Strona główna Grupy pl.sci.medycyna Wyjscie z uzależnienia.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Wyjscie z uzależnienia.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 8


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-02-23 00:55:39

Temat: Wyjscie z uzależnienia.
Od: "Zakochany" <&*(^(*^&*^@kki.net.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam wszystkich. Nie wiem od czego zacząć, więc po kolei.
Dawno, dawno temu, byłem samotny, tzn. nie miałem przyjaciół, tylko
znajomych, którzy znali pamiętali o mnie tylko wtedy jak mnie potrzebowali.
Nie miałem też swojej "drugiej połowy". Przeprowadziłem się, większość
starych kontaktów urwała się. Nastała nuda i rezygnacja z życia. Z tej nudy
zacząłem sobie popijać po pracy, oczywiście sam. Częściej i częściej.
Najpierw w weekendy, w koncu po pracy również ciągnęło mnie, więc po drodze
do domu , tankowałem po 2, 3 browary. poznałem jakiś rok temu, kolegę, który
usiłował wytłumaczyć mi, że to do niczego nie doprowadzi, zniszczę się. nie
słuchałem go. W końcu coś we mnie pękło i powiedziałem STOP, lecz nie
wiedziałem jak z tym skończyć. Udałem się do lekarza, który przypisał mi
magnez i skierował do poradni odwykowej. Tam szybko wpojono mi że jestem
człowiekiem, który poprostu nie może NIGDY pić w sposób kontrolowany.
Zacząłem okres abstynencji, z wszelkimi tego "skutkami" chwilowe depresje,
załamania itp. Mimo tego czułem się (i czuję się nadal) świetnie, nauczyłem
się, że można się świetnie bawić bez alkoholu. Powoli zaczęły wracać do mnie
ludzkie uczucia, zapragnąłem mieć kogoś bliskiego, z kim mógłbym się wygadać
i ew. przytulić. Jednocześnie chciałem za wszelką cenę zerwać z obrazami z
przeszłosci jak przychodziłem w nocy "nawalony" do domu, a potem ledwo zywy
szedłem do pracy. Terapia mi na to jednak nie pozwalała. Na niej wciąż
wpajano mi, że jestem alkoholikiem, że bez terapi zginę itp. Po tych
zajęciach czułem się coraz bardziej przygnębiony. W koncu po konsultacji z
lekarzem przestałem uczęszczać na terapię zbiorową. Za pomocą poznanej
koleżanki poznałem dziewczynę. Tak się złożyło że jest akurat 100%
abstynentką co mi bardzo odpowiada. Po krótkim czasie zakochaliśmy się w
sobie. Życie stało się zupełnie inne. Nawet nie myślę o piciu bo po co.
widok i odór pijaka napawa mnie wstrętem. Jest cool.
Czasami jednak ogarnia mnie strach jak przypomnę sobie twierdzenia
terapeuty, że jak się przerwie terapię, (która jest b. długa) to się
spowrotem stoczy na dno, że zawsze nastepuje po czasie nawrót choroby i
zaczyna się znów picie. Powiedzcie jak to jest naprawdę, czy po dwóch latach
prawie codziennego picia można z tym zerwać i nigdy nie wrócić do nałogu,
czy bez terapii prędzej czy później wrócę do punktu wyjścia. Wiem, ze jakbym
znow zaczął pic to staciłbym najdroższą osobę na świecie.... wtedy moje
życie straciłoby sens i stałoby się koszmarem.
Przepraszam za tak długi post i proszę o opinie.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2002-02-23 07:26:10

Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Od: "Witek" <B...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Zakochany" <&*(^(*^&*^@kki.net.pl> napisał w wiadomości
news:a56pbf$8jg$1@news.onet.pl...
> Witam wszystkich. Nie wiem od czego zacząć, więc po kolei.
> Dawno, dawno temu, byłem samotny, tzn. nie miałem przyjaciół, tylko
> znajomych, którzy znali pamiętali o mnie tylko wtedy jak mnie
potrzebowali.
> Nie miałem też swojej "drugiej połowy". Przeprowadziłem się, większość
> starych kontaktów urwała się. Nastała nuda i rezygnacja z życia. Z tej
nudy
> zacząłem sobie popijać po pracy, oczywiście sam. Częściej i częściej.
> Najpierw w weekendy, w koncu po pracy również ciągnęło mnie, więc po
drodze
> do domu , tankowałem po 2, 3 browary. poznałem jakiś rok temu, kolegę,
który
> usiłował wytłumaczyć mi, że to do niczego nie doprowadzi, zniszczę się.
nie
> słuchałem go. W końcu coś we mnie pękło i powiedziałem STOP, lecz nie
> wiedziałem jak z tym skończyć. Udałem się do lekarza, który przypisał mi
> magnez i skierował do poradni odwykowej. Tam szybko wpojono mi że jestem
> człowiekiem, który poprostu nie może NIGDY pić w sposób kontrolowany.
> Zacząłem okres abstynencji, z wszelkimi tego "skutkami" chwilowe depresje,
> załamania itp. Mimo tego czułem się (i czuję się nadal) świetnie,
nauczyłem
> się, że można się świetnie bawić bez alkoholu. Powoli zaczęły wracać do
mnie
> ludzkie uczucia, zapragnąłem mieć kogoś bliskiego, z kim mógłbym się
wygadać
> i ew. przytulić. Jednocześnie chciałem za wszelką cenę zerwać z obrazami z
> przeszłosci jak przychodziłem w nocy "nawalony" do domu, a potem ledwo
zywy
> szedłem do pracy. Terapia mi na to jednak nie pozwalała. Na niej wciąż
> wpajano mi, że jestem alkoholikiem, że bez terapi zginę itp. Po tych
> zajęciach czułem się coraz bardziej przygnębiony. W koncu po konsultacji z
> lekarzem przestałem uczęszczać na terapię zbiorową. Za pomocą poznanej
> koleżanki poznałem dziewczynę. Tak się złożyło że jest akurat 100%
> abstynentką co mi bardzo odpowiada. Po krótkim czasie zakochaliśmy się w
> sobie. Życie stało się zupełnie inne. Nawet nie myślę o piciu bo po co.
> widok i odór pijaka napawa mnie wstrętem. Jest cool.
> Czasami jednak ogarnia mnie strach jak przypomnę sobie twierdzenia
> terapeuty, że jak się przerwie terapię, (która jest b. długa) to się
> spowrotem stoczy na dno, że zawsze nastepuje po czasie nawrót choroby i
> zaczyna się znów picie. Powiedzcie jak to jest naprawdę, czy po dwóch
latach
> prawie codziennego picia można z tym zerwać i nigdy nie wrócić do nałogu,
> czy bez terapii prędzej czy później wrócę do punktu wyjścia. Wiem, ze
jakbym
> znow zaczął pic to staciłbym najdroższą osobę na świecie.... wtedy moje
> życie straciłoby sens i stałoby się koszmarem.
> Przepraszam za tak długi post i proszę o opinie.
>
>
> Zastanów się, czego Ty oczekujesz? Że ktoś da Ci gwarancję trzeźwości
pomimo lekceważenia zasad? Zrozum, że takich gwarancji nie ma i być nie
może. Czy można z tym zerwać i nigdy nie wrócić? Można. Czy można to zrobić
bez terapii lub z przerwaną terapią? Można. Czy można zapić po ukończeniu
pełnej terapii i 10-letniej abstynencji? Ano, też można. Rozumiesz? MOŻNA.
Ukończenie terapii nie daje w prezencie, i to raz na zawsze, trzeźwości.
Nawet abstynencji nie.
Zespół Zależności Alkoholowej jest chorobą nieuleczalną, chroniczną i, jeśli
nie powstrzymana, to śmiertelną. A wybór, jak zawsze, należy do Ciebie.
Ja znam sporo osób, które zrobiłyby wszystko, żeby przestać pić. Jeden ze
znajomych mieszkał już na wysypisku (dosłownie!) i stamtąd zaczął dojeżdżać
na terapię. Terapię, która trwała 4 lata!!! dziś facet ma 6 lat abstynencji,
mieszkanie i pracę.
Mam dziwne wrażenie, że następnym razem zapytasz na tej grupię, czy nie
zaszkodzi Ci jedno małe piwko, tylko malutkie piweczko, bo przecież trzymasz
się dzielnie już... miesięcy.

--
Pozdrawiam - Witek.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2002-02-23 10:14:26

Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Od: "Vesemir" <v...@z...com> szukaj wiadomości tego autora

Po prostu nie pij. Nie daj się namówić. W gruncie rzeczy to proste,
tylko człowiek ma tendencję do komplikowania spraw najprostszych,
rozgrywania błachostek i przerabiania ich na rzeczy i przedsięwzięcia
poważme. Pojawi się chęć wypicia piwka gdy (nie daj boshe) coś w Ciebie
uderzy...
Ja może straszny przykład ale co by było gdyby Ona Cię opuściła?
Jesteś obecnie w stanie duchowej równowagi ale gdyby ona Cię rzuciła, to
założę się że bys po alkohol sięgnął.
Nie zależałoby Ci.
Ale nawet w takiej sytuacji.
Nie rób tego.
Nie warto.
Zdaj sobie sprawę że motywacje się zmieniają i przemyśl to.
Podejmij solidne postanowienia.
I nie łam ich nigdy, bez względu na sytuacje.
To rozgrywka o Ciebie, a życie nie raz upomni się o trybunt cierpienia.
Chodzi o toi abyś to wytrwał.

I jeszcze coś: z natury wobec miłości jestem sceptyczny. Miłość wygasa.
Postaraj się szukac sobie jeszcze jednego, zastępczego celu (nie
kobiety!). Może jakaś praca, zajęcie. Coś co Będzie Ci podporą.
A może dzieci? Masz dzieci?
Załatw sobie ;) i skup się nad nimi.
Poczytaj coś z zakresu pedagogiki, przygotuj się na ich wychowanie.
Znajdź sobie dziedzinę nauki i ją solidnie zgłęb.
I nie mów że życie na to nie pozwala, że mało czasu.
To wymówki

Vesemir


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2002-02-23 18:14:03

Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Od: jotem <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


Uświadom sobie po prostu, że aby wypić, musisz najpierw świadomie
wyciągnąć rękę po alkohol. Picie (zwłaszcza rw twojej sytuacji) jest
zawsze skutkiem świadomej decyzji.A to, jaką podejmiesz decyzję zależy
od Ciebie.I nikogo innego.
¨jotem

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2002-02-25 09:48:10

Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Od: p...@u...gda.pl (Dawid) szukaj wiadomości tego autora

On Sat, 23 Feb 2002 01:55:39 +0100, "Zakochany"
<&*(^(*^&*^@kki.net.pl> wrote:

Mysle, ze sam odpowiedziales sobie na swoje pytanie, tylko moze nie
zauwazyles odpowiedzi :)
Z tego co napisales wynika dla mnie, ze picie bylo od Ciebie ucieczka
od pustki w zyciu prywtanym, od braku bliskich kontaktow z ludzmi. I
IMO to moze byc powod, ktory moglby spowodowac Twoj powrot do nalogu.
Choc jestes juz duzo silniejszy i "rozsadniejszy" w walce z nalogiem
(konsultacja dezycji z lekarzem czy przerwac terapie zbiorowa to byla
IMHO bardzo madra rzecz), to w jakims tam dziwnym splocie wydarzen
moze sie okazac, ze bedziesz znow sam i co sie wtedy stanie? Wydaje mi
sie, ze najlepszym zabezpieczeniem przed taka sytuacja byloby
"posiadanie" paru wyprobowanych znajomych i jakiejs bardziej
pozytywnej odskoczni od zycia niz alkohol (chocby zbieranie znaczkow
;-)). W razie gdyby cos (odpukac) poszlo nie tak np. z dziewczyna w
ktorej jestes zakochany, zebys mial kilka sprawdzonych alternatyw na
poradzenie sobie z tym.

pozdrowienia i powodzenia,

Dawid

ICQ: 16199503

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2002-02-28 10:20:51

Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Od: p...@u...gda.pl (Dawid) szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 1 Mar 2002 01:40:38 +0100, "Zakochany" <&*(^(*^&*^@kki.net.pl>
wrote:

>znajomych to mam dużo, ale takich co są "przyjaciółmi" jak są w potrzebie.

Jakie to bardzo "ludzkie" co? :))) W sensie typowe :)
Ludzi, ktorym zalezy na dobrze drugiego czlowieka, nie tylko na swoim
jest jak na lekarstwo. I sa oni jak lekarstwo :)

>Hobby mam i to od dzieciństwa -
>elektronika. kiedyś nie chciało mi sie dłubać, bo, albo kac dokuczał, albo
>kasy nie było na części:{ Teraz nie mam natomiast czasu z wiadomego
>powodu:), ale powoli zaczynam się z powrotem zajmować elektronika. w
>zasadzie to hobby uprawiam cały czas, bo w pracy też zajmuję się m.in.
>serwisem elektronicznym. niedawno zrobiłem nawet w ramach rozgrzewki
>urządzenie o wdzięcznej nazwie "Radio MaRyja killer", do zdalnego wyłaczania
>zbyt głośnego radia maryja u sąsiadów mojej lubej, a dokładnie, zastępujace
>wokal stacji, przecudowną melodyjka z pozytywki,:) ale to już NTG

A to Ci zazdroszcze :)) Mialem cos z elektroniki na studiach, sam cos
probowalem, ale noga ze mnie straszna w tym temacie, czego zaluje :)
Domyslam sie, ze to urzadzonko mozna by przestawic na dowolnego FMa
prawda? :) Przydaloby mi sie cos takiego do samochodu - na tych, co to
lubia zagluszac ulice lista przebojow :)))

pozdrowienia,

Dawid

ICQ: 16199503

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2002-03-01 00:40:38

Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Od: "Zakochany" <&*(^(*^&*^@kki.net.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Dawid" <p...@u...gda.pl> napisał w wiadomości
news:3c798a5b.7215044@sunrise.pg.gda.pl...
> On Sat, 23 Feb 2002 01:55:39 +0100, "Zakochany"
> <&*(^(*^&*^@kki.net.pl> wrote:
>
> Mysle, ze sam odpowiedziales sobie na swoje pytanie, tylko moze nie
> zauwazyles odpowiedzi :)
> Z tego co napisales wynika dla mnie, ze picie bylo od Ciebie ucieczka
> od pustki w zyciu prywtanym, od braku bliskich kontaktow z ludzmi. I
> IMO to moze byc powod, ktory moglby spowodowac Twoj powrot do nalogu.
> Choc jestes juz duzo silniejszy i "rozsadniejszy" w walce z nalogiem
> (konsultacja dezycji z lekarzem czy przerwac terapie zbiorowa to byla
> IMHO bardzo madra rzecz), to w jakims tam dziwnym splocie wydarzen
> moze sie okazac, ze bedziesz znow sam i co sie wtedy stanie? Wydaje mi
> sie, ze najlepszym zabezpieczeniem przed taka sytuacja byloby
> "posiadanie" paru wyprobowanych znajomych i jakiejs bardziej
> pozytywnej odskoczni od zycia niz alkohol (chocby zbieranie znaczkow
> ;-)).

znajomych to mam dużo, ale takich co są "przyjaciółmi" jak są w potrzebie.
Nie lubię na siłę szukać przyjaciół. Hobby mam i to od dzieciństwa -
elektronika. kiedyś nie chciało mi sie dłubać, bo, albo kac dokuczał, albo
kasy nie było na części:{ Teraz nie mam natomiast czasu z wiadomego
powodu:), ale powoli zaczynam się z powrotem zajmować elektronika. w
zasadzie to hobby uprawiam cały czas, bo w pracy też zajmuję się m.in.
serwisem elektronicznym. niedawno zrobiłem nawet w ramach rozgrzewki
urządzenie o wdzięcznej nazwie "Radio MaRyja killer", do zdalnego wyłaczania
zbyt głośnego radia maryja u sąsiadów mojej lubej, a dokładnie, zastępujace
wokal stacji, przecudowną melodyjka z pozytywki,:) ale to już NTG




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2002-03-04 10:25:40

Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Od: ivan <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witaj,
Kiedy przeczytałem Twojego posta zastanawiałem się czy przypadkiem sam go
nie napisałem.
Znam to wszystko od podszewki.
Małe modyfikacje są takie:
1. Przestałem 4 miesiące temu.
2. Dziewczyne mam te sama od 6 lat.
3. Żródłem problemu jest brak mozliwosci wypracowania wspolnego pogladu na
zycie.
4. U mnie trwalo to znacznie dluzej niz 2 lata - raczej właśnie 6.
5. Skonczylo mi sie zdrowie.
Jesli chcesz pogadac to podaj ludzkiego maila.
Ivan


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

kolanko po nartach...
Pramolan
Guz mózgu a utrata wzroku-pytanie
Sprzedam domene: goraczka.pl
Czeste oddawanie moczu :-(

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »