Data: 2003-10-20 22:32:14
Temat: Re: VIVA! Artykuł o diecie optymalnej i cukrzycy...
Od: "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Piotr Kasztelowicz" <p...@a...torun.pl> napisał w wiadomości
news:Pine.GSO.4.50.0310202203360.17320-100000@dorota
.am.torun.pl...
> On Mon, 20 Oct 2003, Krystyna*Opty* wrote:
>
> > A dlaczego mam nie opowiadać? Możesz przecież zadzwonić do matki tej
> > dziewczynki i zapytać, jak jej stan zdrowia wygląda dzisiaj. Od tamtej
pory
> ale na tym nie polega udowadnianie skutecznosci leczenia. Dlaczego
> zaden lekarz o. nie opisze tego przypadku w Lancecie?
CŻO rozpoczęło swą działalność zaledwie kilka lat temu (luty 2000 r)
Człowiek to nie muszka owocówka ;)
Badania naukowe na szeroką skalę nad człowiekiem i dietą wymagają bardzo
dużych nakładów finansowych, a przede wszystkim CZASU mierzonego w latach.
Nie sądzę, by lekarze opty nie zbierali materiałów do badań. Na efekty
niestety z pewnością przyjdzie nam poczekać.
Odpowiedz
> na proste pytanie ktore zadawane jest caly czas. Dlaczego nie
> publikujecie w uznanych czasopismach skoro jest podobno wsrod
> Was wielu lekarzy.
Ja nie jestem lekarzem. Ja mam szczęście tylko z DO skorzystać.
Sam możesz zapytać lekarzy opty:
http://www.optymalni-centrum.com/ Spróbuj, co Ci szkodzi?
Ponadto w każdą niedzielę odbywają się tam na miejscu (wstęp wolny)
wykłady dla wszystkich zainteresowanych poznaniem diety optymalnej.
Jak widzisz, lekarze opty nawet nie mają czasu pojawić się w Internecie, po
prostu cały czas pracują, a mają co robić... A to drugi przykład
cukrzycy
(z bardzo licznej już korespondencji do lekarzy i miesięcznika):
----------------------------------------------------
-----Cytuję:
DZIENNIK ZACHODNI nr 131 14-15 czerwca 2003 r.
----------------------------------------------------
----
Jest 14.12.2001 r. w Jastrzębiej Górze. Stoję na wzgórzu na końcu ulicy
Bałtyckiej. Naprzeciw mnie morze: groźne, szare i zimne, za mną Centrum.
Pomimo zimna wewnątrz czuję głębokie wzruszenie i radość zmieszaną z
niedowierzaniem.
Przyjechałem do Centrum 30.11.2001 r. chory. Miałem poziom cukru
ok. 230 mg%, ciśnienie 185/100, serce z chorobą wieńcową i kardiomiopatią,
założonym stendtem, silnymi bólami pleców i krzyża, spuchniętymi stopami,
otępiałą głową po przeżytych ostatnio niedocukrzeniach. Cukrzycę stwierdzono
u mnie 15 lat temu. Najpierw leczono mnie Diaprelem, Metforminą, Glucobayem,
a później w szpitalu zaproponowano i przekonano mnie do przejścia na
insulinę. Byłem bez wyjścia. Chcąc wychować i wykształcić drugie dziecko
musiałem trochę pożyć. Zdecydowałem się i dostałem w szpitalu dawkę 50
jednostek Mixtardu podzieloną na dwie części: rano 32 jednostki i wieczorem
18 j. Dostałem również zalecenia dietetyczne, aby przestrzegać diety z
zawartością od 1300 do 1800 kcal, bez tłuszczu
i z dużą ilością warzyw. Podstawa: jak najchudsze mięso. Tak też robiłem.
Wkrótce zaczęły się kłopoty z niedocukrzeniami i sercem. Dostałem
kardiomiopatię cukrzycową, skaczące ciśnienie i silnie postępującą miażdżycę
serca i nóg. W międzyczasie nabawiłem się polineuropatii cukrzycowej, na
którą leżałem w szpitalu 5 miesięcy. Trzeba powiedzieć,
że cały czas leczyłem się u różnych specjalistów, diabetologów. Do szpitala
trafiłem drugi, trzeci i czwarty raz. Byłem sześciokrotnie w sanatoriach o
specjalności diabetologicznej w Kołobrzegu. Wychodziłem stamtąd z nowymi
zaleceniami dietetycznymi, ale już nie w kcal, a w jednostkach chlebowych.
Cała czarna magia.
Ciągnące się w nieskończoność, raz niedocukrzenia, raz przecukrzenia
występujące w pogłębieniu neurastenicznym doprowadziło mnie do granic
wytrzymałości. W tym czasie okazało się, że mam chore serce i trafiłem do
bardzo dobrego fachowca, który mi pomógł, a właściwie uratował mi życie,
kierując mnie najpierw na koronarografię, a później na założenie stendtu
w roku 2000. Mimo to ciągle powiększało mi się serce, ciągle wysokie lub
bardzo niskie cukry kompletnie odbierały mi nadzieję. Oprócz pobierania
insuliny, na różne dolegliwości miałem do ciągłego używania około 15-20
tabletek dziennie.
Będąc w Łodzi dowiedziałem się, że cukrzycę leczy się u pana dr.
Kwaśniewskiego. W listopadzie zadzwoniłem do niego do domu i przedstawiłem
problem. Potraktował mnie serdecznie wskazując najlepsze rozwiązanie, wyjazd
do Jastrzębiej Góry do Centrum, gdzie pozbędę się moich ciężarów z cukrzycą.
Czy wierzyłem, że można mi pomóc? Oczywiście NIE!
Znając z lat poprzednich z sanatoriów, ze szpitali i teorii, że cukrzyca
jest nieuleczalna, myślałem, że zrobią dobowy profil i zmniejszą trochę
jednostek"chlebowych" lub kcal i znów po wyjściu będę miał podobne problemy.
W międzyczasie również pobyt w Sanatorium Mewa i Kolejarz w Kołobrzegu.
Niemniej zadzwoniłem do Jastrzębiej Góry prosząc o przyjęcie. Pytałem czy
rzeczywiście leczą cukrzycę. Odpowiedziano mi, że tak i żebym przyjechał
30 listopada br.
Jak pisałem wcześniej, przyjechałem w kompletnej niewierze na poprawę
i w złym stanie. W tym samym dniu przyjął mnie sympatyczny lekarz o mądrych
oczach i po wywiadzie stwierdził, że na pewno na tej diecie powinienem
szybko dojść do zdrowia.
Cukier we krwi badany 1.12.2001 r. przed posiłkiem wynosił ok. 220 mg%, mimo
że wieczorem brałem 22 j insuliny i tabletkę Glibenese. Lekarz podczas
wizyty prosił bym cukry i ketony podawał u p. Moniki. Czy wierzyłem?
Ależ skąd!! Dzień był podobny do dnia. Rano badanie cukru i ketonów,
śniadanie, wykłady zmieniające psychikę i wiedzę, zabiegi prądami
selektywnymi, obiad, spacer, kolacja i znów wykłady.
Po paru dniach zacząłem przeglądać na oczy. Zobaczyłem, że Centrum jest
położone w ładnym miejscu, schludne, eleganckie i czyste. Stały, krzesła
i nakrycia estetyczne. Załoga młoda, ciepło uśmiechnięta, ale zasadnicza.
Chyba dopiero w piątym dniu zacząłem zdawać sobie sprawę, że cukier maleje i
że zmniejsza mi się ilość insuliny, przedtem wyłączając z leczenia
Glibenese. A potem poleciało jak z bata strzelił. W dziesiątym dniu już bez
insuliny, cukier na czczo był 115 mg%. Następny dzień rano 122 mg%, przed
posiłkiem 120 mg%. Następny dzień rano 122 mg%, przed posiłkiem 120 mg%, po
posiłku maksymalnie 140 mg%. Bez insuliny jestem już 5. dzień!!!
W porównaniu do dnia przyjazdu czuję się wyśmienicie, a w ogóle to nie ma
żadnych porównań. Nie wziąłem żadnego więcej prochu i daj Boże jak
najdłużej. Nie bolą mnie plecy, nie mam niedocukrzeń, nie boli mnie serce
i głowa, nie mam i jej zawrotów.
Myślę,stojąc nad Bałtykiem, że w ogóle jestem nie tym człowiekiem, który
tu przyjechał. Myślę, że minąłem się tu z wiarą nie w Boga, a ludzi, mądrych
ludzi. Na pytanie czy wierzę w nich? Odpowiadam teraz natychmiast WIERZĘ,
WIERZĘ! Jestem pewny, że cukier we krwi przy tej diecie już nie wróci.
Wierzę w słowa lekarzy, że pozostałe choroby, które wymieniłem zmniejszą
się, a niektóre całkiem znikną.
Dziękuję Centrum Żywienia Optymalnego za wszczepienie we mnie WIARY przez
fakty, za wspaniałą obsługę, za jej młodość i mądrość, za zdecydowanie, za
wykłady i za oddanie mi mojego zdrowia, które uciekło również w trudach
budowy tego naszego wspólnego kraju. Bardzo, bardzo WAM dziękuję.
Roland Rosner
---------------------------------------------------K
oniec cytatu.
--
Krystyna*Opty* [DO] od 06.1998 r.
Badania w dziedzinie medycyny dokonały tak olbrzymiego postępu,
że dziś praktycznie biorąc - nikt już nie jest zdrowy. Bertrand Russell
|