« poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2004-11-28 10:12:48
Temat: Re: Zdrada czy nie?
Użytkownik "Nixe" <nixe@fałpe.peel> napisał w wiadomości
news:coc0id$1r9f$1@news.mm.pl...
> Jacek pisze:
>
> > Nie miałbym nic przeciw temu.
> > Co więcej ona o tym wie.
>
> Każdy tak mówi, zwłaszcza w trybie przypuszczającym ;-)
> Jednak, gdy słowa faktycznie przeobrażają się w czyny, to sytuacja "nieco"
> się zmienia.
A jeśli powiem że nie miałem
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
62. Data: 2004-11-28 10:17:52
Temat: Re: Zdrada czy nie?
Użytkownik "ulast" <u...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:coc5rh$l9c$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Nie potrafię sobie wyobrazić tego, że np. Jacek, nie cierpiał by
> jeśli żona swobodnie wróci do domu np. nad ranem po przedłużonej
> rozmowie z kumplami...(no bo sobie piwko piliśmy i tak się nam
> fajnie gadało do rana, a ja jeszcze tańczyłam na stole i wszyscy
> faceci byli zaaachwyceni)...;-)
Ja nie mam problemu z wyobraźnią bo zdarzało się że żona wychodziła
na niektóre imprezy sama (choćby spotkanie klasowe po iluś tam lasach)
wróciła kiedy chciała.
Cóż w takiej sytuacji miało by być przykro.
> Pomimo wszytko ja nie chciałabym aby mój mąż z koleżankami
> piwkował do rana , tańczył na stole..i takie tam...i on z
> pewnoscią nie chciałby abym ja to robiła...
Wszystko moim zdaniem zależy od powodów dlaczego tak sie dzieje
jeśli pobudką takiego działania jest zrobienia małżonkowi na złość
albo jest to odreagowanie na atmosferę w domu sytuacja nie jest dobra,
ale gdy jest to po prostu zabawa nie ma w tym nic złego.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
63. Data: 2004-11-28 10:40:18
Temat: Re: Zdrada czy nie?Jacek pisze:
> A jeśli powiem że nie miałem
To może spytam inaczej - czy jesteś w stanie pozwolić* swojej żonie na
wszystko?
Nawet na coś, co sprawi Ci wyraźną przykrość?
* oczywiście "pozwolić" w sensie "zgodzić się; nie mieć nic przeciwko", a nie
"wydać zezwolenie" ;-)
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
64. Data: 2004-11-28 10:41:30
Temat: Re: Zdrada czy nie?puchaty pisze:
> To gdzie jest ta knajpa, w której można zobaczyć Twoją solówkę na
> stole? ;-)
Ja dopiero się przymierzam do tego ;-)
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
65. Data: 2004-11-28 10:51:18
Temat: Re: Zdrada czy nie?
Użytkownik "Nixe" <nixe@fałpe.peel> napisał w wiadomości
news:coc9to$197p$1@news.mm.pl...
> Jacek pisze:
>
> > A jeśli powiem że nie miałem
>
> To może spytam inaczej - czy jesteś w stanie pozwolić* swojej żonie na
> wszystko?
> Nawet na coś, co sprawi Ci wyraźną przykrość?
Rozumiem że zawężamy tę przykrość do przykrości pośredniej
czyli takiej gdzie ona coś robi co jej się podoba a ja odczuwam to jako
przykrość.
Jeśli tak zawężymy tę kwestie nie ma takich rzeczy.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
66. Data: 2004-11-28 11:20:21
Temat: Re: Zdrada czy nie?Jacek pisze:
> Rozumiem że zawężamy tę przykrość do przykrości pośredniej
> czyli takiej gdzie ona coś robi co jej się podoba a ja odczuwam to
> jako przykrość.
Tak. Mniej więcej o to mi chodziło. Ona robi coś, czego robić właściwie nie
musi, choć może, bo lubi, natomiast Tobie sprawia to przykrość, czujesz się z
tym źle, niepewnie, ogarnia Cię niepokój itp. Jednym słowem - wolałbyś, żeby
tego nie robiła.
> Jeśli tak zawężymy tę kwestie nie ma takich rzeczy.
W ogóle nie ma rzeczy, które mogą sprawić Ci przykrość, czy nie ma teraz, w
Waszym związku? Bo w pierwszą ewentualność jakoś trudno mi uwierzyć, a jeśli
w grę wchodzi druga, to po prostu wyobraź sobie taką sytuację i wtedy
odpowiedz na pytanie.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
67. Data: 2004-11-28 11:36:16
Temat: Re: Zdrada czy nie?
Użytkownik "Nixe" <nixe@fałpe.peel> napisał w wiadomości
news:cocc8s$2ptd$1@news.mm.pl...
> Jacek pisze:
>
>> Rozumiem że zawężamy tę przykrość do przykrości pośredniej
>> czyli takiej gdzie ona coś robi co jej się podoba a ja odczuwam to
>> jako przykrość.
>
> Tak. Mniej więcej o to mi chodziło. Ona robi coś, czego robić właściwie
> nie musi, choć może, bo lubi, natomiast Tobie sprawia to przykrość,
> czujesz się z tym źle, niepewnie, ogarnia Cię niepokój itp. Jednym
> słowem - wolałbyś, żeby tego nie robiła.
No ale można się jakoś dogadać przecież.
Przede wszystkim _poinformować_ druga stronę, co się nie podoba i jakoś
ustalić kompromis.
Małżonek (itp.) wcale nie musi mieć takiego samego wzorca postępowania jak
my, to co dla jednego jest przesadą, dla drugiego może być normą - trzeba to
ustalić.
Może jak się dowie, że robi coś co drugiego rani, to nie będzie tego robić
_z własnej_woli_.
A może okaże się, że robi coś, co w sumie wcale nie jest tak naprawdę
zagrożeniem, a rani partnera, bo to partner ma problem i stara się miłość i
dobrowolność bycia w związku postawić na równi zapięciem krótkiej smyczy,
nawet nie świadomie?
Zakazać można wszystko, tyle że, chyba nie o to chodzi, żeby związek polegał
na trzymaniu się nawzajem za mordę i na smyczy. Chyba chodzi o to, żeby
partnerzy byli ze sobą i sami narzucali sobie pewien reżim postępowania, bo
tak _sami_ chcą, bo im zależy, a nie: bo mają zakazane.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
68. Data: 2004-11-28 12:03:11
Temat: Re: Zdrada czy nie?Sowa pisze:
> No ale można się jakoś dogadać przecież.
> Przede wszystkim _poinformować_ druga stronę, co się nie podoba i
> jakoś ustalić kompromis.
> Małżonek (itp.) wcale nie musi mieć takiego samego wzorca
> postępowania jak my, to co dla jednego jest przesadą, dla drugiego
> może być normą - trzeba to ustalić.
Zgadzam się w 100%. Bardziej chodziło mi jednak o łamanie zasad tych
wcześniej ustalonych* kompromisów. Bo to się zdarza dość często i
"niechcący".
[* to nawet nie musi być ustalone dosłownie - znając kogoś ileś tam lat
wiemy, co może mu sprawiać przykrość, a co w ogóle go nie ruszy]
> A może okaże się, że robi coś, co w sumie wcale nie jest tak naprawdę
> zagrożeniem, a rani partnera, bo to partner ma problem i stara się
> miłość i dobrowolność bycia w związku postawić na równi zapięciem
> krótkiej smyczy, nawet nie świadomie?
Tak też może być. Jednak typowe romansowanie na boku (czy od tego zaczął się
wątek czy coś mi się już pomieszało? ;-) nie podpada IMHO pod ww przykład.
> Zakazać można wszystko, tyle że, chyba nie o to chodzi, żeby związek
> polegał na trzymaniu się nawzajem za mordę i na smyczy. Chyba chodzi
> o to, żeby partnerzy byli ze sobą i sami narzucali sobie pewien reżim
> postępowania, bo tak _sami_ chcą, bo im zależy, a nie: bo mają
> zakazane.
To nie chodzi o zakazy czy nakazy, lecz właśnie o nieprzekraczanie granic
tych wcześniej ustalonych kompromisów. A bardzo często zdarza się, że któryś
z partnerów sam sobie te granice przesuwa i wydaje mu się, że przecież nic
takiego się nie dzieje, a druga strona najwyraźniej się czepia.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
69. Data: 2004-11-28 13:56:39
Temat: Re: Zdrada czy nie?
Użytkownik "Nixe" <nixe@fałpe.peel> napisał w wiadomości
news:cocc8s$2ptd$1@news.mm.pl...
> Tak. Mniej więcej o to mi chodziło. Ona robi coś, czego robić właściwie
nie
> musi, choć może, bo lubi, natomiast Tobie sprawia to przykrość, czujesz
się z
> tym źle, niepewnie, ogarnia Cię niepokój itp. Jednym słowem - wolałbyś,
żeby
> tego nie robiła.
Tak jak napisałem nie znam takich rzeczy podobnych do tych o których pisano
w tym wątku.
> > Jeśli tak zawężymy tę kwestie nie ma takich rzeczy.
>
> W ogóle nie ma rzeczy, które mogą sprawić Ci przykrość, czy nie ma teraz,
w
> Waszym związku?
Nie ma ich wogóle.
> Bo w pierwszą ewentualność jakoś trudno mi uwierzyć, a jeśli
> w grę wchodzi druga, to po prostu wyobraź sobie taką sytuację i wtedy
> odpowiedz na pytanie.
Ale co mam sobie wyobrazić ?
Podaj prosze jakiś przykład bo moja wyobraźnie nie starcza.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
70. Data: 2004-11-28 14:11:49
Temat: Re: Zdrada czy nie?Jacek pisze:
> Tak jak napisałem nie znam takich rzeczy podobnych do tych o których
> pisano w tym wątku.
>> W ogóle nie ma rzeczy, które mogą sprawić Ci przykrość, czy nie ma
>> teraz, w Waszym związku?
> Nie ma ich wogóle.
Nic na świecie nigdy nie sprawiło Ci przykrości?
Absolutnie wszystko Cię cieszy i bawi, względnie jest Ci obojętne?
> Ale co mam sobie wyobrazić ?
> Podaj prosze jakiś przykład bo moja wyobraźnie nie starcza.
Choćby przykład z początku tego wątku (albo może to był jakiś inny wątek -
nie czytałam wszystkiego, więc mogę się mylić) - czy byłoby dla Ciebie
obojętne (czyli nie sprawiało Ci żadnej przykrości, nie raniłoby Cię), gdyby
Twoja żona miała romans z innym facetem, przyznała się do tego, ale nie miała
najmniejszego zamiaru go kończyć? Wiedziałbyś, że spotyka się z nim, sypia,
poświęca mu więcej czasu, niż Tobie. Ale jednocześnie z jakichś względów nie
chciała odchodzić od Ciebie.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |