« poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2003-04-03 09:46:06
Temat: Re: co tak nudno???MOLNARka napisał(a):
> P.S. Swoją drogą naprawdę dziwne jest, że większość ludzi
> postrzega ślub jako jakąś magiczną granicę, po której "się
> zmienia" i musi być inaczej niż przed .....
> Ja tego nie zaobserwowałam u siebie (ale zaobserwowałam u
> ludzi mnie otaczających względem mnie) .... może to jest
> temat ?
Sądzę, że jest tak dlatego, że zwykle (piszę zwykle, nie zawsze) ślub
jest tym momentem, kiedy "Młodzi" zamieszkują pod wspólnym dachem. A
wtedy ... cóż, chcąc nie chcąc zmienia się nieco ;-).
Pozdrawiam,
Nela u której ślub nic nie zmienił prócz nazwiska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2003-04-03 09:53:07
Temat: Re: co tak nudno???Użytkownik "MOLNARka"
> Rzuć jakiś ... przekonasz się czy na mnie działa ;-)
Nie, nie, nie.... zaczekajcie na mnie! :-)
> P.S. Swoją drogą naprawdę dziwne jest, że większość ludzi
> postrzega ślub jako jakąś magiczną granicę, po której "się
> zmienia" i musi być inaczej niż przed .....
To chyba faktycznie tak, jak zauważyła Nela, w naszym "katolickim"
kraju wspólne mieszkanie pary jest grzechem, dlatego po ślubie sypią
się same niespodzianki ;-)
--
Pozdrawiam
Asia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2003-04-03 09:59:14
Temat: Re: co tak nudno???Użytkownik "AsiaS"
> To chyba faktycznie tak, jak zauważyła Nela, w naszym "katolickim"
> kraju wspólne mieszkanie pary jest grzechem, dlatego po ślubie sypią
> się same niespodzianki ;-)
A może to wcale nie jest kwestia religijności tylko innych czynników?
Na przykład sprzeciwu rodziców (powód braku mieszkania odrzucam
bo po ślubie w końcu gdzieś zamieszkają) z którymi mieliby mieszkać,
bezmyślności, chcęci poprowadzenia wszystkiego tradycyjnie?
--
Pozdrawiam
Asia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2003-04-03 10:41:45
Temat: Re: co tak nudno???> A może to wcale nie jest kwestia religijności tylko innych
czynników?
Na przykład 'pewności' -> "teraz już Ja mogę a TŻ musi"???
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2003-04-03 10:52:47
Temat: Re: zmiany "po ślubie" było: co tak nudno???Użytkownik "Nela Mlynarska" <n...@n...security.pl>
napisał
> Sądzę, że jest tak dlatego, że zwykle (piszę zwykle, nie
zawsze) ślub
> jest tym momentem, kiedy "Młodzi" zamieszkują pod wspólnym
dachem. A
> wtedy ... cóż, chcąc nie chcąc zmienia się nieco ;-).
To jjjasne ;-)
I to mnie nie dziwi - bo wiadomo, że wtedy się zmienia.
(Swoją drogą _dlaczego_ ludzie teraz w XXI wieku decydują
się na tak wielką niewiadomą jak zamieszkanie z partnerem
dopiero "po ślubie" tego nie mogę zrozumieć).
Ale jak 'młodzi' mieszkają ze soba 3 lata, razem prowadzą
finanse, dzielą stół i łoże, starali się o dziecko juz
wcześniej, i po ślubie i weselu wrócili dokładnie tam gdzie
na nie jechali ... to raczej dużej zmiany tu nie ma, co ?
A teraz np. dużo moich znajonych pyta się: jak tam "po
ślubie" ? jakie zmiany ? kiedy dziecko ? (a znają
dokładniusieńko nasze kłopoty ...... może myślą, że papierek
z urzędu pomaga w płodności ;-/ )
> Nela u której ślub nic nie zmienił prócz nazwiska
Tak jak i u mnie (dwuczłonowe) ;-)
Jeszcze zdjęć mam więcej :-) I fajoska impreza była ;-)
Pozdrawiam
MOLNARka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2003-04-03 10:57:49
Temat: Re: co tak nudno???Nela Mlynarska <n...@n...security.pl> napisał(a):
> > P.S. Swoją drogą naprawdę dziwne jest, że większość ludzi
> > postrzega ślub jako jakąś magiczną granicę, po której "się
> > zmienia" i musi być inaczej niż przed .....
>
> Sądzę, że jest tak dlatego, że zwykle (piszę zwykle, nie zawsze) ślub
> jest tym momentem, kiedy "Młodzi" zamieszkują pod wspólnym dachem. A
> wtedy ... cóż, chcąc nie chcąc zmienia się nieco ;-).
To zalezy, jaka zmiane ma sie na mysli.
Ja zamieszkalam z moim TZ po slubie, chociaz nie bylo to zaplanowane.
Kiedy TZ przeprowadzil sie do mojego miasta, ja bylam przeciwko zamieszkaniu
razem natychmiast. Chcialam najpierw wyprobowac nasz zwiazek na odleglosc w
codziennym zyciu. Bardzo szybko okazalo sie, ze i tak mieszkamy wlasciwie
razem, nie przespalismy chyba ani jednej nocy osobno ;) Tak cieszylismy sie
byciem nareszcie razem, ze jedlismy codziennie razem obiady, wspolnie
robilismy pranie i pomagalismy sobie razem w porzadkach. Wtedy zapadla
decyzja: na jesieni zamieszkamy razem, latwiej sprzatac jedno mieszkanie niz
dwa ;)
Oswiadczyny byly juz wczesniej, jednakze slub odlozony byl na czas
nieokreslony, bo ja chronicznie nie cierpie lazenia po urzedach, no i
przerazala mnie wizja hucznego weseliska, bo wiedzialam, ze ojciec bedzie na
to naciskal. Z tego powodu oswiadczyny pozostawaly w tajemnicy.
Kiedy juz decyzja o zamieszkaniu byla podjeta, dowiedzialam sie, ze latem
pojade do USA w podroz sluzbowa. Stwierdzilismy, ze po 'czesci oficjalnej' TZ
przyjedzie do mnie i razem pozwiedzamy to i owo. Powiedzialam wtedy w zartach,
ze skoro juz tam jedziemy, to moze dalo by sie tam wziasc slub bez zbednych
formalnosci, a przy okazji mielibysmy fajna przygode. TZ najpierw sie zasmial,
a potem powiedzial, ze to niezly pomysl. I na tym stanelo. ;)
Tak wiec slub wzielismy o wiele szybciej (i latwiej) niz sie spodziewalismy ;)
Uczciwie mowiac, nie mialam specjalnych obaw co do zamieszkania razem po
slubie. Moze zabrzmi to patetycznie i wielu sie ironicznie usmiechnie, ale ja
bylam pewna, ze to jest to, i ze nawet, jesli pojawia sie jakies problemy i
nowe sytuacje, to bedziemy umieli o nich rozmawiac i wspolnie rozwiazywac.
Tak naprawde zaskoczylo mnie, jak latwo nam przyszla ta zmiana. Naprawde nie
mielismy problemow z podzialem obowiazkow etc.
Staram sie tak samo jak przed slubem - w koncu malzenstwo jest obecnie czyms
bardzo kruchym (b. duza liczba rozwodow) i nie wierze, ze jest dane nam 'na
wiecznosc'. Zmiana na plus jest to, ze nie musimy tluc sie od mieszkania do
mieszkania i ze - laczac srodki finansowe - stac nas na wygodne mieszkanie w
bardzo ladnej okolicy :)
Nie wiem, czy sie zmienilam, na zewnatrz chyba wcale nie, bo ponad pol roku po
slubie wiekszosc ludzi z mojej pracy nie wie, ze wyszlam za maz (nie
zmienialam nazwiska) ;)
Dlugie mi to wyszlo, wiec koncze ;)
>
> Pozdrawiam,
> Nela u której ślub nic nie zmienił prócz nazwiska
Dunia, nawet z tym samym nazwiskiem, co 'przed'
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2003-04-03 11:05:40
Temat: Re: co tak nudno???Użytkownik "AsiaS" <a...@n...onet.pl> napisał
> > To chyba faktycznie tak, jak zauważyła Nela, w naszym
"katolickim"
> > kraju wspólne mieszkanie pary jest grzechem, dlatego po
ślubie sypią
> > się same niespodzianki ;-)
> A może to wcale nie jest kwestia religijności tylko innych
czynników?
> Na przykład sprzeciwu rodziców (powód braku mieszkania
odrzucam
> bo po ślubie w końcu gdzieś zamieszkają) z którymi mieliby
mieszkać,
> bezmyślności, chcęci poprowadzenia wszystkiego
tradycyjnie?
No i właśnie _nie_rozumiem_ tego "nie mieszkania" razem ....
;-(
Tym bardziej, że właśnie tak jak piszesz ... na ogół jakieś
mieszkanie jest (albo plan na kupno, wynajmowanie,
whatever).
I jeszcze jak to o jakiś młodych (~17 - 20) chodzi to jestem
w stanie zrozumieć, że się nie umieją rodzicom postawić
(chociaż jeśli chodzi o ślub to umieją ... więc to się
trochę wyklucza (ale o ślubie często ciąża decyduje więc ...
to nie jest taka całkiem świadoma decyzja)) ... ale jak jest
mowa o np. 25 > latkach ... to ja nie mogę tego zrozumieć
;-/
A najśmieszniejsi są IMO rodzice ... sama z rozbawieniem
obserwuje dyskusje dwóch znajomych starszych mam, których
dzieci (dorosłe) mieszkają bez ślubu ale obie panie się do
tego wględem siebie nie przyznają (bo to wstyd !).
Same się godzą ... ale na zewnątrz trzymają klasę .... bo
"co też ludzie powiedzą" ? ;-)))
Takie mi się pytanie nasunęło ... czy w mniejszych miastach,
na prowincji ... jest to problem ?
Bo ja w W-wie tego nie zauważam - ale może gdzieś tam w
Polsce jest inaczej i rzeczywiście opinia "świata" jest tak
ważna ?
Pozdrawiam
MOLNARka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2003-04-03 11:45:25
Temat: Odp: co tak nudno???Użytkownik MOLNARka <g...@h...pl>
> No i właśnie _nie_rozumiem_ tego "nie mieszkania" razem ....
> ;-(
Przypomnij sobie wątek "zamieszkać razem?" poczęty przez Mastercooka w lutym
tego roku. W odpowiedziach było sporo - bardziej i mniej sensownych -
powodów nie mieszkania.
md
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2003-04-03 12:16:57
Temat: Re: zmiany "po ślubie" było: co tak nudno???> A teraz np. dużo moich znajonych pyta się: jak tam "po
> ślubie" ? jakie zmiany ? kiedy dziecko ? (a znają
> dokładniusieńko nasze kłopoty ...... może myślą, że papierek
> z urzędu pomaga w płodności ;-/ )
Nie: "wychodzi za mąż bo wpadła"
;-)))
>
>
> > Nela u której ślub nic nie zmienił prócz nazwiska
>
> Tak jak i u mnie (dwuczłonowe) ;-)
> Jeszcze zdjęć mam więcej :-) I fajoska impreza była ;-)
i większe zadatki na kłopoty przy rozstaniu
(czego nikomu nie życzę!!!) "Tfu, Tfu przez lewe ramię"
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2003-04-03 12:19:10
Temat: Re: zmiany "po ślubie" było: co tak nudno???Użytkownik "Qwax" <...@...Q> napisał
> Nie: "wychodzi za mąż bo wpadła"
> ;-)))
Powiedz z ręką na sercu czy to nie jest powszechne zjawisko
?
> i większe zadatki na kłopoty przy rozstaniu
> (czego nikomu nie życzę!!!) "Tfu, Tfu przez lewe ramię"
Już się raz rozstawałam (z długoletniego konkubinatu) i
problemów też było mnóstwo.
I jedno i drugie rozstanie jest bolesne i kłopotliwe.
Pozdrawiam
MOLNARka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |