Strona główna Grupy pl.sci.psychologia bezsensowne zwiazki (bylo: "nietypowe" związki)

Grupy

Szukaj w grupach

 

bezsensowne zwiazki (bylo: "nietypowe" związki)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-02-03 10:33:24

Temat: bezsensowne zwiazki (bylo: "nietypowe" związki)
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

OK, wiec pozwole sobie skomentowac Twoja historie.

Hania:
> Ja nie moge pogodzic sie z tym, ze moj wlasny maz mnie oszukuje.
> Mysle, ze gdyby byl mlodszy, to moze mialabym na niego wiekszy
> wplyw...

MZ niestety nie.
Skoro jego ex nie mialy wplywu na propagowane przez goscia 'patenty
na zycie' i skreslily go pomimo przeciez ze maja z nim potomstwo, to
nie ludzilbym sie ze Tobie by sie cos podobnego udalo.

Twoja historia jest wlasciwie smutna.
Pokazuje ze ludzie nie chca uczyc sie na bledach innych i maja silne
sklonnosci do wiedzenia_lepiej, do ufnosci we wlasna 'nieomylnosc'.
Niestety, czasami konczy sie to tak jak w Twoim przypadku.

Twoja historia miala byc przestroga dla innych, jak rozumiem.
Czy gdybys znala taki opis przed zwiazaniem sie z Twoim ex,
to czy wowczas zdolalo by Cie to powsztrzymac przed zaufaniem
do wlasnej nieomyslnosci w tym przypadku? - to chyba kluczowe
pytanie jesli chodzi o skutecznosc Twojej historii jako przestrogi.

> Ja z kolei waham sie...

Ja tam uwazam ze w wypadku pomylki lepiej sie do niej przyznac
i dac za wygrana (co nie czesto jest nielatwe) niz brnac uparcie
naprzod. :)

Czarek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-02-03 10:42:29

Temat: Re: bezsensowne zwiazki (bylo: "nietypowe" związki)
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

cbnet:
> Czy gdybys znala taki opis przed zwiazaniem sie z Twoim ex...

Tzn z Twoim wciaz aktualnym partnerem...
Za duzo tych ex w opisie bylo. ;)))

Czarek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-03 11:31:23

Temat: Re: bezsensowne zwiazki (bylo:
Od: "Hania " <v...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

cbnet <c...@w...pl=NOSPAM=> napisał(a):

> OK, wiec pozwole sobie skomentowac Twoja historie.

:)

> > Mysle, ze gdyby byl mlodszy, to moze mialabym na niego wiekszy
> > wplyw...
>
> MZ niestety nie.
> Skoro jego ex nie mialy wplywu na propagowane przez goscia 'patenty
> na zycie' i skreslily go pomimo przeciez ze maja z nim potomstwo, to
> nie ludzilbym sie ze Tobie by sie cos podobnego udalo.
Moze i tak, ale jednym z podnoszonych przez niego argumentow (i tych, w ktore
swiecie wierzy) jest to, ze z roznicy wieku wynika jego doswiadczenie i tym
samym nieomylnosc.

>
> Twoja historia jest wlasciwie smutna.
> Pokazuje ze ludzie nie chca uczyc sie na bledach innych i maja silne
> sklonnosci do wiedzenia_lepiej, do ufnosci we wlasna 'nieomylnosc'.
> Niestety, czasami konczy sie to tak jak w Twoim przypadku.
Ojejku, wbrew zyczeniom mego meza swiat nie konczy sie na malzenstwie z nim.
Zaleta mej nauczki jest chociaz to, ze przestalam nabijac sie z "glupich
gesi, ktore jakis klamliwy baran oczarowal". Tzn. przestalam wierzyc w swa
nieomylnosc oraz w to, ze jes


> Twoja historia miala byc przestroga dla innych, jak rozumiem.
TAK!

> Czy gdybys znala taki opis przed zwiazaniem sie z Twoim ex,
> to czy wowczas zdolalo by Cie to powsztrzymac przed zaufaniem
> do wlasnej nieomyslnosci w tym przypadku? - to chyba kluczowe
> pytanie jesli chodzi o skutecznosc Twojej historii jako przestrogi.

Dobrze kombinujesz...wiesz, jego "Nr 1" mnie ostrzegala, ale robila to w
chybiony sposob (tzn. nocne telefony z awanturami i grozbami, nachodzenie
moich rodzicow) - jej sposob tym bardziej oddalal mnie od wszelkich
niepokojacych mysli.
Moze, gdyby robila to w bardziej cywilizowany sposob...
Poza tym, to NAPRAWDE nie jest takie proste: czy uwazasz, ze on mowil mi, ze
nie opiekowal sie dziecmi, ze wyprowadzal sie pod byle pretekstem, ze nie
lozyl na utrzymanie swych poprzednich domow??? Przeciez wiadomo, ze tak by
nie robil.
Opowiadal bajeczki, jak to mu zle zony nie daja dostepu do ukochanych dzieci,
jak on je posyla na prywatne zajecia, jak to dbal o nie. Jezu, zdazaja sie
przeciez historie, ze fajny facet trafi na koszmarna babe! A ze trafi 2 razy?
Facet naprawde sie kryl! Poza tym w czasie tuz przed slubem (znalismy sie
rowno 1 rok przed slubem) zdazylo sie wiele rzeczy, ktore ...odganialy inne
mysli : dla niego musialam zrezygnowac z pracy, tzn. moj poprzedni szef
postawil mi ultimatum, ze albo rzucam mego man'a (mial konkurencyjna spolke)
albo musze odejsc z pracy. Moj man "pomogl" mi w tym pod tym wzgledem, ze
chcac oszczedzic wydatki firmowe czesc prac nagle zaczal powierzac innej niz
moja firmie, co moglo powodowac podejzenia, ze ja pomagam mu wynoszac
oprogramowanie badz robiac prace zlecone w domu.
No i obiecywal mi pomoc w znalezieniu nowej pracy, ba, obiecywal tez, ze nie
bede musiala pracowac. Widzac jednak, jak topnieja mi oszczednosci oraz nie
mogac poradzic sobie ze statutem bezrobotnego znalazlam jakas prace, pozniej
nastepna. Jakie byly awantury, ze cala uwage poswiecam pracy! Ze wieczorami
sie ucze zamiast rozmawiac z nim przy swieczkach... i przy drinku.
Tak wiec pierepalki z praca, ze zdrowiem, ze zdrowiem moich rodzicow - dzien
za dniem mijal, zblizal sie termin slubu, w "miedzyczasie" on wycyganil ode
mnie kase, moim rodzicom naobiecywal, ze zaadaptuje pralnie przylegla do mej
kawalerki - wiec remont trwal (naobiecywal, a koszty splacili moi rodzice),
kupil swej mamunci mieszkanie, ...i obudzilam sie w dlugach i nerwach.
On codzien obiecywal, ze jutro, za tydzien, za miesiac bedzie lepiej. Ze co
ja sie czepiam, co taka niecierpliwa jestem. Ze tez jestem nieslowna, bo on-
owszem, obiecywal lepsze finanse, ale ja obiecywalam mu dziecko i tez sie nie
wywiazalam, wiec...jestesmy kwita.
Zaprowazilam go do psychiatry, opowiedzialam po krotce o tym, lekarz kazal
sie kochac i okazywac sobie wiecej czulosci. Nie mowilam o szczegolach
klopotow finansowych (pewnie facet nie zrozumial, ze chodzi o handryczenie
sie o kazde 50 zl, skoro mowilam o zalu z powodu kupna mieszkania tesciowej)
Teraz wiem, ze i bez kupna mieszkania dla jego matki byloby to samo...


> Ja tam uwazam ze w wypadku pomylki lepiej sie do niej przyznac
> i dac za wygrana (co nie czesto jest nielatwe) niz brnac uparcie
> naprzod. :)
Slonce Ty moje, tez tak uwazam, ale ponoc malzenstwu trzeba dac szanse, wiec
dawalam juz ja tyle razy, by przynajmniej nie miec do siebie pretensji, ze
skonczylam zbyt szybko.

pozdrawiam,
Hania

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-03 11:55:26

Temat: Re: bezsensowne zwiazki (bylo:
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

Hania:
> ... zdazaja sie przeciez historie, ze fajny facet trafi na koszmarna babe!

Prawdziwe? :)
Czy 'podkolorowane' nieco?

> A ze trafi 2 razy?
> Facet naprawde sie kryl!

Wiesz, tak se mysle ze niezwykle ciezko jest bardzo_pomylic sie
(tzn slub, dzieci itd) dwa razy. :]
Dobrze ze Ty traktujesz ta sytuacje jako pewna nauczke dla Siebie. :)

> ... ponoc malzenstwu trzeba dac szanse, wiec dawalam juz ja tyle
> razy, by przynajmniej nie miec do siebie pretensji, ze skonczylam
> zbyt szybko.

Heh, dawac szanse mozna nawet w nieskonczonosc o ile ktos
o taka szanse bardzo_ladnie_prosi.
W innym razie, a juz zwlaszcza jak wszystkie znaki na niebie i ziemi
wskazuja ze dawanie jakis nieproszonych szans nie ma sensu, to
czysta strata czasu... i zdrowia.
Przez takie dawanie szans to mozna se jedynie zycie zmarnowac.
A chyba nikt by sobie tego nie zyczyl. :))

Z Twojego opisu wynika ze nie potraficie sie ze soba dogadac
w satysfakcjonujacy dla obojga sposob.
Nie wyobrazam sobie takiego zwiazku, szczerze mowiac, tzn u siebie
i trwajacego. Rozwod raczej bylby niewyjety i bezdyskusyjny. :]
Malo to ludzi na tym swiecie? Po co sie meczyc? - bez sensu. :|

Czarek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-03 14:00:48

Temat: Re: bezsensowne zwiazki (bylo:
Od: "Hania " <v...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

cbnet <c...@w...pl=NOSPAM=> napisał(a):

> > ... zdazaja sie przeciez historie, ze fajny facet trafi na koszmarna babe!
>
> Prawdziwe? :)
> Czy 'podkolorowane' nieco?
Znam "normalnego" faceta, ktory mial takiego koszmarona...wytrzymal z nia 2
lata, fakt.

> Wiesz, tak se mysle ze niezwykle ciezko jest bardzo_pomylic sie
> (tzn slub, dzieci itd) dwa razy. :]
> Dobrze ze Ty traktujesz ta sytuacje jako pewna nauczke dla Siebie. :)

A mam wyjscie? Przeciez sie nie powiesze (na zlosc jemu)

> Heh, dawac szanse mozna nawet w nieskonczonosc o ile ktos
> o taka szanse bardzo_ladnie_prosi.

Wiesz, to jest moje malzenstwo nr 1, zawsze traktowalam te instytucje z
powaga, no i moze z przesada chcialam toto chronic. A ze swieta nie jestem,
to tym bardziej cierpliwosc mi sie wyczerpala...

> Z Twojego opisu wynika ze nie potraficie sie ze soba dogadac
> w satysfakcjonujacy dla obojga sposob.
Widzisz, troche trudno sie z tym pogodzic w swietle tego, ze przez niemal rok
dogadywalismy sie idealnie, zgadywalismy wzajemnie swe mysli itp.

> Nie wyobrazam sobie takiego zwiazku, szczerze mowiac, tzn u siebie
> i trwajacego.
A kto sobie wyobrazal?

>Rozwod raczej bylby niewyjety i bezdyskusyjny. :]
Mhm, kocham urzedy, i baaardzo wierze w nasz wymiar sprawiedliwosci. Nie
wyobrazam sobie wywlekania szczegolow swego zycia prywatnego przed jakims
urzednikiem, poza tym moj facet z racji swej przeszlosci spedzil pol zycia w
sadach i dla niego to jest "srodowisko naturalne". Dlatego aloze sprawe o
rozwod bez orzekania o winie, inaczej ciagneloby sie to latami.

> Malo to ludzi na tym swiecie? Po co sie meczyc? - bez sensu. :|
Kurcze, wiesz, jakie to uczucie, gdy Twoj/Twoja jedyna przestaje byc ta
jedyna???
Pozostaje taka wstretna pustka, nie wiesz, co masz ze soba zrobic, walczysz z
myslami, oskarzasz sie o bledy w zwiazku, potem oskarzasz sie o zly wybor
partnera, potem stwierdzasz, ze "nobody's perfect" i przestajesz sie oskarzac
i zaczynasz dzialac w kierunku unicestwienia zwiazku...ktory juz dawno winien
byc unicestwiony. Jestem teraz w tym miejscu.
Jasne, ze tego kwiotu jest poj swiotu, niestety nie zawsze stac nas na taka
racjonalnosc.

Pozdrawiam,
Hania

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-03 15:14:55

Temat: Re: bezsensowne zwiazki (bylo:
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

Hania:
> Kurcze, wiesz, jakie to uczucie, gdy Twoj/Twoja jedyna przestaje
> byc ta jedyna???

Napewno nie az tak, to fakt.
Obserwowalem jedynie jak moj brat (nie)radzil sobie w podobnawej
sytuacji tzn powazne konflikty malzenskie, w koncu po wielu usilowaniach
- rozwod.
Wlasnie dlatego sobie nie wyobrazam.... w pelni. :|

Co prawda kiedys-tam spotykalem sie z dosyc specyficzna osoba
z ktora ew. dalszy zwiazek bylby z pewnoscia totalnym koszmarem,
ale trwalo to w sumie jakies 3-4 mies.

> Pozostaje taka wstretna pustka, nie wiesz, co masz ze soba zrobic...

Heh, kiedys po zakonczeniu zwiazku czulem sie jak rozbity na tysiace
drobnych kawaleczkow 'wazon'. :)
Bardzo niezwykle doznanie. ;)

> ... Jasne, ze tego kwiotu jest poj swiotu, niestety nie zawsze stac
> nas na taka racjonalnosc.

Dobrze jest nabrac dystansu do calej sytuacji, emocji itp...
Jesli cos ma sie zawalic to trzymanie sie tego 'kurczowo' ani nie
zapobiegnie katastrofie ani nie pozwala zobaczyc wiecej niz waski
tylko wycinek samych jedynie problemow.
W tym celu mozna np pogadac z kims zaufanym w realu (np przyjaciolka). :]

Swoja droga jesli zamierzasz sie rozstac to jest to latwiejsze dopoki
nie macie jeszcze dzieci. Sa tacy w podobnych sytuacjach ktorzy najpierw
jeszcze 'ratuja sie' dzieckiem, a pozniej i tak ta sama klapa +rozstanie.
Decydowanie sie na dziecko w ~niezgodnym malzenstwie to pomysl
bardzo malo sensowny MZ. :]
Oby Ci nie przyszedl do glowy. ;)

Pozdrawiam,
Czarek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-03 15:52:08

Temat: Re: bezsensowne zwiazki (bylo:
Od: "Hania " <v...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

cbnet <c...@w...pl=NOSPAM=> napisał(a):

> Obserwowalem jedynie jak moj brat (nie)radzil sobie w podobnawej
> sytuacji tzn powazne konflikty malzenskie, w koncu po wielu usilowaniach
> - rozwod.
> Wlasnie dlatego sobie nie wyobrazam.... w pelni. :|
I bardzo dobrze, nie wszyscy musza...

> Co prawda kiedys-tam spotykalem sie z dosyc specyficzna osoba
:]]]] jak ladnie nazwane :] to musialo byc rzeczywiscie "kiedys-tam" (sorki
za zlosliwosc-cynizm)

> z ktora ew. dalszy zwiazek bylby z pewnoscia totalnym koszmarem,
> ale trwalo to w sumie jakies 3-4 mies.
Rozne rzeczy rozwijaja sie roznie. Tez trafilam kiedys na dosc toksyczna
osobe, tylko po 3 dniach juz o tym wiedzialam. Z reszta, wydawalo mi sie do
tej pory, iz wiem dosc duzo na temat zwiazkow - i z autopsji i z obserwacji,
no ale coz, przyszla kryska na matyska i takie tam...

> Heh, kiedys po zakonczeniu zwiazku czulem sie jak rozbity na tysiace
> drobnych kawaleczkow 'wazon'. :)
> Bardzo niezwykle doznanie. ;)
Przeszlam to chyba po raz pierwszy pol roku temu, gdy ZACZELO do mnie
dochodzic, ze nic z tego nie bedzie. Tym bardziej boli, ze to malzenstwo -
generalnie nie polecam tego stanu wlasnie ze wzgl. na bol, jaki poteguje
swiadomosc pozniejszych komplikacji oraz - wczesniejszych nadziei i
wzajemnych przyzeczen "po grob".

> Dobrze jest nabrac dystansu do calej sytuacji, emocji itp...
> Jesli cos ma sie zawalic to trzymanie sie tego 'kurczowo' ani nie
> zapobiegnie katastrofie ani nie pozwala zobaczyc wiecej niz waski
> tylko wycinek samych jedynie problemow.
> W tym celu mozna np pogadac z kims zaufanym w realu (np przyjaciolka). :]
Zmuszasz sie bidulku do pisania ?;) Dzwieczna jestem nieslychanie (serio)
I na serio w realu wiele daly mi pogawedki z przyjaciolka - nawet sie razem
poryczalysmy i spalilam z nia jakies 10 papierosow (fuj, ten bol glowy
nazajutrz)

> Swoja droga jesli zamierzasz sie rozstac to jest to latwiejsze dopoki
> nie macie jeszcze dzieci. Sa tacy w podobnych sytuacjach ktorzy najpierw
> jeszcze 'ratuja sie' dzieckiem, a pozniej i tak ta sama klapa +rozstanie.
> Decydowanie sie na dziecko w ~niezgodnym malzenstwie to pomysl
> bardzo malo sensowny MZ. :]
> Oby Ci nie przyszedl do glowy. ;)

Nawet moja glupota ma granice ;)
A serio - na poczatku zwiazku, i to po raz pierwszy w zyciu myslalam o
dziecku z nim, wlasnie i tylko z nim. Teraz dziekuje Bogu i wszystkim Dobrym
Duchom za to, ze sie dlugo zastanawialam (nawet robilam badania, i "na
szczescie" mialam wtedy toxoplazmoze) ...tym bardziej, ze p.maz orzekl"nie
wazne czy sa dzieci , czy nie, jak jest zle, to ja odchodze".-takie slowa sa
lepsze niz pigulka antykoncepcyjna ;)

Pozdrawiam,
Hania

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-03 15:52:12

Temat: Re: bezsensowne zwiazki (bylo:
Od: "Hania " <v...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

cbnet <c...@w...pl=NOSPAM=> napisał(a):

> Obserwowalem jedynie jak moj brat (nie)radzil sobie w podobnawej
> sytuacji tzn powazne konflikty malzenskie, w koncu po wielu usilowaniach
> - rozwod.
> Wlasnie dlatego sobie nie wyobrazam.... w pelni. :|
I bardzo dobrze, nie wszyscy musza...

> Co prawda kiedys-tam spotykalem sie z dosyc specyficzna osoba
:]]]] jak ladnie nazwane :] to musialo byc rzeczywiscie "kiedys-tam" (sorki
za zlosliwosc-cynizm)

> z ktora ew. dalszy zwiazek bylby z pewnoscia totalnym koszmarem,
> ale trwalo to w sumie jakies 3-4 mies.
Rozne rzeczy rozwijaja sie roznie. Tez trafilam kiedys na dosc toksyczna
osobe, tylko po 3 dniach juz o tym wiedzialam. Z reszta, wydawalo mi sie do
tej pory, iz wiem dosc duzo na temat zwiazkow - i z autopsji i z obserwacji,
no ale coz, przyszla kryska na matyska i takie tam...

> Heh, kiedys po zakonczeniu zwiazku czulem sie jak rozbity na tysiace
> drobnych kawaleczkow 'wazon'. :)
> Bardzo niezwykle doznanie. ;)
Przeszlam to chyba po raz pierwszy pol roku temu, gdy ZACZELO do mnie
dochodzic, ze nic z tego nie bedzie. Tym bardziej boli, ze to malzenstwo -
generalnie nie polecam tego stanu wlasnie ze wzgl. na bol, jaki poteguje
swiadomosc pozniejszych komplikacji oraz - wczesniejszych nadziei i
wzajemnych przyzeczen "po grob".

> Dobrze jest nabrac dystansu do calej sytuacji, emocji itp...
> Jesli cos ma sie zawalic to trzymanie sie tego 'kurczowo' ani nie
> zapobiegnie katastrofie ani nie pozwala zobaczyc wiecej niz waski
> tylko wycinek samych jedynie problemow.
> W tym celu mozna np pogadac z kims zaufanym w realu (np przyjaciolka). :]
Zmuszasz sie bidulku do pisania ?;) Dzwieczna jestem nieslychanie (serio)
I na serio w realu wiele daly mi pogawedki z przyjaciolka - nawet sie razem
poryczalysmy i spalilam z nia jakies 10 papierosow (fuj, ten bol glowy
nazajutrz)

> Swoja droga jesli zamierzasz sie rozstac to jest to latwiejsze dopoki
> nie macie jeszcze dzieci. Sa tacy w podobnych sytuacjach ktorzy najpierw
> jeszcze 'ratuja sie' dzieckiem, a pozniej i tak ta sama klapa +rozstanie.
> Decydowanie sie na dziecko w ~niezgodnym malzenstwie to pomysl
> bardzo malo sensowny MZ. :]
> Oby Ci nie przyszedl do glowy. ;)

Nawet moja glupota ma granice ;)
A serio - na poczatku zwiazku, i to po raz pierwszy w zyciu myslalam o
dziecku z nim, wlasnie i tylko z nim. Teraz dziekuje Bogu i wszystkim Dobrym
Duchom za to, ze sie dlugo zastanawialam (nawet robilam badania, i "na
szczescie" mialam wtedy toxoplazmoze) ...tym bardziej, ze p.maz orzekl"nie
wazne czy sa dzieci , czy nie, jak jest zle, to ja odchodze".-takie slowa sa
lepsze niz pigulka antykoncepcyjna ;)

Pozdrawiam,
Hania

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-03 18:26:49

Temat: Re: bezsensowne zwiazki (bylo:
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

Hania:
> I bardzo dobrze, nie wszyscy musza...

Napisalem do Ciebie na priv. ;)

Pozdrawiam,
Czarek




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

niedojrzałość partnera do ojcostwa, co robić?
Jak sobie radzicie ze strachem?
BAJKI ciąg dalszy.............z drugiej strony
kapuha manipulator?
serotonina, noradrenalina, dopamina, adrenalina ?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »