« poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2003-07-30 19:34:08
Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!Arsa wrote:
>
> Ty potrafisz za to tylko :
>
> ."..piszę o męskich pizdach ..."-poprzeklinać,
> ."..Twoje opinie sa żałosne ... "-poobrażać rozmówcę
> "...W imię czego? Bozia, Jezusek, Amen.." -pokpić sobie z religii
>
> Ogólnie - masz styl i przemyślenia na poziomie tygodnika "Nie"
IMO dyskusja przekroczyła próg "dobrego smaku" schodząc z merytorycznej
na osobiste animozje.;-(
A propos "NIE". Ja sama nie moge przełknąć zaniżonego poziomu
wypowiedzi tam zamieszczanych ale znam pare osób, które to są w stanie
zrobić i uważają, ze wiele cennych informacji maja okazje z tego
tygodnika wyczytać. I to dosc wiarygodnych (wg nich).
Pozdrawiam Halina
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
62. Data: 2003-07-31 10:17:11
Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!Osoba znana jako Arsa <a...@m...net> napisał(a):
> Ech - a ja, naiwny myślałem, że "prawdziwy" ślub to "raz na całe życie"....
Bo tak jest, ale bez "".
Melka
--------********--------
"Wszelkie wygłaszane przeze mnie opinie są jak najbardziej subiektywne i
przedstawiają mój osobliwy punkt widzenia rzeczywistości, którą to
rzeczywistość staram sie postrzegać jak najmniej realnie ." M.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
63. Data: 2003-07-31 13:26:28
Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!Arsa wrote:
> Mam 24 lata, skoro o to pytasz i na razie jestem daleko od
> małżenstwa. Moje dywagacje odnosiły się do przypadku, który opisała
> pinka.tru, nie zaś do Twojego. Nie jestem zwolennikiem bycia w
> małżenstwie za wszelką
Ja też nie, chociaż mając tyle lat co Ty (a było to ledwie pięć lat temu),
myślałem podobnie. Życie nas niekiedy boleśnie zaskakuje.
> cenę -powiedziałem tylko, ze powinno się wg mnie dawać w miarę
> mozliwości jak najwięcej szans drugiej osobie, gdy chodzi o
> uratowanie małżenstwa- właśnie m.in z szacunku dla sakramentu, z
> szacunku dla instytucji małżeństwa, z szacunku dla osoby, którą
> zdecydowało się poślubić, z szacunku dla samego siebie i własnych
> decyzji. Oczywiście w miarę możliwości
> oznacza - gdy są jeszcze jakiekolwiek szanse na uratowanie związku.
Szansę daje się komuś, kto o nią prosi. Kto wykazuje chęc poprawy i
rzeczywiście się poprawia. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia z dalszą
demoralizacją danego osobnika, który widzi, że może kogoś bezprawnie
krzywdzić i uchodzi mu to na sucho. Nie widzę chęci poprawy u młodego
człowieka, o którym pisała matka jego żony.
Szacunek dla własnych decyzji oznacza także umiejętność wycofania się z
decyzji źle podjętych. Nie jesteśmy skazani na sukces, mamy prawo błądzić,
ale trwanie w błędzie to już głupota.
[...]
> Naprawdę podziwiam Cię - wątpię czy ja mógłbym podniesć się po
> podobnych przeżyciach
Jesteśmy o wiele bardziej silni, niż nam się wydaje. Wielokrotnie się o tym
przekonywałem na własnej skórze.
- i życzę, żeby w przyszłosci spotykało Cie
> samo szczęście na które zapewne zasługujesz a tę flądrę - tym razem
> nie bedzie po "chrześcijansku" -niech szlag trafi.
Za życzenia dziękuję, natomiast wolę byś wycofał swoje złorzeczenia pod
adresem mojej ex. Ta "flądra" ;-) jest matką mojego dziecka i choćby dlatego
zależy mi na tym by żyła długo i szczęśliwie.
Mam tylko jedno
> pytanie - przepraszam jesli Cie urażę nim-nie musisz
> odpowiadać....powiedz mi jakim cudem znalazłeś się z nią przed
> ołtarzem....czy kochałeś ją tak mocno, że nie widziałeś , że ona
> Ciebie nie kocha? Przecież to chyba niemożliwe, ze ona "odkochała
> się" po 3 dniach od ślubu. Czy czujesz, że to była przemyślana z
> Twojej strony decyzja?
Znaliśmy się 3 lata i 4 mieisące przed ślubem, równe 40 miesięcy. Z mojej
strony była to jak najbardziej przemyślana decyzja. Wiedziałem o wielu
niepokojących cechach charakteru mojej dziewczyny, ale mówiłem sobie "miłość
wszystko zwycięży", kocham ją, ona beze mnie nie da sobie rady, nie przeżyję
ani dnia bez niej. Za nią nie mogę mówić. Wierzę, że mnie kochała, ale
później próbowała sobie pewne rzeczy zrelatywizować.
> piękne...ale ...tak szybko? Powiedz mi, co myślisz, gdy patrzysz
> wstecz- na czas tuż sprzed małżenstwa...nie sądzisz , ze mogłes tego
> uniknąć? ..zobaczyc że to małżeństwo jest przegrane nim jeszcze się
> rozpoczęło...Zaznaczam , że absolutnie nie chcę, żeby to wyglądało
> jak moralizowanie czy cokolwiek w tym stylu..pytam z czystej
> ciekawości...i przerażenia, ze tak mogą się potoczyć ludzkie losy...
Dzień przed ślubem moi rodzice przyjechali do mnie i powiedzieli :"Synu, ty
z tą dziewczyną będziesz miał krzyż pański. Jeśli chcesz, możemy jeszcze
teraz wszystko odwołać".
Niestety, na miłość i głupotę nie ma lekarstwa...
Są także pozytywy tej całej sytuacji - umiem bardziej o siebie zadbać i
wiem, że już nigdy żadna kobieta mnie tak nie skrzywdzi, bo jej na to nie
pozwolę. Obecnie jestem z kimś innym i jestem szczęśliwy. Moja dziewczyna ma
synka (jej facet porzucił ją, gdy tylko usłyszał o ciąży), tak więc w
pewien sposób mam dwoje dzieci. Umiem się bardziej cieszyć tym co mam, niż
tym, co mógłbym mieć. Ze słownika wykreśliłem też słowa "nigdy" i "zawsze".
Pozdrawiam
D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
64. Data: 2003-08-04 07:36:52
Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!> >> Proponuję prześledzenie pojęć: implikacja a równoważność...
> >> albo analizę takiego przykładu:
> >> Polak = Europejczyk vs. Europejczyk = Polak
> > Coś słyszysz, że dzwonią tylko nie wiesz w którym kościele.
> > Uwaga - powtórka dla Ciebie z matematyki i logiki:
> > "=", "<=>" - znaki równości, równoważności
> > "=>" - znak implikacji
> > A Twój przykład to niespójna, dziwaczna konstrukcja udająca problem
> > logiczny.
> > Przypuszczam , ze chodziło Ci o to, ze kazdy Polak jest Europejczykliem
a
> > nie każdy Europejczyk Polakiem - rzeczywiście to, że doszedłeś do tak
> > odkrywczej konstatacji jest godne podziwu:) Ale na przyszłość -taka
dobra
> > rada - wyrażaj podobne rewelacje w formie opisowej a nie w postaci
> > matematyczno-logicznych konstrukcji, których chyba nie za bardzo
potrafisz
> > stosować.
>
> Brawo!
> Zadanie domowe zaliczone.
> Miałem nadzieję, że przynajmniej Googlem umiesz się posługiwać.
Widzisz, kolego - to akurat pamiętam ze szkoły średniej. Jak kiedyś tam się
dostaniesz to Ci to gruntowniej wytłumaczą - i nawet google do sprawdzenia
tego nie będziesz potrzebował.
> Nie zawiodłeś mnie, oby tak dalej - może za rok będzie z Ciebie
> sensowny rozmówca.
Dziwnie reagujesz, gdy udowadnia Ci się Twą niewiedzę.
> P.S. Skąd wiesz, że w zapisie przykładu nie chodziło mi o symbol
> przynależności do zbioru (duże, półokrągłe E)? :)
Mhm...ależ podchwytliwe pytanie - może stąd, że nie dałeś żadnego symbolu
tylko stary prosty znak "="....Matematyka ma to do siebie, że liczy się to
co zapisałeś a nie to "o co Ci chodziło" albo "co miałeś na myśli".
> Trudno to jakoś na klawiaturze zapisać, prawda? :)
Jednym trudno, inni sobie radzą....
> Taki dwudrożny zapis mogłby być ułatwieniem... gdybyś z logiki poległ,
> może choć zbiory pamiętałbyś :]
>
> ROTFL.
Widzisz...póki co to z logiki poległeś Ty... Na przyszłość po prostu nie
staraj udawać znawcy w temacie o którym nie masz pojęcia. Skończ spokojnie
podstawówkę, ucz się wszystkiego od podstaw - matematyki nie oszukasz.A gdy
ktoś Ci z dobrego serca tłumaczy coś, czego nie rozumiesz - to podziękuj i
nie zaperzaj się tak, bo Ci coś pęknie.
Baj baj baj - nie odpowiadaj:)....bo już nie chce mi się z Tobą gadać.
Arsa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
65. Data: 2003-08-04 07:52:25
Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!>> Jeśli nic nie wymyśliłeś, podpowiem: ja zadaję pytania, bo mnie
> naprawdę Twoja postawa dziwi. Ty oskarżasz, bo Ci się nie podobają
> moje pytania - traktujesz to jako wet za wet.
> A to chyba spora różnica.
Gratuluję spostrzegawczości - to rzeczywiście z mojej strony był wet za wet.
Z tym, że to nie było tak pięknie, że Ty zadałeś niewinne pytanie a ja Ci z
furią dałem słownego ciosa, tylko po prostu wysunąłeś nie wiadomo z czego
obraźliwą dla mnie hipotezę o treści " jesteś, Arso, damskim bokserem" a ja
odpowiedziałem Ci równie nieuzasadnioną i - przyznaję - równie idiotyczną
hipotezą "Ty, Z.Boczku jesteś damskim bokserem".
>
> Jako bokser chyba pamiętasz, jak na ringu leje Gołota? :>
>
> No to forza Jendriu! :]
To była zdaje się próbka Twojego poczucia humoru. No cóż.....
> Jak dla mnie EOT.
Jak dla mnie również
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
66. Data: 2003-08-04 08:08:37
Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!> > Chętnie wysłuchałbym innych poglądów na tę
> > kwestię - zaznaczam: poglądów a nie nafaszerowanych nienawiścią,
dziwnymi
> > insynuacjami i głupawą złośliwością "twardych" manifestów
"betonogłowych"
> > jak Z.Boczek.
>
> Nie - to AKCJA męża była zbyt pochopna. Żona REagowała słusznie -
> uciekała od niebezpieczeństwa
Nie wiem czy zauważyłeś ale prosiłem wyżej, zebyś powstrzymał się już od
komentarzy. Tak , tak - wiem : Ty wiesz w tej ( i pewnie w innych sprawach
też ) wszystko i w zasadzie jak sam zasugerowałeś wszyscy tu powinniśmy
poprzestać "na pytaniu i czytaniu" tego co płynie spod Twych palców ale
jakoś - szczerze mówiąc ja nie mam na to ochoty...
> Więc albo rzucasz epitetami pejoratywnymi - a później się nie skarżysz
> na adwersarza, albo odstępujesz od wycieczek. Wówczas masz prawo się
> poskarżyć do Agi, Duni - kogokolwiek :)
Odstępuję od rozmowy z Tobą, jeśli pozwolisz...Skarzyć się nikomu nie
potrzebuję.
> Pointa: "Co Ty wiesz o dyskutowaniu...'
W Twoim wykonaniu taka pointa brzmi jak dobry dowcip:.
Pa!
Arsa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
67. Data: 2003-08-04 15:33:07
Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!Wprąciłem się, gdyż Arsa i te mądrości wymagają mojej stanowczej
erekcji:
>>> Chętnie wysłuchałbym innych poglądów na tę kwestię - zaznaczam:
>>> poglądów a nie nafaszerowanych nienawiścią, dziwnymi insynuacjami
>>> i głupawą złośliwością "twardych" manifestów "betonogłowych"
>>> jak Z.Boczek.
>> Nie - to AKCJA męża była zbyt pochopna. Żona REagowała słusznie -
>> uciekała od niebezpieczeństwa
> Nie wiem czy zauważyłeś ale prosiłem wyżej, zebyś powstrzymał się już od
> komentarzy. Tak , tak - wiem : Ty wiesz w tej ( i pewnie w innych sprawach
> też ) wszystko i w zasadzie jak sam zasugerowałeś wszyscy tu powinniśmy
> poprzestać "na pytaniu i czytaniu" tego co płynie spod Twych palców ale
> jakoś - szczerze mówiąc ja nie mam na to ochoty...
Ślicznie tniesz ;) Jestem pod wrażeniem :]
W tym Twoim 'pożegnalnym' ze mną poscie również nie miałeś żadnych
cytatów, dowodów - o które prosiłem. Nie przeszkodziło Ci to jednak
wyciąć moich uwag pod Twoim adresem, znowu mnie 'dojechać' - ku mojej
uciesze, szczerze pisząc :)
>> Więc albo rzucasz epitetami pejoratywnymi - a później się nie skarżysz
>> na adwersarza, albo odstępujesz od wycieczek. Wówczas masz prawo się
>> poskarżyć do Agi, Duni - kogokolwiek :)
> Odstępuję od rozmowy z Tobą, jeśli pozwolisz...Skarzyć się nikomu nie
> potrzebuję.
Trzeba było tak od razu po męsku :)
>> Pointa: "Co Ty wiesz o dyskutowaniu...'
> W Twoim wykonaniu taka pointa brzmi jak dobry dowcip.
Szkoda tylko, że nie potrafisz tego udowodnić (bo fakt, że TY tak
piszesz... podejrzewam, że dla większości pewnie to nic nie znaczy ;]
sorry za szczerość, Winnetou :)).
W zamian wysuwasz swoje wnioski na temat mojego nieuctwa, buractwa
podparte jedynie szkolnymi epitetami ('gdy się dostaniesz do szkoły
średniej', itp).
Komu chcesz tu zaimponować takimi uwagami? Dorosłym ludziom z
rodzinami - w Twoim wieku z komentarzami, że: 'jestem chyba jeszcze w
podstawówce i jak kiedyś dojdę do szkoły średniej...'?
ROTFL :)
Albo umiesz coś obronić, albo odstąp (zamiast ośmieszać _mnie_, bo mam
'czelność' wyśmiać Twój pogląd :>) - proste czy nie? :)
Ty nie umiesz się wybronić, wyciągasz argumenty, według których sam
nie postępujesz i w których nie do końca wiesz, o co chodzi - a na
moje (złośliwe, ale nikt nie obiecał Ci, że wszyscy tu będą mili,
Winnetou) pytania odpowiadasz atakiem personalnym :)
Może powinieneś zastanowić się, jak należy poruszać się po cienkiej
linii niedomówień, by lawirować pomiędzy finezją a jej brakiem?
Bo ja chyba Cię nie dotknąłem ani razu - a jeśli owszem, proszę
ponownie o cytat :] A Ty mnie owszem.
tu też już eot. Jeśli i to nie dotrze, już nic nie dotrze (no i
będziesz 'chłopcem do dotarcia' :)).
--
Z. Boczek
"Lepiej czasem milczeć i tylko wyglądać na głupca -
niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości".
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
68. Data: 2003-08-04 17:17:39
Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!
> W tym Twoim 'pożegnalnym' ze mną poscie również nie miałeś żadnych
> cytatów, dowodów - o które prosiłem. Nie przeszkodziło Ci to jednak
> wyciąć moich uwag pod Twoim adresem, znowu mnie 'dojechać' - ku mojej
> uciesze, szczerze pisząc :)
ok po kolei:
Nie wiem czy dostrzegłeś ale w jednym z poprzednich postów do Ciebie
wymieniłem główne moje zarzuty co do Twojego stylu prowadzenia dyskusji.
Przypomnę: potrafisz między innymi:
."..piszę o męskich pizdach ..."-pobluzgać
."..Twoje opinie są żałosne ... "-dyskredytować, obrażać rozmówcę,
"...W imię czego? Bozia, Jezusek, Amen.." -pokpić sobie z religii, która -
wyobraź sobie - dla wielu ludzi ma spore znaczenie
Ale szczerze mówiąc , najbardziej wkurzyły mnie Twoje insynuacje typu "skoro
dopuszczasz sytuację w której mąż uderza kobietę i mimo tego małżenstwo trwa
nadal (kobieta wybacza) to znaczy, że widocznie masz, Arso, cos na
sumieniu". To taki typowy chwyt poniżej pasa, nie uważasz? To tak jakbym
powiedział człowiekowi , który protestuje przeciw karze śmierci "acha,
protestujesz - więc widocznie masz coś na sumieniu i sam boisz sie trafić
pod szubienicę".
> >> Pointa: "Co Ty wiesz o dyskutowaniu...'
> > W Twoim wykonaniu taka pointa brzmi jak dobry dowcip.
>
> Szkoda tylko, że nie potrafisz tego udowodnić
Patrz wyżej:
(> W zamian wysuwasz swoje wnioski na temat mojego nieuctwa, buractwa
> podparte jedynie szkolnymi epitetami ('gdy się dostaniesz do szkoły
> średniej', itp).
Wnioski na temat szkoły średniej itd wysnułem na podstawie Twojej znajomości
zasad logiki. Przyznasz chyba, że nie popisałeś się wyrywając się z
twierdzeniem (zadaniem?):
"Polak = Europejczyk vs. Europejczyk = Polak". Moze byłem troszkę
złośliwy...ale to Ty wyrwałeś się z pouczaniem mnie w tym temacie - ja tylko
wykazałem Ci, że aby pouczac warto samemu coś na dany temat wiedzieć.
> Ty nie umiesz się wybronić, wyciągasz argumenty, według których sam
> nie postępujesz i w których nie do końca wiesz, o co chodzi - a na
> moje (złośliwe, ale nikt nie obiecał Ci, że wszyscy tu będą mili,
> Winnetou) pytania odpowiadasz atakiem personalnym :)
Co do ataków personalnych - będę się upierał: wszystko zaczęło sie od Twojej
sugestii, że "widocznie biję kobiety ". Mów co chcesz- jak dla mnie był to
typowy atak personalny.
Co do moich argumentów - jesli czytałeś moje wypowiedzi to powinieneś bez
trudu dostrzec, ze :
a) ciekawi mnie ten problem i interesują zwiazane z nim cudze doświadczenia,
b) sam takowych doświadczeń nie posiadam, stąd wysnuwam swoje opinie jedynie
na podstawie pewnych ogólnych kryteriów, jakimi kieruję się w życiu - stąd
też NIE UPIERAM się przy moich opiniach, jestem otwarty na cudze uwagi,
przyznaję się do mojej niewiedzy w pewnych sprawach; nie uwazam się za
eksperta w tej dyskusji (i podkreślam to prawie w kazdym poście) ale też
uwazam , że mam pełne prawo uczestnictwa w niej...tym bardziej - ze jeszcze
raz to powiem - staram się wyraźnie rozdzielac to czego jestem pewien lub do
czego jestem przekonany od tego co mi się tylko wydaje....
>
> Może powinieneś zastanowić się, jak należy poruszać się po cienkiej
> linii niedomówień, by lawirować pomiędzy finezją a jej brakiem?
Może i Ty powinieneś się zastanowić?
> Bo ja chyba Cię nie dotknąłem ani razu - a jeśli owszem, proszę
> ponownie o cytat :]
Dotknąłeś mnie - owszem. Cytaty między innymi -powyzej.
Co do moich kontrataków - starałem sie tylko, by były proporcjonalne do
Twoich ataków:) Jesli ciut przesadziłem, to przepraszam.
Pozdrawiam
Arsa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
69. Data: 2003-08-05 01:40:55
Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!Wprąciłem się, gdyż Arsa i te mądrości wymagają mojej stanowczej
erekcji:
Przepraszam, że złamię EOTa, ale chciałbym coś wyprostować.
Na wstępie: Pozytywnie się zaskoczyłem Twoim postem, Arsa. Poważnie.
Poniżej każda moja wypowiedź ma zostać odczytana jako ciepła i
przyjazna :)
WYKONAĆ!
>> W tym Twoim 'pożegnalnym' ze mną poscie również nie miałeś żadnych
>> cytatów, dowodów - o które prosiłem. Nie przeszkodziło Ci to jednak
>> wyciąć moich uwag pod Twoim adresem, znowu mnie 'dojechać' - ku mojej
>> uciesze, szczerze pisząc :)
> ok po kolei:
> Nie wiem czy dostrzegłeś ale w jednym z poprzednich postów do Ciebie
> wymieniłem główne moje zarzuty co do Twojego stylu prowadzenia dyskusji.
> Przypomnę: potrafisz między innymi:
> ."..piszę o męskich pizdach ..."-pobluzgać
Nie o Tobie, prawda? Tak - jestem wulgarny. Czy to znaczy, że nie
możesz ze mną podyskutować merytorycznie - tylko pojechać mi nt.
podstawówki? :)
> ."..Twoje opinie są żałosne ... "-dyskredytować, obrażać rozmówcę,
Mogę mieć własne, subiektywne zdanie na temat Twoich _opinii_?
'Nie wylewam dziecka z kąpielą' - to chyba najtrafniejsze określenie.
Zauważ (tłumaczyłem Ci to już): nigdzie nie ośmieszam _Ciebie_.
Tylko Twoje argumenty, które atakuję - a których Ty masz bronić.
> "...W imię czego? Bozia, Jezusek, Amen.." -pokpić sobie z religii, która -
> wyobraź sobie - dla wielu ludzi ma spore znaczenie
Szczerze? Kpiłem z Twojego połączenia 'religia a nakaz wybaczania
katowi'. Nie z samej religii jako takiej.
Poza tym - czemu bronisz czegoś, w co sam nie wierzysz?
To tak, jakbym kopnął krowę w Indiach a Ty mnie za to uderzył.
Dziwne, prawda? :)
Nie bądź don Kichotem, Arsa - pozwól się bronić samym urażonym.
> Ale szczerze mówiąc , najbardziej wkurzyły mnie Twoje insynuacje typu "skoro
> dopuszczasz sytuację w której mąż uderza kobietę i mimo tego małżenstwo trwa
> nadal (kobieta wybacza) to znaczy, że widocznie masz, Arso, cos na
> sumieniu".
NIGDZIE _nie stwierdziłem_ w ten sposób. Raptem były to dwa (może
trzy?) /pytania/.
Mogłeś odpowiedzieć odpowiedzią, pytaniem na pytanie, stwierdzeniem,
że to demagogia... jest wiele sposobów.
Ty zacząłeś mi wlewać - a to woda na mój młyn, taki już ze mnie
prowokator ;)
> To taki typowy chwyt poniżej pasa, nie uważasz? To tak jakbym
> powiedział człowiekowi , który protestuje przeciw karze śmierci "acha,
> protestujesz - więc widocznie masz coś na sumieniu i sam boisz sie trafić
> pod szubienicę".
Tak, jest to złośliwość, ale nie chamska jeszcze - mogło Cię to
wytrącić z równowagi, ale to tylko pokazuje, że dajesz się prowokować.
Ja tego NAPRAWDĘ nie rozumiałem (i nadal nie rozumiem, ale luz -
przeżyję :]): nie zna Biblii ale każe w imię religii przebaczać i
uznaje ucieczkę uderzonej za przesadzoną.
Niepotrzebnie dopatrzyłeś się w moich _pytaniach_ ataku personalnego.
I przesadziłeś z reakcją :)
>>>> Pointa: "Co Ty wiesz o dyskutowaniu...'
>>> W Twoim wykonaniu taka pointa brzmi jak dobry dowcip.
>> Szkoda tylko, że nie potrafisz tego udowodnić
> Patrz wyżej:
Spojrzałem. Klnę, ironizuję, jestem złośliwy. Ale nie przekraczam
granic Twojej godności osobistej, nie przezywam, nie rzucam epitetami
adresowanymi personalnie.
Nie bądź tak poprawny politycznie - w tramwaju codziennie słyszysz
kilobajty takich określeń (ba! żeby tylko takich).
Lubię czasem rzucić mięsem w buraków - a Ty ich ciałem zasłaniasz i
potem masz pretensje ;)
Arsa - nikt nie obiecywał Ci tu ciotek-plotek i miłej atmosferki,
wszędobylskiego zapachu wazeliny i wanilii.
'Tu jest Usenet, tu się walczy' :)
Nie miej do mnie pretensji, że miałem Cię przytulić, a kopnąłem :)
>> W zamian wysuwasz swoje wnioski na temat mojego nieuctwa, buractwa
>> podparte jedynie szkolnymi epitetami ('gdy się dostaniesz do szkoły
>> średniej', itp).
> Wnioski na temat szkoły średniej itd wysnułem na podstawie Twojej znajomości
> zasad logiki. Przyznasz chyba, że nie popisałeś się wyrywając się z
> twierdzeniem (zadaniem?):
> "Polak = Europejczyk vs. Europejczyk = Polak". Moze byłem troszkę
> złośliwy...ale to Ty wyrwałeś się z pouczaniem mnie w tym temacie - ja tylko
> wykazałem Ci, że aby pouczac warto samemu coś na dany temat wiedzieć.
Szczerze? Myślałem, żeby napisać symbolicznie (chcesz to wierzysz, nie
to nie :)).
Postanowiłem jednak konsekwentnie pociągnąć zapis Ani Björk.
Ty się doczepiłeś (fakt, to było nie fair... i pociągłeś to również za
daleko *), a ja skorzystałem z furtki niedomówień :)
*) gdybyś napisał krytykę zwięźle i jednym zdaniem: 'nie umiesz, nie
stosuj' albo 'chcesz być skrupulatny - stosuj symbolikę', wyszłoby Ci
lepiej :) Ale Ty zacząłeś efekciarsko poujadać po ugryzieniu mnie - i
zepsułeś dobry efekt.
Prawie mnie miałeś, ale chciałeś poszczekać i wypuściłeś mnie ze
swoich szczęk :)
A ja - pieprzony piskorz - się już wywinąłem :)
>> Ty nie umiesz się wybronić, wyciągasz argumenty, według których sam
>> nie postępujesz i w których nie do końca wiesz, o co chodzi - a na
>> moje (złośliwe, ale nikt nie obiecał Ci, że wszyscy tu będą mili,
>> Winnetou) pytania odpowiadasz atakiem personalnym :)
> Co do ataków personalnych - będę się upierał: wszystko zaczęło sie od Twojej
> sugestii, że "widocznie biję kobiety ". Mów co chcesz- jak dla mnie był to
> typowy atak personalny.
Pytanie :) Dałeś się sprowokować, straciłeś trzeźwość i rozsądek - a
ja wiedziałem już wtedy, że Cię mam. Straciłeś panowanie nad sobą _i
to pokazałeś_.
A to błąd śmiertelny, bo ja widzę już Twoje słabe punkty i zacznę na
nich uczyć się akupunktury... :]
'A TU Cię boli, bratku!' - a Ty się będziesz tylko ciskał :)
> Co do moich argumentów - jesli czytałeś moje wypowiedzi to powinieneś bez
> trudu dostrzec, ze :
> a) ciekawi mnie ten problem i interesują zwiazane z nim cudze doświadczenia,
> b) sam takowych doświadczeń nie posiadam, stąd wysnuwam swoje opinie (...)
> NIE UPIERAM się przy moich opiniach, jestem otwarty na cudze uwagi,
> przyznaję się do mojej niewiedzy w pewnych sprawach; nie uwazam się za
> eksperta w tej dyskusji (...) ale też uwazam , że mam pełne prawo uczestnictwa
> w niej...tym bardziej - ze jeszcze raz to powiem - staram się wyraźnie
> rozdzielac to czego jestem pewien lub do czego jestem przekonany od tego
> co mi się tylko wydaje....
Oki, Arsa. Jesteś dobrym rozmówcą, dobrze władasz słowem i idzie Ci
naprawdę nieźle.
Tym postem zaskarbiłeś sobie mój szacunek. Naprawdę, potrafiłeś się
_dopiero tutaj_ odciąć od swoich emocji, pogardy, gniewu - i napisać
dobrą ripostę. Szkoda, że tak późno.
Pl.soc.rodzina to nie pl.pregierz, gdzie efektownie i barwnie
nawrzucasz mi (notabene - stałemu bywalcowi, którego znają z takich
gruboskórnych zagrań) od gówniarzy z podstawówki i prostaków :)
Tutaj się dyskutuje o meritum - można się ściąć, ale (1) nie w 'sztuce
dla sztuki', (2) nie można walczyć, hehe, jak Gołota (vide uliczny
oklep) albo szpadą próbować zabić rywala sportowego :)
Widzisz, ja Cię nie wcale nie znienawidziłem, nie pogardzałem Tobą. Bo
i po co? To tylko dyskusja - a piwo czeka na wszystkich :)
A Ty chyba straciłeś dystans do dyskusji... ;)
>> Może powinieneś zastanowić się, jak należy poruszać się po cienkiej
>> linii niedomówień, by lawirować pomiędzy finezją a jej brakiem?
> Może i Ty powinieneś się zastanowić?
Mam nadzieję, że wyjaśniłem już, że ani razu nie osądziłem.
To były tylko pytania :)
>> Bo ja chyba Cię nie dotknąłem ani razu - a jeśli owszem, proszę
>> ponownie o cytat :]
> Dotknąłeś mnie - owszem. Cytaty między innymi -powyzej.
> Co do moich kontrataków - starałem sie tylko, by były proporcjonalne do
> Twoich ataków:)
Oj, dotykam Twoich słów, nie Ciebie, Arsa. Nie utożsamiaj się, bo
niedługo zaczniesz swoje błędy ortograficzne zasłaniać jak Rejtan -
piersią (bo je ośmieszają - to jakby z Ciebie drwili) :)
Więcej dystansu i chłodnego spojrzenia ;)
> Jesli ciut przesadziłem, to przepraszam.
Nawet nie ciut :) Ale luz - na wrażliwca nie trafiłeś ;)
Jeśli ja Cię czymś uraziłem, również przepraszam.
> Pozdrawiam
Ja również pozdrawiam :)
No! To obcinkę, Kocie futrzany, macie już za sobą :)
--
Z cyklu 'Sławni ludzie o Z. Boczku':
"Nie mam nic przeciwko panu Boczkowi ;-)" (c) by Xena.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
70. Data: 2003-08-05 01:47:41
Temat: Re: Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!Wprąciłem się, gdyż "" <a...@p...onet.pl> i te mądrości wymagają
mojej stanowczej erekcji:
>> Nastepnym razem gdy będe odnosił się do kwestii rękoczynów w małżeństwie już
>> na wstępie skonsultuję się z Tobą , ekspercie
> Panowie prosze o argumenty ad meritum a nie ad personam. Mysle, ze mielismy juz
> dosc pyskówek na grupie, zeby nie prowokowac nastepnych.
A teraz mogę Ci odpisać, Pani Przewrażliwiona :)P
(1) A gdzie to - była jakaś świeża pyskówka ostatnio? :) Nie widziałem
:/
(2) Dobra pyskówka nie jest zła - zwłaszcza, gdy po uciskaniu takiego
węgielka wychodzi z niego to co najlepsze - diamencik ;)
--
Najsłynniejszy troll-detector i takiż sam head-hunter :)
"A bo ja lubię za worek abo cycek capnąć, pomiętolić - i widać łod
razu: zacne toto jest cy ladace barachło" (z wywiadu dla Planete)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |