« poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2010-09-15 21:05:58
Temat: Re: Zasady oceniania w szkole"Agnieszka" <a...@z...pl> napisał
> Ale zdajesz sobie sprawę, że histeria z powodu jakiejś tam jednej pały to
> po prostu... histeria?
To zależy od sytuacji.
W naszym klasowym przypadku lepiej było omówić i ustalić zasady, póki
wszystko było jeszcze świeże, niż machać ręką i kiedyś usłyszeć "ale
przecież tak zawsze było i nikt nie protestował".
> Pisałaś, że nauczyciel powinien zadbać o to, zeby informacja, jaką chce
> przekazać, dotarła do rodziców., być może ponad dzieckiem...
Chodziło mi o to, by nauczyciel, jeśli mu zależy na podpisie rodzica, nie
wyręczał się uczniem, tylko sam zadbał o to, by ten podpis uzyskać albo po
prostu powiadomić rodzica o uzyskanej przez ucznia ocenie. Nie jest to
naprawdę wielkim problemem w dobie telefonów i internetu.
>>> Dzieciak zrobił coś głupiego, co można było załatwić w szkole, między
>>> nim
>>> i nauczycielami. Ktoś jednak podjął decyzję, żeby wezwać rodziców.
>>> Porządna inteligencka rodzina, on prawnik, ona nie pamiętam. Nie wiem,
>>> co
>>> się wydarzyło w czterech ścianach. Wiem, że dzieciak "wyszedł" razem z
>>> oknem z mieszkania na 5 piętrze. Nie przeżył.
>>
>> Ale jak to się ma do tematu?
>> Gdyby dostał pałę za brak podpisu pod wezwaniem rodziców, to by przeżył?
>> Prawdopodobnie jeszcze bardziej by sobie nagrabił.
> ... a tymczasem nie zawsze jest to dobra droga. Czasem ta pała może być
> lepszym rozwiązaniem.
Lepszym rozwiązaniem czego? Uczeń dostałby pałę i nadal miałby niepodpisany
test. W efekcie nauczyciel prawdopodobnie zwlókłyby w końcu odwłok i sam
pofatygował się do rodzica (jeśli nie, to znaczy, że mu nie zależy, więc
jaki sens miałby raban z podpisem?). Ergo - tak czy siak informacja
dotarłaby do rodzica.
> Naprawdę nie wszyscy tak histeryzują z powodu głupiej pały. Są w życiu
> ważniejsze sprawy.
Czasami tak, a czasami nie. Ja pisałam o sytuacji, gdy głupia pała jest jak
mandat, który Ty musisz zapłacić, choć to sąsiad wysypał gruz na chodnik.
>> Wiem, dostaje się czasem za dużo głupsze.
>> Tylko jakie to ma przełożenie na ocenę wiedzy?
> Nijakie. I właśnie dlatego te pomniejsze pały za duperele nie są warte
> pieniactwa, podważania kompetencji nauczyciela, wymuszania zmiany systemu
> oceniania.
Są warte w sytuacji, gdy wchodzą do średniej ocen, która to średnia jest
brana pod uwagę w momencie pójścia do gimnazjum czy liceum.
O tym właśnie pisałam na samym początku.
> Ja nie wiem, z jakimiś debilami masz chyba do czynienia.
No niestety szkoła podstawowa nam się za bardzo nie udała, ale nie miałam
większego wyboru.
Oczywiście jest paru świetnych nauczycieli, z którymi da się normalnie
porozmawiać, wytłumaczyć swój punkt widzenia, którzy szanują uczniów i ich
rodziców i którzy też ochoczo, w miarę swoich możliwości, przeciwstawiają
się debilizmom w szkole. Ale można ich policzyć na palcach jednej ręki.
Natomiast prym w głupocie wiedzie dyrekcja - dwie wyjątkowo tępe kobiety w
okresie menopauzalnym, które niestety narzucają swój punkt widzenia niemal
całemu ciału pedagogicznemu.
> Bo nie Tobie oceniać idiotyzm kryteriów. Od tego jest nadzór
> kilkuetapowy, począwszy od zespołu przedmiotowego, poprzez dyrektora po
> jakieś tam szczeble w kuratorium.
Ale Ty mówisz o szkolnym systemie oceniania, a oprócz tego każdy nauczyciel
tworzy sobie swój własny.
I tym sposobem jedna pani od angielskiego w ogóle nie stawia szóstek, bo
takie ma zasady, a inna pani od angielskiego szóstki stawia nawet za
szlaczki w zeszycie. Obie panie w tej samej szkole, a wszyscy się modlą,
żeby dostać się do tej drugiej ;-) Bo niestety w ostatecznym rozrachunku
nie liczy się wiedza, tylko średnia ocen :/
> Źle patrzysz. Ja się całkiem często wychylam. Ale nie z byle pierdołą, że
> dziecko dostało pałę.
Ale przecież nie Tobie określać czy to akurat pierdoła czy nie.
Musiałabyś znać cały background, żeby móc to ocenić.
> Od tego mam cały zestawik mamuś-pieniaczek. Większości z nich już się
> nawet nie pozwalamy odzywać na zebraniach, bo zawracają gitarę i marnują
> czas.
I takie się niestety zdarzają.
Z drugiej strony jest masa rodziców, którym generalnie wszystko zwisa i to
też jest przegięcie.
Pozdrawiam
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2010-09-15 21:15:00
Temat: Re: Zasady oceniania w szkoleUżytkownik "Jagna W." <w...@a...eu> napisał w wiadomości
news:i6rcjf$2vvn$1@news.mm.pl...
>
> Są warte w sytuacji, gdy wchodzą do średniej ocen, która to średnia jest
> brana pod uwagę w momencie pójścia do gimnazjum czy liceum.
> O tym właśnie pisałam na samym początku.
Nie chce mi się na wszystko odpisywać, bo to zaczyna być kręcenie się w
kółko. napiszę tylko to jeszcze:
Moje dziecko własnie dostało się do całkiem przyzwoitego liceum (pierwszego
wyboru) do całkiem wymagającej klasy (pierwszego wyboru) z czwartą lokatą. I
jest jadną z czterech osób w klasie, które nie miały czerwonego paska na
świdectwie z gimnazjum. To tyle na temat ważności średniej. Uwierz mi,
kujony mają w życiu gorzej. Lepiej być dobrym w jednej rzeczy, ale naprawdę
być w niej dobrym niż zamartwiać się nad każdą jedną oceną, bo do średniej
zabraknie.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2010-09-15 21:27:43
Temat: Re: Zasady oceniania w szkole
Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...pl> napisał w wiadomości
news:i6rd0p$46e$1@news.onet.pl...
> Moje dziecko własnie dostało się do całkiem przyzwoitego liceum
> (pierwszego wyboru) do całkiem wymagającej klasy (pierwszego wyboru) z
> czwartą lokatą. I jest jadną z czterech osób w klasie, które nie miały
> czerwonego paska na świdectwie z gimnazjum. To tyle na temat ważności
> średniej. Uwierz mi, kujony mają w życiu gorzej. Lepiej być dobrym w
> jednej rzeczy, ale naprawdę być w niej dobrym niż zamartwiać się nad
> każdą jedną oceną, bo do średniej zabraknie.
Ależ ja się z Tobą całkowicie zgadzam!
Wytłumacz to jednak ciału pedagogicznemu w gimnazjum, które wybrało sobie
moje młodsze dziecko :)
I zapewniam Cię - nie jest to jedyne gimnazjum, które tak duży nacisk
kładzie właśnie na średnią ocen (niektóre życzą sobie nawet z piątej klasy,
żeby nie było, że w szóstej oceny są celowo naciągane). Z informacji, jakie
udało mi się zebrać wynika, że takie praktyki są powszechnie stosowane.
Co do liceów - niestety, nie interesowałam się jeszcze tym tematem, ale jak
sądzę w systemie punktacji również są brane pod uwagę oceny z
poszczególnych przedmiotów.
Pozdrawiam
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2010-09-15 21:53:30
Temat: Re: Zasady oceniania w szkoleUżytkownik "Jagna W." <w...@a...eu> napisał w wiadomości
news:i6rds7$ioe$1@news.mm.pl...
>
> Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...pl> napisał w wiadomości
> news:i6rd0p$46e$1@news.onet.pl...
>
>> Moje dziecko własnie dostało się do całkiem przyzwoitego liceum
>> (pierwszego wyboru) do całkiem wymagającej klasy (pierwszego wyboru) z
>> czwartą lokatą. I jest jadną z czterech osób w klasie, które nie miały
>> czerwonego paska na świdectwie z gimnazjum. To tyle na temat ważności
>> średniej. Uwierz mi, kujony mają w życiu gorzej. Lepiej być dobrym w
>> jednej rzeczy, ale naprawdę być w niej dobrym niż zamartwiać się nad
>> każdą jedną oceną, bo do średniej zabraknie.
>
> Ależ ja się z Tobą całkowicie zgadzam!
> Wytłumacz to jednak ciału pedagogicznemu w gimnazjum, które wybrało sobie
> moje młodsze dziecko :)
> I zapewniam Cię - nie jest to jedyne gimnazjum, które tak duży nacisk
> kładzie właśnie na średnią ocen (niektóre życzą sobie nawet z piątej
> klasy, żeby nie było, że w szóstej oceny są celowo naciągane). Z
> informacji, jakie udało mi się zebrać wynika, że takie praktyki są
> powszechnie stosowane.
> Co do liceów - niestety, nie interesowałam się jeszcze tym tematem, ale
> jak sądzę w systemie punktacji również są brane pod uwagę oceny z
> poszczególnych przedmiotów.
Specjalnie poklikałam w przypadkowe gimnazja jakie mi wyskoczyły w googlach
na hasło "gimnazjum rekrutacja" i z satysfakcją stwierdziłam, że jednak
sporo z nich stara się stosować kryteria wzorowane na tych przygotowanych
dla szkół ponadgimnazjalnych. Pozostaje mi tylko współczuć Twojemu dziecku.
Zestaw: punkty za egzamin, punkty za WYBRANE PRZEDMIOTY, punkty za
osiągnięcia, punkty za średnią daje zdecydowanie lepszy pogląd na jakoś
przyjmowanego narybku. I zdecydowanie lepszy narybek. Jak pewnie dało się
zauważyć po moich postach - nie cenię kujonów ze średnią oscylującą wokół
5,5. I jeszcze raz podkreślę: nie wysłałabym dziecka do szkoły, dla której
średnia jest istotnym kryterium naboru.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2010-09-16 07:55:27
Temat: Re: Zasady oceniania w szkoleDnia dzisiejszego niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>
> W dniu 2010-09-15 21:42, Qrczak pisze:
>
>> W którym miejscu tu występuje zdrowy rozsądek?
>> Koleżanka musiała mieć piątkę również i z wfu?
>> Czy jeżeli byłaby betonem z np. matematyki, jej konsekwencja w chodzeniu
>> na lekcje z tejże matematyki miałaby skutkować oceną dobrą z tego
>> przedmiotu?
>> Dlaczego uważasz, że ocena za mierzalne wyniki (ktoś kiedyś jakieś
>> standardy z różnych dyscyplin ustalił) jest oceną niesprawiedliwą?
>
> A bo wuef w szkole _ogólnokształcącej_ jest chyba specyficznym
> przedmiotem. Nie tyle chodzi w nim o konkretne osiągnięcia, ile o właśnie
> kształtowanie samodyscypliny. Może koleżanka nie musiała dostać szóstki,
> ale piątkę na pewno. Tak podchodzą do tego wuefiści i być może nawet takie
> są założenia programowe tego przedmiotu. Mam koleżankę wuefistkę i wiem,
> że tak podchodzi do sprawy.
Wf w szkole ogólnokształcącej jest naturalną konsekwencją wfu ze szkoły
podstawowej i gimnazjum. Jak to wygląda w gimnazjum, chyba nie muszę
uświadamiać, zwłaszcza jeśli chodzi o dziewczynki. A potem się wszyscy
dziwią, że mamy takie zdrowe i sprawne społeczeństwo, jakie mamy.
>> Tak pytam, bo sama miałam mocno naciąganą tróję z wfu, ale jakoś szat z
>> tego powodu nie drę.
>
> Mnie nawet jedyny raz zdarzyła się jedynka na półrocze, właśnie z wuefu.
Też z powodu buntowniczej natury czy też z powodu dwóch lewych rąk i nóg do
"tych spraw"?
Qra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2010-09-16 08:03:28
Temat: Re: Zasady oceniania w szkoleCześć,
> Osiągnięciem edukacyjnym jest zmiana, postęp. Jeżeli dziecko we wrześniu
> na plastyce umiało narysować ołówkiem "patyczaka", a dzięki pracy na
> lekcjach w czerwcu potrafi narysować kwiatka na tle łąki i nieba, jeżeli
> dziecko we wrześniu nie wiedziało co to jest ćwiwrćnuta, a dzięki pracy
> na lekcjach w czerwcu umie na podstawie zapisu nutowego zagrać na
> cymbałkach (pardon, dzwonkach) "wlazł kotek" to to jest zasadnicza
> zmiana w umiejętnościach i znaczące osiągnięcie edukacyjne.
Według Słownika Języka Polskiego umiejętność jest to "praktyczna
znajomość czegoś, biegłość w czymś".
A teraz wyobraźmy sobie taką sytuację:
Jest dziecko (nazwijmy je Jasiu), które na początku roku umiało
narysować "patyczaka". Na koniec roku rysuje "kwiatki na tle łąki".
Jest sobie inne dziecko (np. Krysia), która na początku roku malowała
niczym Matejko i takie same umiejętności miała na koniec roku.
Nie ulega wątpliwości, że umiejętności Jasia w każdej chwili były
nieporównywalnie mniejsze niż umiejętności Krysi. Według przyjętego
sposobu oceniania, to właśnie umiejętności decydują o końcowej ocenie. A
to, że Jasiu pracował cały rok by umieć namalować "kwiatki na tle łąki"
nie ma tu znaczenia.
Uważasz, że to jest w porządku?
> Jeżeli zaś i
> we wrześniu i w czerwcu na plastyce umie narysować tylko "patyczaka", a
> z domu przynosi artystyczne prace, to znaczy że osiągnięcie edukacyjne
> jest żadne, a nadgorliwi rodzice się starają jak mogą. W związku z tym
> nie widzę powodu, żeby preferować przyniesione odrobione zadanie kosztem
> oceny rzeczywistych postępów dziecka. Następne pytanie proszę.
Ale skąd Ci to przyszło do głowy? Jakie prace nadgorliwych rodziców?
Gdzie ja o tym pisałem?
>> Ale można się Ciebie zapytać "dlaczego...?"? Czy za takie pytanie też
>> staje się klientem drugiej kategorii?
>
> To zależy co następuje po "dlaczego" ;-)
"Dlaczego pani tak to zrobiła?"
--
Pozdrowienia!
Kobyszczę
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2010-09-16 08:04:59
Temat: Re: Zasady oceniania w szkoleW dniu 2010-09-15 21:18, Qrczak pisze:
> IMO jak ktoś dostaje tróje z plastyki, to na ASP nie ma czego szukać.
Uczelnie takie jak ASP czy Akademia Muzyczna przeprowadzają własne
egzaminy. Co zresztą uważam za absolutnie słuszne.
--
Pozdrowienia!
Kobyszczę
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2010-09-16 08:06:43
Temat: Re: Zasady oceniania w szkoleDnia dzisiejszego niebożę Agnieszka wylazło do ludzi i marudzi:
>
> Użytkownik "Jagna W." <w...@a...eu> napisał w wiadomości
> news:i6r9mt$1ake$1@news.mm.pl...
>> "Qrczak" <q...@o...pl> napisał
>>
>>> Czy wszędzie ocena z plastyki, muzyki, wf i techniki jest brana do
>>> średniej mającej decydujący wpływ na przyjęcie do szkoły? [lepiej?]
>>
>> A nie? Do średniej brana jest pod uwagę nawet ocena z religii, co
>> osobiście uważam za wyjątkowe kuriozum.
>
> Ale popatrz najpierw może, jakie są kryteria przyjęć do liceów na
> przykład...
>
>>
>>>> Zależy za co te tróje dostaje. Bo jeśli są one średnią ocen bardzo
>>>> dobrych za wykonane prace i ocen niedostatecznych za gadanie na
>>>> lekcjach, to wnioski nasuwają się same.
>>
>>> Za to, czego się czepiał Kobyszczę:
>>> "w przypadku plastyki, muzyki, WF i techniki wagi są inne:
>>> - praca domowa i przygotowanie do lekcji 0,05
>>> - aktywność (praca na lekcji) 0,1
>>> - wiadomości 0,15
>>> - umiejętności 0,7
>>> I tu mnie dziwi wysoka waga za umiejętności."
>>
>> A czy Kobyszcze pisze o dziecku, które usiłuje się dostać na ASP czy o
>> uczniu podstawówki, po skończeniu której o przyjęciu do kolejnej
>> ogólnokształcącej szkoły decyduje średnia ze wszystkich ocen?
>
> ... albo do gimnazjów.
>
> Średnia to jedna z wielu składowych, na ogół mało istotna. Szczerze
> mówiąc, ja bym nie posłała dziecka do gimnazjum, które jako jedyne
> kryterium przyjmuje średnią. O liceum nie piszę, bo żadne liceum w
> Polsce nie przyjmuje na podstawie tak kuriozalnego kryterium.
>
> Agnieszka
Uważam, że nie ma co powtarzać po Tobie, Agnieszko. Zgadzam się w całej
rozciągłości.
Qra, a jako że mam inne ciekawsze zajęcia, flejmowanie na w/w temat
pozostawiam tutejszym ekspertom.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2010-09-16 08:10:25
Temat: Re: Zasady oceniania w szkoleUżytkownik "Kobyszczę" <k...@b...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:i6sj0j$gtn$1@news2.ipartners.pl...
> Cześć,
>
>> Osiągnięciem edukacyjnym jest zmiana, postęp. Jeżeli dziecko we wrześniu
>> na plastyce umiało narysować ołówkiem "patyczaka", a dzięki pracy na
>> lekcjach w czerwcu potrafi narysować kwiatka na tle łąki i nieba, jeżeli
>> dziecko we wrześniu nie wiedziało co to jest ćwiwrćnuta, a dzięki pracy
>> na lekcjach w czerwcu umie na podstawie zapisu nutowego zagrać na
>> cymbałkach (pardon, dzwonkach) "wlazł kotek" to to jest zasadnicza
>> zmiana w umiejętnościach i znaczące osiągnięcie edukacyjne.
>
> Według Słownika Języka Polskiego umiejętność jest to "praktyczna znajomość
> czegoś, biegłość w czymś".
>
> A teraz wyobraźmy sobie taką sytuację:
> Jest dziecko (nazwijmy je Jasiu), które na początku roku umiało narysować
> "patyczaka". Na koniec roku rysuje "kwiatki na tle łąki".
> Jest sobie inne dziecko (np. Krysia), która na początku roku malowała
> niczym Matejko i takie same umiejętności miała na koniec roku.
> Nie ulega wątpliwości, że umiejętności Jasia w każdej chwili były
> nieporównywalnie mniejsze niż umiejętności Krysi. Według przyjętego
> sposobu oceniania, to właśnie umiejętności decydują o końcowej ocenie. A
> to, że Jasiu pracował cały rok by umieć namalować "kwiatki na tle łąki"
> nie ma tu znaczenia.
> Uważasz, że to jest w porządku?
Uważam, że się mylisz.
>
>> Jeżeli zaś i
>> we wrześniu i w czerwcu na plastyce umie narysować tylko "patyczaka", a
>> z domu przynosi artystyczne prace, to znaczy że osiągnięcie edukacyjne
>> jest żadne, a nadgorliwi rodzice się starają jak mogą. W związku z tym
>> nie widzę powodu, żeby preferować przyniesione odrobione zadanie kosztem
>> oceny rzeczywistych postępów dziecka. Następne pytanie proszę.
>
> Ale skąd Ci to przyszło do głowy? Jakie prace nadgorliwych rodziców?
Z życia.
>
>>> Ale można się Ciebie zapytać "dlaczego...?"? Czy za takie pytanie też
>>> staje się klientem drugiej kategorii?
>>
>> To zależy co następuje po "dlaczego" ;-)
>
> "Dlaczego pani tak to zrobiła?"
Bo to należy do moich obowiązków.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2010-09-16 08:15:09
Temat: Re: Zasady oceniania w szkoleW dniu 2010-09-15 19:34, Agnieszka pisze:
> U mnie w podstawówce była taka
> sytuacja. Dzieciak zrobił coś głupiego, co można było załatwić w szkole,
> między nim i nauczycielami. Ktoś jednak podjął decyzję, żeby wezwać
> rodziców. Porządna inteligencka rodzina, on prawnik, ona nie pamiętam.
> Nie wiem, co się wydarzyło w czterech ścianach. Wiem, że dzieciak
> "wyszedł" razem z oknem z mieszkania na 5 piętrze. Nie przeżył.
Ale jak ta tragedia ma się do tematu rozmowy? Uważasz, że lepiej nic nie
mówić rodzicom, tylko wstawiać "pały", bo a nuż okaże się, że rodzice są
nienormalni?
> Czyli w sytuacji "ja tu rządzę, dzieciaki cicho być" wkraczasz do akcji
> "ja tu rządzę, nauczyciel cicho być"? No nie wiem czy to dobre podejście
> ;-)
A wiesz, istnieje jeszcze takie "coś" jak rozmowa. Zwykła rozmowa, która
może doprowadzić do kompromisu i wyjaśnienia sobie pewnych spraw.
--
Pozdrowienia!
Kobyszczę
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |