Data: 2001-02-02 10:03:05
Temat: Re: Zauroczenie, zakochanie itp. [Re: czy mo żna zakochać się nie widząctej ]
Od: Joanna <r...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
in article 3...@a...pl, Astec SA at b...@a...pl wrote on
2.02.01 2:40:
> Joanna wrote:
>> Ja przepraszam - w kwestii formalnej: poprosze jednak jakies definice, bo
>> sie gubie:
>> zauroczenie (czyli bycie pod czyims urokiem? oczarowanie?) -
>
> tak, chwilowy intensywny stan objawiajaścy sieś postrzeganiem drugiej
> osoby w ogromnych i zwykle samych superlatywach. Przejawia sieś
> powaznie zaburzonaś zdolnos´ciaś do obiektywizmu i zwykle kon´czy
> sieś mniej lub bardziej boles´nie w momencie rozczarowania.
>
>> zakochanie sie - milosc.
>
> Tu juz nie.
> Zakochanie sieś to stan chemiczny organizmu. Jest nam b. dobrze poniewaz
> na widok, dotyk a nawet mys´li o pewnej osobie organizm produkuje naturalne
> "narkotyki" wp?ywajaśce na NASZE samopoczucie.
> Zakochanie trwa do czasu przyzwyczajenie sieś i oteśpienia organizmu
> na podaz "narkotyku". Przecieśtnie trwa to maksymalnie do 3 lat.
>
> Mi?os´c´, a to juz niezbadana para kaloszy :)))
> Jak jest? Jak jaś poznac´? Cytujeś:
> Mi?os´c´ cierpliwa jest, ?askawa jest.
> Mi?os´c´ nie zazdros´ci, nie szuka poklasku,
> Nie unosi sieś pycha; nie jest bezwstydna,
> Nie szuka swego, nie unosi sieś gniewem,
> Nie pamieśta z?ego; nie cieszy sieś z niesprawiedliwos´ci,
> Lecz wspó?weseli sieś z prawda. Wszystko znosi,
> wszystkiemu wierzy, we wszystkim pok?ada nadzieje
>
> Zakochanie sieś, cześsto uzywane jest zamiennie z mi?os´ciaś,
> szczególnie w mowie potocznej, choc´ nie saś to rzeczy tozsame.
>
> Z mi?os´ciaś cześsto takze myli sieś pozaśdliwos´c´ - odczucie na wskros´
> egoistyczne.
> Jaś odróznic´ od mi?os´ci? ?atwo: po zazdros´ci.
>
>> O obiektywnych nie wspomne
>
> pomaśdrzy?em sieś i poda?em obiektywne :))
>
> pozdrawiam
> Arek
>
>
Ja to podobnie rozumiem, ale wizja sw. Pawla jest tak nadludzko dobra i
wyrozumiala - to ideal, do ktorego dazymy. A w rzeczywistosci zazdrosc
bierzemy za dobra monete - za zaangazowanie, przedawkowanie serotoniny, czy
innej chemii po 3 latach za koniec milosci etc. Tyle tego poplatania, ze
glowa boli.
W dodatku kultura romantyczna nakarmila nas takimi wzorcami, ze zamiast
rozwijac w sobie milosc czekamy na jasny grom z nieba "Oto ona/on".
Szukam pogranicz. Albo szukam przejscia do wspolweselenia sie z prawda. Bez
zazdrosci, bez pychy:)))
Joanna
|