Data: 2012-05-10 08:58:51
Temat: Re: Video: ksiadz o podwojnym zyciu kleru
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 9 May 2012 23:44:47 +0200, Chiron napisał(a):
> U mnie zawsze były, dużo czytałem. Starszego syna to nigdy nie interesowało-
> wolał posłuchać albo obejrzeć w TV. Bo tak robili znajomi.
Dla moich dzieci książki były zawsze najlepszym prezentem, przeżyciem,
odpoczynkiem... Miały je czytane od urodzenia niemal, w wieku dwóch lat i
później znały swoje książeczki na pamięć. Potem czytały same, po kilka
(3-8) na raz - ich książki były porozkładane wszędzie, przyznam, że często
nawet w WC ;-PPP
W podstawówce (jakaś 3 klasa) młodsza córka recytowala niedowierzajacej
pani fragmenty z II cz. "Dziadów" - sama się w domu do nich dorwała, bo
"fajne sceny były", m.in.:
"Hej, sowy, puchacze, kruki,I my nie znajmy litości: Szarpajmy jadło na
sztuki, A kiedy jadła nie stanie, Szarpajmy ciało na sztuki, Niechaj nagie
świecą kości."
;-PPP
Tyle że kiedyś pojechaliśmy na urodziny dzieci mojego brata, oczywiście
zawożąc furę książek, starannie wybieranych w księgarni jakiś miesiac
przedtem... I powiem Ci - ogromny ZAWÓD w oczach jubilatów tak zaskoczył
moje dzieci, ze musiałam im tłumaczyć potem, dlaczego tak. W tamtym domu po
bowiem książka była w pogardzie, liczyły się tam tylko klocki Lego itp.
:-(
|