Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!newsfeed.pionier.net.pl!news.glorb.com!p
ostnews.google.com!k17g2000pre.googlegroups.com!not-for-mail
From: glob <s...@g...com>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Zobaczy? Boga w Twoich oczach
Date: Thu, 10 Feb 2011 09:53:11 -0800 (PST)
Organization: http://groups.google.com
Lines: 156
Message-ID: <6...@k...googlegroups.com>
References: <f...@1...googlegroups.com>
<iivjcj$1k2c$1@news.mm.pl>
NNTP-Posting-Host: 66.154.107.134
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
X-Trace: posting.google.com 1297360391 9923 127.0.0.1 (10 Feb 2011 17:53:11 GMT)
X-Complaints-To: g...@g...com
NNTP-Posting-Date: Thu, 10 Feb 2011 17:53:11 +0000 (UTC)
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: k17g2000pre.googlegroups.com; posting-host=66.154.107.134;
posting-account=teC2YQoAAAAZN05u4G3GCZPXcOhpjJci
User-Agent: G2/1.0
X-HTTP-UserAgent: HTC_P3470 Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 4.01; Windows CE; PPC)/UC
Browser7.2.2.51,gzip(gfe)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:585808
Ukryj nagłówki
cbnet napisał(a):
> Wiadomo, �e na przestrzeni dziej�w kilka postaci daje si� skojarzy�
> z wyborem 12 uczni�w, nauczaniem o Bogu, zamordowaniem
> i najprawdopodobniej powstaniem z martwych po 3-ch dniach.
>
> A zatem Jezusowi uda�o si� to, co innym przed nim si� nie udawa�o.
> Co takiego?
>
> Sam Jezus m�wi� o tym tak:
> <<... b�d� prosi� Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami
> by� na zawsze - Ducha Prawdy, kt�rego �wiat przyj�� nie mo�e,
> poniewaďż˝ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, poniewaďż˝
> u was przebywa i w was b�dzie...>>
> <<... Po�yteczne jest dla was moje odej�cie. Bo je�eli nie odejd�,
> Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A je�eli odejd�, po�l� Go do was.
> [...] Gdy za� przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do ca�ej
> prawdy...>>
>
>
> Historia Jezusa, tego czego dokona�, oraz w jaki spos�b uda�o Mu
> si� to co innym, cho� pr�bowali, si� nie udawa�o, jest opisana
> w Ewangelii.
> Je�li kogo� to interesuje, to najlepiej o tym samodzielnie przeczyta�.
>
>
> Na �wiecie jest ok. 2 mld wyznawc�w religii chrze�cija�skich.
> To ludzie kojarz�cy nauki Jezusa wy��cznie z relacjami wpojonymi
> im przez religijnych "nauczycieli", ludzie bezrozumni.
>
> Nie b�d� jednym z nich.
>
> --
> CB
>
>
> U�ytkownik "glob" <r...@g...com> napisa� w wiadomo�ci
> news:fff051f5-bc2e-4a22-ae3c-b24de1422dd9@1g2000pro.
googlegroups.com...
>
> Jezus m�wi nam, �e naczeln� zasad�, kt�r� powinni�my si� kierowa�
w
> �yciu jest mi�o��.
> [...]
> Przykazanie mi�o�ci, powiada Jezus w Ewangelii, jest wype�nieniem
> wszystkich praw nowego i starego testamentu. Mo�na by powiedzie�, �e
> jest wype�nieniem ca�ego Bo�ego przes�ania. W niej wype�nia si� sens
> ludzkiego �ycia. Ona jest u samego pocz�tku naszego istnienia i czeka
> na nas u kresu. Z mi�o�ci - do mi�o�ci, oto droga, kt�r� idzie
> cz�owiek.
W kościele katolickim rozpowszechniony jest model fałszywej świętości.
Fałszywej,bo nacechowanej pretensjonalnością i urazą do świata. To
raczej świętoszkowatość, a nie świętość. Zastanówmy się przez chwilę
nad tą postawą.
W jej analizie z pomocą przyjdą nam filozofowie, którzy z
przyjemnością tropią różne formy zafałszowań. Jeden z nich pisze, iż z
fałszywym dążeniem do świętości może wiązać się zabicie własnego
sumienia. Pisze tak: "Można zaryzykować przypuszczenie, że suma
nietolerancji i fanatyzmu jest wprost proporcjonalna do liczby ludzi
przeświadczonych o własnej świętości. Na ogół sprawdza się znane
postrzeżenie Pascala: są tylko dwa gatunki ludzi - sprawiedliwi
uważający się za grzeszników i grzesznicy uważający się za
sprawiedliwych. Świadomość własnej świętości jest źródłem postaw
najbardziej odrażających moralnie i w najwyższym stopniu szkodliwych
społecznie: pychy, apodyktycznego potępiania bliźnich, hipokryzji,
fanatycznej jednostronności w osądach i równie fanatycznego braku
krytycznej samokontroli".
Świadomość własnej świętości,jeśli ktoś na takie poczucie się zdobywa,
gwarantuje człowiekowi pełną bezkarność. Skoro uważa, że w jakieś
dziedzinie jest nieomylny, to znaczy, iż może przestać zastanawiać się
nad nią i zrezygnować z pracy nad sobą.Bo jest zawsze nieomylny i
bezbłędny. Ustali sobie na przykład jakiś pan, że jest dobrym ojcem. I
sprawa załatwiona. Choćby dzieci konały ze smutku. Ustali ktoś sobie,
że jest dobrym pracownikiem. I znów, tylko wstrząs może go wytrącić z
drzemki. Ustali sobie ktoś, że jest dobrym księdzem. Jakich sił
trzeba, żeby go z drzemki samozadowolenia wybić?
I tak sobie różne rzeczy
rozwiązujemy. Z lenistwa, z chęci ucieczki przed prawdą, niechęci do
pracy nad sobą. I tak ginie nasze sumienie przywalone gruzem
samozadowolenia.
Bynajmniej jednak to samozadowolenie nie jest wynikiem poczucia
własnej wartości, raczej jest desperacką próbą ucieczki przed
czyhającą na nas prawdą, że zawsze jesteśmy
do niczego: w ogóle nie wierzymy we własne siły. Tak bardzo, że nie
próbujemy nawet tego zmieniać. I jest nam z tym źle, ale i dobrze, bo
nic nie musimy robić, winni są inni, a ja jestem skrzywdzony. Wygrywa
więc lenistwo i niechęć do pracy nad sobą.
Innym sposobem ucieczki jest przyjęcie postawy bycia sumieniem świata,
krytykiem
. Zamiast zająć się sobą, możemy teraz już bez przeszkód zająć się
grzechami bliźniego. A jaka satysfakcja moralna. Jakie poczucie
słuszności, wyższej konieczności, szlachetności, i zadowolenia z
przynależności do właściwej frakcji. Niestety jest to frakcja mająca
moralność na sztandarach a nie w sercach.
Bo znów. Aby mieć sumienie we własnym sercu trzeba pracy, wysiłku,
przełamywania siebie, pokonywania własnego egoizmu, krytykanctwa i
beznadziej. A to jest strasznie męczące. Lepiej więc zapisać się do
partii mających zawsze rację. Najlepiej wyższą rację moralną.
Nie tacy są prawdziwi święci. Pewnie ich trudno opisać, bo trzeba by
samemu stać się
trochę ekspertem w tej dziedzinie. Ale myślę, mimo wszystko, że przede
wszystkim są to ludzie nadziei. Ludzie, którzy zaufali Bogu,
uwierzyli, że On jest w nas i kocha nas takimi jacy jesteśmy. Święty
to człowiek, który zauważył Boga w swym życiu i razem z nim żyje.
Prawdziwy święty to ktoś kto chce szukać prawdy i jest na nią otwarty.
Żyje zgodnie z nią i czyni dobro. Życzliwy dla ludzi, nie potępia, ale
stara się wspierać bliźnich, nawet jeśli ich nie lubi. Lepiej by nam
się żyło w takim towarzystwie.
|