Path: news-archive.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!news.man.poznan.pl!n
ewsfeed.gazeta.pl!news.astercity.net!not-for-mail
From: "plitkin" <p...@i...pl>
Newsgroups: pl.sci.medycyna
Subject: Re: alkoholizm
Date: Thu, 10 Apr 2003 11:31:38 +0200
Organization: Aster City Net
Lines: 58
Message-ID: <b73dln$bl5$1@foka.acn.pl>
References: <b70g3j$cms$1@news.onet.pl> <b70iuo$bfe$1@foka.acn.pl>
<b70t91$e4j$1@news.onet.pl> <b71rs2$99c$1@absinth.dialog.net.pl>
<b728ki$ku6$1@news.polbox.pl> <b739i6$iep$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: 50-moo-8.acn.waw.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 7bit
X-Trace: foka.acn.pl 1049967097 11941 62.121.95.50 (10 Apr 2003 09:31:37 GMT)
X-Complaints-To: a...@a...net
NNTP-Posting-Date: Thu, 10 Apr 2003 09:31:37 +0000 (UTC)
X-Tech-Contact: u...@a...net
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
X-Server-Info: http://www.astercity.net/news/
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.medycyna:104362
Ukryj nagłówki
> Dodam, ze stawianie ultimatum nic nie daje. Pojedzie do psychiatry,
> psychologa dla swietego spokoju. Po wyjsciu robi swoje. Przypisane
tabletki
> wykupi 'dla swietego spokuju', a pozniej wyrzuca, bierze pod jezyk i
> pozniej wypluwa.
Jedyna metoda: rodzina musi podjac DRASTYCZNY krok:
zglasza go na policje, jako ze rozrabia po pijaku w domu (mozna pare talerzy
stluc i jakis ciuch porwac) - uwierza raczej trzezwej kobiecie/corce niz
pijanemu facetow. Wezma na izbe wytrzezwien. Pozniej sad skieruje opiekuna.
Pozniej wystarczy, ze gosciu raz wypije w domu i jeszcze raz sprowokowac
konflikt -przyjezdza karetka i zabieraja go na przymusowy odwyk. Siedzi tam
pare tygodni pozniej wraca. I tu dalej 2 rozwiazania: gosciu NIENAWIDZI
rodzine i naprawde bedzie kich (jak nic nie zrozumie), albo jezeli do niego
dociera cos "po trzezwemu", to zrozumie ze dla wlasnego dobra to sie robilo
i bedzie lepiej. Z tym, ze male szanse, ze zrozumie....
Znajomi mieli taka sytuacje (w Rosji): facet byl oficerem w wojsku, wozil
"czarnym tulipanem" "Ladunek 200" z Auganistanu - czyli prosciej mowiac
dostarczal trupy mlodych zolniezy helikopterem do kraju i wreczal
zonom/matkom zawiadomienia o smierci meza/syna osobiscie. Kobiety chwytaly
go za rece, plakaly, rozdzieraly mu ciuchy i krzyczaly "TY, SUKO - czemu ty
nie ZDECHLES zamiast mojego syna/meza"! Jak sie domyslasz - gosciu musial
spokojnie to znosic i nie pyskowac. Taka praca. Pozniej t owlasnie JEMU
przywieziono "ladunek 200" (juz pozniej - z CZECZENII) - syna (w domu
jeszcze corka byla). Facet troche zwariowal po tej wojnie i zaczal pic.
OSTRO pic. Kilka lat. Kobity w domu nie wiedzialy co robic, lecz ktos przez
kogos polecil im czlowieka - uzdrowiciela, co jakos tam "hipnotyzuje" (w
Rosji to bardzo popularne - praktyczne w 100% przypadkow zwykle oszustwo).
Nie wierzyly, ale z rozpaczy zgodzily sie. Przyszedl czlowiek: po pierwszym
spotkaniu gosciu przestal pic az do drugiego spotkania (przestal bic
kobiety, wyzywac je i td.). Po drugim spotkaniu nawet przeprosil kobiety i
byl juz prawie normalny czlowiek - ale zadnego alkoholu w domu nie mozna
bylo miec (zapobiegawczo). Po trzecim czy ktoryms tam - czlowiek juz od
kilku lat nie moze na gorzale patrzec. ALe sie porzadnie zestarzal przez ten
czas co chlal i wychodzil z tego. Podobno juz nawet nie ma wspomnien o tej
wojnie i o swojej pracy.
Dodam, ze ta sytuacje slyszalem od tej wlasnie corki, co zostala w domu
(pijak - to jej ojciec) - jej brat zginal na wojnie w czeczenii: po 3
mieisiacach od pojscia do wojska trafil tam, siedzial w jakims tam miejscu
(pomieszczenie) i poprostu czeczency walneli tam granat. Od chlopaka
najwiekszy caly kawalek - to chyba kawalek nogi pozostal (po resztkach buta
rozpoznali), a do domu przywiezli cos w grobie ocynkowanym i nawet zabronili
kobietom patrzec (ojciec podobno widzial i ciezko to prezyl, a byl to
WOJSKOWY, po Afganistanie)... Dziewczyna plakala, jak mi to opowiadala. Nie
mam podstaw jej nie wierzyc. I nie chce wiecej takich historii slyszec i byc
w takiej sytuacji jak wtedy, kiedy mi to mowila...
Wracajac do tematu: najwazniejsza sprawa: ze pomoglo. Nie wierzyl w to NIKT,
ale pomoglo. Znam tez wiele przypadkow oszustwa przez takich "uzdrowicieli",
ale tamten gosciu byl prawdziwy.
Dodam odrazu, ze nie mam namiarow na niego, nie wiem co z nim jest (czy zyje
czy nie). Od tej dziewczyny tez namiarow brac nie bede - nie chce jej
przypominac o niczym (to naprawde smutne). Zreszta - ona ejst w Moskwie, ja
w Warszawie. Ja nawet dla swoich BARDZO bliskich znajomych tutaj nie
szukalem namiarow na tego uzdrowiciela, wiec t ocale opowiadanie nie po to,
zeby zrobic komus reklame, lecz po to, zebys wiedziala jak i z czego ludzie
potrafia wyjsc i jakimi srodkami.
|