Data: 2015-06-06 21:49:34
Temat: Re: Wygląd a wgląd - Do Iksi i Chirona
Od: Fragi <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 6 Jun 2015 02:26:56 +0200, Ikselka napisał(a):
> Dnia Fri, 05 Jun 2015 17:43:57 +0200, Jakub A. Krzewicki napisał(a):
>
>> Ikselka wrote:
>>
>>> Dnia Fri, 05 Jun 2015 00:49:55 +0200, Jakub A. Krzewicki napisał(a):
>>>
>>>> PS. Ale w takim razie należy pójść za ciosem i równolegle prowadzić inne
>>>> kampanie - przeciw mięsożerstwu, lichwie, telewizji, roksom. Ilu ludzi
>>>> pospolitych wytrzyma nakładanie na nich takich ciężarów. Jakoś tak się
>>>> utarło, że od ludzi pospolitych nie można wymagać tyle co od
>>>> szlachetnych.
>>>
>>> Akurat w tej grupie mięso nie powinno sie znaleźć - jest ono od zarania
>>> człowieka jego podstawowym pożywieniem, ba, człowiek nie został
>>> ukształtowany do jedzenia tylko roślinnego, jego układ trawienny jest
>>> uksztaltowany na potrzebę trawienia mięsa.
>>>
>>> Ale pozostałe - owszem, szkodzą.
>>
>> Może i nie powinno, ale z córką boukuna, choć ładna, bym się nie ożenił.
>> Jadam mięso, ponieważ nie żyję w rodzinie wegetariańskiej, ale ludzie
>> pracujący w rzeźni mają u mnie towarzysko przechlapane w 3 pokoleniu (jeśli
>> takowe się do tego przyzna). Podobnie zresztą jak doktorzy od skrobanek.
>>
>> PS. Drastyczne:
>> http://www.dailymotion.com/video/xxa09w_uboj-rytualn
y-w-klatce-obrotowej_animals
>>
>
> Nie mam zamiaru tego oglądać - bo niby co w tym gorszego, niż parzenie świń
> żywcem w rzeźni bynajmniej nie rytualnej...
> od kiedy to zobaczyłam, moja dusza nie ma spokoju.
>
Moja nie też ma, więc nie jem i ja jako ja nie przykładam do tego biznesu
ani złotówki. Każdy ma wybór. Zwłaszcza, że nie wykluczam, że zwierzęta
mają duszę. Bo że posiadają emocje, czują, płaczą, smucą się, cieszą,
cierpią to oczywistość.
>
> Jednak ponieważ nie
> umiem ocenić, kto bardziej cierpi, zwierzę czy roślina, nadal zjadam i te,
> i te.
>
Taaa... A futra nosisz/posiadasz/kupujesz, bo nie wiesz, co bardziej cierpi
- norka, czy włókno syntetyczne...
--
Pozdrawiam,
M.
|