« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-03-26 04:34:59
Temat: Re: Wyniki pl.sci.matematyka (108:21 - TAK)
Maciej Bojko <m...@s...mimuw.edu.pl>
napisał w news:22n841p3usqui5nfpqnl07vn9kon2rhtcu@4ax.com...
> On 25 Mar 2005 17:02:57 GMT, t...@n...adm.usenet.pl
> (Tomasz R Surmacz) wrote:
>
> >Poniżej znajdują się wyniki zakończonego głosowania nad
> >zmianą statusu grupy usenet news.
> >
> >Newsgroups line:
> >pl.sci.matematyka Zagadnienia krolowej nauk. (Moderated)
> >
> >Grupa moderowana.
> >Adres moderatora: psm>at<knf.p.lodz.pl
> >
> >
> >Wyniki pl.sci.matematyka - 129 ważnych głosów
> >
> > Tak Nie : 2/3? >=50? : Wynik? : Grupa
> >---- ---- : ---- ----- : ------ : ---------------------
> > 108 21 : Tak Tak : Tak : pl.sci.matematyka
> >Glosy wstrzymujace sie: 3, glosy niewazne: 7
>
> No cóż. Ladies and gentlemen, było miło, usuwam grupę z listy
> zasubskrybowanych. Bywajcie.
Tym sposobem... zachowałeś się w sposób identyczny jak twoi
'wrogowie', których 'nie chcesz znać'. Czyli: jest problem,
to 'naukowo' trzeba go _zagryźć_/zamknąć w gettcie, a jak się
nie da - to salwować się ucieczką. Arsenał środków... ściśle
właściwy dla _zwierząt_. Czysto instynktowny mechanizm psychicz-
ny wg. schematu: "nie lubię tego u ciebie, co... sam wyparłem
do nieświadomości". Podobno 'znany' jako "projekcja".
Parę 'luźnych' uwag:
Przede wszystkim: Kto i gdzie dokładnie powiedział (i uzasadnił)
że "demokratyczne głosowanie" w jakimkolwiek stopniu mieści się
w zestawie _metod_naukowych_ (rozwiązywania jakichkolwiek proble-
mów/niejasności) ???
Bo ja nikogo takiego _z_uczonych_ nie znam, bowiem po prostu ta-
kiego nie ma i zwyczajnie nigdy nie było.
Mogłoby się wydawać, iż poprawne zrozumienie owego faktu powin-
no być dostępne każdemu maturzyście bez wyjątku, tymczasem jest
diametralnie inaczej. Przede wszystkim - o zgrozo - wśród _mia-
nowanych_ ... lokalnymi _głosowaniami_ (a jakże) 'profesorów'
współczesnej nibynauki.
Na marginesie: metodę 'ustalania prawdy' ochrzczoną 'przez nas'
per: "na krzywy ryj" - zadziwająco perfekcyjnie opanował mój kla-
sowy 'kumpel' z liceum. Rzecz jasna niczego się nie uczył, a za
to wezwany 'do odpowiedzi' - bredził co mu ślina na język z su-
fitu przyniosła, jednakże z 'drobnym' 'usprawnieniem' owego 'ra-
cjonalnie naturalnego' schematu postępowania: pilnie patrzył na
gębę polonistki (bo na 'polskim' stosował ową metodę w sposób wy-
jątkowo pokazowy) i jeśli 'testowy ryj' się 'choć trochę krzywił',
to natychmiast interaktywnie zmieniał 'front wypowiedzi' do sta-
nu na 'ryj bez skazy'. Rzecz jasna przez waadzę 'był lubiany'
i 'właściwie doceniany', bo jakżeby inaczej być mogło...
Toż to najbardziej 'naukowa z naukowych' metod: jeśli jakichś przy-
puszczeń/domysłów nie jestem pewnien, to prezentuję je... wyższe-
mu w stadzie - i jeśli ów 'zaakceptuje' ('na ryju' rzecz jasna)
'moją prawdę', to ani chybi znaczy 'na pewno', że mam 'jedynie-
słusznąrację'. Powszechnie stosowane od... 'samego początku' przez...
mrówki, pszczółki, wilki, szympansy tudzież śledzie w stadzie/ławi-
cy. W 'SWOIM' STADZIE.
I tym sposobem _wszyscy_ głosujący (tym razem w sprawie 'moderacji'
lokalnego szpitala wariatów, obojętne "za" czy "przeciwko") jawnie
potwierdzili, iż nijak nie sięgają ani na jotę wyższego poziomu men-
talnego niż (powyżej wymienione i wszelkie pozostałe stadne) zwie-
rzątka.
Ich miejsce jest _wśród_śledzi_, i właśnie dlatego - dokładnie na
kształt śledzi - _muszą_ tworzyć swoją 'własną' ławicę, w której
będą się 'dobrze czuć'. Bo wszystko inne, 'nie należące' do stada
poza pokarmem/etc. (jak zawsze) wywołuje typowe dla zwierząt reak-
cje instynktownej psychozy (p. choćby psychol Holsztyński), jak
zwykle nie mające niczego wspólnego z ludzkim zainteresowaniem dla...
nierozumianego.
Jeszcze raz: Jest tak czy nie jest(?): potwierdzanie instynktow-
nych przypuszczeń u 'kumpla w rozumie' to nadzwyczaj pewne prze-
słanka do pozbywania się własnych niepewności. A już 'naukowo' to
całkowicie niepodważalna metodyka!
Wszak 'oczywistym' jest, iż każdy z nas ma znacznie lepsze narzę-
dzia do sprawdzania tego, czy kumpel, profesor i noblista się nie
pomylił, od narzędzi do filtrowania bredni, które sam posiada we
własnej czaszce. Tak czy nie ? ('Demokraci' z domu wariatów, no
jak?)
Tymczasem... ilość 'kumpli' vel 'autorytetów' jakoby (bo w mniema-
niach delikwenta) 'potwierdzających' 'naukowe'... widzimisię' nie
ma w ogóle żadnego znaczenia.
Nic dziwnego, iż 'panowie&panie' od czysto partyjnych ustaleń "praw-
dy naukowej" ni cholery nie są w stanie pojąć treści np. takich
napisów:
<< Prawda nie jest przez to bardziej prawdziwa, że wierzy
w nią więcej niż jeden człowiek.>>
[Oskar Wilde]
Nie mówiąc o _zrozumieniu_ treści (nie mylić ze "znajomością" słó-
wek/napisów!) _choćby_ jednego_słowa_ z Einsteina, Feynmana, Boh-
ra itd. itp.
Choćby tego: <<Żaden rząd nie ma prawa decydować o prawdzie nau-
kowej ani określać charakteru badanych problemów. Podobnie nie
może określać wartości estetycznej dzieł sztuki ani ograniczać
form literackiej czy artystycznej wypowiedzi. Nie powienien też
deklarować prawdziwości ekonomicznych, historycznych, filozoficz-
nych ani religijnych doktryn.>> [R. Feynman, "Sens tego wszystkie-
go"]
Idiotom się wydaje, że 'rząd' to "rząd" wedle napisów, mianowań
i położenia stołków wg. budynków, zaś 'ludzie nauki' to "ludzie
nauki" i to, czego nie wolno "rządom" (bo im "Feynman zakazał"),
to "ludziom nauki" jak najbardziej "można i należy". I tym pro-
stym sposobem tworzą - PRAWEM KADUKA - RZĄDY w 'nauce' (& kliki
moderatorów na newsach) jednoznacznie tym samym udowadniając, iż
o jakiejkolwiek rzeczywistej Nauce nie mają _najbladszego_ poję-
cia.
Komentując ów tekst Feynmana M. Nowakowska napisała:
<< Chciałabym zwrócić uwagę na kilka wątków wykładów Feynmana,
które są ponadczasowe i ogromnie ważne nie tylko dla środowiska
nauki. Może wręcz ważniejsze - zwłaszcza u nas - dla kręgów opi-
niotwórczych, dla polityków i różnych administratorów, traktują-
cych naukę z jednej strony jako kłopot (bo kosztuje), z drugiej
zaś - jako wygodne narzędzie ligitymizacji własnych pomysłów (bo
niestety zzawsze można znaleźć dyspozycyjnych "ekspertów", którzy
przyłożą pieczątkę "naukowości"). >>
[Marta Nowakowska "Powaby braku pewności", Polityka 8.05.1999]
Co - "panowie moderatorzy" - nie bedziecie tego czytać, bo prze-
cież już przegłosowano 'na pewno', że to wy "wiecie najlepiej" ?
Dla tego, kto posiada choć minimum rozumu jasnym jest, iż wszel-
kiej maści psychopaci jak pszczoły do miodu pchają się do 'nauki'...
(błędnie a po swojemu kojarząc ją ze stadnym korytem) dokładnie
po to, by... obsadzać swoimi dupskami wszelkie stołki - właśnie
administratorów i zarządców 'nauki'. Tym sposobem a 'tylnymi drzwia-
mi' klany miernot próbują zarazić "naukę"... Cóż, zarażają własną
głupotą wyłącznie... sami siebie i toczą 'naukowe wojny' na noże,
trucizny i wszelką inną manipulację dla zdobycia prymitywnie instyn-
ktownej _władzy_ nad stadem. Bowiem i tak żadnej nauki tam - gdzie
jest jakakolwiek polityka 'rządów' nad niewolnikami jedynie słusz-
nych rozkazów z góry... - po prostu NIE MA. Z definicji samej NA-
TURY vel obowiązku (dla uczonego) spójności myśli w ludzkim móz-
gu. W odróżnieniu od uczonych/ludzi ubrane małpy 'mają obowiązek'
mieć 'myśli' spójne - nie z żadną prawdą vel nauką, a jak na mał-
py przystało - przede wszystkim - Z INSTYNKTEM. Stadnym na pierw-
szym miejscu.
Jakim cudem ktokolwiek, kto 'chce' pretendować do zrozumienia (i
ew. wygłaszania 'jedynie słusznych prawd'; może być "naukowych",
choć dowolny - 'ulepszający image' rzeczownika - przymiotnik i
tak nie ma żadnego znaczenia) - może liczyć na ziszczenie swojej
chcicy, jeśli sam wiecznie nagina ową spójność do tego 'co się (w
stadzie) mówi', zamiast do zdrowego rozsądku ???
Ano właśnie - liczyć na mannę z nieba to sobie może, wyłącznie
'prawem kaduka' vel ubranego szympansa, który 'wie lepiej', bo
tak mu się instynktem, tradycją itede 'wydaje'. Niech więc sobie
liczy... dalej.
---
(Bez)mózgu Gładki (nomen omen): Już jeden rzut oka na te brednie,
które automat Surmacz cytuje w CFV itd. - wystarcza do zdiagnozo-
wania głębokiego upośledzenia umysłowego ich autora. Po prostu zza
każdego zdania wyziera psychoza i fanatyzm właściwy dla kleryka
przed święceniami, który co prawda opanował 'na blachę' (lepiej
lub gorzej) "prawo kanoniczne" i formalne procedury prowadzenia
"mszy", ale za to z jakichkolwiek treści 'pojął' wyłącznie to, że
jeszcze chwila, a stanie się tak 'ważny', że 'na pewno' znacznie
'ważniejszy' od... innych (z wyjątkiem nielicznych przełożonych w
hierarchii).
Cały ten tekst nadaje się wyłącznie do tego, co swego czasu Ein-
stein był zrobił z ówczesnym "regulaminem ćwiczeń w pracowni" ówcze-
snego idioty... A przeczytajcie sobie raz jeszcze:
<< Wykładowca fizyki Jean Pernet rozgniewał się na widok Einsteina
wyrzucającego do kosza napisany przez niego regulamin przeprowadza-
nia ćwiczeń z fizyki.>> [D. Brian, "Albert Einstein"]
Einstein zrobił jednak 'mały błąd'. Do 'kosza' powinien wyrzucić
Perneta, zaś ów regulamin przyczepić na koszu w charakterze całko-
wicie wystarczającego wyjaśnienia stanu jego zawartości.
Dla debili: Toż to bardzo proste - reguły przeprowadzania doświad-
czeń fizycznych definiuje całkowicie FIZYKA, a nie jakiś debilny
zastępczy regulamin zmajstrowany na lokalną okazję lokalnym idiotą
dla równie lokalnych kretynów. Gdyby Einstein nie wywalił owego 're-
gulaminu' do najbliższego kosza, to po prostu były kolejnym treso-
wanym szympansem, a nie... Einsteinem.
Przy okazji: tylko idiota _nie_ jest w stanie wyczytać z tekstów
o A.E. tego, iż w "wyrzucaniu do najbliższego śmietnika" wszelkich
regulaminów (nie tylko "pracowni fizycznej Perneta"), uświęconych
reguł i zwyczajów m-ki "tak należy... bo tak jest przyjęte a władza
ustaliła" był równie stanowczy i konsekwentny przez całe życie...
i bez wyjątków. Obojętne, kto mu usiłował wciskać na siłę jakiekol-
wiek "niepodważalne prawdy"... nie licząc się przy tym z Jego _zdro-
wym_ rozsądkiem (którego nota bene większość adwersarzy A.E z natu-
ry rzeczy vel kompletnego braku takowego - nijak nie była w stanie
pojąć ani zaakceptować).
To samo co gładkiego mózgu dotyczy automatu p/t. T. R. Surmacz,
który łaskawie użyczył swoich jakże dobrych chęci i jedynie słusz-
nych newsowych procedur... kolejnej bandzie naturalnych i naturalnie
niezmąconych cieniem ludzkiego rozumu standardowych kretynów.
Wszystko w porządku - panie bezmyślny automat - demokratyczne pro-
cedury 'najlepiej sprawdzają się' (p. Churchill) wszędzie... (tj.
w dżungli z cywilizacyjną włącznie) poza nauką, której nie dotyczą
w najmniejszym stopniu. Bo tylko idiota (w tym typowo powszechny)
może nie rozumieć faktu, iż brednia - po demokratycznym przegłoso-
waniu "że jest prawdą" - pozostaje taką samą brednią jaką i była
przed głosowaniem, i to zupełnie niezależnie od tego ilu kretynów
uwierzy(/ło) w jej 'prawdziwość' i za 'prawdziwością' wygodnej in-
stynktom bredni sobie 'zagłosowało'.
Kretyni właśnie dlatego są kretynami, iż samodzielnie nie są w sta-
nie odróżniać bredni od prawdy. Dlatego nieustannie wydaje im się,
że 'prawdę' można i należy 'przegłosować' na najbliższym i każdym
kolejnym zebraniu 'znaczących w stadzie'.
Przegłosować i siłowo wcielać w życie stada to można... wyłącznie
małpie kretynizmy.
Jeśli więc - panie Surmacz - kiedyś ziszczą się chore imaginacje
i regulamin newsów będzie definiował cokolwiek w nauce - to dopie-
ro wtedy będziesz pan biegał na sci ze swoimi 'jedynie słusznymi
procedurami' administracyjnymi. A póki co - usłużne podstawianie
imbecylom jakże sprawdzonych 'narzędzi' 'obowiązujących' na new-
sach - jedynie diagnozuje... stan mentalny pana Surmacza na po-
ziomie wytwórców broni i 'stróżów porządku prawnego'... w Trze-
ciej Rzeszy i tym podobnych 'tysiącletnich' tworów nieskazitelnego
'rozsądku'. Zaś ów stan mentalny - jako taki - ze zdrowym rozsąd-
kiem i w ogóle zdrowiem psychicznym - wiele wspólnego nie miał.
To bardzo proste: jeśli 'wszyscy' (czyt. większość) są chorzy na
identyczną chorobę, to wcale ów fakt nie oznacza, że reprezentują
'zdrową normę'.
Oznacza zaś tylko to, iż nie mają pojęcia, co naprawdę oznacza
i jaki jest (niedostępny żadnemu z nich) stan "bycia zdrowym".
Mniej więcej tak samo, jak pomyłka sądowa/lekarska _nie_jest_ zgo-
dna z prawem/sztuką medyczną, (choć może być 'na oko' zgodna z
literą prawa/procedurą medyczną), tylko cały czas pozostaje pomył-
ką sądową/krzywdą wyrządzoną pacjentowi. Albo: 'naukowa' pomyłka
nie staje się 'prawdą naukową' z automatu jej zaakceptowania
'przez wszystkich świetych' - tylko cały czas jest po prostu - tak
jak i była wcześniej - brednią, bezmyślnie powtarzaną przez 'śro-
dowiska nauki'.
Nawet wtedy, gdy jej autorzy i ich kontrolerzy (czyt. "wszyscy
święci" rządzący w stadzie) 'są przekonani' o swojej całkowitej
bezbłędności/nieomylności.
========
Póki co, tyle 'świat i ludzie' wystarczy, bym mógł 'zdiagnozo-
wać', czy warto cokolwiek więcej tu jeszcze napisać.
>
> --
> Maciej Bójko
> m...@s...mimuw.edu.pl
JeT.
P.S. Nauka jest jak _żywy_ pies (czyt. dowolne _żywe_ stwo-
rzenie) - przód psa (z łbem) to filozofia, a tylna część to
fizyka.
(Zaś matematyka? Matematyka to tylko cienie psa na ścianie,
pracowicie odrysowane na dykcie przed odkrywców cieni dla
tych, co nigdy żywego psa nie widzieli na własne oczy).
Rzecz jasna ci, którzy twierdzą że fachowiec od 'psiego przo-
du' nie musi się znać na 'psim tyle' (i swobodnie może mylić
ogon z siusiakiem lub publicznie prezentować 'zdziwienie' ty-
pu "komu i do czego taka wiedza jest w ogóle potrzebna?") i na
odwrót - fachura od 'psiego tyłu', któremu notorycznie miesza-
ją się uszy czy pysk z łapami - już na pierwszy rzut oka 'są
(jedno)znaczni', bo po prostu 'znają się' co najwyżej na psio-
podobnych produktach (podstawianych głupcom przez różnej maści
cwaniaków) jakoby 'identycznych' z naturalnymi, ale o żywych
psach to ni cholery nie mają zielonego pojęcia. [...]
Ktoś może pokusi się o dokończenie/rozwinięcie owej 'komplet-
nie nienaukowej' 'bajki' (o 'znawcach' psich trupów w kawał-
kach... udających biologów/weterynarzy tudzież majstrowaczach
psiopodobnych robotoautoautomatów & cieni na holly_wódz_kich
szmatach oraz o 'jedynie słusznej' metodologii 'definiowania'
żywego psa... 'na pewno' 'odpsimi'... cieniami na ścianie na
podstawie - z definicji ('matematyki' he, he) wyłącznie - cie-
ni na ścianie) ?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2005-03-26 09:45:49
Temat: Re: Wyniki pl.sci.matematyka (108:21 - TAK)
Użytkownik "Jerzy Turynski" <j...@p...com> napisał w wiadomości
news:d22qck$20c$1@nemesis.news.tpi.pl...
Nie zastanawiałes się kiedyś, po kiego ta natura wyposarzyła ludziów w
instynkty pchające do "bezsensów" i dlaczego owe "bezsensowne i małpie"
instynkty, które są motorem napędowym wszelkich działań leżą całkowicie w
większoci przypadków poza świadomością ? Napisałeś:
<< Czysto instynktowny mechanizm psychiczny wg. schematu: "nie lubię tego u
ciebie, co... sam wyparłem do nieświadomości". Podobno 'znany' jako
"projekcja".>>
Czy można podzielić projekcje, na te lepsze i gorsze ? :)) Z zasady, jeśli z
czymś się "walczy" - ot choćby z "pędzącą głupotą" w wykonaniu "szympansów
ubranych w budzący odrazę instynkt" to samemu ulega się projekcji - która
_z_założenia_ leży poza świadomością. I nie ma najmniejszego znaczenia
konkret, którego owa projekcja dotyczy. Co za róznica czy instynktowny
sprzeciw dotyczy "porządek na grupie musi być, zamoderujmy", "jestem
przeciwny moderowaniu" czy "jestem przeciwny instynktowemu działaniu stada
małp, w stadzie małp". Poznanie - jest procesem tak samo instynktownym, jak
utrzymywanie się w stadzie i inne chucie. Nie ma lepszych czy gorszych
instynktów, bo wszystkie są zupełnie naturalne. Od uświadomienia sobie
poszczególnych instynktów/konkretów zupełnie nie przestaje się być idiotą
dziłającym instynktownie. To nie jest problem typu "co_zrobić/jak_myśleć by
przestać być idoitą" tylko problem czy owym idiotą się być umie i czy umie
się z tym pogodzić. "Nie bycie idiotą" - to taki dosyć ładny, okazały i
kuszący banan - który jak się okazuje działa na wszystkich .... oprócz tych
którzy są w stanie zrozumieć, że wcale go nie potrzebują - ale to są idioci
:)) Jakakolwiek "odraza" do na pierwszy rzut oka widocznych instynktownych
popędów, jest wynikiem zepchnięcia w nieświadomośc dokładnie tych samych
popędów. Ale to te same instynkty są odpowiedzialne za "mentalny rozwój
jednostki na jednakowoż wysokim mentalnie poziomie :))", gdyby jeszcze udało
się nie "nienawidzieć" przyczyn własnego "ponadprzeciętnego rozwoju
duchowego :)))", które to cały czas tkwią w nieświadomości i manifestują się
odrazą do "oczywistych upośledzeń nieświadomych jednostek" ... Mówię Ci,
najtrudniej nie jest przestać być idiotą - tylko nauczyć się nim być.
Na post po zbóju zaidiocił
P.D.
P.S. Aha, wesołych świąt .... i puci puci :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-03-26 11:40:36
Temat: Re: Wyniki pl.sci.matematyka (108:21 - TAK)Jerzy Turynski:
> ... Einstein zrobił jednak 'mały błąd'. Do 'kosza' powinien wyrzucić
> Perneta, zaś ów regulamin przyczepić na koszu w charakterze
> całkowicie wystarczającego wyjaśnienia stanu jego zawartości.
Dziarsko Ci szlo, ale...
w tym momencie strzeliles sobie slicznego samoboja.
Gratuluje. ;)
PS: przyjmuje, ze dalej nie ma juz po co czytac. ;)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-03-26 15:34:35
Temat: Re: Wyniki pl.sci.matematyka (108:21 - TAK)pl.sci.filozofia,pl.sci.psychologia
"Jerzy Turynski" <j...@p...com>
news:d22qck$20c$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Maciej Bojko <m...@s...mimuw.edu.pl>
> napisał w news:22n841p3usqui5nfpqnl07vn9kon2rhtcu@4ax.com...
> > On 25 Mar 2005 17:02:57 GMT, t...@n...adm.usenet.pl
> > (Tomasz R Surmacz) wrote:
>>> Poniżej znajdują się wyniki zakończonego głosowania nad
>>> zmianą statusu grupy usenet news.
>>>
>>> Newsgroups line:
>>> pl.sci.matematyka Zagadnienia krolowej nauk. (Moderated)
>>>
>>> Grupa moderowana.
>>> Adres moderatora: psm>at<knf.p.lodz.pl
>>>
>>>
>>> Wyniki pl.sci.matematyka - 129 ważnych głosów
>>>
>>> Tak Nie : 2/3? >=50? : Wynik? : Grupa
>>> ---- ---- : ---- ----- : ------ : ---------------------
>>> 108 21 : Tak Tak : Tak : pl.sci.matematyka
>>> Glosy wstrzymujace sie: 3, glosy niewazne: 7
>> No cóż. Ladies and gentlemen, było miło, usuwam grupę z listy
>> zasubskrybowanych. Bywajcie.
> Tym sposobem... zachowałeś się w sposób identyczny jak twoi
> 'wrogowie', których 'nie chcesz znać'. Czyli: jest problem,
> to 'naukowo' trzeba go _zagryźć_/zamknąć w gettcie, a jak się
> nie da - to salwować się ucieczką. Arsenał środków... ściśle
> właściwy dla _zwierząt_. Czysto instynktowny mechanizm psychicz-
> ny wg. schematu: "nie lubię tego u ciebie, co... sam wyparłem
> do nieświadomości". Podobno 'znany' jako "projekcja".
>
> Parę 'luźnych' uwag:
>
> Przede wszystkim: Kto i gdzie dokładnie powiedział (i uzasadnił)
> że "demokratyczne głosowanie" w jakimkolwiek stopniu mieści się
> w zestawie _metod_naukowych_ (rozwiązywania jakichkolwiek proble-
> mów/niejasności) ???
>
> Bo ja nikogo takiego _z_uczonych_ nie znam, bowiem po prostu ta-
> kiego nie ma i zwyczajnie nigdy nie było.
>
> Mogłoby się wydawać, iż poprawne zrozumienie owego faktu powin-
> no być dostępne każdemu maturzyście bez wyjątku, tymczasem jest
> diametralnie inaczej. Przede wszystkim - o zgrozo - wśród _mia-
> nowanych_ ... lokalnymi _głosowaniami_ (a jakże) 'profesorów'
> współczesnej nibynauki.
>
> Na marginesie: metodę 'ustalania prawdy' ochrzczoną 'przez nas'
> per: "na krzywy ryj" - zadziwająco perfekcyjnie opanował mój kla-
> sowy 'kumpel' z liceum. Rzecz jasna niczego się nie uczył, a za
> to wezwany 'do odpowiedzi' - bredził co mu ślina na język z su-
> fitu przyniosła, jednakże z 'drobnym' 'usprawnieniem' owego 'ra-
> cjonalnie naturalnego' schematu postępowania: pilnie patrzył na
> gębę polonistki (bo na 'polskim' stosował ową metodę w sposób wy-
> jątkowo pokazowy) i jeśli 'testowy ryj' się 'choć trochę krzywił',
> to natychmiast interaktywnie zmieniał 'front wypowiedzi' do sta-
> nu na 'ryj bez skazy'. Rzecz jasna przez waadzę 'był lubiany'
> i 'właściwie doceniany', bo jakżeby inaczej być mogło...
>
> Toż to najbardziej 'naukowa z naukowych' metod: jeśli jakichś przy-
> puszczeń/domysłów nie jestem pewnien, to prezentuję je... wyższe-
> mu w stadzie - i jeśli ów 'zaakceptuje' ('na ryju' rzecz jasna)
> 'moją prawdę', to ani chybi znaczy 'na pewno', że mam 'jedynie-
> słusznąrację'. Powszechnie stosowane od... 'samego początku' przez...
> mrówki, pszczółki, wilki, szympansy tudzież śledzie w stadzie/ławi-
> cy. W 'SWOIM' STADZIE.
>
> I tym sposobem _wszyscy_ głosujący (tym razem w sprawie 'moderacji'
> lokalnego szpitala wariatów, obojętne "za" czy "przeciwko") jawnie
> potwierdzili, iż nijak nie sięgają ani na jotę wyższego poziomu men-
> talnego niż (powyżej wymienione i wszelkie pozostałe stadne) zwie-
> rzątka.
>
> Ich miejsce jest _wśród_śledzi_, i właśnie dlatego - dokładnie na
> kształt śledzi - _muszą_ tworzyć swoją 'własną' ławicę, w której
> będą się 'dobrze czuć'. Bo wszystko inne, 'nie należące' do stada
> poza pokarmem/etc. (jak zawsze) wywołuje typowe dla zwierząt reak-
> cje instynktownej psychozy (p. choćby psychol Holsztyński), jak
> zwykle nie mające niczego wspólnego z ludzkim zainteresowaniem dla...
> nierozumianego.
>
> Jeszcze raz: Jest tak czy nie jest(?): potwierdzanie instynktow-
> nych przypuszczeń u 'kumpla w rozumie' to nadzwyczaj pewne prze-
> słanka do pozbywania się własnych niepewności. A już 'naukowo' to
> całkowicie niepodważalna metodyka!
> Wszak 'oczywistym' jest, iż każdy z nas ma znacznie lepsze narzę-
> dzia do sprawdzania tego, czy kumpel, profesor i noblista się nie
> pomylił, od narzędzi do filtrowania bredni, które sam posiada we
> własnej czaszce. Tak czy nie ? ('Demokraci' z domu wariatów, no
> jak?)
> Tymczasem... ilość 'kumpli' vel 'autorytetów' jakoby (bo w mniema-
> niach delikwenta) 'potwierdzających' 'naukowe'... widzimisię' nie
> ma w ogóle żadnego znaczenia.
>
> Nic dziwnego, iż 'panowie&panie' od czysto partyjnych ustaleń "praw-
> dy naukowej" ni cholery nie są w stanie pojąć treści np. takich
> napisów:
>
> << Prawda nie jest przez to bardziej prawdziwa, że wierzy
> w nią więcej niż jeden człowiek.>>
> [Oskar Wilde]
> Nie mówiąc o _zrozumieniu_ treści (nie mylić ze "znajomością" słó-
> wek/napisów!) _choćby_ jednego_słowa_ z Einsteina, Feynmana, Boh-
> ra itd. itp.
>
> Choćby tego: <<Żaden rząd nie ma prawa decydować o prawdzie nau-
> kowej ani określać charakteru badanych problemów. Podobnie nie
> może określać wartości estetycznej dzieł sztuki ani ograniczać
> form literackiej czy artystycznej wypowiedzi. Nie powienien też
> deklarować prawdziwości ekonomicznych, historycznych, filozoficz-
> nych ani religijnych doktryn.>> [R. Feynman, "Sens tego wszystkie-
> go"]
>
> Idiotom się wydaje, że 'rząd' to "rząd" wedle napisów, mianowań
> i położenia stołków wg. budynków, zaś 'ludzie nauki' to "ludzie
> nauki" i to, czego nie wolno "rządom" (bo im "Feynman zakazał"),
> to "ludziom nauki" jak najbardziej "można i należy". I tym pro-
> stym sposobem tworzą - PRAWEM KADUKA - RZĄDY w 'nauce' (& kliki
> moderatorów na newsach) jednoznacznie tym samym udowadniając, iż
> o jakiejkolwiek rzeczywistej Nauce nie mają _najbladszego_ poję-
> cia.
>
> Komentując ów tekst Feynmana M. Nowakowska napisała:
> << Chciałabym zwrócić uwagę na kilka wątków wykładów Feynmana,
> które są ponadczasowe i ogromnie ważne nie tylko dla środowiska
> nauki. Może wręcz ważniejsze - zwłaszcza u nas - dla kręgów opi-
> niotwórczych, dla polityków i różnych administratorów, traktują-
> cych naukę z jednej strony jako kłopot (bo kosztuje), z drugiej
> zaś - jako wygodne narzędzie ligitymizacji własnych pomysłów (bo
> niestety zzawsze można znaleźć dyspozycyjnych "ekspertów", którzy
> przyłożą pieczątkę "naukowości"). >>
> [Marta Nowakowska "Powaby braku pewności", Polityka 8.05.1999]
>
> Co - "panowie moderatorzy" - nie bedziecie tego czytać, bo prze-
> cież już przegłosowano 'na pewno', że to wy "wiecie najlepiej" ?
>
> Dla tego, kto posiada choć minimum rozumu jasnym jest, iż wszel-
> kiej maści psychopaci jak pszczoły do miodu pchają się do 'nauki'...
> (błędnie a po swojemu kojarząc ją ze stadnym korytem) dokładnie
> po to, by... obsadzać swoimi dupskami wszelkie stołki - właśnie
> administratorów i zarządców 'nauki'. Tym sposobem a 'tylnymi drzwia-
> mi' klany miernot próbują zarazić "naukę"... Cóż, zarażają własną
> głupotą wyłącznie... sami siebie i toczą 'naukowe wojny' na noże,
> trucizny i wszelką inną manipulację dla zdobycia prymitywnie instyn-
> ktownej _władzy_ nad stadem. Bowiem i tak żadnej nauki tam - gdzie
> jest jakakolwiek polityka 'rządów' nad niewolnikami jedynie słusz-
> nych rozkazów z góry... - po prostu NIE MA. Z definicji samej NA-
> TURY vel obowiązku (dla uczonego) spójności myśli w ludzkim móz-
> gu. W odróżnieniu od uczonych/ludzi ubrane małpy 'mają obowiązek'
> mieć 'myśli' spójne - nie z żadną prawdą vel nauką, a jak na mał-
> py przystało - przede wszystkim - Z INSTYNKTEM. Stadnym na pierw-
> szym miejscu.
>
> Jakim cudem ktokolwiek, kto 'chce' pretendować do zrozumienia (i
> ew. wygłaszania 'jedynie słusznych prawd'; może być "naukowych",
> choć dowolny - 'ulepszający image' rzeczownika - przymiotnik i
> tak nie ma żadnego znaczenia) - może liczyć na ziszczenie swojej
> chcicy, jeśli sam wiecznie nagina ową spójność do tego 'co się (w
> stadzie) mówi', zamiast do zdrowego rozsądku ???
> Ano właśnie - liczyć na mannę z nieba to sobie może, wyłącznie
> 'prawem kaduka' vel ubranego szympansa, który 'wie lepiej', bo
> tak mu się instynktem, tradycją itede 'wydaje'. Niech więc sobie
> liczy... dalej.
> ---
> (Bez)mózgu Gładki (nomen omen): Już jeden rzut oka na te brednie,
> które automat Surmacz cytuje w CFV itd. - wystarcza do zdiagnozo-
> wania głębokiego upośledzenia umysłowego ich autora. Po prostu zza
> każdego zdania wyziera psychoza i fanatyzm właściwy dla kleryka
> przed święceniami, który co prawda opanował 'na blachę' (lepiej
> lub gorzej) "prawo kanoniczne" i formalne procedury prowadzenia
> "mszy", ale za to z jakichkolwiek treści 'pojął' wyłącznie to, że
> jeszcze chwila, a stanie się tak 'ważny', że 'na pewno' znacznie
> 'ważniejszy' od... innych (z wyjątkiem nielicznych przełożonych w
> hierarchii).
>
> Cały ten tekst nadaje się wyłącznie do tego, co swego czasu Ein-
> stein był zrobił z ówczesnym "regulaminem ćwiczeń w pracowni" ówcze-
> snego idioty... A przeczytajcie sobie raz jeszcze:
>
> << Wykładowca fizyki Jean Pernet rozgniewał się na widok Einsteina
> wyrzucającego do kosza napisany przez niego regulamin przeprowadza-
> nia ćwiczeń z fizyki.>> [D. Brian, "Albert Einstein"]
>
> Einstein zrobił jednak 'mały błąd'. Do 'kosza' powinien wyrzucić
> Perneta, zaś ów regulamin przyczepić na koszu w charakterze całko-
> wicie wystarczającego wyjaśnienia stanu jego zawartości.
>
> Dla debili: Toż to bardzo proste - reguły przeprowadzania doświad-
> czeń fizycznych definiuje całkowicie FIZYKA, a nie jakiś debilny
> zastępczy regulamin zmajstrowany na lokalną okazję lokalnym idiotą
> dla równie lokalnych kretynów. Gdyby Einstein nie wywalił owego 're-
> gulaminu' do najbliższego kosza, to po prostu były kolejnym treso-
> wanym szympansem, a nie... Einsteinem.
> Przy okazji: tylko idiota _nie_ jest w stanie wyczytać z tekstów
> o A.E. tego, iż w "wyrzucaniu do najbliższego śmietnika" wszelkich
> regulaminów (nie tylko "pracowni fizycznej Perneta"), uświęconych
> reguł i zwyczajów m-ki "tak należy... bo tak jest przyjęte a władza
> ustaliła" był równie stanowczy i konsekwentny przez całe życie...
> i bez wyjątków. Obojętne, kto mu usiłował wciskać na siłę jakiekol-
> wiek "niepodważalne prawdy"... nie licząc się przy tym z Jego _zdro-
> wym_ rozsądkiem (którego nota bene większość adwersarzy A.E z natu-
> ry rzeczy vel kompletnego braku takowego - nijak nie była w stanie
> pojąć ani zaakceptować).
>
> To samo co gładkiego mózgu dotyczy automatu p/t. T. R. Surmacz,
> który łaskawie użyczył swoich jakże dobrych chęci i jedynie słusz-
> nych newsowych procedur... kolejnej bandzie naturalnych i naturalnie
> niezmąconych cieniem ludzkiego rozumu standardowych kretynów.
>
> Wszystko w porządku - panie bezmyślny automat - demokratyczne pro-
> cedury 'najlepiej sprawdzają się' (p. Churchill) wszędzie... (tj.
> w dżungli z cywilizacyjną włącznie) poza nauką, której nie dotyczą
> w najmniejszym stopniu. Bo tylko idiota (w tym typowo powszechny)
> może nie rozumieć faktu, iż brednia - po demokratycznym przegłoso-
> waniu "że jest prawdą" - pozostaje taką samą brednią jaką i była
> przed głosowaniem, i to zupełnie niezależnie od tego ilu kretynów
> uwierzy(/ło) w jej 'prawdziwość' i za 'prawdziwością' wygodnej in-
> stynktom bredni sobie 'zagłosowało'.
>
> Kretyni właśnie dlatego są kretynami, iż samodzielnie nie są w sta-
> nie odróżniać bredni od prawdy. Dlatego nieustannie wydaje im się,
> że 'prawdę' można i należy 'przegłosować' na najbliższym i każdym
> kolejnym zebraniu 'znaczących w stadzie'.
> Przegłosować i siłowo wcielać w życie stada to można... wyłącznie
> małpie kretynizmy.
>
> Jeśli więc - panie Surmacz - kiedyś ziszczą się chore imaginacje
> i regulamin newsów będzie definiował cokolwiek w nauce - to dopie-
> ro wtedy będziesz pan biegał na sci ze swoimi 'jedynie słusznymi
> procedurami' administracyjnymi. A póki co - usłużne podstawianie
> imbecylom jakże sprawdzonych 'narzędzi' 'obowiązujących' na new-
> sach - jedynie diagnozuje... stan mentalny pana Surmacza na po-
> ziomie wytwórców broni i 'stróżów porządku prawnego'... w Trze-
> ciej Rzeszy i tym podobnych 'tysiącletnich' tworów nieskazitelnego
> 'rozsądku'. Zaś ów stan mentalny - jako taki - ze zdrowym rozsąd-
> kiem i w ogóle zdrowiem psychicznym - wiele wspólnego nie miał.
> To bardzo proste: jeśli 'wszyscy' (czyt. większość) są chorzy na
> identyczną chorobę, to wcale ów fakt nie oznacza, że reprezentują
> 'zdrową normę'.
> Oznacza zaś tylko to, iż nie mają pojęcia, co naprawdę oznacza
> i jaki jest (niedostępny żadnemu z nich) stan "bycia zdrowym".
>
> Mniej więcej tak samo, jak pomyłka sądowa/lekarska _nie_jest_ zgo-
> dna z prawem/sztuką medyczną, (choć może być 'na oko' zgodna z
> literą prawa/procedurą medyczną), tylko cały czas pozostaje pomył-
> ką sądową/krzywdą wyrządzoną pacjentowi. Albo: 'naukowa' pomyłka
> nie staje się 'prawdą naukową' z automatu jej zaakceptowania
> 'przez wszystkich świetych' - tylko cały czas jest po prostu - tak
> jak i była wcześniej - brednią, bezmyślnie powtarzaną przez 'śro-
> dowiska nauki'.
> Nawet wtedy, gdy jej autorzy i ich kontrolerzy (czyt. "wszyscy
> święci" rządzący w stadzie) 'są przekonani' o swojej całkowitej
> bezbłędności/nieomylności.
> ========
>
> Póki co, tyle 'świat i ludzie' wystarczy, bym mógł 'zdiagnozo-
> wać', czy warto cokolwiek więcej tu jeszcze napisać.
>> --
>> Maciej Bójko
>> m...@s...mimuw.edu.pl
> JeT.
>
> P.S. Nauka jest jak _żywy_ pies (czyt. dowolne _żywe_ stwo-
> rzenie) - przód psa (z łbem) to filozofia, a tylna część to
> fizyka.
> (Zaś matematyka? Matematyka to tylko cienie psa na ścianie,
> pracowicie odrysowane na dykcie przed odkrywców cieni dla
> tych, co nigdy żywego psa nie widzieli na własne oczy).
>
> Rzecz jasna ci, którzy twierdzą że fachowiec od 'psiego przo-
> du' nie musi się znać na 'psim tyle' (i swobodnie może mylić
> ogon z siusiakiem lub publicznie prezentować 'zdziwienie' ty-
> pu "komu i do czego taka wiedza jest w ogóle potrzebna?") i na
> odwrót - fachura od 'psiego tyłu', któremu notorycznie miesza-
> ją się uszy czy pysk z łapami - już na pierwszy rzut oka 'są
> (jedno)znaczni', bo po prostu 'znają się' co najwyżej na psio-
> podobnych produktach (podstawianych głupcom przez różnej maści
> cwaniaków) jakoby 'identycznych' z naturalnymi, ale o żywych
> psach to ni cholery nie mają zielonego pojęcia. [...]
>
> Ktoś może pokusi się o dokończenie/rozwinięcie owej 'komplet-
> nie nienaukowej' 'bajki' (o 'znawcach' psich trupów w kawał-
> kach... udających biologów/weterynarzy tudzież majstrowaczach
> psiopodobnych robotoautoautomatów & cieni na holly_wódz_kich
> szmatach oraz o 'jedynie słusznej' metodologii 'definiowania'
> żywego psa... 'na pewno' 'odpsimi'... cieniami na ścianie na
> podstawie - z definicji ('matematyki' he, he) wyłącznie - cie-
> ni na ścianie) ?
Ponieważ pański artykuł zawiera akcenty filozoficzne pozwoliłem
sobie na crosspost z zachowaniem oryginalnego tekstu w całości.
Mam do pana Panie JeT - pytanie.
Pisze Pan m.in. o 'SWOIM' STADZIE (śledzie w stadzie/ławicy).
Z deklaracji przedmówcy wynika, że nie chce brać udziału
w cyrku zwanym moderowanie polskiego Usenetu (w tym SCI)
a z pańskiej sugestii można wywnioskować, że powinien znaleźć
taką przestrzeń w której będzie zachowana swoboda wypowiedzi
<<na kształt śledzi - _muszą_ tworzyć swoją 'własną' ławicę, w której
będą się 'dobrze czuć'>>
Z tego wynika wniosek:
jeśli 108 dywersantów napadnie na Polskę i w drodze
"demokratycznego" głosowania ustalą, że Polska nie jest dla Polaków
czy będzie to oznaczać, że 40 mln obywateli ma opuścić granice
kraju bowiem 108 rozbójników przeciwko 21 (5:1) ha!
demokratycznie powyższe ustaliło?
Mają opuścić Polskę wraz z dziećmi i tymi którzy nie mają komputera
ani nie znają tajnej procedury tzw. głosowania którego wynik JEST
z góry przesądzony bowiem głosów można "ściągnąć" dowolną ilość?
a więc pytanie:
kto zorganizuje "śledziów" przeciw niesprawiedliwości? ;D
lub: "czy samozwańczej władzy wolno wszystko? :)
REdaktor Edward Robak
PS. tu oczywiście winny jest bezwład państwa RP które nie
zabezpiecza polskiej przestrzeni wirtualnej - stąd bezkrólewie,
dżungla i prawo pięści (terror opiekunki której się zdaje
że wolno jej robić wszystko z dzieckiem które jej powierzono)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-03-26 19:46:57
Temat: Re: Wyniki pl.sci.matematyka (108:21 - TAK)
cbnet wrote in message ...
>Jerzy Turynski:
>> ... Einstein zrobił jednak 'mały błąd'. Do 'kosza' powinien wyrzucić
>> Perneta, zaś ów regulamin przyczepić na koszu w charakterze
>> całkowicie wystarczającego wyjaśnienia stanu jego zawartości.
>
>Dziarsko Ci szlo, ale...
>w tym momencie strzeliles sobie slicznego samoboja.
>Gratuluje. ;)
Tak ladnie/lekko/sprawnie idzie Ci umieszczanie ludzi
w smieciach ,ze nie jestes sklonny zauwazyc
_cudzslowu_ i faktu ,ze "kosz " w tym wypadku
to np. odpowiednik pojemnika/"puszki konserw".
A stwierdzenie mowi ,ze caly gosc
da sie sprowadzic do "kosza"/puszki/automatu
dzialajacego zgodnie z algorytmem-regulaminem.
Domyslam sie ,ze kosz skojazyl ci sie
z segrgacja osobnikow i twym ulubionym plonkiem/KF ??
:))))))
za szybko reagujesz - za instyktownie
Ale pewnie - zgodnie ze zbojeckim
zaleceniem - sie z tym pogodziles ????
:))))))))
>
>PS: przyjmuje, ze dalej nie ma juz po co czytac. ;)
>
nie chce krakac , ale wyglada ,ze wczesniej
tez byla to strata czasu ???
:)))))
pozdrawiam
patix
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-03-26 22:09:16
Temat: Re: Wyniki pl.sci.matematyka (108:21 - TAK)patix:
> za szybko reagujesz - za instyktownie
Nie zgadzam sie. ;)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-03-26 22:23:57
Temat: Re: Wyniki pl.sci.matematyka (108:21 - TAK)
Użytkownik "patix" <n...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:d24ei0$672$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Ale pewnie - zgodnie ze zbojeckim
> zaleceniem - sie z tym pogodziles ????
> :))))))))
Nie sądzisz, że aby z czymś się pogodzić, trzeba to wpierw dostrzec ? :))
Tym, którzy są w stanie 'idiotę' w sobie dostrzec, zupełnie nie powinien
przeszkadzać brak tego doprecyzowania w moim tekście, ponieważ jest to dla
nich oczywiste :) Gorzej z kimś kto ni bata nie kuma o czym jest mowa i
wobec tego musi się skoncentrować na "stosunku do idioty", który zasadniczo
jest jedynie formą werbalizacji jakiejśc myśli i niczym więcej :))
"Pogodzenie się z byciem idiotą" brzmi w swoim konkretnym znaczeniu
wystarczająco odrażająco/głupio/infantylnie by spełniało swoją rolę jako
filtr :))))
Na post po zbóju zalecił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-03-26 22:54:38
Temat: Re: Wyniki pl.sci.matematyka (108:21 - TAK)
cbnet wrote in message ...
>patix:
>> za szybko reagujesz - za instyktownie
>
>Nie zgadzam sie. ;)
>
no to wesolych swiat :)))
patix
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-03-26 23:38:16
Temat: Re: Wyniki pl.sci.matematyka (108:21 - TAK)
Przemysław Dębski wrote in message ...
>
>Użytkownik "patix" <n...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
>news:d24ei0$672$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
>> Ale pewnie - zgodnie ze zbojeckim
>> zaleceniem - sie z tym pogodziles ????
>> :))))))))
>
>Nie sądzisz, że aby z czymś się pogodzić, trzeba to wpierw dostrzec ? :))
co to ? nagonka na .. Czarka ??? :)))
>"Pogodzenie się z byciem idiotą" brzmi w swoim konkretnym znaczeniu
>wystarczająco odrażająco/głupio/infantylnie by spełniało swoją rolę jako
>filtr :))))
no skoro odpowiadasz - to prosze :
- wiemy/zakladamy ,ze "wszystko" sterowane jest emocjami/poedami
- nie wiemy(nie uswiadamiamy sobie) jakie motywacje (popedy/emocje)
w danym momecie nami kieruja
- czyli "wiem , ze nic nie wiem" - w wersji emocjonalno/popedowej
czyli standard w "nowych dekoracjach" :))
Do tej pory OK - ale dalej zaczynasz wnioskowanie logiczne
no i jest .........
Ze sprzecznosci mozna wywnioskowac wszystko.
Skoro wybrales sobie takie wnioski jak zaprezentowales
to Twoja wola :)))))
Ale pomysl : jesli podstawowe pewne/wiarygodne zalozenie zawiera
w sobie sprzecznosc to logika nie jest (chyba ?? ) odpowiednia
do rostrzygania o sprawach podstawowych ???
pozdrawiam i wesolych swiat
patix
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-03-27 00:09:48
Temat: Re: Wyniki pl.sci.matematyka (108:21 - TAK)
Przemysław w news:d23atd$6nt$1@inews.gazeta.pl...
/.../
> Czy można podzielić projekcje, na te lepsze i gorsze ? :)) Z zasady, jeśli z
> czymś się "walczy" - ot choćby z "pędzącą głupotą" w wykonaniu "szympansów
> ubranych w budzący odrazę instynkt" to samemu ulega się projekcji - która
> _z_założenia_ leży poza świadomością. I nie ma najmniejszego znaczenia /.../
Przemku, można.
Dalej stoisz pod własną ścianą uznając _słowa_ za klucze dla Twych podniet.
Odbierasz słowa JeTa jako "równoważne" wszystkim innym, które reagują
tak samo. Zapominasz ciagle, że istnieją światy których nie możesz znać
tak samo jak inni - bo każdy mózg jest inny. Logicznym założeniem jest tu
tylko jedno: _nie znamy wszystkich światów_ a więc nic nas nie upoważnia
do stosowania kryteriów, jakie sami stosujemy we własnym świecie.
Jaki jest świat Prawej Rękawiczki nie umiem Ci wytłumaczyć Twoimi słowami.
"Motyl nie może powiedzieć 'gliździe', jak ta ma się 'przepoczwarzyć'
w motyla. 'Glista' musi TO SAMA wykombinować na podstawie
_wyłącznie_ własnej 'glistowatości'..."
/JeT/
W tym stwierdzeniu __nie ma cienia oceny__ osób, które z automatu czują się
"motylami" lub "glistami" czując, że COŚ (a najlepiej autor teksu) z nimi "walczy".
? ... Mówię Ci,
> najtrudniej nie jest przestać być idiotą - tylko nauczyć się nim być.
To by się zgadzało. Tylko ....
Dlaczego to mówisz?
Do kogo to mowisz?
Do siebie?
Czy wiesz, dlaczego JeT nie odpowie ani Tobie ani czarkowi?
Powiem Ci to w moim jezyku i sprowadzając rzecz do poziomu elementarnego.
Relacja R między ludźmi moze byc dwojakiego rodzaju.
1. Między osobnikami, które różnią się między sobą - mamy relację ARB
2. Między osobnikami, które nie róznią się miedzy sobą - mamy relację ARA
Wymiana informacji w relacji typu ARA - nie istnieje. Osobniki nie widzą się
nawzajem gdyż zarówno A jak i A mówią wyłącznie to samo.
a mianowicie: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
Gdyby zastosować analogię do bieguna magnesu dojdziemy do wniosku
że w relacji ARA występuje jedynie odpychanie się A od A. Skoro jedna
A kręci się nadal koło A - widać z tego że obaj są ślepcami, marnuja
energię na puci puci.
W relacji typu ARB istnieje krańcowa odmienność. A jest całkowicie różne
od B a więc istnieje coś na kształt przyciągania się A i B z prostej ciekawości.
Jednak wymiana informacji między osobnikami jest absolutnie nieskuteczna
gdyż A mówi i rozumie wyłącznie słowa: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
a B mówi i rozumie wyłącznie słowa: BBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBB
Tak długo, jak długo żadna ze stron nie pozna języka drugiej strony,
obie mogą do siebie bełkotać bez cienia zrozumienia. puci puci.
Jednak gdy tylko jedna strona poszerzy swój ogląd o fragmenty języka
drugiej strony, przestanie być osobą A, a stanie się np. Ab.
Gdy druga strona nadal będzie tkwić we własnym sosie jako B,
rozmowa między nimi będzie miala charakter połowiczny.
Będzie to relacja typu AbRB, w której strona Ab, będzie częściowo
rozumiała mowę B, ale B nadal nie będzie rozumiała mowy A.
No chyba, że Ab przemówi do B językiem b, co jednak wcale nie jest
równoznaczne z możliwością porozumienia.
Może się tak zdarzyć (i zdarza się), że ktoś posiada język typu ABCDEF,
gdy obok istnieją inni, tacy jak B, C, D, E... a czasem aF
W tym wypadku osoba ABCDEF będzie rozumiała wszystkich razem i osobno,
jednak rozumienie w drugą stronę będzie niemożliwe.
I teraz wracając do pytania - czy JeT podejmie dyskusję z Tobą bądź czarkiem?
Jaki jest sens strzepienia języka typu ABCDEF do kogoś, kto jest w stanie
rozumiec tylko B? Jak odpowiesz na to pytanie - zobaczysz również
własny błąd. Obawiam się jednak, że nie możesz odpowiedzieć, gdyż nie widzisz
róznicy między jakością projekcji (IDEI).
Jaką korzyść może odnieść ABCDEF z wymiany informacji z B?
Przecież ABCDEF zawiera w sobie cały arsenał litery B a więc
nie dowie się od B niczego nowego.
Natomiast B - mimo iż widzi tylko jezyk B, będzie skakał do oczu ABCDEF
słysząc wyłącznie SWOJE B i niezrozumiałe dźwięki.
> Na post po zbóju zaidiocił
> P.D.
>
> P.S. Aha, wesołych świąt .... i puci puci :)
>
Serio mówisz pucipuci?
;)
Wesołych Świąt
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |