Data: 2002-04-18 17:31:36
Temat: Re: białaczka
Od: "Ag" <...@...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Stokrotka"
> Zdarzyla sie przeogromna tragedia.moj przyjaciel zachorowal na
> bialaczke.chcialam zapytac Was czy ktos spotkal sie blizej z ta choroba?na
> czym dokladnie ona polega/jak medycyna poszla na przod w leczeniu
jej?moglby
> ktos sie ze mna podzielic?
no cóz choroba jest bardzo poważna........
pracowałam kilka lat w szpitalu, ktory miał oddział przeszczepu szpiku
kostnego
spotykałam pacjentów co dziennie, byli smutni ale też pełni wiary i nadzieji
na lepsze jutro........
pamiętam raz niespotykany zbieg okoliczności, przyszła maskotka dla
dziewczyny o moim imieniu i nazwisku, sekretariat przekazal ja mi, byla
jednak dedykowana dla jednej z pacjentek, nie cierpie maskotek, wiedziałam,
ze musi być ktoś kto na nią czeka....
poznałam Agnieszkę, wtedy tez poznałam jej strach, marzenia, swiat, nadzieje
związane z kazdym zabiegiem i pozytywne mysli.........Agnieszka zyje!!!
w tym samym szpitalu, moja koleżanka cierpiała razem ze swoja 10 letnia
córeczka, anioleczkiem, ktory ciezko zachorował i do konca mial przy sobie
własnie swoja mame i cala rodzine. Nigdy nie zapomne jak koleżanka, przyszła
do mnie i poprosiła, zebym odwiedziła Jej córke, to były fatalny dzien,
szukałam pomysłu na rozmowe z 10 latka, zaintubowaną sliczną blondyneczka,
która miała już policzone dni, na pogrzeb poszłam na silnych lekach,
musiałam tam isc, tak musiałam, to była jedyna prośba mojej koleżanki (byłam
jej przełożoną, w świecie dorosłych czasami coś sie musi!!!)
potem cały dział wysłuchiwał pamietnika slicznej 10latki, smutne chwile, ale
ponoć to wszystko co nas nie zabija, wzmacia nas, wiesz, ze ten pamietnik
był pełen nadzieji i wielkiej wiary w lepsze jutro, o rany skad w tych
ludziach tyle wiary???
mam tez kumpla, który żyje z białaczką od kilkunastu lat. Jest ciągle na
lekach i pod scisła kontrolą lekarzy ale zyje o to calkiem niezle. Mimo
zakazów pije, pali, zarywa noce i momo swych 35 lat i choroby ciagle wierzy
i czeka na ta jedna jedyna, wymarzona i wysnioną, chciałby załozyc rodzine i
byc szczesliwy, miec dzieci..............
smutne w Jego opowiadaniach jest to, ze cierpi na ,,odwrocenie sie od
niego'' znajomych, nagle wszyscy zapomnieli, pochowali Go, odeszli,
wymienili na innych, na to cierpli moj znajomy najbardziej. Nie na chorobe,
nie na wieczne badania i stałe kontrole, On cierpi na brak i odwrócenie się
Jego znajomych!
cóż, na taki post ciężko pisac coś rozsądnego, nie wiem, co chciałabyś
wiedzieć, co może pomóc Tobie i Twojemu Przyjacielowi, może właśnie warto
być tym przyjacielem, ta matka i ta maskotką, która nigdy nie odwróciła się
od postaci mojego postu!
Trzymaj sie cieplutko i pamietaj, ze PACJENCI mają duzo, dużo wiary i
nadzieji na lepsze jutro!
Agnieszka:)
|