Data: 2003-03-05 10:30:13
Temat: Re: ZAZDROSC
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_BE]@gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
<m...@y...com> napisała:
> > [...] odczucie zazdrości może
> > być pierwszym niepokojącym sygnałem.
>
> niepokojacym? mi sie jednak wydaje ze odrobina zazdrosci jest potrzebna, aby
> pokazac ze zalezy ci na tej drugiej osobie
Odrobina tak, ale sama wiesz, że co za dużo, to niezdrowo.
> > Niekiedy nie potrafi opanować swojej "nieuzasadnionej" zazdrości
>
> fakt nie potrafie tego kontrolowac, moze mi minie moze i nie, ale jestem
> szcesliwa z moim chlopakiem i chyba to jest najwazniejesze.
> [...]
> alez ja mu ufam, pisalam przeciez wczesniej. dlatego nie wiem czemu tak sie
> dzieje
Fakty są takie. Jesteś z chłopakiem, którego kochasz. Wiesz o tym, że on
też Cię kocha. Ufasz mu. Jesteś szczęśliwa w tym związku. To wszystko
prawda.
Tak przynajmniej mówi Twój rozum i Twoja świadomość. Jednak istnieje coś
takiego, jak intuicja, podświadomość, przeczucie, czy jak byśmy tego nie
nazwali - w każdym razie niedostępna w zwykły sposób, nieuświadamiana
część Twojej psychiki. Ona ośmiela się mieć w ocenie Twojego związku nieco
inne zdanie niż "Ty świadoma". Widzi coś niedobrego w Twoich relacjach
z chłopakiem, a najprawdopodobniej w nim samym - jego zaangażowaniu
względem Ciebie czy otwartości na relacje z innymi dziewczynami (chociaż
z formalnego punktu widzenia absolutnie nic nie można mu tutaj zarzucić).
Podświadomość przesyła Ci niepokojące sygnały. Ale burzą one Twój
spokój, więc bagatelizujesz te sygnały, wmawiasz, że wszystko jest
w najlepszym porządku, przekonujesz do tego siebie i nas wszystkich,
czytających Twoje posty. Przecież nic złego się nie dzieje, to tylko
odzywa się Twoja nieuzasadniona zazdrość, z którą nie możesz sobie
czasami poradzić.
Może nie podobać Ci się to, co napisałem, bo to wszystko idzie pod prąd
tym ewentualnym mechanizmom obronnym, które stoją na straży Twojego
w miarę dobrego samopoczucia. Jeśli mam rację, przyjdzie Ci się zmierzyć
ze znacznie trudniejszymi dylematami niż odpowiedzią na pytanie, jak
poradzić sobie ze sporadycznymi, "nieuzasadnionymi" napadami zazdrości.
Twoja relacja w pewnych aspektach przypomina mi to, co pisała o sobie
Kropeczka. Podyskutowaliśmy sobie chwilę, możesz zajrzeć tutaj:
http://groups.google.pl/groups?hl=pl&lr=&ie=UTF-8&in
lang=pl&threadm=b2olup%24rs1%242%40atlantis.news.tpi
.pl&rnum=1&prev=/groups%3Fie%3DISO-8859-2%26as_usubj
ect%3Dmasochizm%2520psychiczny%26lr%3D%26hl%3Dpl
Prawdę mówiąc nic Ci nie przyjdzie z nadmiernego zamartwiania się.
Co ma być, to będzie. Zatem nie musisz za bardzo przejmować się tym,
co do tej pory napisałem. Mogłem najzwyczajniej w świecie źle ocenić
Twoją sytuację, mogłaś nazbyt dramatycznie (jak dla mnie) przedstawić
fakty. Może faktycznie jest coś w Twoim charakterze, co łatwo prowokuje
napady zazdrości. Może w końcu jest pewna nierównowaga w subiektywnej
(inne nie istnieją!) ocenie Twojej i jego pozycji w związku (patrz:
"teoria doboru według wartości rynkowej"), masz jakieś kompleksy czy
pisząc inaczej niezbyt ugruntowane poczucie własnej wartości (jest coś
na rzeczy w tym, co napisał Brian).
Wracaj więc na z góry upatrzone pozycje, ale przynajmniej zachowaj
odrobinę czujności. Wszystko się może zdarzyć - oby to, co dla Ciebie
najlepsze.
Pozdrawiam.
--
Sławek
|