Data: 2003-12-11 10:01:41
Temat: Re: aborcja - nie chce dyskusji
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Edyta; <br75mq$hge$1@atlantis.news.tpi.pl> :
> Ja nigdy nie robiłam aborcji i nigdy
> bym tego nie zrobiła,
> ale rozumiem kobiety, które z takich
> czy innych powodów to robią
Kolejna, która myli zrozumienie z usprawiedliwieniem. Jestem bezrobotny,
powiedzmy, że nie mam kasy - czy mogę zamordować sąsiada, bo on ma? ;)
> i to jest ich prawo..prawo bycia kobieta
> i prawo dawania zycia.
Ich zdolnością jest dawanie życia [nie prawem] - w ten sposób, opierając
wszystko na "prawie", trzeba by dyskutować o prawie do patrzenia i
mówienia.
Ja też mogę [mam możliwość - o prawie to mówi Prawo] przygarnąć kotka,
jak go przygarnę to MUSZĘ [bo jest na to ustawa] się nim zajmować, dawać
mu jeść i pić - czy mogę stąd wywodzić wniosek, że mogę go też przerobić
na futerko?.
> Mamy XXI wiek..prawo też się zmienia.
Nie zabijaj jest prawem nadrzędnym - tak szybko się nie zmieni.
> Nie zrozumiesz tego,
> bo nie jesteś kobietą
Ja też nie jestem kobietą - no tak, nie zrozumię tego. ;) Ale ja nie
muszę rozumieć, bo do sytuacji odnosi się prawo kardynalne, a nie
uzależnione od płci.
Flyer
--
Szukam roboty - zdolny i chętny, z doświadczeniem w łączeniu wody z
ogniem i wykonywaniu niewykonalnego. ;)
|