Data: 2004-10-26 12:44:41
Temat: Re: allkomat - czyli podstawki jetologii stosowanej IV
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Tris von Bis" w news:cljt2o$sjg$1@inews.gazeta.pl... /.../
Dzięki Tris. Cieszę się, że zaintrygowało Cię to na tyle, że angażujesz się
osobiście :). To, że tak późno, może świadczyć o Twoim zrównoważeniu
i dystansowaniu się od pośpiesznych wniosków, w ujęciu standardowym
dążących do przywrócenia zakłóconego jakimś dysonansem spokoju
własnego umysłu. Zdecydowanie brakuje tu osób nie ulegających presji,
czy raczej potrzebie sprowadzania wszystkiego i wszystkich do własnych
ram, przypisując wszelkim procesom przebieg bezwzględnie taki, na jaki
wskazują im ich własne zmysły.
[... kto pomyśłał w tej chwili, że to autor ma taką potrzebę lub działa pod
taką presją - niech mu się natychmiast zapali czerwona lampka. Autoalarmu
(a jak woli, to nawet "autoallarmu", gdyż to bez pudła część allkomatu)].
Pozwól, że umówię się z Tobą (jednostronnie - póki co), że nie będę w tym
poście "rozmawiał" tylko z Tobą. Nie jest to w żadnym wypadku oznaka
nieuszanowania, ale skutek czegoś, co kilka lat temu sam, w pełni świadomie
wywołałem (z lasu), a mianowicie - w stosunku do tych, którzy chcą
w sposób pełnowartościowy (jak to ładnie określił PN) uczestniczyć
w życiu grupy - potrzeba czytania wszystkiego, co piszą określeni, stabilni
uczestnicy forum. Oczywiście z zachowaniem rozsądku i poszanowaniem
tego, co kwili w otoczeniu zewnętrznym monitorów.
Daje Ci to pełen komfort w wyborze sposobu odpowiedzi - od całkowitego
jej braku, poprzez dowolnie wybraną część, do pełnego i twórczego
współuczestnictwa w kreowaniu wątku, o czym nie śmiem nawet marzyć ;)).
Natomiast z punktu widzenia grupy, stwarza to warunki do autentycznego
współuczestnictwa w świadomym wyborze "kierunku lotu" całego, aktywnego
"stada szpaków". O tym, ze takie zbiorowe kierunki mogą być bardzo różne,
z pewnością nie muszę Cię przekonywać.
O tym, że jest wiele osób właśnie w ten sposób uczestniczących, też już wiesz.
Na Twoje pytanie odpowiem więc za chwilę, gdyż znalazłem bardzo
interesujące słowa Veroniki, do którym tam, gdzie zostały umieszczone, nie
chcę się odnieść (wybacz V-V), a tutaj, w tym wątku - jak najbardziej.
Ciebie też to powinno zainteresować, jak sądzę.
V-V napisała:
^^ W tym, co napisałam powyżej nie było ani ironii, ani jakiegoś cholernego
ukrytego znaczenia. W tym co napisałam było to, co napisałam i koniec. ^^
Doskonale rozumiem intencję V-V i ani przez chwilę nie wątpię w jej szczerość
(stąd też moja stała, _bez względu na okoliczności_, bezinteresowna sympatia).
Jednak wiara, iż w jakiejkolwiek werbalizacji istnieje tylko jedno znaczenie,
jest wiarą naiwną. Każda werbalizacja myśli, oparta jest na interpretacji złożonej
masy sygnałów świeżych (zewnętrznych, pochodzących z aktualnego czasu
i przestrzeni) i starych (wewnętrznych, zgromadzonych w głowie), i jako taka
nigdy nie jest w pełni jednoznaczna. Oczywiście jak bardzo jest niejednoznaczna
zależy od skali (patrz skala) jej złożoności. Jeśli więc stoimy przed drzwiami
własnego domu i nie możemy znaleźć kluczy, bliskie prawdy będzie zdanie:
"gdzie się podziały te cholerne klucze!!??". Ale już mniej prawdziwe będzie
"psia krew - zgubiłam klucze!!", a już całkiem nieprawdopodobne będzie:
"to wszystko przez tego Alla - zamyśliłam się i zostawiłam klucze w pracy".
Jeśli więc ktoś składa deklarację, że jakiekolwiek zdanie złożone (pogląd)
"nie ma cholernego, ukrytego znaczenia" - potwierdza fakt, że nie ma tego
znaczenia wyłącznie w chwilowym odbiorze tego, który deklarację składa.
Już następnego dnia może się okazać, że to samo zdanie ma dla autora nieco
inny wydźwięk, gdyż układ wewnętrzny mózgu został już zmieniony poprzez
kilka godzin jego pracy, a także pozornego wypoczynku w czasie snu.
Szczególnie dotyczy to spraw złożonych, problemów do rozwiązania, opinii
wzbudzających kontrowersje. W takich przypadkach, natychmiastowe
kreowanie (jawne werbalizowanie) tego, co "ślina na język przyniesie" jest
nie tylko ryzykowne z punktu widzenia jakości "produktu", ale przede
wszystkim zdradza uleganie prymitywnym mechanizmom społecznym,
nakazującym za wszelką cenę utrzymanie siebie w oczach innych, jako
"super sprawny, opiniotwórczy, pretendent do miana autorytetu"
(coś tak, jak "ojciec król" we wczorajszym Gombrowiczu ;).
Abstrahując od zdania wypowiedzianego przez V-V, nie istnieje zagadnienie
_czy_ jakikolwiek złożony pogląd _ma_ drugie, ukryte znaczenie. Z pewnością
ma ich bardzo wiele i wcale nie muszą być celowo ukrywane. Istnieje natomiast
bez wątpienia zagadnienie, ile czasu trzeba poświęcić, aby doszukać się
_wielu_ wartościowych asocjacji związanych z dostępną (czytaną) werbalizacją.
Wracając do kierunków lotu stada - grupa dyskusyjna może mieć postać
ogólnodostępnego teleturnieju (gdzie skala jakości pytań i odpowiedzi
może być dość szeroka a ściąganie ku "średnio rozumnej papce" będzie
tendencją dominującą). Może też być "polem walki" w sensie "... a dokąd
to my teraz polecimy Panie Kominek, Pani Nawrocka, Panie Tytusie".
Jednak przede wszystkim - w moim odczuciu (skallpela wycinaka) - grupa
ma prawo skupiać ludzi o szczególnej wrażliwości, tych, którzy nie mogą,
bądź nie potrafią się znaleźć w świecie pędzącym na łeb na szyję do sukcesów
w postaci ... kasy, prasy, fury i glazury, a którzy zaludniają ziemię w o wiele
większym stopniu niż uśmiechnięte szeroko ABS-y, bądź napinane do granic
wytrzymałości, młode, krawatowe elity, które _prędzej czy później_ budzą się
ze swych snów o potędze. Z ręką w nocniku...
> (...)
> > osobnicek - nazwa identyfikująca dowolny, zamknięty zbiór atomów
> > składający się na ożywione i aktywne społecznie ciało i rozum człowieka;
> (...) [w przygotowaniu klasyfikacja osobnicków].
> Z calej tej teorii o all-co-macie najbardziej zainteresowala mnie potencjalna
> klasyfikacja osobnickow.
> Ciekawe wyzwanie.
:)). Potraktuj to wyzwanie tak, jako i ja podchodzę do płota...;)... nieco
humorystycznie (odciąłem to kwadratowym nawiasem od lekkiej definicji ;)).
Trochę się martwię tym, że to zainteresowało Cię najbardziej, no ale to
jeszcze niczego nie przesądza, że inne rzeczy Cię nie zainteresowały ;)).
Powiem wprost - klasyfikacje i szufladkowania są pewnym narzędziem
pomocnym w poznawaniu świata __wyłącznie pod warunkiem__, że nie
zastępują własnego myślenia w każdym miejscu i czasie. Myślenie to,
zasadniczo musi korzystać z wiedzy jaką zgromadził człowiek, nie tylko
w poprzednich pokoleniach, ale nie może opierać się na tej wiedzy
bezkrytycznie. Ponadto co innego nazwanie (ponumerowanie) tętnic
w ciele człowieka w celu sprawnego porozumiewania się chirurgów między
sobą w czasie operacji, a co innego posługiwanie się etykietami ewidentnie
zastępującymi rozum w jego samodzielnej pracy (np. psychologia
w arbitralnym ustalaniu tego co "normalne" i "anormalne" - szczególnie na
podstawie 10 minutowego kontaktu z człowiekiem - pacjentem).
Za jądro "jetologii stosowanej" można by moim zdaniem uznać stosunek
do świata zastanego - twórczy (weryfikujący, ostrożny we własnych
sądach, zdystansowany i kreatywny), lub odtwórczy (kopiujący,
bezkrytyczny wobec zatwierdzonych "na szczeblu" etykiet, oporny wobec
wszelkich zmian, w skrajnych przypadkach fanatyczny).
Charakterystyczne przy tym jest, że taki podział (cha!) nie jest kwestią
wyboru, ale jest skutkiem uwarunkowań zarówno genetycznych jak
i środowiskowych i co charakterystyczne - umysł umownie nazwany tu
odtwórczym, w żaden sposób nie jest w stanie ogarnąć tego, o czym
mowa lub o czym rozmyśla umysł, umownie nazwany twórczym.
Żeby nie być gołosłownym - doskonale wpisał mi się w ideę wątku
niejaki młody student P. Zioło, który nam nadzieję, ma jeszcze nad łóżkiem
przypięty elaborat, jaki był mu poświęcił swego czasu JeT, z którego to
elaboratu, jak dotychczas nic nie zrozumiał. Tak więc cieszę się, że
załapał się on na mój "allkomat" słowami:
"Czy możesz mi wyjaśnić po jaką cholerę żeś to skopiował?" oraz
"Popaw sobie delimiter.",
gdyż bardzo mi tu właśnie jego brakowało :)). W ścisłej czołówce....
> Czekam od paru dni i czekam, ale postanowilam wreszcie zapytac:
> Przygotowujesz cos, czy tez uznales, ze (cytuje) "PN to PN, V-V to
> V-V, All to All..." i nie da sie sklasyfikowac wszystkich osobnikow?
Osobnik to nie to samo co osobnicek ;). Stali od lat bywalcy, to również
nie to samo, co gwiazdy przelotne, choćby i z Bazylii...
Być może coś adekwatnego jeszcze przygotuję, o ile tylko nadal będzie
zapotrzebowanie. A pomocnej i ze stosownym poczuciem humoru
(innym od ph PN) dłoni, nie odtrącę...
> Tris
pozdrawiam
All
|