« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2002-10-22 09:57:41
Temat: Re: co dalej robić? - troche długie> Próbowałam namówić męża do wizyty w poradni rodzinnej, do rozmów, ale na
> wszystko mam odpowiedź NIE, poza tym ja staram się (z duzym skutkiem),
przy
> wszelkiego rodzaju rozmowach być spokojna, ale w nim jest jakaś agresja,
> kiedy pytam dlaczego jest taki agresywny, kto go do tego nakręca, słyszę,
że
> on sam sie do tego nakręca, codziennie zmienia zdanie co do dalszego
> postepowania, no może nie codziennie, ale wtedy gdy odwiedza Łukasza (6
> lat), niestety on zdaje sobie sprawę, że ma w tej chwili nademną przewagę,
> zarówno materialną jak i psychiczną.
No coz on sie zlosci - Ty musisz pozostac spokojna. Dobrze robisz. Jezeli
nie wiesz dlaczego sie zlosci moze przy nastepnym wybuchu z jego strony
wyplynie cos na czym mozna by zaczepic obustronna dyskusje... Rowniez - tak
jak Nela - nie sadze zeby on mial nad toba przewage psychiczna. Gdyby ja
mial to nie byloby w nim agresji i cala rzecz rozwazal "na zimno". Niech ta
swiadomosc bedzie Twoja siłą...
> Jedyne co w tej chwili postanowiłam, to przestaję rozmawiać zaczynam
powoli
> myśleć o sobie, pracy, Łukaszu, zobaczymy co będzie dalej.
Bardzo mi sie to podoba... myslec o sobie trzeba, zaden zwiazek nie bedzie
funkcjonowal dobrze jezeli jedna strona bedzie poswiecac ustawicznie swoje
ego... pomysl tak czy inaczej - czy malzenstwo przetrwa czy nie - Ty
wniesiesz ze sobą juz nowa wartość... ale ja wolę być dobrej myśli. Będzie
dobrze tylko facet musi sam z sobą dojśc do ładu. Może dzięki Łukaszowi
będzie to możliwe? Jeżeli dziecko go "pionuje", daje mu pewne wartości - to
postaraj się powolutku na tym budować. Mniej rozmawiac o was - jako mąz-zona
a bardziej o was - jako rodzicach. Czy to tez go doprowadza do agresji?
Wielu rzeczy nie wiem... chocby jak sytuacja z dalszą rodzina... czy juz
wczesniej byly jakies "znaki na niebie" nadchodzacego kryzysu... czy
potrafiliscie rozwiazywac wspolnie problemy... dlatego wybacz ale rady tez
musza byc dosc "ogolnikowe". W tym jedna najwazniejsza - spokoj :) Ale nie
rezygnacja ze swoich przekonan.
Powodzenia
Iwcia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2002-10-22 09:59:03
Temat: Re: co dalej robić? - troche długie> Przepraszam, jeśli to, co napiszę może cię urazić lub może
> to głupie, ale taka enigmatyczna postawa twojego męża
> połączona z agresją nie wiem dlaczego kojarzy mi się z AIDS,
> HIV, lub z czymś podobnym, co dotknęło tylko jego, na co się
> złości i izoluje. Przepraszam, ale takie mam skojarzenia.
To rownie dobrze mogą byc stresy zwiazane z praca... oj facet ktory ma
problemy w pracy naprawde jest ciezki do zycia, cos o tym wiem...
Pzdr
Iwcia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2002-10-22 10:19:47
Temat: Re: co dalej robić? - troche długie
Użytkownik "Iwcia&Pstryk" <p...@o...pl> napisał w
wiadomości news:ap37fl$oba$1@korweta.task.gda.pl...
> To rownie dobrze mogą byc stresy zwiazane z praca... oj
facet ktory ma
> problemy w pracy naprawde jest ciezki do zycia, cos o tym
wiem...
Ale chyba nie do tego stopnia. Wydaje mi się, że wcześniej
żaliłby się na niesprawiedliwość świata wobec jego osoby.
Kwestia ewentualnej zdrady też mi jakoś nie pasuje, nie
wiem, czy w ten sposób zachowywał by się się facet robiący
skok w bok. Myślę, że Gośka chcąc uzyskać od nas więcej
pomocy powinna bardziej opisać ich małżeństwo. Jedyne, co wg
mnie można wydedukować, to agresja spowodowana jakimś
poważnym strachem, ale to wcale nie musi to być jakaś
psychologiczna reguła. Jak by nie było jest to "ciekawy"
przypadek opisywany na tej grupie.
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2002-10-22 11:58:55
Temat: Odp: co dalej robić? - troche długie
Użytkownik Sokrates <d...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:ap34kr$3ic$...@n...tpi.pl...
Jeśli dziecko z tym zwróci
> się do ojca, to ten jako kochający syna powinien się
> zgodzić.
też racja :-)
Sandra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2002-10-22 12:06:56
Temat: Re: co dalej robić? - troche długie> Ale chyba nie do tego stopnia. Wydaje mi się, że wcześniej
> żaliłby się na niesprawiedliwość świata wobec jego osoby.
oj, oj... bylabym ostrozna... rownie dobrze to mogla byc ta kropla ktora
"przepelnila czare"... wiesz, wczesniej niby nic, ale w srodku narasta zal,
o drobne rzeczy, na czas nie jest to wypowiedziane, zalatwione...a cos w
pracy poszlo nie tak i nastapil wybuch... przy czym facet sam nie wie do
konca dlaczego. Wychodzi na to ze wczesniej musiala kulec komunikacja -
chyba ze faktycznie cos dramatycznego nagle wyplynelo...
> Kwestia ewentualnej zdrady też mi jakoś nie pasuje, nie
> wiem, czy w ten sposób zachowywał by się się facet robiący
> skok w bok.
tez takie mam wrazenie...
Myślę, że Gośka chcąc uzyskać od nas więcej
> pomocy powinna bardziej opisać ich małżeństwo.
od nas chyba wiecej pomocy nie dostanie... powinna jednak wciagnac w problem
kogos in real...
Pzdr
Iwcia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2002-10-22 13:02:14
Temat: Re: co dalej robić? - troche długieWg. mnie najprościej
> byłoby powiedzieć dziecku, żeby poprosiło swego ojca, żeby
> on do niego częściej dzwonił, ponieważ mamy nie stać na tak
> wysokie rachunki telefoniczne. Jeśli dziecko z tym zwróci
> się do ojca, to ten jako kochający syna powinien się
> zgodzić.
A co, jeśli ojciec i syn inaczej wyobrażają sobie częstotliwość kontaktów?
Jeśli dziecko potrzebuje rozmawiać z tatą kilka razy dziennie (co nie byłoby
niczym dziwnym, chociażby ze względu na zachwianie poczucia bezpieczeństwa),
a tatusiowi wystarczy raz na tydzień? I tak matka będzie się musiała
tłumaczyć, i tak.
No i jeszcze taka kwestia: wydaje mi się, że dziecko również powinno mieć
możliwość inicjowania kontaktów z ojcem. Nie może być tak, że te kontakty
zależą wyłącznie od taty: jak zechce - to zadzwoni, a jak nie - nie.
Małgosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2002-10-22 13:06:00
Temat: Re: co dalej robić? - troche długieWg. mnie najprościej
> byłoby powiedzieć dziecku, żeby poprosiło swego ojca, żeby
> on do niego częściej dzwonił, ponieważ mamy nie stać na tak
> wysokie rachunki telefoniczne. Jeśli dziecko z tym zwróci
> się do ojca, to ten jako kochający syna powinien się
> zgodzić.
Poza tym to jednak trochę wygląda na wciąganie dziecka w porachunki
dorosłych. Uważam, że rodzice powinni to załatwić między sobą bez
manipulowania dzieckiem.
Małgosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2002-10-23 04:39:45
Temat: Re: co dalej robić? - troche długie
Użytkownik "kolorowa" <v...@i...pl> napisał w
wiadomości news:ap3ia8$q0v$1@okapi.ict.pwr.wroc.pl...
> A co, jeśli ojciec i syn inaczej wyobrażają sobie
częstotliwość kontaktów?
> Jeśli dziecko potrzebuje rozmawiać z tatą kilka razy
dziennie (co nie byłoby
> niczym dziwnym, chociażby ze względu na zachwianie
poczucia bezpieczeństwa),
Ojciec dziecka nie siedzi cały czas w domu i nic nie robi,
więc jak przypuszczam dziecko wie, że tata pracuje i w tym
czasie nigdy sie nie kontaktowało. Zostają jedynie
popołudnia i wieczory i jakoś nie chce mi sie wierzyć, że w
tym czasie dziecko chcialoby robić kilka telefonów. Myślę,
że jeden dwa, a tym można sie już podzielić.
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2002-10-23 04:43:04
Temat: Re: co dalej robić? - troche długie
Użytkownik "kolorowa" <v...@i...pl> napisał w
wiadomości news:ap3ih4$q90$1@okapi.ict.pwr.wroc.pl...
> Poza tym to jednak trochę wygląda na wciąganie dziecka w
porachunki
> dorosłych.
Ja tak nie uważam, to raczej problem ekonomii wydatków.
> Uważam, że rodzice powinni to załatwić między sobą bez
> manipulowania dzieckiem.
Masz rację, choć moje rozwiązanie kwestii telefonów nie
uważam za manipulację dzieckiem. Z tego, co Goska pisała,
ojciec zabiera dziecko również do siebie. Nie wiemy jak
często, może wystarczająco często.
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2002-10-23 06:33:39
Temat: Re: co dalej robić? - troche długie
Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ap5a0o$bsr$1@news.tpi.pl...
>
> Ojciec dziecka nie siedzi cały czas w domu i nic nie robi,
> więc jak przypuszczam dziecko wie, że tata pracuje i w tym
> czasie nigdy sie nie kontaktowało. Zostają jedynie
> popołudnia i wieczory i jakoś nie chce mi sie wierzyć, że w
> tym czasie dziecko chcialoby robić kilka telefonów. Myślę,
> że jeden dwa, a tym można sie już podzielić.
moje dziecko -pierwszak, siedzące podczas choroby samo w domu wykonywało ok.
10 telefonów w ciągu godziny, starałam się rozmawiać krótko jako że
pracowałam, przytomnie wcześniej usunęłam z pamięci tel. numery komórek,
które zapisał tam tata bo zbankrutowalibyśmy na pewno
więc tutaj skłaniałabym się raczej ku poglądowi, że ilość rozmów
telefonicznych w takich przypadkach jest zależna tylko od długości
ozmowy - im krótsza tym więcej telefonów można wykonać, jeśli zaś są
problemy z kasą na życie to taki dodatkowy duży wydatek może być bardzo
uciążliwy
pozdr.Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |