Data: 2002-11-19 14:35:13
Temat: Re: Wpływ jedzenia na nastrój, czyli:"to ja prosiacek, pomocy, pomocy"
Od: "Vicky" <b...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Mema" <m...@t...pl> napisał w wiadomości
news:arbgi4$9ug$1@news.tpi.pl...
> Zaproponowano mi napisanie artykułu o wpływie jedzenia na nastrój.
> Superek- ucieszyłam się, albowiem temat jedzenia i nastrojów jest mi
> bliski a na dodatek wiele w swoim życiu diet przeszłam i nieraz
> poprawiałam sobie humorek czekoladową "pocieszajką" albo kilogramem
> truskawek. Zaopatrzyłam sie więc w literaturę i zaczełam ją czytać. I, o
> mój bolku, zapomniałam, że to tak działa: czytanie o jedzeniu, czytanie
> przepisów kulinarnych, albo co gorsza oglądanie tych apetycznych
> zdjęć... pognało mnie do kuchni. Obiadek: ryba po indyjsku, deserek:
> mandarynki, potem jakaś przegryzka, potem ciasteczka, potem czekoladki
> (bo było o czekoladzie i jej amfetaminowopodobnym działaniu)... Zeźliłam
> się, bo jesteś świeżo po chorobie żołądka i mój przewód pokarmowy zaczął
> błyskać czerwoną kreską. No to wzięłam do ręki Chmielewską:
> (nie)boszczyk maż. Taaa... książka jest najeżona opowiesciami o
> jedzeniu. Głowni bohaterowie nieustannie poprawiają sobie nastroje
> takimi niezdroowymi i cieżkostrawnymi posiłami jak: sznycelki z
> kluseczkami, młoda kapusta z zasmażką, serniczek w czekoladzie...
> Boszsz... Zrobiłam sobie jajecznicę z pieczarkami, na kabanosach
> (usmażona na takiem niezdrowym masełku) i.. włączyłąm kompa, po drodze
> zabierając resztkę mandarynek i kruche ciasteczka. Nieee mooogeeee
> juuuuz, czuje sie jak Miś Kuleczka, pobolewa mnie żołądek, taka fajna
> dieta sprzed miesiaca idzie sobie w las a praca czeka. Poooomooocyyy:
> napiszcie co myślicie o wpływie jedzenia na nastrój, może macie jakieś
> włąsne doświadczenia. chętnie poczytam , tym chętniej, że nie bede w tym
> czasie latać do kuchni i rewidować zawartosci lodówki.
> pozdrawiam
Nie pamiętam gdzie ja to czytałam .. bo było to dawno temu, a jakoś nigdy
nie przywiązywałam wagi do diety. Chodziło o to
by nauczyć się słuchać "własnych potrzeb" tzn. mam ochote na sałątkę
jarzynową to ją jem .. ale nie sięgam juz wtedy po szyneczkę i chlebuś,
pomidorka i pieczarki marynowane - jem konkretnie tą sałatkę (samą!). I tak
zawsze .. jeść to co chcemy, ale tylko to.
Pozdrawiam
Vicky
|