Data: 2002-06-21 23:22:33
Temat: Re: Względność abstrakcji czyli pułapka skali
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jerzy Turynski w news:aevund$m0$1@news.tpi.pl...
/.../
> > * Przyznanie się do niewiedzy boli - a pokonanie tego bólu i zniesienie go
> > * z majestatycznym spokojem, jest moim zdaniem cechą Mistyka.
> Z "majestatycznym spokojem" ? Nadęta, majestatyczna jak balon BZDURA
> typu... "srali kamieniami"... Oglądaj do skutku 'tysiąc i jeden dro-
> biazgów' w Amadeuszu
Mógłbyś własnymi słowami?
> aż zrozumiesz, o co dokładnie chodziło Formanowi&Schafferowi...
A dlaczego ma mnie interesować Jerzy, o co chodziło tym postaciom?
Czy zdajesz sobie sprawę ilu ludziom z tego grona mówią coś te nazwiska?
Nie mówiąc już o tym "o co im chodziło"?
Nie wiem czy zauważyłeś, że próbowałem tu zbudować dynamicznie
model który nazwałem postulatem - do dyskusji. Dlaczego rzucasz się
na mnie tak, jakbym Ci zrobił jakąś krzywdę !??? ;)).
Rozmawiajmy spokojnie.
> (bywają różne przekłady dialogów do tego filmu,
> w tym co mam jest właśnie "srali kamieniami"; scena: drugie spotka-
> nie Mozarta z cesarzem...) Aż owe 'drobiazgi' które pomijasz zgrają
> się w jedną POTĘŻNĄ i nierozdzielną całość...
Czy nie rozumiesz, że każdy ma prawo mieć własne odniesienia,
własne doświadczenia, przykłady z własnego życia? Na nic mi
Twoje cytaty - mów WŁASNYM językiem a spróbuje Cię rozumieć.
Jak dotychczas nie powiedziałeś niczego prócz krzyku emocji - BZDURA.
A epatowanie mnie swym oczytaniem (a właściwie zamiłowaniem do fizyki)
jest niczym innym jak usiłowaniem wzbudzenia we mnie poczucia niższej
wartości, czyli klasyczną manipulacją.
Musisz się do tego zniżać? Nie możesz być szczery, przyjazny i otwarty?
> To czego chcesz jest bzdurą sprzecznością, chcesz by rozgrzane do
> czerwoności żelazo miało być z zewnątrz zimne ? A po jaką cholerę?
> Po to, żeby 'majestatycznie' wyglądało ? Po co to KŁAMSTWO ?
> Tylko po to, by UKRYĆ, że to Ty nieświadomie boisz się owego gorąca/
> PRAWDZIWEGO STRESU.
Jeśli dobrze rozumiem, zaproponowany przeze mnie obrazek uznajesz za
fałszywy. No dobrze. Ale dlaczego nie posługujesz się abstraktem tylko
wtłaczasz w to widowisko mnie personalnie? Dlaczego bałaganisz uznając,
że to JA boję się gorąca i prawdziwego stresu? ;).
No i na koniec dlaczego uważasz, że PRAWDZIWY STRES jest każdemu
i zawsze jednakowo potrzebny? Wiemy już, że mistrzowie nie pozwalają
uczniom żyć spokojnie. I w tym sensie Twoje wzburzenie mnie bardzo cieszy.
Ale zauważ, że przychodzi taki moment w życiu każdego pilnego ucznia,
że jakikolwiek stres jest mu już do niczego niepotrzebny. Osiąga poziom
nasycenia i sam staje się abstraktem. Czyżbyś nie widział spokoju na
twarzach guru i mistyków?
> Zdrowie psychiczne to nie jest 'majestatyczny
> spokój' tylko umiejętność WYCHODZENIA ze stresu.
Ale najpierw trzeba weń wejść logicznie rzecz biorąc - tak?
> A jak masz (Ty czy ktokolwiek) nauczyć się z niego wychodzić, jak 'majestatycznie'
> BOISZ się w niego WEJŚĆ ? To nie jest żadny 'majestatyczny spokój',
> tylko ZIMNY TRUP, który powinien się OBUDZIĆ !
Sądzisz że rozszyfrowałeś mistyfikację? W takim razie co zaproponujesz
ludziom? Co powiesz ludziom uwielbiającej poezję i magię jako efekt przemyśleń
swego całego życia?
> > A kim są, jak myślisz, w moim przykładzie, ci pokonani, leżący na
> > rozżarzonych węglach, konający w konwulsjach? Czy sądzisz, że
> > oni nie krzyczą "Help me heaven"?
> > Krzyczą jak najbardziej!
> > Ich sytuacja jest jednak diametralnie inna od tych, którzy odgrodzili się
> > od problemu makatką. To nieszczęśnicy z własnego wyboru!
> > I dlatego chylę przed nimi czoła, gdyż jako nieliczni odważyli się
> > "obudzić" /w nomenklaturze De Mello/.
> Kolejna bzdura, to nie "obudzeni", ale usmażone WE ŚNIE trupy...
> które ich własna nieświadomość ZA KARĘ wepchnęła na rozżarzone
> węgle... Ludkowie, którzy z opaską na oczach tłoczyli się nad
> krawędzią przepaści i... 'pewnie' zrobili poważny krok naprzód...
> Zamiast wcześniej się właśnie obudzić, zdjąć opaski i pomyśleć
> nad skutecznymi skrzydełkami, przypiąć się do nich i _polecieć_...
Czekaj - widzę jakiś cień nowej wizji !! Weź proszę rozwiń spokojnie
tę myśl o skrzydełkach... Mówisz, że moi ludkowie którzy "majestatycznie"
przechadzają się tam i z powrotem ROBIĄC SWOJE (chyba będę musiał
mówić do Ciebie również wersalikami ;))), to są trupy z opaskami na oczach.
A jednak lokujesz tam kogoś komu przypinasz skrzydełka i zmuszasz
do wylotu! Można spytać dokąd?
Twoje skrzydełka, to w moim przykładzie odpowiednie buciki chroniące
moich spacerowiczów od bezsensownych poparzeń a równocześnie dające
im możliwość ŻYWEGO KONTAKTU z materią problemu.
Ty ich chcesz ubrać w skrzydełka - OK. Ale w takim razie uzupełnij obraz.
Powiedz dokąd mają frunąć! I czym się tam zajmować. Jak tez co jest
z lewej a co z prawej strony tego miejsca.
> > Pozostali to również nieszczęśnicy - chociaż nie zdają sobie z tego sprawy.
> > A uznając, że szczęście jest stanem dotyczącym _wyłącznie_
> > "kosmosu_własnego_umysłu", ich szczęście jest bytem równoprawnym
> > a dla nich samych absolutnym.
> Bzdura po raz trzeci, ciągle przesłania Ci wszystko "szczęście=
> ideał świń" [w słówkach Einsteina]. To nie "szczęście", a oder-
> wana od reszty TAUTOLOGIA... Bardzo niebezpieczna, jak 'szczęśli-
> wa' banda-wspólnota, która 'dorobiła' się posiadania 'wreszcie
> najlepszych', bo nowych a _własnych_ & 'absolutnych' praw-dogma-
> tów... To FANATYZM _własnego_ absolutu. "Szczęście" psa, który
> może 'radośnie' polatać... za _własnym_... ogonem.
Chwileczkę... Ja to nazwałem "szczęściem" oczywiście upraszczając.
Ty szczęście nazywasz ideałem świń, a na stan różny od opisanych
wyżej ludzików, którym dopinasz skrzydła - masz laurkę w postaci
"bardzo niebezpiecznego fanatyzmu psa uradowanego własnym ogonem".
OK. Niech będzie. Dysponujesz więc alternatywą. Mów o niej proszę.
Głośno i wyraźnie. I nie atakuj mnie - tylko operuj abstraktem.
> > IMO każdy humanista powinien to uszanować.
> Acha! = "każdy humanista powinien "uszanować" głupotę=nieświado-
> my strach "Alfreda"... "Szacunkiem", który "_każdy_powinien_"
> czemuś lub komuś okazywać, to _zawsze_ posługują się (nieświado-
> mi) _kłamcy_... szukający NIEWOLNIKÓW dla swojej własnej nieświa-
> domości.
Ech Jerzy... Nie grasz uczciwie wciągając w to personalnie Alfreda, choćby
w cudzysłowie. Nie znęcaj się nade mną, tylko tłumacz wyraźnie jakie to
wizje i rady masz dla tej części zasłaniających się makatkami, którą ja
w swoim przykładnie usytuowałem po lewej stronie osi.
Chyba, że stworzysz swój własny model i dokładnie go opiszesz.
> Jak coś lub ktoś jest WART szacunku i co WIĘCEJ - ci co jakoby
> "każdy powinien" dobrze ROZUMIEJĄ - DLACZEGO jest WART, to ten
> 'szacunek' z _automatu_ zostanie okazany. I nie jest to żaden
> "służbowy szacunek" NIEWOLNIKA DLA PANA (podwładnego dla kierow-
> nika) jaki jak sądzę miałeś na myśli,
Co Ty za bzdury opowiadasz? ;))), że użyję Twej metody!!
Cóż to za fantastyczne projekcje?
> ale coś diametralnie innego, coś, co się nazywa
> WSPÓŁPRACA z OBOPÓLNYM zrozumieniem. Nie
> siłowy/manipulacyjny układ 'nowoczesnych firm', gdzie wszyscy
> od samego dołu do samej góry są ciężko zniewoleni NAJWAŻNIEJSZY-
> MI pod słońcem regulaminami... ich firmy, które mają OBOWIĄZEK
> wykonywać pod bezwzględną karą finansowej śmierci/odcięcia od ko-
> ryta. Nie jest to też "szacunek wiernego" do 'duchowego przywód-
> cy' lub w jego zastępstwie do przedstawiciela _jego_ hierarchii,
> obojętne jakiej sekty, bo ... he, he - ten jest na ogół właśnie
> majestatycznie... "majestatyczny"...
Czy ktoś z tu obecnych byłby łaskaw wskazać, jaki jest związek
stwierdzenia
> > uznając, że szczęście jest stanem dotyczącym _wyłącznie_
> > "kosmosu_własnego_umysłu", /.../ jest bytem równoprawnym
z totalitarnym zniewoleniem mas pozamykanych w niehumanitarnych
miejscach pracy?
> Jak ty kurczę czytasz ? De Mello: "Poobserwuj siebie wtedy, gdy
> do ciebie mówię. Często będziesz wstrząśnięty, może zszokowany,
> zbulwersowany, zirytowany, sfrustrowany."
> Gdzieś ty dojrzał "majestatyczny spokój"... bo u De Mello zwy-
> czajnie go nie ma...
No więc do kitu z takim mistykiem co nie ma w nim spokoju. Brak spokoju
charakteryzuje ucznia a nie mistrza! Czytam to przebudzenie, jednak wcale
nie ulegam cielęcemu zachwytowi. Wręcz przeciwnie - znajduję tam
stosunkowo niewiele (jak dotychczas) odkryć, które są warte tego szumu
który mu nadajesz.
To generalnie potrząsanie bez rozwinięcia, bez wypełnienia obszaru, jaki
ma się pojawić potem, po "przebudzeniu". Oczywiście - to rola czytelnika.
Myślę, że książka jest na tyle ciekawa że warto byłoby zrobić tu nowy wątek
dokładnie na jej temat, gdzie byłaby szansa skomentowania konkretnych
przykładów czy tez myśli.
Eva powie "zadufańcy". No cóż ja poradzę Evo, że mnie to nie rusza.
Na przykład taki cytat: "Jednym ze znaków przebudzenia jest fakt, że nie
dbasz ani trochę o to, co zdarzy się w przyszłym życiu" (s.48)
Niech każdy sam odpowiada na to pytanie. Dla mnie ono jest banałem.
> Albo: << Przypomnij sobie wspaniałe słowa Buddy, kiedy powie-
> dział: "Mnichom i uczonym nie wolno akceptować moich poglądów -
> z szacunku. Muszą je analizowąc tak, jak złotnik sprawdza jakość
> kruszca. Trąc skrobiąc, pocierając i topiąc".>>
> Gdzie Ty tu widzisz SWÓJ "majestatyczny spokój" ???
No więc dobrze uczniowie!! Żadnego spokoju! Marsz natychmiast
do sprawdzania, do pocierania i skrobania. Należy się ścierać na proch,
palić jak ćma w lampie, upajać stresem do usmarkanej śmierci.
Wtedy być może doznacie oświecenia - przebudzenia.
Ale nie radzę wówczas zaglądać za siebie. Być może okaże się, że
nie ma tam nic do oglądania - same zgliszcza !:)....
Rozsądniej byłoby włożyć wcześniej odpowiednie obuwie... (lub skrzydła).
> Albo: <<Ilekroć usiłujesz się czegoś wyrzec, ulegasz złudzeniu.
> Co ty na to? Naprawdę ulegasz złudzeniu. Ilekroć wyrzekasz się
> czegoś, wiążesz się z tym na zawsze. /.../
A więc jedyna droga to zdobywać wszystko czego pragniesz, co ci się
tylko przyśni. Na przykład nie wyrzekaj się zdanego egzaminu na studiach -
walcz! Jeśli ktoś Ci w tym przeszkodzi - potraktuj go siekierką !!
> Równie skutecznie można z "majestatycznym spokojem" oddać
> treść komunikatu "pocałuj mnie w dupę". Spróbuj !
> Albo z 'majestatycznym spokojem' wyrzuć rozkupczone handla-
> rzyny ze świątyni... Bibli nie czytał ?
Jerzy - wybacz - nie wiesz o czym mówisz - a przynajmniej to co mówisz
nijak nie "leży" w całym moim abstrakcyjnym przykładzie.
Zbuduj swój przykład od początku do końca i tam ulokuj wszystkich
aktorów, tak jak Ty ich widzisz. Wtedy może sie dogadamy.
Wystarczy, że używamy różnych zasobów pojęciowych. Już samo
to jest źródłem nieporozumień. Natomiast próba nakładania jednego
na drugie wypada żałośnie...
No i jeśli chcesz koniecznie - to mogę, z pełnym i majestatycznym
spokojem powiedzieć "pocałuj mnie w dupę". Jednak nie powiem
bo Cię szanuję i mam nadzieję że Ty mnie również.
Nawet jeśli wydaję Ci się w Twych krzywych lustrach podobny do
Twego ulubieńca "Góry" ;)).
> Jeśli już chcesz wiedzieć, jak wygląda "mistyk", to wygląda
> tak:
> "O ile dowolnemu mistykowi będziesz przyglądał się (słuchał
> go) DOSTATECZNIE DOKŁADNIE, to dostrzeżesz w nim
> cały wszechświat." p. P.S. Czy wszechświat jest "majestatycznym spoko-
> jem" ? JEST WSZYSTKIM CO ISTNIEJE _włącznie_ z mirażami, któ-
> re jednak istnieją _wyłącznie_ w tych jego miejscach, które
> nazywamy umysłami ludzi !
Skąd Flyer wziąl cytat że "mistyk nie mówi - mistyk wie" ???
Wybacz Jerzy, że Ci sprawiam zawód, ale pojęcie "cały wszechswiat"
nie rzuca mnie na kolana, a pojęcie "majestatyczny spokój" dotyczy
nie całego wszechświata ale określonej sytuacji sprzyjającej moim
zdaniem 'poznawaniu', zobrazowanej w moim modelu w środkowej
części osi.
> > Dlatego - jestem o wiele bardziej wstrzemięźliwy niż JeT,
> > w nawoływaniu do ROZUMIENIA. Być może się mylę,
> > ale nie jestem zupełnie przekonany, aby powszechne "obudzenie",
> > stało się zbawieniem dla świata ;).
> "Być może się mylę", ale głupców/niewolników to Ty (twoja pod-
> świadomość) jeszcze potrzebujesz do manipulowania nimi... jak
> pszczoła miodu, jak topielec powietrza... jak statek kosmiczny
> osłony termicznej przy wejściu w atmosferę... itd. itp...
Dlaczego Ty to robisz? Po co narażasz się na nieprzyjemności, spełnienia
jakich celów szukasz? Jaka jest Twoja misja Jerzy?
Mnie przypisujesz nieprawdopodobnie motywacje - spójrz na siebie!
> > Co nie znaczy, że nie trzeba robić nic.
> > Wręcz przeciwnie. Chwała tym którzy są lokomotywami postępu.
> > Również w dziedzinie mistycyzmu i rozumienia.
> All, to 'polityczny' bełkot stylizowany na "majestatyczny spokój"...
> W tym zdaniu przeczysz dokładnie temu, co napisałeś w poprzednim...
> "Jestem za a nawet przeciw!" ;-(
Nie przeczę, tylko pozostawiam wolność wyboru. Wbrew temu co mi
przypisujesz nikomu nie nakazuję zgadzania się z przedstawiona hipotezą
czy też modelem. Wręcz przeciwnie. Uznałem go za rzecz otwartą
i czekam na rozwinięcia. Dokładasz teraz swój głos w dyskusji, jednak
zupełnie niepotrzebnie koncentrujesz się na mnie zamiast przybliżać
(własnymi słowami) swoje przemyślenia. Tak Ci wygodniej?
A gdzie abstrakt!?
> Odpowiesz na to, co zobaczyłeś we _własnym_ 'krzywym zwiercia-
> dle'... Spróbuj je ostro powyginać; jak sprawdzisz WSZYSTKIE moż-
> liwe wygięcia, to dopiero wtedy się naprostuje... A do tego cza-
> su będziesz 'dyskutował' z... kolejnymi wybrzuszeniami _na_nim_
> w stylu "jaki ty gruby/cienki vel śmiesznie pokrzywiony"...
> JeT.
I vice versa.
Twoje słowa są tak samo ważne w odniesieniu do Ciebie.
Będę Ci wdzięczny za rzetelny obiektywizm.
All
|