Data: 2004-12-08 10:43:32
Temat: Re: a może tak ktoś mnie pogłaszcze?
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "mania" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cp6a06$4qi$1@inews.gazeta.pl...
Strzałeczka :)
> i co z tego jak mam nastrój na kłapouchego
> a kłapouchego wieszają na najbliższej gałęzi
> a z poprzedniej gwaiazdki mam nie bąbki tylko
> wspomnienie próby samobójczej
> a w Polsce conajmniej 30 tys dzieci to "dzieci ulicy"
> itd itd
Bywają czasy świetności. To wtedy gdy człowiek czuje się bezpieczny,a raczej
ma poczucie że żaden byk mu nie straszny. A jeśli nawet byk wygra to se rogi
połamie. A tu czasem zonk. Wystarczy jakies zdarzenie, powiedzmy sobie
otarcie się o byka, który ma realną sznasę nas zniszczyć, byśmy patrzyli na
inne byki z nieco bardziej pesymistycznej perspektywy niż dotychczas. Weżmy
sobie młodego człowieka. Jak to zwykle bywa, młody człowiek jest święcie
przekonany o własnej nieśmiertelności. Tzn. ma wiedzę, że kiedyś tam może
umrze, ale jest to tak odległa przyszłośc, że nie warto o tym nawet myśleć.
Aż tu pewnego dnia, spadające z dachu kowadło ociera się o milimetry od
głowy młodzieńca. Wystarczyłoby aby się tylko leciutko spóźnił, np. z
wiązaniem sznurowadła - a kowadło dokonałoby dzieła. Ale to jeszcze nic.
Kowadło spada w okolicach głowy, statystycznie raz na dwa lata - czyż to nie
piękne, że mamy takiego farta i jeszcze żyjemy - jakież to umocnienie
psychiczne !! Ale. Spadające kowadło ma to do siebie, że czasem potrafi
odebrać coś innego niż życie. Szczególnie w sytuacji, gdy własnie opalaliśmy
się na dachu i przewracając się z brzucha na plecy trąciliśmy kowadełko tak,
że z owego dachu spadło. Wychylamy się niesmiało zza rynny i patrzymy w
dół - ufff nikomu nic się nie stało. Ale mogło się stać !! Wszyscy widzieli
kto kowadło trącił, oni wiedzą !! Ja też wiem. Następnego dnia na drzwiach
od dachu wisiała już kłódka. Jest kłódka - i wiadomo dlaczego. No parszywość
losu nie zna granic. Oczywiste jest, że więcej na dach bym nie wyszedł,
nawet jakby kłódki nie było. Cieć chodził po bloku i rozdawał klucze do
kłódki - ja też dostałem. Jednak nie chciałbym by ktokolwiek zobaczył mnie
otwierającego tę kłódkę - ba, ja sam nie chciałbym się wtedy widzieć .
Podejrzewam, że gdybym zbliżył się do kłódki, skupipłby się na mnie wzrok
wszystkich. Nie pełen nienawiści czy jakichś innych emocji - poprostu to
zwróciłoby uwagę. Mam wrażenie, że od czasu strącenia kowadła, każda moja
czynność zwraca uwagę innych. Oni nie chcą zrobić mi nic złego. Poprostu
patrzą. Wcześniej też patrzyli - jak mogłem tego nie zauważyć ???. W
zasadzie zastanawiam się, jak do tego doszło, że owego feralnego dnia - gdy
wychodziłem na dach - wszyscy o tym wiedzieli za wyjątkiem mnie. Widziałem
siebie idącego się opalać, a oni widzieli mnie, idącego poprostu na dach.
Dla mnie zagrożeniem było poparzenie się w słońcu, oni widzieli zagrożenie
związane z kowadłem. Ale co ja teraz robie - siedzę w fotelu, tak jak to
często robiłem. Ale co ja naprawdę robie ??? Może mi się tylko wydaję że
siedzę w fotelu, a znów robię coś bardzo złego ??? Zaczynam się nerwowo
rozglądać - może ktoś widzi co robię ? Co ja robię ??? Siedzący obok Henio
odezwał się "chcesz szluga ?". To pytanie poraziło mnie niczym piorun, aż
włosy stanęły mi dęba. Skąd mu do łba przyszło, że mogę chcieć zapalić ? W
fotelu ? Dziwne. Co on u diabła widzi ? Konsternacja trwała przez parę
sekund. Henio patrzył na mnie jakimś dziwnym wzrokiem - jak na wariata. No
tak. Pewnie zareagowałem jakoś dziwnie na prpopzycję zapalenia. Coś ze mną
jest nie tak. Następnym razem nie dam po sobie tego poznać. Trzeba jak
najszybciej o tym wszystkim zapomnieć. Terapia autozapominania, po dwóch
dniach przyniosła skutek. Znów byłem w stanie reagować z automatu. "Chcesz
szluga ?" - "dawaj". Nie dopuszczałem do świadomości podtekstu tego pytania.
Wszystko już szło dobrze, gdy pewnego dnia zapukał do mnie sąsiad ...
"Możesz mi pan pożyczyć klucz od dachu, bo zgubiłem swój, a mi antene będą
zakładać ?". No dupek, normalnie dupek. Po kiego on przylazł z tym właśnie
do mnie ? Fak. Oni dalej pamiętają, oni patrzą i nie dadzą mi zapomnieć.
Oni, oni, oni. Oni są wszędzie. Muszę żyć wśród nich. Oni nie zrobią mi
krzywdy. Ale patrzą i widzą. Nie wiem co widzą ale widzą. I się nie mylą.
Oni widzieli kowadło na dachu którego ja nie widziałem. Znów jest mi źle.
Poprzysięgłem sobie, że będę patrzył co robię. Od tego czasu, bacznie
zwracałem uwagę na wszelkie codzienne czynności. Nawet wynoszenie śmieci
niosło ze sobą niepewność co do skutków jakie może przynieść. I stało się.
Pewnego dnia wynosząc śmieci, pośliznąłem się na chodniku i wyrżnąłem nosem
w glebę. Przechodząca sąsiadka podbiegała aby mi pomóc. Ale nie dałem się.
Wstałem i wykrzyczałem "wiedziałaś głupia kurwo, że to się tak skończy -
wiedziałaś !!!". Wróciłem do domu i zacząłem kopać w fotel, krzycząc
"myśłisz że nie wiem po co tu jesteś ?!!!, tylko udajesz, że po to bym na
tobie siedział !! Spalę cie zaraz !!! ... i nie śmiej się tak głupio !!!".
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
|