Data: 2006-03-31 16:04:20
Temat: Re: Zastanawiam się jakie urazy...
Od: "TM" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "LeoTar" <l...@w...pl> napisał w wiadomości
news:e0bpmp$i0l$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Kobiety same zachęcają swoich mężów do korzystania z usług panioenek aby
> ich potem trzymać za jaja. Nic nie dzieje się bez wiedzy i zgody mężatek.
> To one > nieświadome własnych postaw unikają seksu z mężami i zachęcają
tym do
> korzystania z usług tutek.
Niestety, LeoTar, nie zmądrzałeś, choć trochę zmieniłeś sposób
'filozowania'.
Wydaje Ci się, że kobieta zawsze chce, lubi i może uprawiać seks?
A jeśli mężczyzna jest beznadziejny, co ujawnia się najczęściej w jakiś czas
po ślubie
(gdy jest już dziecko), jako mąż, ojciec, opiekun, mężczyzna?
A gdy okaże się, że ma pierdolca?....
Albo bywa, że on ma kosmiczne potrzeby seksualne, kobieta zaś jest
przemęczona ciągnięciem całego tego "wózka" i zwyczajnie nie_odczuwa_chęci?
Nie ma ochoty na seks, albo tylko od czasu do czasu.
Co wtedy?
Powinna się poświęcić dla dobra rodziny i do końca życia robić to na zimno?
(i słuchać pokornie (na przykład) takich wywodów jak Twoje...?) taaa..
Jasne!
TO właśnie jest prostytucja małżeńska - uprawiać seks na życzenie/żądanie
samca_nie odczuwając do niego pociągu seksualnego - dla "świętego" spokoju
lub ze strachu przed agresją.
Seks pod przymusem? Trzeba lepszego powodu do obrzydzenia go komuś
razem z tym który przymusza (słownie lub czynnie - co na jedno wychodzi)?
A teraz coś z socjobiologii, Leo, bo chyba nic z tego nie rozumiesz:
Monogamia/monoandria nie jest naszą naturą.
Owszem, na czas spłodzenia dzieci łączymy się w pary, ale:
mężczyzna (zgodnie z naturą) pragnie rozpropagować swoje geny
w możliwie najszerszym zakresie. Im więcej podejmie prób zapłodnienia,
tym dla przetrwania jego genów lepiej.
Kobieta na czas odchowania potomstwa odczuwa spadek popędu, przynajmniej na
jakiś czas. W interesie jej genów leży zapewnienie potomstwu możliwie
najlepszych warunków. Nie może sobie pozwolić na "luksus" wielokrotnego
rodzenia, ponieważ zabraknie jej sił
i środków by dobrze przygotować istniejące już dzieci do życia.
Donoszenie i odchowanie potomstwa kosztuje ją (energetycznie) znacznie
więcej
niż wytworzenie plemników i zapłodnienie kosztuje mężczyznę.
Dlatego wymyślono małżeństwo, aby wyrównać szanse udziału w odchowaniu
potomstwa obu stronom "zabawy".
Mądre/wykształcone kobiety nie rozmnażają się jak króliki, lecz idą
na Jakość w odchowaniu potomstwa. W interesie ich genów nie leży ciągłe
płodzenie/rodzenie, a więc i nieustający seks.
Seks może być przyjemnością i radością ponadrozrodczą, pod warunkiem,
że jest chciany i że mężczyzna i kobieta chcą go w RÓWNYM stopniu.
Rozumiesz coś z tego, LeoTar?
W interesie genów kobiety również_nie_leży krzyżowanie się z jednym tylko
partnerem,
jakkolwiek to jest oceniane z punktu widzenia różnych 'beretów'..
I tu instynkt podsuwa im (na ogół nieświadomie)
chęć wypróbowania innych krzyżówek genów.
Mężczyźni wymyślili więc pojęcie_grzechu, by związać z sobą i ich genami
matkę ICH dzieci. Sami zaś nie wymagają od siebie tego samego,
ponieważ ich geny domagają się propagacji. "Myślą" główką nie głową.
Mężczyzna płodzi i biegnie dalej - na polowanie (do pracy, na mecz, na
wyprawę)
i/lub zapładniać następne kobiety. Ani mu w głowie zastanawiać się czy to
etyczne
i czy się to kobiecie podoba.
To, że robi to z użyciem środków antykoncepcyjnych, to tylko zręczne
oszukiwanie siebie/przyrody.
Cel jest jeden - zapładniać, czy sobie ktoś zdaje z tego sprawę czy też nie.
Mężczyźnie instynkt podsuwa inną niż kobieca strategię rozrodu - pójście na
ilość, co znamy z przyrody - przy dużej ilości potomstwa zawsze
pewna liczba najsilniejszych potomków ma szansę na przeżycie.
Tak więc... patriarchalizm osaczył kobietę konwenansami, grzesznością,
przywiązaniem do jednego mężczyzny, podporządkowaniem, mitami o tym,
że kobieta "zawsze może" i tym podobnymi bzdurami.
Ty, LeoTar, jesteś jednym z najzacieklejszych ich krzewicieli odkąd tylko
pojawiłeś się na grupach. Po prostu typowy przykład paranoika, któremu brak
podporządkowanej_kobiety (i brak seksu) rzucił się na mózg.
Reszta to ideologia i nadbudowa, którą wymyślono (dla "dobra") jednej bądź
drugiej strony teatru zwanego "pożyciem małżeńskim".
Oczywiście, jak wszędzie w przyrodzie, tak i w tej dziedzinie bywają
odstępstwa od normy - zdarzają się pary tak dobrze dobrane seksualnie
i intelektualnie (lub tak dobrze udające przed "światem"), że wydają się nam
jako te papużki nierozłączki. Na ogół jednak to albo brak odwagi by mówić
prawdę o sobie, albo ładnie skrojone maski, albo... przyzwyczajenie.
Czasem przyjaźń i wzajemne świadczenie usług.
Ale tylko wtedy harmonijne gdy... WZAJEMNE.
Ty, LeoTar, jesteś paranoikiem. Wiesz o tym?
Po historiach z uczeniem dzieci seksu pod rodzinnym dachem, z matką i ojcem
jako wzorcem (praktycznym), rytualnym oddziewiczaniem dzieci przez rodzica
przeciwnej
i czynnym współudziale rodzica tej samej płci, teraz zów Ci odbiło.
Z tego co zrozumiałam, żyjesz w Domu Opieki Społecznej?
Co możesz zaoferować teraz swoim dzieciom? Paranoję?
Zatytułowałeś wątek: "Matka wysługuje się synem".
W czym się wysługuje?
Przecież to TY dzwonileś do nich i rozmawiałeś z synem,
zamiast poprosić do telefonu jego matkę.
To nie oni szukają z tobą kontaktu, tylko TY z nimi. Tak czy nie?
Chcesz na starość ukryć się pod ich skrzydłami?
I..... WYCHOWYWAĆ ich? hehe
Po to by zatruć im resztę życia, a sobie zapewnić opiekę i... "panowanie"?
Takiego p* faceta nie znał polski usenet od początku swego istnienia. Wiesz
o tym? Pewnie wiesz.
No ale jeśli nie można wyróżnić się czym innym w tym "napoleonowie",
trzeba wyróżnić się wielkością pierdolca.
Ot, męska "mądrość"...
(nie ubliżając NIEKTÓRYM mężczyznom)
|