« poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2008-07-22 01:15:07
Temat: Re: Zosie SamosieOn 21 Lip, 19:54, "Aicha" <b...@t...ja> wrote:
> Użytkownik "Panslavista" napisał:
>
> > schemat od tysięcy lat taki sam. Dzieci się rodzą i albo dba się o
> > nie, a wtedy nie zmienia się partnera, albo nie dba - wtedy szuka
> > się ciekawostek.
>
> Ha! A jeśli to ten "niezmienialny" partner nie dba?
>
> > Inna sprawa - gdy dzieci dorosłe - powstaje "wolna droga"...
>
> Wtedy, to już się nie chce ;)
>
> --
> Pozdrawiam - Aicha
Nie masz racji - mocne uczucie może ruszyć z posad "bryłę świata".
Pozostaje sprawa zaufania do "nowości", sprawy majątkowe - nieraz
trudne do pokojowego rozwiązania. Imperatywem jest dziecko w nowym
związku - tutaj znowu "przestaje" liczyć się "dobro" partnerów.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2008-07-22 01:17:15
Temat: Re: Zosie SamosieOn 21 Lip, 22:33, Hanka <c...@g...com> wrote:
> On 21 Lip, 13:08, "Chiron" <eleuzis@nospam_polbox.com> wrote:
>
>
>
> > Zauważ proszę, że taka osoba, która poznała klęskę,
> > nędzę, destrukcję- teraz, zmieniając swoją energię- idąc drogą osobistego
> > rozwoju- najczęściej osiąga szczyty o których nawet marzyć nie mogą "dzieci
> > lepszego Boga"
>
> I jest to najwspanialsza nagroda, za lata toksycznych przezyc, za
> ogrom pracy, wlozonej w poszukiwanie prawdziwego siebie, za nieustanne
> dazenie do swiata innego niz ten, ktory pokazano jako jedyny sluszny,
> a ktory na pewno takim nie jest.
>
> :)
Jeden na milion. Reszta podąża do zupełnego upadku sycąc się ułudą i
w związku z upływającym bezlitośnie czasem zawęża krąg swoich marzeń.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2008-07-22 08:38:05
Temat: Re: Zosie Samosie> Dzieci się rodzą i albo dba się o nie..
Ale my nie mówimy o dzieciach. Dbanie o dzieci jest oczywiste i naturalne.
Mówimy o tym, że jedno z partnerów wybrało wygodną drogę pozostawienia
drugiemu wszystkiego na głowie.
Ze przypomnę:
>>> W zasadzie mężczyźni maja bardzo małe wymagania względem swoich
>>> partnerek...
>>Wikt, opierunek i świety spokoj?
Co innego zajmować się dziećmi, a co innego partnerem-wałkoniem.
M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2008-07-22 09:20:32
Temat: Re: Zosie SamosiePanslavista pisze:
> To prawda, związek może być udany, w końcu obu stronom moze odpowiadać
> taki stan i nie musi być wymuszony. Pojawienie się advocatus diaboli w
> postaci zazdrosnej koleżanki, okazji do zdrady lub innego czynnika
> wytrącajacego układ ze stanu równowagi rujnuje ten układ zabierając
> jego korzyści i nie dając nic w zamian. Zwłaszcza dla dzieci.
Moja myśl była wręcz odwrotna, ale świetnie się wpisałeś ;-)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2008-07-22 10:55:06
Temat: Re: Zosie SamosieOn 22 Lip, 10:38, "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> wrote:
> > Dzieci się rodzą i albo dba się o nie..
>
> Ale my nie mówimy o dzieciach. Dbanie o dzieci jest oczywiste i naturalne.
>
> Mówimy o tym, że jedno z partnerów wybrało wygodną drogę pozostawienia
> drugiemu wszystkiego na głowie.
>
> Ze przypomnę:
>
> >>> W zasadzie mężczyźni maja bardzo małe wymagania względem swoich
> >>> partnerek...
> >>Wikt, opierunek i świety spokoj?
>
> Co innego zajmować się dziećmi, a co innego partnerem-wałkoniem.
>
> M.
He..he, podział obowiązków to nie wspólne mycie garów - ona myje, on
wyciera - to tylko schemat powszechnie rozumiany za partnerski. Nie
będę daleko szukał - moja Z-S tak siała i sadziła - wymuszając stan
awanturami, abym nie mógł wykonywać prac moimi maszynami. Pracuje
motyką, sierpem, szpadlem, a stoją pługi, glebogryzarki, kosiarki itd.
Podobnie opryskiwacze. Ponnieważ życie ułozyło się tak, jak się
ułozyło - zależny jestem od jej decyzji - mimo uprzedzania wszystko
przychodzi zbyt późno - od paliwa po nawozy, opryski, nasiona, drążki
do grabek - nieraz kupuje na zapas, aby nie czekać, gdy coś ulegnie
awarii. Dotyczy to wszystkiego w tym domu, ja czekam na śmierć, aby
mieć to z głowy...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2008-07-22 11:02:00
Temat: Re: Zosie SamosieOn 22 Lip, 11:20, medea <e...@p...fm> wrote:
> Panslavista pisze:
>
> > To prawda, związek może być udany, w końcu obu stronom moze odpowiadać
> > taki stan i nie musi być wymuszony. Pojawienie się advocatus diaboli w
> > postaci zazdrosnej koleżanki, okazji do zdrady lub innego czynnika
> > wytrącajacego układ ze stanu równowagi rujnuje ten układ zabierając
> > jego korzyści i nie dając nic w zamian. Zwłaszcza dla dzieci.
>
> Moja myśl była wręcz odwrotna, ale świetnie się wpisałeś ;-)
>
> Ewa
To dotyczy dokładnie obu stron - zamiast koleżanki kolega z pracy lub
sąsiad z pomocną bryką... Mógłbym wymieniać...
Ogólnie - kobiety zasłaniając się troską o dzieci częściej psują
związek i zmieniają partnerów nie dbając o to, co dzieci rzeczywiście
stracą w wyniku rozwoju sytuacji, a co po latach. Moje dzieci z
pierwszego małżeństwa troskliwie izolowane ode mnie bryknęły kiedy już
mogły same zdecydować - cała trójka wylądowała u mnie, dzięki czemu
które chciało skończyło jakieś szkoły - są za granicą i radzą sobie w
życiu. Ale straciły dużo, a ja najwięcej.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2008-07-22 12:02:59
Temat: Re: Zosie Samosie
Użytkownik "Panslavista" <p...@i...pl> napisał w wiadomości
news:8ba74c90-28ee-4bc2-91fc-b4fab47dbbcc@k30g2000hs
e.googlegroups.com...
On 21 Lip, 22:33, Hanka <c...@g...com> wrote:
> On 21 Lip, 13:08, "Chiron" <eleuzis@nospam_polbox.com> wrote:
>
>
>
> > Zauważ proszę, że taka osoba, która poznała klęskę,
> > nędzę, destrukcję- teraz, zmieniając swoją energię- idąc drogą
> > osobistego
> > rozwoju- najczęściej osiąga szczyty o których nawet marzyć nie mogą
> > "dzieci
> > lepszego Boga"
>
> I jest to najwspanialsza nagroda, za lata toksycznych przezyc, za
> ogrom pracy, wlozonej w poszukiwanie prawdziwego siebie, za nieustanne
> dazenie do swiata innego niz ten, ktory pokazano jako jedyny sluszny,
> a ktory na pewno takim nie jest.
>
> :)
Jeden na milion. Reszta podąża do zupełnego upadku sycąc się ułudą i
w związku z upływającym bezlitośnie czasem zawęża krąg swoich marzeń.
....................................................
....................................................
..............................................
Przekonać można kogoś na 3 sposoby:
1. Sposób pierwszy: Swoim własnym przykładem
2.Sposób drugi: Swoim własnym przykładem
3.Sposób trzeci: Swoim własnym przykładem
to jak się taka jedna osoba znajdzie, to jest w stanie pociągnąć za sobą
wiele innych. Jeden pójdzie krok do przodu, drugi całą milę, trzeci dwa
kroki- każdy tyle, ile w danym momencie jest w stanie. I o to chodzi.
pozdrawiam
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2008-07-25 07:50:35
Temat: Re: Zosie Samosie> He..he, podział obowiązków to nie wspólne mycie garów....
Panslawisto, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości.
Ty jak widać trutniem nie jesteś bo tyrasz równo ze swoją kobietką, tyle że
na innym polu.
Ale powiedz sam, ile znasz związków, w których kobietka zasuwa jak bura
mysz, a facet ogranicza swoje zajęcia w domu do przeczytania gazety. Ja
niestety sporo.
Co więcej znam wiele mamuś, które chowają kolejnych synków - trutni.
Jedyne co mnie pociesza to fakt, że kobietki są teraz mądrzejsze i pewnie
dadzą tym synkom niezle w kość, i że synkowie znormalnieją (albo po kres dni
swoich będą mieszkać z mamusią).
M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |