Data: 2004-05-04 14:46:09
Temat: Re: Zmiany
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_BE]@gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:c6hj21$ile$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Slawek [am-pm]" napisał w wiadomości
> news:c6en3b$2iv$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Dogrzebałem się ...
> Przeczytałem, dwa razy ...
> Zasypiam ...
Inaczej niż Tycztomek interpretuję Twoją wypowiedź. Przysypiasz ze względu
na późną porę i zmęczenie, a nie na brak zainteresowania tym, co napisałem,
prawda? ;-)
Zaskoczyła mnie cokolwiek Twoja odpowiedź. Liczyłem co najwyżej na
kilka zdań jakiejś riposty, tymczasem opisałeś nam kawał swojego życia.
"Prawdziwe historie" to najlepszy weryfikator różnych koncepcji
psychologicznych czy teoretycznych modeli. Z drugiej strony wydarzenia
o dużym ładunku emocjonalnym mogą spowodować wyraźne zakłócenie
trzeźwego spojrzenia na sprawę kogoś, kogo te wydarzenia dotyczyły.
Jak sądzisz - czy jesteś w stanie beznamiętnie i rzeczowo podyskutować
o ludzkich "strategiach dobierania się w pary" czy o "fazach rozwoju (lub
zwijania się) dwuosobowych związków międzyludzkich"? Zakładam
roboczo, że niekoniecznie, dlatego nie pociągnąłem tej dyskusji. Niemniej
dziękuję za Twoją (najwyraźniej szczerą) wypowiedź, której wartość
trudno mi przecenić. Tsd - chyba liczyłeś się z tym, że Twoje wynurzenia
mogą być wykorzystane tutaj w najróżniejszy sposób, choćby przeciwko Tobie?
Zauważę przy okazji, że nie zauważam reakcji Kasi (mopek) na moje teksty.
Może dlatego, że wciskam jej od dawna dość nieprzyjemną sugestię dotyczącą
trwałości i perspektyw jej aktualnego związku. Kaśka - napisz, czy interesuje
Cię w ogóle to, co do Ciebie piszę? Czy może według Ciebie coś mieszam
i plączę? Wypisuję głupoty? Denerwuję Cię? Zanudzam?
Jeszcze krótko:
> To, że tylu mężczyzn przeżywa kryzys wieku średniego i "nagle wpada"
> w ramiona innej, młodszej, świadczy tylko o ich głębokim nieporozumieniu
> z samym sobą. Niedojrzałości. O głębokim braku przemyśleń nad życiem
> i niechybną śmiercią. Nad starością, w którą codzień wkraczamy. O strachu.
> O uwiązaniu przez ciało i emocje.
> Co z tym zrobić ?
Prawda Cię wyzwoli. ;-)
W tym miejscu zdecydowanie się z Tobą rozmijam. Czy napiszesz
o niemowlęciu, że jest niedojrzałe, bo nie umie mówić i chodzić?
O dziecku, że jest niedojrzałe, bo niewiele wie i nie jest w stanie się
o siebie samo zatroszczyć? O młodych ludziach, którym pstro w głowie,
a zarobione pieniądze - zamiast na przyszłe gniazdko - wydają na
podróże i zabawy? O małżonkach, odkładających decyzję o posiadaniu
potomstwa, bo jeszcze do tej decyzji nie dojrzeli? O starym człowieku,
który nie dojrzał jeszcze do swojego odejścia i nie zgadza się na swoją
śmierć? Z pewnego punktu widzenia ludzie ciągle są niedojrzali. Zaliczają
po prostu w swoim życiu etap za etapem, z których każdy jest potrzebny
i uzasadniony (przynajmniej z punktu widzenia egoistycznie pojmowanego
własnego interesu, chociaż tą uwagę mogłem sobie darować, bo nie
istnieje żaden inny niz egoistyczny interes).
Zatem jest mężczyzna, który w pewnym okresie swojego życia po prostu
zmienia partnerki, aż nie dobije do swojego portu przeznaczenia. Przejdzie
tym samym w inny etap swojego życia, w którym chodzi o coś innego,
niż w poprzednim okresie. Niektórzy interpretują to po swojemu, jako
osiągnięcie dojrzałości, ale ja tam wiem swoje. ;-) I dziesiątki razy już
o tym pisałem. Każdy człowiek, jak po sznureczku, realizuje swój własny
program na życie (przykładowe fragmenty tego programu dotyczącego
Kasi mopek gdzieś niedaleko przedstawiłem). Program ten jest zapisany
genetycznie, uruchamiany nieświadomie i automatycznie, oczywiście
wielowariantowo, w zależności od rozwoju sytuacji. Przetwarzany
jest w "podświadomości", a następnie dawkowany świadomości
jako najróżniejsze wrażenia, odczucia, pragnienia, tęsknoty, lęki,
i tym podobne. Nie wmawiam tutaj nikomu, że człowiek to tylko
biologiczny automacik, gdyż ostateczny wynik działania i zachowanie
się człowieka w konkretnej sytuacji zależy w dużym stopniu od myślenia
(zresztą owe automatyzmy są dostosowane do istnienia tego "świadomego
ośrodka przetwarzania", ściśle z nim współpracując), niemniej fatalnym
błędem jest ignorowanie jakichkolwiek automatyzmów i wykluczanie ich
ze sfery człowieczeństwa.
Twoja niezgoda na występowanie "kryzysu wieku średniego" to dla
mnie objaw tego rodzaju ignorancji. Nie martw się jednak, znajomość
sznureczków pociągających nami, ludźmi, jest rozpowszechniona
w znikomym stopniu. Nawet vonBraun ;-) przyznał się do swojej
nieznajomości tematu pisząc:
> Ciekawe, że
> zdolność do rozpoznawania
> charakteru miłości, którą kobieta
> może obdarzyć faceta,
> pojawia się u nas bodaj na samym końcu.
> To także zdolność do oceny,
> czy potrafię i chcę nie robiąc z
> siebie kogoś innego wbrew sobie,
> dać jej/jemu to o co chodzi.
>
> Jest okres gdy szuka się ładnych,
> potem ładnych i mądrych
> ale to o czym
> piszę zostawia się
> zwykle przypadkowi.
> Działa chyba
> tylko intuicja.
>
> Jak sobie robię retrospektywny
> przeląd to aż się dziwię
> że w nic nie wdepnąłem po drodze.
Jako adept wiedzy tajemnej, w której chodzi między innymi
o zapanowanie nad świadomością, która nazbyt ochoczo lgnie do
iluzji (to jest fajne sformułowanie, już drugi raz je dzisiaj używam),
zastanów się, na ile są Ci przydatne są takie określenia, takie jak
niedojrzałość, złośliwość, przypadek czy tym podobne. Czy one
cokolwiek wyjaśniają? Czy o jakimkolwiek psie (sorry za porównanie)
powiesz w razie problemów z nim, że jest wredny, mściwy czy
głupi, odfajkowując w ten sposób sprawę? Jeśli masz określoną
wiedzę kynologiczną oraz poskromisz żądzę odwetu wynikającą
na przykład z ukąszenia w rękę, będziesz w stanie zlokalizować
w tym nieszczęsnym piesku określone mechanizmy nim powodujące
- wrodzone instynkty czy jego wychowanie/tresurę. Typowy człowiek
jest troszkę bardziej skomplikowany od psa, co nie znaczy, że jest
to istota nieodgadniona. Choćby to nawet była kobieta. ;-)
Jesteś naiwny (lub w innym sensie - masz mało wiedzy), jeśli od kogoś
żądasz dojrzałości lub odpowiedzialności. Ludzie dojrzewają w swoim
własnym rytmie, a na ten proces nie mają praktycznie większego
wpływu. To się "samo robi". Jeśli tak nie jest, to proszę mi opisać
jakiekolwiek "dojrzewalnie" - instytuty, szkoły, kółka samokształceniowe,
w których młody, niedojrzały mężczyzna osiąga "prawdziwą" dojrzałość.
Lub przedstaw tylko sam zarys, sposób, który w świadomy sposób
pomógłby ową dojrzałość osiągnąć.
No i popatrz, rozpasałem się jednak, niestety...
--
Sławek
|