjaciółce.
Żadne rozmowy z niektórymi typami osób nic nie dają i wówczas trzeba
takich osób unikać, bo człowieka mogą zniszczyć.
I dzieci te (sy i synowa) uciekły na drugi kontynent, zeby nie miec
nieustannego, stałego stresu. Dziwisz sie im? Ja nie.

> Moim skromnym zdaniem to swiat powinniśmy wznosic do ideału a nie ideał
> "zniżać" do świata. Moze wtedy świat stanie się bardziej "biblijny":)

Ja teoretyzować też tak byłabym skłonna a tylko bardzo trudno z
praktyką.
Należe raczej do "idealistek" z urodzenia ale na tym swiecie zyje juz
długo i zeby sie jakos utrzymać w formie , musiałam filozofie swoje
trochę zweryfikowac. Wystarczy, ze mój mąż był idealistą i noszę mu już
kwiatki od 29 lat;-(. Za nieprzystosowanie się płaci. I jeszcze bliscy
cierpią.
To nie znaczy, ze trzeba krasc, kłamać...ale nie jeden raz trzeba
usunąć sie z placu boju, zeby siebie uchronić, bo dbanie o swoje zdrowie
też jest w Biblii podkreslone jako nasz obowiązek.
Musze przyznać, że w tzw. "mądrosci Syracha" ,w Biblii , jest ogrom
porad własnie takich zachowawczych. Polecam!
Pozdrawiam Halina

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2003-07-29 07:31:10

Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!
Od: "Joanna Gacka" <j...@w...com-media.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Halina" <h...@s...ca> napisał w wiadomości
news:3F25BB80.A8809199@sympatico.ca...
> Jak to jest błahostka, to moge sobie przetłumaczyc i nie reagowac i te
> 77 razy . Ale nie kiedy mnie ktos bije w twarz i to bardzo boli.

ja tylko niesmialo chcialamzauwazyc, ze 77 jest w Nowym Testamencie
synonimem nieskonczonosci...
i, że jednoczesnie Jezus nie każe nam byc ciapami kompletnymi - patrz na
jego odpowiedz arcykaplanowi. Tu chodzi nie tyle o dzialanie, co o postawe
serca.

Biblijnie, to bohaterka pierwszego posta powinna w swoim sercu przebaczyc,
jednoczesnie nie pozalajac sie w taki sposob poniewierac :)

J.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2003-07-29 09:06:03

Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!
Od: "Ania Björk \(sveana\)" <sveana_antyspam@hotmail_smiercspamerom.com> szukaj wiadomości tego autora

"Arsa" <a...@m...net> skrev i meddelandet
news:bg48ut$1vsg$1@news.atman.pl...
> > No widać, że nie jesteś specjalnie praktykujący :)
> > A mi się nasuwają wnioski innego rodzaju: "Bóg widzi i zobaczy, czemu
> > uciekłam - skoro Kościół nie dopuszcza. I to Bóg oceni"
>
> Ciekawa filozofia...a jaka wygodna....a nie sądzisz , ze Kosciół jest
> narzędziem Boga na Ziemi? - bo tak sądzą chyba wszyscy katolicy na
podstawie
> Biblii ...

Hm, to juz jest bardzo NTG, ale musze wtracic swoje trzy grosze, bo jak
czytam takie argumenty, to mi sie Radio Ma-Ryja samo wlacza i straszy ;-)
Czy wedlug ciebie te dwa nastepujace rownania maja sens jednoczesnie?:

katolik = chrzescijanin chrzescijanin = katolik

Bo dla mnie nie maja sensu obydwa, a tylko to pierwsze. I to tez pod duzym
znakiem zapytania. Katoliku drogi, istnieja jeszcze inne denominacje i
odlamy od tej wedlug Ciebie jedynie slusznej drogi do zbawienia.


Ania (dla porzadku)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2003-07-29 09:12:36

Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!
Od: "Arsa" <a...@m...net> szukaj wiadomości tego autora

> Tak tylko dywagujesz rzeczywiscie, bo rzeczywistosc bywa bardziej
> brutalna. Ta własnie koleżanka a codziennie klęczaca w kosciele od rana
> do wieczora i podejmujaca w swoim domu prawie wyłącznie duchowne
> osobistosci , nie wybaczyła swojemu jedynemu synowi, ze ozenił się z kim
> on chciał i mimo 17 lat ich udanego małżenstwa nie uznała własciwie
> synowej.
> A ta synowa pod kazdym względem jet prawie idealna wg mnie .
> I to chodziło o to, ze ja od poczatku uznałam to małżenstwo i tym się
> naraziłam koleżance a dawnej najbliższej przyjaciółce.
> Żadne rozmowy z niektórymi typami osób nic nie dają i wówczas trzeba
> takich osób unikać, bo człowieka mogą zniszczyć.
> I dzieci te (sy i synowa) uciekły na drugi kontynent, zeby nie miec
> nieustannego, stałego stresu. Dziwisz sie im? Ja nie.

Ja tez nie...Ale przyznasz, że ta sytuacja jest dość ekstremalna. Większość
problemów w związku i w życiu da się chyba jednak rozwiązać i właśnie w
kontekście takich "rozwiązywalnych" sytuacji mówiłem o wybaczaniu i
dochodzeniu do ugody. Zresztą nie chcę robić tu z siebie jakiegoś
kaznodzieji - całkowicie rozumiem ludzi, którzy nie nadstawiają w pewnych
sytuacjach drugiego policzka - bo samemu mnie daleko do ideału w tej kwestii
i wielu rzeczy nigdy bym nie wybaczył. Po prostu chciałem tylko napomknąć,
że wg mnie w przypadku, gdy "gra" toczy się o przetrwanie związku
małżenskiego, powinno się zwiększyć margines tolerancji i wyrozumiałości dla
drugiej osoby. A wracając do konkretnego przypadku, gdzie zona została
uderzona przez męża (jeden jedyny,pierwszy raz) - wydaje mi się, że był to
poważny sygnał, że coś jest nie tak....ale nie był to jeszcze dostateczny
powód by bezwarunkowo zrywac ten związek (tym bardziej, że w grę wchodziło
jeszcze dziecko). Byc może, rzeczywiście na tym jednym uderzeniu nie
skończyłoby się - i wkrótce nie byłoby już innego wyboru dla żony jak
rozwód....ale może ten związek był jeszcze do uratowania. Tak mi się
wydaje...

> To nie znaczy, ze trzeba krasc, kłamać...ale nie jeden raz trzeba
> usunąć sie z placu boju, zeby siebie uchronić, bo dbanie o swoje zdrowie
> też jest w Biblii podkreslone jako nasz obowiązek.
> Musze przyznać, że w tzw. "mądrosci Syracha" ,w Biblii , jest ogrom
> porad własnie takich zachowawczych. Polecam!

Nie znam sie za bardzo na Biblii ale chyba mówisz o Starym Testamencie - w
Nowym kwestia wybaczania postawiona jest znacznie bardziej "ortodoksyjnie".
Ale ogólnie masz pewnie rację - świat daleki jest od ideału a radzić sobie
jakoś trzeba.

Pozdrawiam
Arsa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2003-07-29 09:28:07

Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!
Od: "Arsa" <a...@m...net> szukaj wiadomości tego autora

> Hm, to juz jest bardzo NTG, ale musze wtracic swoje trzy grosze, bo jak
> czytam takie argumenty, to mi sie Radio Ma-Ryja samo wlacza i straszy ;-)
> Czy wedlug ciebie te dwa nastepujace rownania maja sens jednoczesnie?:
>
> katolik = chrzescijanin chrzescijanin = katolik
>
> Bo dla mnie nie maja sensu obydwa, a tylko to pierwsze. I to tez pod duzym
> znakiem zapytania.

Matematycznie patrząc oba równania są takie same, więc nie rozumiem czemu
jedno miałoby mieć sens a drugie nie. To tak jakbyś powiedziała, ze 2+2=4-
to prawda ale 4=2+2 to już nieprawda. Ale chyba wiem o co Ci chodzi - każdy
katolik jest chrzescijaninem, a nie kazdy chrześcijanin katolikiem. Tylko,
że co z tego:)?
Radio Maryja jest fajne - tylko tam można wysłuchac takich "perełek" jak:
" "Modlitwy na antenie RM":
- Sluchamy, RM...w czyjej intencji modlitwa?
- Ja bym chciala sie pomodlic za wszysktich oszustów, kłamców i
zlodziei...no i oczywiście za ojca dyrektora."

> Katoliku drogi, istnieja jeszcze inne denominacje i
> odlamy od tej wedlug Ciebie jedynie slusznej drogi do zbawienia.

Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi - nie przypominam sobie nawet, zebym
mówił jakiego wyznania jestem a co dopiero jaka jest wg mnie słuszna droga
do zbawienia-wyluzuj troszkę:) Powiedziałem tylko wczesniej, że katolicyzm
zakłada, że Kosciół jest narzędziem Boga na Ziemi. A śluby koscielne w
Polsce biorą najczęściej katolicy.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2003-07-29 09:49:40

Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!
Od: "Ania Björk \(sveana\)" <sveana_antyspam@hotmail_smiercspamerom.com> szukaj wiadomości tego autora

"Arsa" <a...@m...net> skrev i meddelandet
news:bg5en4$1h0g$1@news.atman.pl...
>
Ale chyba wiem o co Ci chodzi - każdy
> katolik jest chrzescijaninem, a nie kazdy chrześcijanin katolikiem. Tylko,
> że co z tego:)?


A to, ze Ty a riori zakladasz, ze masz w rozmowcy katolika. A to blad.

> Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi - nie przypominam sobie nawet, zebym
> mówił jakiego wyznania jestem a co dopiero jaka jest wg mnie słuszna droga
> do zbawienia-wyluzuj troszkę:) Powiedziałem tylko wczesniej, że katolicyzm
> zakłada, że Kosciół jest narzędziem Boga na Ziemi. A śluby koscielne w
> Polsce biorą najczęściej katolicy.
>
Najczesciej - ale nie w 100%.


Napisales tak:
"> Ciekawa filozofia...a jaka wygodna....a nie sądzisz , ze Kosciół jest
> narzędziem Boga na Ziemi? - bo tak sądzą chyba wszyscy katolicy na
podstawie
> Biblii ..."

To bylo skierowane do konkretnego przedpiscy, o ktorym nic nie wiesz, a juz
najmniej, w co i jak wierzy, dlatego nie powinienes zakladac, ze jest
katolikiem, bo ma to w sobie juz elementy uprzedzenia.

Ania


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2003-07-29 09:57:45

Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!
Od: "Arsa" <a...@m...net> szukaj wiadomości tego autora

>
> Napisales tak:
> "> Ciekawa filozofia...a jaka wygodna....a nie sądzisz , ze Kosciół jest
> > narzędziem Boga na Ziemi? - bo tak sądzą chyba wszyscy katolicy na
> podstawie
> > Biblii ..."
>
> To bylo skierowane do konkretnego przedpiscy, o ktorym nic nie wiesz, a
juz
> najmniej, w co i jak wierzy, dlatego nie powinienes zakladac, ze jest
> katolikiem, bo ma to w sobie juz elementy uprzedzenia.
>
> Ania

Ależ Ty jesteś poprawna politycznie. No fakt - skoro mówiliśmy o ślubie
kościelnym w Polsce to prawdopodobieństwo tego, ze mówiliśmy o slubie w
kościele rzymskokatolickim wynosi nie 100 ale pewnie ok. 98 % . Przy czym
zasada "Kosciół jest narzędziem Boga na Ziemi" jest przyjęta, jak mi się
wydaje, nie tylko przez kosciół katolicki, więc tak naprawdę chyba troszkę
się czepiasz.
Pozdrawiam
Arsa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2003-07-29 10:00:26

Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!
Od: "Ania Björk \(sveana\)" <s...@h...com> szukaj wiadomości tego autora

> Ależ Ty jesteś poprawna politycznie.

Mozliwe. No i nie jestem katoliczka, stad bardzo jestem drazliwa na punkcie
podobnych sformulowan.


Ania


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2003-07-29 10:30:38

Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!
Od: p...@p...fm szukaj wiadomości tego autora




> Ech - a ja, naiwny myślałem, że "prawdziwy" ślub to "raz na całe życie"....
> Pozdrawiam
> Arsa
>
>


I ja tez jestem naiwna - w dalszym ciagu uwazam, ze "prawdziwy" slub to raz na
cale zycie.

Tylko jak zmusic osoby wiazace sie wezlem malzenskim do odpowiedzialnosci... za
siebie, za partnera, za swoje slowa, za dzieci ktore urodza sie z takiego
zwiazku...


A jak Ci sie wydaje, czy ten mlody czlowiek ( poczatek dyskusji) jest
odpowiedzialny???

A co bedzie kiedy przyjda na swiat dzieci? Tez moze splodzone tylko dla
zabawy...i kiedy taka odpowiedzialnosc spadnie na niego - to sobie poradzi? A
moze wtedy tez pozwoli sobie na jakies wybryki.!!
A czas nie czeka, wychowanie dzieci to zmudny dzien po dniu, pelnym poswiecen
dla malutkiej istotki... istotki, ktora kiedys rowniez wejdzie w zycie dorosle,
i jakie wzorce wyniesie z domu rodzinnego... od ojca... matki...
Czy przypadkiem nie lepiej zrezygnowac z takiego nieodpowiedzialnego mezczyzny
dla dobra naszych nastepcow???

Mysle, ze ten mezczyzna pokazal juz calkowita ignorancje nie tylko w stosunku
do swojego partnera, ale rowniez do nastepnych obowiazkow zyciowych.

Nie jestem pewna czy i ja moglabym dac mu nastepna szanse....
Bo zamiast naprawde zalowac za ten czyn do brnie dalej w slepy zaulek ( chocby
alkohol...)
Czy to moze byc objaw poprawy...???

Pozdrawiam
Pola

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 8


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

opieka społeczna
Jestem zła, kradne, oszukuje
Uniewaznienie czy rozwod??
pedagog szuka pracy
Razem czy nie koniecznie.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »